Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
-
Lilyth
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
9 lutego 2019, o 09:32
Przemo500 pisze: ↑8 lutego 2019, o 18:27
Cóż, wtrącając się jeszcze do tematyki snów, to akurat często powtarzał mi się tam motyw ojca, jak np. przed nim uciekam. Raz też chciałem wziąć jego auto jak robił grilla przy kaplicy i wylecieć nim w kosmos, do innej obcej cywilizacji xD. Tak to moje sny to raczej jakaś głębsza abstrakcja jak np. podróżowanie po magicznych krainach, czy podziemnych restauracjach za pomocą buggy

. Teraz już motyw ojca coraz mniej się pojawia, ale dochodzą znacznie bardziej poryte sny, np. ostatnio barykadowałem się w remizie przed jakąś opętaną dziewczyną.
Odniose sie najpierw do tego co wzrsniej napisales. Otorz bylo cos ze sie odcinales od problemow z ojcem i bylo ok. No i to chyba problem. No bo tlumione emocje i takie odciecia kiedys wracaja. No i prosze.....nerwica jest. Mi kiedys terapeutka mowila ze zylam jak taran czyli bez emocji a raczej blokujac je i pomimo wszystko czyli ponad sily. Moze u Cb tez tak bylo...
Propo snow no to sam pewnie wiesz czemu Ci sie ojciec snil. Masz do niego zal.....nie przepracowales tego i zablokowales emocje. Takie moje zdanie.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die

-
Przemo500
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
9 lutego 2019, o 12:31
Podejrzewam, że podobnie mam właśnie. O ile fajnie udało mi się ułożyć dalsze życie, to gdzieś dalej tkwiła we mnie ta głęboka nienawiść do ojca, miałem niesamowity żal o to, że po prostu mógłbym mieć znacznie lepiej w życiu, gdyby tylko on był normalnym człowiekiem. Tak to zawsze mnie w czymś hamował i ograniczał, choćby samym sposobem jego bycia.
-
Myszka21
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 8 grudnia 2016, o 13:48
9 lutego 2019, o 12:47
Jeśli chodzi o samą depersonalizacje i derealizacje to masz do tego mocno złe podejście. Tak jakbyś w ogóle nie brał pod uwagę realnie tego czym są te stany.
To się rzuca w oczy w niektórych Twoich postach. A to ma znaczenie, wiem po sobie. U mnie DD minęła i to czego się w tych stanach bałam teraz wywołuje we mnie zdziwienie, że bać się tego mogłam. A poza tym to tak trzeba robić aby nie żyć presją. Żeby wypaść dobrze w oczach innych czy rodziców jak mamy na tym te jakieś konflikty.
-
Przemo500
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
9 lutego 2019, o 16:56
Fkat, ja mam ten problem, że presję sam sobie narzucam bardzo dużą od wielu lat. Nie chodzi nawet o relację z rodziną, bo tak jak już napisałem, to co myśli o mnie ojciec to nie za bardzo mnie interesuje. Zauważyłem bardziej, że przez sporą część swoje życia kładłem na piedestale edukację, jakby była całym moim życiem. Na studiach trochę to poprawiłem, ale jakoś zawsze pozostawało we mnie to wewnętrzne napięcie, o to, żeby zawsze wszystko jak najlepiej pozdawać itd, a zdrowie na bakier. Kolejna kwestia to to, że z wchodzeniem w związki mam ten problem, że jak coś rzeczywiście poczuję to kobieta staje się dla mnie niesamowitym natrętem. Skąd on pochodzi- pewnie z mojej samotności. Zawsze też chciałem mieć kogoś, komu pokażę skrawek swojego świata i sposób w jaki ja go przeżywam. Nie rozumiem po prostu jak można mieć lekkie podejście do związków, bo imo wtedy po co mi to wszystko? Niestety często w życiu gram tak trochę w rosyjską ruletkę- albo wszystko- albo nic, chyba najlepiej to widać po mojej wyprowadzce z domu

Masa rzeczy do przepracowania, póki co staram się luzować i nie pakować się w głębsze kłopoty.
-
sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
10 lutego 2019, o 13:29
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."