Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Inne podejście do nerwicy natręctw

Artykuły o myślach lękowych, katastroficznych, natrętnych myślach, natrętnych wyobrażeniach itp.
Wyjaśnienia jak takie myśli działają i powstają i jak należy je rozumieć oraz jakie mieć do nich odburzające nastawienie.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Zablokowany
Mav
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 15 kwietnia 2020, o 10:59

27 lipca 2020, o 16:01

Witam wszystkich :)

Piszę w tej grupie po raz pierwszy, więc bądźcie wyrozumiali ;) Cierpię na zaburzenia obsesyjno kompulsywne (nerwica natręctw/OCD) jakieś 25 lat. Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że obecnie mam 38 lat :P

Przeczytałem w tej grupie sporo postów na tematy związane z zaburzeniami lękowymi. Forum pierwsza klasa, świetnie prowadzone! Zaglądałem tu zawsze jak miałem spadek samopoczucia :) A że przerabiałem wszystkie tematy / podkategorie OCD to "zwiedziłem" sporo wątków hehe.
Jest taka jedna rzecz, która mnie ostatnio strasznie pomogła i pomyślałem, że się podzielę: )

Chodzi mianowicie o podejście już kilku mi znanych (z życia i z artykułów naukowych) psychologów. Chodzi o koncept (tak to nazwę, choć jest to fakt:), zgodnie z którym zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (OCD) są "mechanizmem ochronnym" dla nań cierpiących. Wyjaśnię. Chodzi głównie o brak kontaktu osób chorych z własnymi emocjami, nieumiejętności połączenia się (zsynchronizowania) z nimi. Mózg tworzy sposób na nienaturalne rozładowanie emocji, aby "uchronić" nasz własny system nerwowy, psyche (nasze "ja"). Przykładem jest np. dziewczyna, która w trakcie zabawy, popychana przez koleżankę, nie potrafi postawić granicy i powiedzieć, że jej przeszkadza bycie popychanym, więc mózg na polecenie OCD wysyła informację lękową, że "przewracanie, może się dla niej skończyć urazem mózgu". I dziewczyna popada w w lęk, że zabawa mogła skończyć się urazem mózgu (zaburzenia hipochondryczne są zawsze w "spektrum"). System (mózg) próbuje chronić niezależność tej dziewczyny, buntuje się przeciwko takiemu traktowaniu na swój bardzo osobliwy sposób.
Ta sytuacja obrazuję, jak się przyjrzymy, że brak jest u tej dziewczyny naturalnej reakcji emocjonalnej na takie traktowanie (wyrażenie swoich emocji, złość itd.). A teraz wyobraźmy sobie, że różne (podkreślę - różne) wydarzenia z naszego dzieciństwa 'odcinają' nas od wyrażania naszych emocji i takie sytuacje "nadbudowywują się" w naszym życiu z prędkością kul wystrzelonych z karabinu maszynowego. Kumulujemy w milczeniu krzywdy, cierpienia, frustrację itp. i nie dajemy im ujścia...przepis na bombę psychologiczną murowany!!! Nasza psychika tworzy "obrońce" - automatyczny system rozładowania tych emocji w postaci obsesyjnych myśli. Mówi: skoro ty z tym nic nie robisz to ja muszę Cie sprowokować do rozładowania ich w inny sposób.
Zwróćmy uwagę, że my, cierpiący na OCD nie umiemy do końca wyrażać naszych emocji. Nie buntujemy się, nie wybuchamy gniewem (wybuchamy złością z powodu frustracji nerwicowych!) w sytuacjach tego wymagających. Nasza granica jako jednostki jest przesunięta maksymalnie nie w te stronę co trzeba. Zastanówmy się nad tym na chwilę. Czy jestem wrażliwym, miłym, w zasadzie nie sprawiającym kłopotów człowiekiem? Zawsze kulturalny, uśmiechnięty, ale kumulującym z każdym dniem coraz więcej i więcej własnych nie wyrażanych emocji (tych dobrych i tych złych). Asertywność nie jest już słowem, które ma jakiekolwiek znaczenie. Pozwolę sobie wejść na głowę!

Nerwica nie jest realna. Żadne myśli lękowe nie są realne. To jest fasada zbudowana przed oczami cierpiącego, aby w końcu się obudził i zaczął dostrzegać i wyrażać swoje emocję. Nie lęki są tu problemem, tylko brak wyrażania własnych emocji.

Spróbuj zamknąć oczy i wyobraź sobie, że próbujesz przy odkręconym na max szlaufie, założyć na niego końcówkę (taką z regulacją;). Ciśnienie jest tak duże, że musisz włożyć sporo trudu, aby je połączyć. Ta woda to Twoje emocję! Całkowicie bez kontroli, wylatujące wewnątrz Ciebie, bez żadnej kontroli! Musisz nauczyć się je 'kanalizować', przekierowywać do miejsca, w którym będą pożytkowane (wyrażane, wykrzyczane, wypłakane, stawiające innym granice itp.). To jest wewnętrzna energia, która rozproszona jak ta woda, wylewa się tylko do wewnątrz, a MUSI na zewnątrz :)

pozdrawiam wszystkich serdecznie! :))))
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

27 lipca 2020, o 16:51

Myślę, że to wartościowe spojrzenie o czym napisałeś. Tzn. szersze od tego jakie jest na forum i ja się z nim w sumie zgadzam, sama "siedząc" w tych tematach już trochę. Tzn. na samą nerwicę natręctw rzeczywiście technicznie najlepsza jest terapia cbt, ale czemu te myśli się pojawią to już jest inna para kaloszy. I to co obserwuję to właśnie brak łączności z własnymi emocjami u osób, które takie natręctwa mają. Rzuciło mi się w oczy to co napisałeś o tym zespoleniu - połączeniu się z nimi, z emocjami. To zaobserwowałam u siebie po skończonej z sukcesem terapii rozwojowej, tzn. stałam się jednością, kiedyś byłam jakby roszczepiona, emocje gdzieś tam sobie były, a poza tym była ta część logiczna, racjonalna. Jakby dwie Ole były. Po terapii nie ma już czegoś takiego, tzn. ja się czuję jednością, jedną osobą poskładaną w całość. Mam dostęp do emocji stały i pochylam się nad nimi na bieżąco. Co warte uwagi, moje analizy myślowe, które miałam jeszcze przed nerwicą, zmalały o 80-90%, ja po prostu ujęłabym to tak, że mało "myślę", a zdecydowanie więcej teraz czuję.
To na co zwracam uwagę osobom z natręctwami myślowymi to czy np. nie mają właśnie stresującego etapu w swoim życiu - bo często jest dokładnie tak jak napisałeś - tzn. natręctwa są wentylem emocji, które ktoś nie potrafi przyjąć/przeżyć. Pomijam tutaj mechanizm zaburzenia, osoby bez zaburzenia miewają też natręctwa myślowe. Każdy człowiek może je tak naprawdę mieć przy kumulacji emocji. Problem polega na jak napisałeś - nie przeżywaniu tych emocji - i wtedy zaczyna się tzw. ich mielenie myślowe.
Bardzo dobre przemyślenia i warte uwagi :)
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

27 lipca 2020, o 23:32

Bardzo ciekawie napisane, ale z jednej strony tak a z drugiej nie do końca się zgadzam, szczególnie jeśli chodzi o mechanizm zaburzenia, czyli straszaki myślowe, obawy, myślenie od rana o objawach itd.
Mnie dla przykładu dopiero uspokojenie mechanizmu dało efekt taki, że nie było dwóch Marcinów czyli emocjonalny, w tym wypadku nerwicowy i ten racjonalny. Wyrażanie emocji jest oczywiście bardzo potrzebne, choć ja przy swoim ocd a bardziej zok, nigdy nie miałem z tym większego problemu, poza brakiem prawa do porażek, więc to też nie jest tak, że nauka wyrażania emocji musi zabrać zaburzenia.
Moim zdaniem dla wielu takie podejście, to może być podobne do czary mary psychodynamicznego, tylko tutaj pod tytułem zaczniesz wyrażać emocje, to zaburzenia przejdą. Trudno mi w to uwierzyć, ale oczywiście opieram się o swój przykład, ale niewątpliwie kiedy ktoś ich nie wyraża to dobrze, aby szedł również w tę stronę, czyli ich poprawnego wyrażania.
Zablokowany