Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Hej. Moje 23 lata z nerwica lękową

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
PiotrK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 20 maja 2022, o 10:28

23 lutego 2024, o 21:50

Iwona29 pisze:
23 lutego 2024, o 20:18
majkelo pisze:
23 lutego 2024, o 16:01
Iwona29 pisze:
23 lutego 2024, o 12:13

A że nerwica i cały wachlarz jej towarzyszący jest badziewiem to się zgadzam.
Tutaj się trochę nie zgodzę, że nerwica jest badziewiem. Ja zacząłem traktować ją jako dobrodziejstwo - mój organizm powiedział mi, żebym zwolnił w najlżejszy chyba z możliwych sposobów, dał mi chorobę, której nie ma :) Chorobę, z której leczę się odpoczynkiem, witaminami, sportem, większą ilością czasu z rodziną i poznawaniem siebie. Można trafić gorzej ;) Co ciekawe ostatnio zażyłem pewien specyfik, który wywoał u mnie silniejszy lęk niż wszystkie jakie do tej pory miałem i teraz to już w ogóle zacząłem uważać, że cały ten lęk zaczyna być śmieszny.
Każdy ma swoje zdanie w tym temacie.
Jest podstępna i jest męcząca.Jak nie wiesz jeszcze co się z Tobą zaczyna dziać to każdy mówi że jest bagnem.
Ja nie dopisałam tam na końcu, że nie jest też zła...Bo mamy dzięki niej pewną lekcje w życiu.
Jednak pisałam pod postem autora, że ja się czegoś nauczyłam dzięki tej lekcji.Potrafie stawić czoła wielu sytuacjom którym wcześniej mogłabym nie podołać🤷
Ja teraz uważam że to jest dziadostwo, bo niszczy to moje życie rodzinne, dzieci rosną a ja nie jestem taki jakim być powinienem.
Jak z tego wyjdę to będę miał lepsze życie, wtedy będę wdzięczny.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

25 lutego 2024, o 01:12

PiotrK pisze:
23 lutego 2024, o 21:50
Iwona29 pisze:
23 lutego 2024, o 20:18
majkelo pisze:
23 lutego 2024, o 16:01


Tutaj się trochę nie zgodzę, że nerwica jest badziewiem. Ja zacząłem traktować ją jako dobrodziejstwo - mój organizm powiedział mi, żebym zwolnił w najlżejszy chyba z możliwych sposobów, dał mi chorobę, której nie ma :) Chorobę, z której leczę się odpoczynkiem, witaminami, sportem, większą ilością czasu z rodziną i poznawaniem siebie. Można trafić gorzej ;) Co ciekawe ostatnio zażyłem pewien specyfik, który wywoał u mnie silniejszy lęk niż wszystkie jakie do tej pory miałem i teraz to już w ogóle zacząłem uważać, że cały ten lęk zaczyna być śmieszny.
Każdy ma swoje zdanie w tym temacie.
Jest podstępna i jest męcząca.Jak nie wiesz jeszcze co się z Tobą zaczyna dziać to każdy mówi że jest bagnem.
Ja nie dopisałam tam na końcu, że nie jest też zła...Bo mamy dzięki niej pewną lekcje w życiu.
Jednak pisałam pod postem autora, że ja się czegoś nauczyłam dzięki tej lekcji.Potrafie stawić czoła wielu sytuacjom którym wcześniej mogłabym nie podołać🤷
Ja teraz uważam że to jest dziadostwo, bo niszczy to moje życie rodzinne, dzieci rosną a ja nie jestem taki jakim być powinienem.
Jak z tego wyjdę to będę miał lepsze życie, wtedy będę wdzięczny.
Każdy w swoim czasie coś wychwyci z tego co nas dotknęło i wyciągnie wnioski.
Wiem jak to jest kiedy człowiek się zmienia.Nic nie jest takie jakie było.
Ja np nie miałam swojej rodziny jak mnie dotknęło zaburzenie bo miałam wtedy 14-15 lat jak rozkręcało się.Ciezko było normalnie funkcjonować.Ciezko było poznawać pierwsze większe miłosci i czerpać jako nastolatka to co najlepsze w życiu.Tak samo w dorslejszym życiu.
Ostateczny partner i już mąż bardzo mnie wspierał i rozumiał mimo, że nie doświadczył tego stanu co ja.
Ale sama wiedziałam że ciężko mu bo widzi jak się mecze i sam już w tym tkwił będąc ze mną.
Wiem, że jest Ci ciężko.Nie wiem czy masz wsparcie w żonie ale daj sobie czasu jeszcze.Pomagaj sobie materiałami i zacznij małymi krokami zwalczać w spokoju ten cały stan.Nie analizuj nie wkręcają się bo koło się zamyka.Daj plynąć temu ale też rób to co zwykle.Niekiedy będzie ciężko ale zobaczysz raz drugi i ¹⁰ty że całkiem dobrze sobie radzisz i jest coraz mniejsze napięcie itd
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
rozedrgany
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 9 października 2023, o 15:43

26 lutego 2024, o 15:05

[/quote]
Byłeś na psychoterapii?
[/quote]

Hej Piotrek. Byłem kilka razy na spotkaniu z psychologiem. Na terapii nie byłem. Nie potrafię nawet otwarcie o tym rozmawiać. Nie mam komu wyrzucić z siebie wszystkiego. W domu, w pracy, wymagają ode mnie że mam być silny i przejmować się "pierdołami". Stabilny, pewny, silny facet. Bywa lepiej, bywa gorzej, są epizody tragiczne. Momentami się trzymam w kupie, czasami się cały rozpadam i nic nie ogarniam. Szczerze to nie mam pojęcia co ci doradzić, napisałem tylko żebyś wiedział że nie jesteś sam. Ja jestem sam i jest ciężko. Trzymaj się.
piotrek***
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 9 października 2022, o 17:10

27 lutego 2024, o 15:25

rozedrgany pisze:
26 lutego 2024, o 15:05
Byłeś na psychoterapii?
[/quote]

Hej Piotrek. Byłem kilka razy na spotkaniu z psychologiem. Na terapii nie byłem. Nie potrafię nawet otwarcie o tym rozmawiać. Nie mam komu wyrzucić z siebie wszystkiego. W domu, w pracy, wymagają ode mnie że mam być silny i przejmować się "pierdołami". Stabilny, pewny, silny facet. Bywa lepiej, bywa gorzej, są epizody tragiczne. Momentami się trzymam w kupie, czasami się cały rozpadam i nic nie ogarniam. Szczerze to nie mam pojęcia co ci doradzić, napisałem tylko żebyś wiedział że nie jesteś sam. Ja jestem sam i jest ciężko. Trzymaj się.
[/quote]

Ja jestem po 3 terapiach, teraz czekam na czwartą a drugą grupową. Z tego co czytam to chyba dotyczy cię kwestia wysokich wymagań, jeden z czynników nerwicogennych. Spróbuj psychoterapii, przejdź się na kilka spotkań, nikt się ostatecznie nie musi dowiedzieć, Ty i Twoje zdrowie też są ważne tak samo jak samozadowolenie rodziny czy znajomych. Koszt jednej sesji to u mnie był 150 zł. Na NFZ jest za darmo ale czeka się od pół roku do 2-3lat. Na początku to dla mnie było coś bardzo krępującego (pierwszą miałem grupową) ale raczej pomaga tylko, że z dużą bezwładnością czasową. Różnie to też bywa z psychoterapeutami, jedni są profesjonalni inni to takie "ciocie".
gregor1980
Nowy Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 9 lutego 2024, o 09:41

4 marca 2024, o 08:24

majkelo pisze:
23 lutego 2024, o 16:01

teraz to już w ogóle zacząłem uważać, że cały ten lęk zaczyna być śmieszny.
I wlasnie idz tym torem.

ps. Majkelo co z Twoim wierszykiem??
gregor1980
Nowy Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 9 lutego 2024, o 09:41

4 marca 2024, o 09:37

Iwona29 pisze:
23 lutego 2024, o 11:55
Witam.
gregor1980 tak czytam i jak zawsze standardowo wszystko się zaczyna i toczy.Po tych latach już wiesz co się dzieje z Tobą.Wiem, że ciężko jest się ogarnąć i zastopować ten mechanizm nerwicowy.
Człowiek traci nadzieję bo latami faszeruje się lekami a lekarze zamiast też tłumaczyć jak sobie radzić, jak działać w tych zaburzeniach....walą leki i na tym byłby koniec🤷
Sama latami męczyłam się w tym stanie.Nerwa nagle mnie dopadła ale było też wiele sytuacji w życiu moim, które pomogły nerwicy i lękom się rozwinąc i rozkręcać ile wlezie. Byłam nastolatka jak zaczęło się na dobre.Chodzilam na terapię grupową i brałam leki ale jakoś nie było większego kroku w przód.Kilka lat temu trafiłam na to forum.Poczytalam, posłuchałam i jestem wdzięczna za to co uzyskałam tu....czyli POMOC.🫶
Hej Iwonka (jesli nie urazi Cie to ze tak sie do Ciebie zwroce), dziekuje Ci za ten wpisi za to ze wogole chcialo Ci sie przeczytac moja historie. Jestes dyzurna na forum i piszac takie posty jak np. ten skierowany do mnie ROBISZ SWIETNA ROBOTE dla Nas wszystkich "zaburzaków"!!!
Dziekuje Ci ze chcialo Ci sie po krotce opisac swoje zmagania z ta podstepna suka jaka jest nerwica. Piszac w ten sosob pokazujesz ludziom ktorzy traca nadzieje ze mozna nie tyle "nauczyc sie z tym zyc" ale mozna zyc, byc kochajaca Mama i szczesliwa osoba.

MY WSZYSCY ZALEKNIENI POPATRZMY NA IWONKE I BIERZMY Z NIEJ PRZYKLAD-POWTARZAM!!! POPATRZMY ZE MOZNA-ONA JEST TEGO DOSKONALYM PRZYKLADEM!!! WEZCIE TO SOBIE DO SERCA!! NIE OPINIE NIEDOUCZONYCH LEKARZY, NIE TEORIE WYSSANE Z PALCA PSEUDOPSYCHOLOGOW I PSEUDOPSYCHOTERAPEUTOW(nie mowie ze wszyscy-sa wyjatki) ALE WLASNIE OPINIE I HISTORIE LUDZI KTORZY ZNAJA TO Z AUTOPSJI A NIE TYLKO I WYLACZNIE Z TEORII.

Bardzo mi przykro z powodu tego ze stracilas dziecko :buu: :buu: nie mam nawet prawa napisac ze "domyslam sie co czulas i przez co przeszlas" bo niestety tego nie poczuje gdyz ja matka nie bede chocbym nie wiem jak bardzo chcial ;puk

I teraz !!!!UWAGA!!!! prosze wszystkich ktorzy beda czytac to co napisze ponizej abyscie nie sugerowali sie moim sposobem myslenia. Blagam Was o to.

Iwona jestes Mama wiec moze zrozumiesz moj chory sposob myslenia....jest to dla mnie bardzo trudne co teraz napisze...ehhhhhh kobieta luźna w udach(przepraszam-emocje) ....zazdroszcze Ci....ze jestes Mama...bo ja poprzez to ze wpadlem w zaburzenia lekowe postanowilem ze nie bede Ojcem...boje sie ze moge przekazac nerwice w genach dziecku i nie wybaczyl bym sobie do konca moich dni jesli to dziecko mialo by sie meczyc i cierpiec tak jak ja.

W domu mialem ojca alkoholika...ale to ze by alkoholikiem to prącie - wybral taka droge...ale oprocz tego byl jeszcze KATEM....nie chce opisywac tego jakie tortury fizyczne i psychiczne praktykowal na mnie...podam maly przyklad - za to ze nie chcialem jesc obiadu ktory mi nie smakowal w wieku 8 lat tak zlal mnie wojskowym pasem ze poprzecinal mi skore na calych plecach...pan od Wf-u wezwal matke do szkoly bo byl przerazony kto mi to zrobil i co sie stalo... ale moja Mama strasznie bala sie ojca...kiedy mialem 18 lat moj ojciec rzucil sie pod pociag i tak marnie skonczyl...on skonczyl ale moj koszmar z tym zwiazany trwa nadal...wlasciwie to nie wiem co to znaczy miec Tate-ja znam tylko takiego co pil i bil....nie wiem co to znaczy np. usiasc z Tata i pogadac jak syn z ojcem....moj tylko byl zawsze pijany i wsciekly i nie czul potrzeby ze mna rozmawiac, uwielbial za to pastwic sie nade mna.

Jestem osoba BARDZO!!! honorowa, jestem gosciem z zasadami, patriota(kocham nasz piekny Kraj(nie ten radosny! rzad)...interesuje sie bardzo tym co dzialo sie podczas II wojny swiatowej(obozy koncentracyjne, nazisci, relacje ludzi ktorzy przezyli PIEKLO w obozach smierci) czytam mase ksiazek na ten temat....ale do czego zmierzam...

Wiec poczytalem o nerwicy i postanowilem ze ja dzieci miec nie moge...nie moge przekazac im tej niedoskonalosci i byc moze podarowac im w genach nerwice...porownalem to do toku myslenia nazistow(dlatego wspomnialem o moim hobby wczesniej)...oni eliminowali ludzi chorych psychicznie wlasnie po to zeby nie oslabiac ludzkiego gatunku BRON BOZE NIE PROPAGUJE TU NAZIZMU. I ja mam ta swiadomosc ze ja wydajac na swiat potomka moge sprawic to ze bede przedluzal istnienie jednostki chorobowej zwanej - nerwica. Ktos pomysli ze to chore-zgadzam sie-ale(slynne nerwicowe Ale :)) ) czy nie niemozliwe?? I tu jest caly pies pogrzebany.

Jesli komus udalo sie dotrwac do tego miejsca czytajac to byc moze chcial by sie dowiedziec w jakim stanie cywilnym jestem obecnie(chociaz kogo to obchodzi) no ale powiem Wam. Oczywiscie jestem kawalerem. Oczywiscie probowalem byc z kobieta, mialem kilka kobiet w swoim zyciu(nigdy nie chcialem slubu) uprawialem seks rzecz jasna ale zawsze dbalem o to zeby nie miec potomstwa i wybieralem partnerki ktore godzily sie na to. Teraz jestem sam i choc czuje ogromna potrzebe bycia z kobieta(bo w gruncie rzeczy potraficie podkurwic nieraz ale Was lubie) to wiem ze bede sam do konca swoich dni a temat prokreacji zamknalem juz ostatecznie...

Ktos zapyta...nie chcial bys byc ojcem??...Pewnie ze bym chcial BARDZO...niestety honor, zasady sa dla mnie wazniejsze. U mnie najwazniejsza potrzeba ludzka czyli PRZETRWANIE GATUNKU LUDZKIEGO oczywiscie ze jest bo to instynkt tutaj dziala(wciaz ogladam sie za kobietami-ale tylko patrze) ale ona ulegla calkowitej destrukcji....to bardzo boli no ale nikt nie powiedzial ze bedzie lekko.

Rodzina mojego ojca ma do mnie ukryty bardzo wielki zal o to poniewaz jestem ostatni w rodzie (sam babiniec w rodzinie tylko kuzynki :^ ) moj rod nie przetrwa-jestem ostatni.

No i to tyle co chcialem napisac...moze ktos to przeczyta i wyciagnie z tego jakies przemyslenia dla siebie tylko BLAGAM WAS nie wzorujcie sie na tym...bo to wszystko nie jest zbadane i udowodnione...niestety dla mnie ja ta droga poszedelm.

Dziekuje za uwage. Hej wszystkim.
gregor1980
Nowy Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 9 lutego 2024, o 09:41

4 marca 2024, o 14:28

W moim powyzszym poscie umknela mi jeszcze jedna BARDZO BARDZO wazna rzecz...a poniewaz nie moge juz edytowac tamtego posta dopisze to tutaj...a co....miejsca na serwerze jest mnostwo zapewne(jestem informatykiem z zamilowania i z wyksztalcenia i jestem w tym BARDZO dobry) takze wiec wiem co mowie...
Nie mam potomstwa jako takiego...ale mam swietny i GENIALNY odpowiednik...mam psa...Moja 8 letnia Corcie(jak ja wzialem miala 4 miesiace). Traktuje ja jak czlonka rodziny bo jest to niesamowicie madry pies!!!! NIESAMOWICIE INTELIGENTNA "BESTIA"!!! Nie bede sie tu rozpisywal co ja u niej obserwuje i co ona potrafi bo to nie czas i miejsce....dla zainteresowanych mam grupe na Facebooku " PIT BULL TERRIER - GENIALNA RASA - FAKTY NIE MITY" mozecie tam znalezc wiele ciekawostek o pieskach nie tylko o Pitkach.

Co jednak chcialem tu przekazac...Kocham i szanuje tego Psa taka miloscia jaka obdarzyl bym dziecko gdybym je mial...Moja Corcia ma nawet Dowod Osobisty(Tak...dokladnie...jest to Dowod Pupila-wpiszcie sobie w googlach), spi ze mna w jednym lozku, je pizze, spaghetii, zupki chinskie -praktycznie je wszystko to co Tatus(no ryb nie lubi a ja lubie), daje buziaki jak sie ja poprosi, no wiele bym mogl napisac.
Dodam tylko tyle ze ja mam ta swiadomosc ze spie i zyje na codzien z najgrozniejszym w pelni udomowionym zwierzeciem na swiecie!!!

...dobra ale ja nie o tym...jedno jeszcze musze dodac zanim przejde do sedna...

Wiecie ze wykorzystuje sie psy (i sa caly czas badania w tym temacie-nawet w Polsce pod Warszawa jest specjalny osrodek gdzie caly czas rowadzone sa badania) do wykrywania chorob?? Pies potrafi wyczuc raka(komorki rakowe)...nie bede sie tu o tym rozpisywal...

W kazdym badz razie...mysle ze Wszyscy doskonale wiemy ze w nerwicy choruje glowa i kiedy bylem juz na samym dnie podczas ostrej fazy nerwicy i juz planowalem na powaznie zeby przeniesc sie na tamten swiat....i kiedy tak siedzialem ograzony w totalnym mroku i plakalem godzinami, w pewnym momencie moja Sunia usiadla bardzo smutna za mna i zaczela lizac mnie po czubku glowy-nigdy przez 8 lat tego nie robila-a wiecie ze pies wyczuwa co dolega czlowiekowi...i ten czworonog pokazal mi co mi dolega JA JESTEM TEGO PEWIEN...to sie z kosmosu nie wzielo. Ona tez chciala mi pomoc.

Ten post jest HOLDEM dla mojej Corci MORII z Lubuskiej Ziemi, ktora kocham bezgranicznie i zrobie teraz wszystko zeby miala godny i szczesliwy byt. Kocham Cie Córeczko moja przecudowna-jestes calym moim swiatem!!! Zawdzieczam Ci zycie!!!
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

7 kwietnia 2024, o 14:35

Iwona29 pisze:
25 lutego 2024, o 01:12
PiotrK pisze:
23 lutego 2024, o 21:50
Iwona29 pisze:
23 lutego 2024, o 20:18


Każdy ma swoje zdanie w tym temacie.
Jest podstępna i jest męcząca.Jak nie wiesz jeszcze co się z Tobą zaczyna dziać to każdy mówi że jest bagnem.
Ja nie dopisałam tam na końcu, że nie jest też zła...Bo mamy dzięki niej pewną lekcje w życiu.
Jednak pisałam pod postem autora, że ja się czegoś nauczyłam dzięki tej lekcji.Potrafie stawić czoła wielu sytuacjom którym wcześniej mogłabym nie podołać🤷
Ja teraz uważam że to jest dziadostwo, bo niszczy to moje życie rodzinne, dzieci rosną a ja nie jestem taki jakim być powinienem.
Jak z tego wyjdę to będę miał lepsze życie, wtedy będę wdzięczny.
Każdy w swoim czasie coś wychwyci z tego co nas dotknęło i wyciągnie wnioski.
Wiem jak to jest kiedy człowiek się zmienia.Nic nie jest takie jakie było.
Ja np nie miałam swojej rodziny jak mnie dotknęło zaburzenie bo miałam wtedy 14-15 lat jak rozkręcało się.Ciezko było normalnie funkcjonować.Ciezko było poznawać pierwsze większe miłosci i czerpać jako nastolatka to co najlepsze w życiu.Tak samo w dorslejszym życiu.
Ostateczny partner i już mąż bardzo mnie wspierał i rozumiał mimo, że nie doświadczył tego stanu co ja.
Ale sama wiedziałam że ciężko mu bo widzi jak się mecze i sam już w tym tkwił będąc ze mną.
Wiem, że jest Ci ciężko.Nie wiem czy masz wsparcie w żonie ale daj sobie czasu jeszcze.Pomagaj sobie materiałami i zacznij małymi krokami zwalczać w spokoju ten cały stan.Nie analizuj nie wkręcają się bo koło się zamyka.Daj plynąć temu ale też rób to co zwykle.Niekiedy będzie ciężko ale zobaczysz raz drugi i ¹⁰ty że całkiem dobrze sobie radzisz i jest coraz mniejsze napięcie itd
Widzę, że długo jesteś na forum. Czy wyszłaś całkiem z zaburzenia?
Często wracały Ci stany derealizacji/depersonalizacji?
Mi po 3 latach wróciło, też w styczniu, tzn. wcześniej już jakieś drgania powieki pojawiły się i jesienią trochę słabo mi się zrobiło, ale zrzuciłam to na zmęczenie lub zbyt mają ilość wody w diecie. Niestety wykręciłam się po kolejnych atakach, w sumie dwóch, ale nie były jakieś mocne, tylko mi szybko przychodzi DD trzymające 24/7, odcięcie, dziwne widzenie, brak emocji, anhedonia, bóle, lęki i dużo innych oraz mocno podgłośnione piski, dzwonienia i inne szumy uszne, które są najgorsze. Pisk mam od 9 lat, ale od tych 3 jest głośniejszy, a w DD to jest bardzo, bardzo głośne, mam nadwrażliwy słuch (słyszę bardziej przełykanie śliny, dotykanie głowy, uszu).

Czasem mówiłam mężowi, że nie dam rady jak te piski się podgłośnią i niestety tak się znowu stało. Myślałam nieraz żeby mi to kiedyś w przyszłości nie wróciło i skończyło się powrotem.
Dużo czytałam, oglądałam i będę. Każdy chyba boi się powrotu zaburzenia, zwłaszcza w tej najgorszej postaci. Trzeba, te myśli wyśmiewać, kompletnie nie martwić się o nawrót, o przyszłość?
Może jeszcze ktoś podpowie jak sobie z tym radzić.
Są tu osoby, który miały szumy uszne, piski itd. wiele lat i to przeszło?
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 142
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

7 kwietnia 2024, o 15:26

Ja miałem epizod z piskami, czasami przy zmianie ciśnienia tak mi piszczało w uszach że nie słyszałem swoich myśli i panikowałem z tego powodu a wszystko przez niepewność czy mi tak zostanie itp. Im bardziej się na tym skupiasz tym głośniej to słychać i ciężej się uspokoić. W moim przypadku pomogło początkowo zajmowanie czymś głowy, słuchanie muzyki, granie w gry i generalnie unikanie absolutnej ciszy. Niestety żeby tego się pozbyć trzeba się przestać tego bać bo to nie natężenie pisku się zwiększa tylko nasze skupianie na nim go potęguje. Ja w zupełnej ciszy słyszę ciągły pisk bo mam trochę pogorszony słuch ale przestałem się na tym skupiać i mi to w niczym nie przeszkadza.
ODPOWIEDZ