Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jak dobrze rozróżnić typy nerwic i sobie z nimi radzić
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
A co do nic nie robienia to nie chodzilo mi o Twoje życie tylko Twoje działania w kwestii odburzania.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Cóż, mój aktualny plan na odburzanie to zdanie na 6 semestr, bo i wtedy też wróci w zasadzie jedyny znajomy z studiów z którym mam teraz dobry kontakt, ogarnięcie ile się da przedmiotów i ewentualne rozpoczęcie psychoterapii.Psychiatra też mnie na siłę na nią ciągnie, tylko ja mam póki co do niej dość sceptyczne podejście, bo nie mam aktualnie jakiś zewnętrznych problemów, ot- zjarałem się na studiach, bo i też szukałem nowych wrażeń po kolejnej nieudanej miłości i to tyle. Bez tego incydentu po prostu potkwiłbym ileś czasu w rozpaczy a później życie zaczęłoby się po staremu. To, że miałbym do przepracowania zmianę podejścia do pewnych spraw to oczywiście prawda, ale serio, w porównaniu do DD nie można tego nazwać problemem. Tyle jak mogę to żyję z tą przypadłością, tylko ona przede wszystkim mnie zmieniła. Nie wychodzę już tak często do ludzi, nie chce mi się za bardzo imprezować, bo totalnie nic nie robi na mnie wrażenia. O to mi chodzi- żyć się z tym da, tylko nie umiem już czerpać z życia radości jak dawniej, nie wiem w sumie nawet, czym jest radość.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
U mnie merwica sie zaczela we wrzesniu przed magisterka. Skonczylam i mialam wyróznienie. Takze sie da. Poza tym jak juz pisalam sny sa odreagpwaniem. Nic nie znacza. Albo znacza cos zupelnie odwrotnego. To tak jak ktos ma objawy ze boi sie ze kogos skrzywdzi albo s skebie. To nic nie znaczy. Ty moze masz jakies straszne sny ale one nic nie znacza. Moze sie cos snic zupelnie sprzecznego z Twoimi wartosciami. Nie wiem moze poszukaj w necie info na temat Twoich snow. Tylko nie senniki. I tak jak jiz pytalam...czy masz sny ktore sie powtarzaja lub jakis motyw z nich?
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
Co do psychoterapii. W Twoim przypadku jest wskazana. Nie wazne ze aktualnie teraz nie masz problemow zyciowych. Tu chodzi o rozwiazanie konfliktow wewnetrznych i przepracowanie spraw ktore gdzies tkwia. Zmiana jakichs zlych nawykow czy schematow z dziecinstwa. Ogolnie rozwoj i zrozumienie wielu kwestii. Ja uwazam ze ktos z zewnatrz a jeszcze do tego przygotowany widzi duzo wiecej niz my sami
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 138
- Rejestracja: 17 stycznia 2019, o 08:44
Hej . Pierwszy epizod z nerwica miałam miesiąc temu klasycznie od ataku paniki duszności itp i oczywiście się wystraszyłam i wkręciłam na ok 3 tyg późnej dopadło mnie przeziębienie zapalenie zatok .W ciągu miesiąca schudlam 8,9 kg i nie mogę tego odrobić pomimo że jem normalnie i czuje się w miarę dobrze.Badania dobre RTG klatki piersiowej dobre i nie wiem czy to jest od nerwicy i tak zostanie czy nie jakieś sugestie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 344
- Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37
Mnie jak dopadła nerwica to w tydzień od pierwszego ataku straciłem 15 kg i do dzisiaj nie wróciłem do swojej wagi a też jem normalnie, z tym że ja jeszcze nie wyszedłem całkowicie z nerwicy ale jak się z niej wyjdzie to prawdopodobnie waga wróci do normy.Julcia66 pisze: ↑8 lutego 2019, o 16:37Hej . Pierwszy epizod z nerwica miałam miesiąc temu klasycznie od ataku paniki duszności itp i oczywiście się wystraszyłam i wkręciłam na ok 3 tyg późnej dopadło mnie przeziębienie zapalenie zatok .W ciągu miesiąca schudlam 8,9 kg i nie mogę tego odrobić pomimo że jem normalnie i czuje się w miarę dobrze.Badania dobre RTG klatki piersiowej dobre i nie wiem czy to jest od nerwicy i tak zostanie czy nie jakieś sugestie
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
No i właśnie ten post dowodzi, że nic nie zrozumiałeś.Przemo500 pisze: ↑8 lutego 2019, o 16:03Cóż, mój aktualny plan na odburzanie to zdanie na 6 semestr, bo i wtedy też wróci w zasadzie jedyny znajomy z studiów z którym mam teraz dobry kontakt, ogarnięcie ile się da przedmiotów i ewentualne rozpoczęcie psychoterapii.Psychiatra też mnie na siłę na nią ciągnie, tylko ja mam póki co do niej dość sceptyczne podejście, bo nie mam aktualnie jakiś zewnętrznych problemów, ot- zjarałem się na studiach, bo i też szukałem nowych wrażeń po kolejnej nieudanej miłości i to tyle. Bez tego incydentu po prostu potkwiłbym ileś czasu w rozpaczy a później życie zaczęłoby się po staremu. To, że miałbym do przepracowania zmianę podejścia do pewnych spraw to oczywiście prawda, ale serio, w porównaniu do DD nie można tego nazwać problemem. Tyle jak mogę to żyję z tą przypadłością, tylko ona przede wszystkim mnie zmieniła. Nie wychodzę już tak często do ludzi, nie chce mi się za bardzo imprezować, bo totalnie nic nie robi na mnie wrażenia. O to mi chodzi- żyć się z tym da, tylko nie umiem już czerpać z życia radości jak dawniej, nie wiem w sumie nawet, czym jest radość.
Po pierwsze, jeśli myślisz że nerwica Ci minie, gdy ustabilizujesz swoje życie odnośnie studiów, znajomych, itp, to się grubo mylisz. To jest tylko Twoja zludna nadzieja, że wtedy tak właśnie będzie. Sama myślałam, że jeśli zdam maturę i dostanę się na psychologię to wszystkie moje problemy znikną, łącznie z nerwicą. Teraz wiem, że grubo się myliłam. Póki co stwarzasz sobie jeszcze większą presję. Psychoterapia? Właśnie wypowiedziałeś cały Twój sceptycyzm w jej kierunku. Więc chyba plan odburzeniowy to jest żaden. Ano bo racja, Ty nie masz żadnych zewnętrznych problemów. To wszystko wyjaśnia. Tkwisz w głębokim błędzie jeśli myślisz, że jak nie zajarałbyś zioła to całe Twoje życie wyglądało by tak samo. Akurat Ty nie jesteś przypadkiem co dostał nerwicy od jarania. To był tylko czynnik wywoławczy. Negujesz wszystkie swoje problemy i udajesz że wszystko jest ok. Czyli podsumowując, nie masz żadnego planu i nie zamierzasz się w żaden sposób odburzać.

Z jednej strony ciągle wspominasz o swoim domu, dzieciństwie, problemach w zwiazakch, złym podejściu itp, a z drugiej mówisz że jesteś zwykłym studentem co mu się jarać zachciało i tak oto dostał dd. To się nie trzyma kupy, wiesz? A co z Twoimi traumatycznymi doświadczeniami? Rodzicami? Aż się wierzyć nie chce ze taki zaślepiony jesteś ze tego nie dostrzegasz. Dużo ciężkich chwil przeżyłeś i masz ciężki bagaż emocjonalny. I kable Ci się przegrzały. Każdy ma jakąś granice wytrzymałości. Ale dobra, idąc dalej. Musisz odróżnić nerwice od swojego codziennego życia. Odłóż na chwilę to, jak Ci idzie na studiach i w związkach. Widać że masz ambicje więc w tym temacie raczej wszystko będzie ok. Jak widać nawet z nerwicą sobie radzisz i chcesz działać. Ty teraz uważasz, że jeśli poukładasz sobie życie, to wszystkie Twoje "problemy" miną. Otóż powiem Ci, że nawet jakbyś miał Ferrari i milion dolarów to i tak siedział byś na zaburzonych, i marudził że wszystko jest takie nie fair. No i znów skupiasz się nie na tym co trzeba. A już nie wspomnę co by było, gdyby Ci nie daj bóg coś nie poszło w życiu codziennym. Oesus. Wielka porażka, strach i beznadzieja. Skup się na rozwalaniu lęku od wewnątrz. Coś mi się nie chce wierzyć że wy słuchacie nagrań Divoviców. A jeśli nawet słuchacie to nic do was nie dociera.




Ok, spadam, powodzenia, i miłego piątku
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Wiesz, aktualnie straciłem dostęp emocjonalny do mojej przeszłości, więc nie jestem w stanie określić mojego stosunku do moich przeżyć. Tyle co mogę powiedzieć, z tego co siedzi mi w pamięci, to to że ojca nienawidziłem, nieraz myślałem o tym, żeby go zabić. Z napisaniem tego, że jestem zwykłym studentem to fakt, może i przesadziłem, ale takie problemy nigdy nie były mnie w stanie złamać. Wiadomo, że przez te traumy mam trwałą pamiątkę na psychice, ale też potrafiłem się długo od tego odcinać i żyć swoim życiem. 2 połowę 4 technikum i 1 rok studiów wspominam jako najpiękniejszą przygodę mojego życia, pomimo tego, że musiałem wkroczyć w dorosłe życie w ciągu kilku miesięcy. Teraz nie wiem jak połączyć ze sobą, czy ze swoimi wspomnieniami, stądinąd nie umiem odnieść się do swoich traum.
Ostatnio zmieniony 8 lutego 2019, o 17:20 przez Przemo500, łącznie zmieniany 1 raz.
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
No i znowu przeczytałeś to co chciałeś w moim poście. Czasem się zastanawiam na chooj się ja tu produkuje. MasakraPrzemo500 pisze: ↑8 lutego 2019, o 17:17Wiesz, aktualnie straciłem dostęp emocjonalny do mojej przeszłości, więc nie jestem w stanie określić mojego stosunku do moich przeżyć. Tyle co mogę powiedzieć, z tego co siedzi mi w pamięci, to to że ojca nienawidziłem, nieraz myślałem o tym, żeby go zabić. Z napisaniem tego, że jestem zwykłym studentem to fakt, może i przesadziłem, ale takie problemy nigdy nie były mnie w stanie złamać. Wiadomo, że przez te traumy mam trwałą pamiątkę na psychice, ale też potrafiłem się długo od tego odcinać i żyć swoim życiem. 2 połowę 4 technikum i 1 rok studiów wspominam jako najpiękniejszą przygodę mojego życia, pomimo tego, że musiałem wkroczyć w dorosłe życie w ciągu kilku miesięcy. Teraz nie wiem jak połączyć ze sobą, czy ze swoimi wspomnieniami, stądinąd nie umiem odnieść się do swoich traum.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Ach, no to w takim razie jedziemy z DD. Czym jest? Mechanizmem obronnym przed lękiem. Jak je likwidować? Akceptować je i nie pozwolić, aby przejęło rolę nad naszym życiem, czyż nie tak? Ja nie liczę na to, że jak ogarnę studia to DD mi minie od razu, ale mając kogoś znajomego, znacznie łatwiej będzie brnąć przez to całe bagno. Jak nie dostanę się nigdzie dalej, to mogę stracić już wszystkich znajomych, a do tego i tak będę się przecież musiał zająć jakąś pracą czy czymkolwiek.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00
Cóż, wtrącając się jeszcze do tematyki snów, to akurat często powtarzał mi się tam motyw ojca, jak np. przed nim uciekam. Raz też chciałem wziąć jego auto jak robił grilla przy kaplicy i wylecieć nim w kosmos, do innej obcej cywilizacji xD. Tak to moje sny to raczej jakaś głębsza abstrakcja jak np. podróżowanie po magicznych krainach, czy podziemnych restauracjach za pomocą buggy
. Teraz już motyw ojca coraz mniej się pojawia, ale dochodzą znacznie bardziej poryte sny, np. ostatnio barykadowałem się w remizie przed jakąś opętaną dziewczyną.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
Napisane w punkt☺sennajawie pisze: ↑8 lutego 2019, o 16:48No i właśnie ten post dowodzi, że nic nie zrozumiałeś.Przemo500 pisze: ↑8 lutego 2019, o 16:03Cóż, mój aktualny plan na odburzanie to zdanie na 6 semestr, bo i wtedy też wróci w zasadzie jedyny znajomy z studiów z którym mam teraz dobry kontakt, ogarnięcie ile się da przedmiotów i ewentualne rozpoczęcie psychoterapii.Psychiatra też mnie na siłę na nią ciągnie, tylko ja mam póki co do niej dość sceptyczne podejście, bo nie mam aktualnie jakiś zewnętrznych problemów, ot- zjarałem się na studiach, bo i też szukałem nowych wrażeń po kolejnej nieudanej miłości i to tyle. Bez tego incydentu po prostu potkwiłbym ileś czasu w rozpaczy a później życie zaczęłoby się po staremu. To, że miałbym do przepracowania zmianę podejścia do pewnych spraw to oczywiście prawda, ale serio, w porównaniu do DD nie można tego nazwać problemem. Tyle jak mogę to żyję z tą przypadłością, tylko ona przede wszystkim mnie zmieniła. Nie wychodzę już tak często do ludzi, nie chce mi się za bardzo imprezować, bo totalnie nic nie robi na mnie wrażenia. O to mi chodzi- żyć się z tym da, tylko nie umiem już czerpać z życia radości jak dawniej, nie wiem w sumie nawet, czym jest radość.
Po pierwsze, jeśli myślisz że nerwica Ci minie, gdy ustabilizujesz swoje życie odnośnie studiów, znajomych, itp, to się grubo mylisz. To jest tylko Twoja zludna nadzieja, że wtedy tak właśnie będzie. Sama myślałam, że jeśli zdam maturę i dostanę się na psychologię to wszystkie moje problemy znikną, łącznie z nerwicą. Teraz wiem, że grubo się myliłam. Póki co stwarzasz sobie jeszcze większą presję. Psychoterapia? Właśnie wypowiedziałeś cały Twój sceptycyzm w jej kierunku. Więc chyba plan odburzeniowy to jest żaden. Ano bo racja, Ty nie masz żadnych zewnętrznych problemów. To wszystko wyjaśnia. Tkwisz w głębokim błędzie jeśli myślisz, że jak nie zajarałbyś zioła to całe Twoje życie wyglądało by tak samo. Akurat Ty nie jesteś przypadkiem co dostał nerwicy od jarania. To był tylko czynnik wywoławczy. Negujesz wszystkie swoje problemy i udajesz że wszystko jest ok. Czyli podsumowując, nie masz żadnego planu i nie zamierzasz się w żaden sposób odburzać.Tylko siedzieć i czekać, aż to "coś" Ci minie. Oczywiście średnio co miesiąc wkurzając się i irytując, że ile jeszcze.
Z jednej strony ciągle wspominasz o swoim domu, dzieciństwie, problemach w zwiazakch, złym podejściu itp, a z drugiej mówisz że jesteś zwykłym studentem co mu się jarać zachciało i tak oto dostał dd. To się nie trzyma kupy, wiesz? A co z Twoimi traumatycznymi doświadczeniami? Rodzicami? Aż się wierzyć nie chce ze taki zaślepiony jesteś ze tego nie dostrzegasz. Dużo ciężkich chwil przeżyłeś i masz ciężki bagaż emocjonalny. I kable Ci się przegrzały. Każdy ma jakąś granice wytrzymałości. Ale dobra, idąc dalej. Musisz odróżnić nerwice od swojego codziennego życia. Odłóż na chwilę to, jak Ci idzie na studiach i w związkach. Widać że masz ambicje więc w tym temacie raczej wszystko będzie ok. Jak widać nawet z nerwicą sobie radzisz i chcesz działać. Ty teraz uważasz, że jeśli poukładasz sobie życie, to wszystkie Twoje "problemy" miną. Otóż powiem Ci, że nawet jakbyś miał Ferrari i milion dolarów to i tak siedział byś na zaburzonych, i marudził że wszystko jest takie nie fair. No i znów skupiasz się nie na tym co trzeba. A już nie wspomnę co by było, gdyby Ci nie daj bóg coś nie poszło w życiu codziennym. Oesus. Wielka porażka, strach i beznadzieja. Skup się na rozwalaniu lęku od wewnątrz. Coś mi się nie chce wierzyć że wy słuchacie nagrań Divoviców. A jeśli nawet słuchacie to nic do was nie dociera.jak Ty Przemo nawet nie masz pojęcia jak walczyć z nerwicą.
istota lęku - skąd się bierze, co to w ogóle jest, jak to działa, skąd się bierze dd. Proszę mi powiedzieć w takim razie. A później - jak wyciszyć lęk, jak zlikwidować dd, jak utrzymywać ten stan, i nie brać się za patologiczne utrzymywanie stanu alarmowego. Chyba nie wiesz. Na to wskazują Twoje wypowiedzi, że Ty tak naprawdę nie wiesz nawet co się z Tobą dzieje. Chcesz żeby to minęło a wszystko inne masz gdzieś.. Z takim czymś Twoje studiowanie materiałów jest nic nie warte. Nic nie działasz. Zacznij działać bo to forum to skarbnica wiedzy!!! A Ty nadal będziesz uważał że z tego wyjść się nie da chodź są ludzie którzy byli w tym lata, wyszli, opatentowali wyjście z tego, opisali na forum ale nieee ku*wa nie da się.
do nerwicowcow żadne racjonalne argumenty nie docierają to jest chyba najgorsze. Co chłopaki mówią, najważniejsze to LOGIKA, logiczne trzymanie się prawdy. Ty póki co ją wypierasz. Myślę że powinieneś zacząć od np. Wydrukowania sobie postów Victora i czytania po 8 razy dziennie. A może w końcu Ci coś zaskoczy.
odburzanie to PRACA. ciężka praca. Zacznij działać, a nie siedź i marudź! Żeby Cię pocieszyć powiem Ci ze mi nikt nie powiedział jak to się robi. Po 10 miesiącach. I nie miałam możliwości siedzieć na forum i pytać a kiedy to Minie?? A jak to będzie?? A ile to trwa? A miał ktoś tak? Byłam w takim stanie jak Ty zupełnie sama. I tak, myślałam że mi to nie minie. Ale nie było ani jednej osoby która by mi powiedziała że minie. A Tobie ciągle ktoś mówi. I nie chcesz słuchać.
Ok, spadam, powodzenia, i miłego piątku![]()
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
