
Jednak w lutym tego roku, zdarzyło mi się coś przykrego. Dowiedziałam się, że przedawkowałam lek Furaginum, bierze się go tak co 6 godzin czy nawet 8 godzin, a ja go brałam nawet co 2-3 godziny i to przez 6 dni, źle zrozumiałam ulotkę. Gdy się o tym dowiedziałam, to przypomniałam sobie, że podczas brania leku miałam mdłości i byłam bardziej senna niż zawsze, ale wtedy zbagatelizowałam to. Gdy się dowiedziałam o przedawkowaniu tego leku, to w nocy zrobiło mi się gorąco jak nigdy, choć w pokoju gorąco nie było. Serce zaczęło bić bardzo szybko, jakby się potykało też. Mimo że jestem nerwową osobą, to takie sensacje zdarzyły mi się pierwszy raz w życiu. Nie wiedziałam co się dzieje. Potem miałam uczucie, teraz już wiem jak to nazwać, przeskakiwania, potykania się czy zamierania serca. Bardzo się wystraszyłam, zaczęłam płakać i bać się, że umrę. Tak się bałam, że w końcu zawołałam rodziców, choć ledwo, bo nie mogłam złapać tchu. Mówiłam, by wzywali pogotowie. Oni tego nie zrobili, bo wiedzą jakie jest nasze pogotowie i w ogóle, poza tym podejrzewali, że to na tle nerwowym.
Dali mi napić się trochę wina, może dziwne, ale uznali, że to mnie rozluźni i pomoże. Nie bardzo pomogło. Potem jeszcze wzięłam chyba polopirynę, potem (jak rodzice wyszli, bo musieli) chyba nawet tabletki musujące sesja (takie na koncentrację), wiem, głupotę zrobiłam, bo wzięłam tego czasu dużo leków, ale byłam taka spanikowana, że brałam różne leki bez recepty myślać co mogłoby pomóc. Ten atak zaczął się chyba ok 1 w nocy, a ok 7-8 rano nadal mnie trzymało i nie mogłam spać. Poszłam więc do apteki, kupiłam acard, wzięłam 4 tabletki naraz, bo było napisane, by tak wziąć w podejrzeniu zawału. Ja właśnie to u siebie podejrzewałam. Nie wiem czy pomogło, może placebo. Mimo wszyskto usnęłam chyba dopiero ok 14 po południu, więć jak widzicie zarwałam całą noc i sporą część dnia, usnęłam dopiero po tabletkach uspokajających Kalms, wzięłam chyba 2 naraz i usnęłam, ale chyba tylko na 2-3 godziny. Potem nadal się bałam i poszłam na nocną pomoc lekarską. Tam w sumie babka to zbagatelizowała, ale przeszłam się też następnego dnia i zrobili mi cukier- wynik był dobry, ekg- podobno też dobre i babka dała mi aspargin- magnez z potasem, bo uznała, że to może być przyczyną tak wielkich sensacji. Mówiła, że mimo przedawkowania Furgainum nie powinno mi nic być.
Zaczęłam brać, chyba przez miesiąć, jakaś poprawa była, tzn serce było trochę wolniejsze, mniej kołatało, ale ja nadal się bałam. Poszłam do rodzinnej lekarki, zleciła mi jeszcze raz ekg i morfologię. Morfologia super, ale trochę za małó kreatyniny, co nie jest niczym złym podobno. Przy tym też lekko obniżone eGFR, ale to też podobno jeszcze może być. Ekg wyszłó tak, że na początku z nerwów przy badaniu miałam puls ponad 90, potem ok 80, ale samo ekg podobno ok, bez żadnych zmian, co mnie mocno zdziwiło przy takich sensacjach. Lekarka w gabinecie mierzyła mi puls i miałam 88. Nadmienię, że prawie 2 lata brałam tabletki Glucophage na zbyt dużą insulinę oraz 9 miesięcy 9 Jeaninne tabletki anty (gdy miałam ten atak w lutym, to jeszcze je brałam, potem postanowiłam odstawić, mimo że mam policystyczne jajniki i przy nich hormony są wskazane). Od tego czasu chyba cały czas mam wysoki puls. Insulina mi się wyrównała, ryzyko cukrzycy zmniejszyło, Glucophage już mam odstawione, ponadto miałam jeszcze zrobione krzepnięcie krwi- norma, OB- norma, CRP- norma, ostatnio usg tarczycy (wynik w czerwcu), swoją drogą mam Hashimoto i po prostu muszę kontrolować, bo ostatnio miałam torbiele na tarczycy, TSH jeszcze norma, ale może mi przejść w niedoczynność (teraz wynik ok 2,7 norma do 4,9). No i usg brzucha- wszystko w normie. Echo serca- też w normie, bez wad, może nie robiłam tego w świetnym gabinecie, ale sprzęt chyba ma dobry (mam nadzieję, choć wiadomo, że zawsze mogłabym np zrobić lepsze z Dopplerem).
No to jak mi zasugerowano poszłam do psychiatry. Dostałam Asentrę i Trittico CR, obecnie biorę Asentry 50 mg, Trittico CR też 50 mg, biorę je ok 21, bo to na sen i musi mieć czas na działanie. Biorę już 2 miesiące na pewno. Stwierdzono mi nerwicę lękową, z tego co pytałam pani doktor, druga pani psychiatra potwierdziła diagnozę, choć zbytnio się nad nią nie rozwodziła. Na wywiadze wszystko dokładnie opowiedziałam, nawet to, że w dzieciństwie byłam molestowana przez siostrę.. Niewiele pamiętam, ale było..
Jestem zapisana też do psychologa, ale to na czerwiec, bo na NFZ wcześniej nie ma terminów, a mnie inaczej nie stać. Miałam, tzn nadal mam problemy ze snem, zasypiam nawet o 5-6 rano. Zaczęło się z 5 lat temu w liceum, gdy nie zdałam poprawki, ale nie straciłam roku, bo poszłam wieczorowo, wtedy miałam rzadko zajęcia, zaczęłam poóźno chodzić spać i przestawiłam się tym. Dużo czasu spędzałam na komputerze i w sumie nadal spędzam, bo jak nie mam co robić, to to mi pozwala zająć myśli. POotem spałam do 3 po południu. Także problemy ze snem długo mi się ciągną, bite 5 lat




Gdy mogę, to staram się wychodzić, niby miło spędzam czas, ale mi to nie pomaga. Nadal czuję się bardzo źle, szybko bije mi serce, kołacze, jak chodzę to chyba dobija do 120, nawet nie wiem, bo nie jestem w stanie teraz policzyć. Ponadto, od jakiegoiś czasu często łapią mnie takie duszności, jakby ścisk gardla i parę sekund nie mogę złapać powietrza, przerażające to jest, nasila się jak chodzę, wtedy mam tak nawet co pół godziny, dlatego teraz nawet spacer to dla mnie masakra. Ciągle też mam zawroty głowy, często nie czuję rąk i nóg albo i całego ciała, czasem takie stany mnie łapią w łóżku, że tym bardziej boję się zasnąć, bo czuję się sparaliżowana, nie czuję głowy i czuję jakby głowa miała wysiaść- taki paraliż. Taki mocny paraliż też mnie złapał jak wczoraj zasypiałam i serce jakby zamarłó, od paru dni serce często przeskakuje, chyba codziennie tak mam i codziennie mi coś dolega. Mam też nogi jak z waty, jak idę to jak pijana. Zapisałam się jeszcze do neurologa.
Jestem załamana.
Co mam robić?
Jak pisałam biorę te leki 2 miesiące, ale nic nie pomaga. Wizytę mam w czerwcu, bo tu też na NFZ, nie stać mnie teraz. Myślę też o Holterze, chciałabym mieć pewność, bo to samopoczucie wykańcza mnie. Czytałam tyle pozytywnych opinii o tych lekach, a ja czuję się z każdym dniem coraz gorzej.