Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

gniew, złość, agresja, wściekłość

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
ODPOWIEDZ
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

20 stycznia 2016, o 21:23

Kiedy dzieje się coś złego i bezpośrednio nas to dotyka, mamy do wyboru (chyba że reagujemy automatycznie, co zdarza się zazwyczaj) dwa podstawowe typy emocji – rezygnacja, smutek, odpuszczenie, wycofanie lub w drugą stronę – złość, wściekłość, konfrontacja, walka. Teoretycznie, gdybym już musiał wybierać pomiędzy tymi dwoma emocjami, uczciwie przyznam, że zamiast wycofywać się, popadać w smutek, w pewnym sensie ‘lepiej’ jest według mnie zareagować na nieprzyjemną okoliczność złością. Jednak to są skrajności, a poza tym, jak wiemy, nic nie jest różowe i ma swoje konsekwencje.

Przez dużą część swojego życia byłem raczej nieśmiały. Raczej nie lubiłem się konfrontować z problemami, z ludźmi, z niewygodnymi sytuacjami. Jednak od kilku lat – plus minus 3 czy 4, coraz częściej zdarzało mi się czuć silne emocje, jakimi są gniew, złość, niekiedy niemal agresja. Mniejsza czemu, indywidualna historia nie ma tutaj chyba większego znaczenia. Na początku nawet mi się to podobało – złość to w końcu niezwykle pomocna emocja, złość daje potwornie dużo siły, daje poczucie mocy! Niegdyś miałem za mało pewności siebie, żeby się konfrontować. Czułem wtedy, że mam za mało siły, czymkolwiek by ona nie była, by otwarcie sprzeciwiać się innym. Ok – nie byłem wtedy pierdołą, przeciwnie, po prostu do perfekcji opanowałem dyplomację, zmyślność. Ostatecznie też, jeśli mi na czymś naprawdę zależało, byłem w stanie się przełamać. Ale w końcu zaczęła się pojawiać złość, jako reakcja na problematyczne okoliczności. I wtedy zacząłem odkrywać, że złość daje siłę, by bez zbędnego dyplomatycznego pierdolen*a uzyskiwać pożądane efekty. Efekty instant! Zamiast dyplomacji – perswazja. Fajne uczucie po tylu latach grzecznej dyplomacji, naprawdę, kiedy pod wpływem wewnętrznej siły można w jakimś sensie wyegzekwować swoją wolę. Nie chodzi oczywiście o przemoc fizyczną, czy nawet śliskie zagrywki – absolutnie – chodzi raczej o ogromną pewność siebie, w konsekwencji ogromną siłę perswazji, kiedy mówisz coś nieznoszącym sprzeciwu tonem głosu, z nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem i – do diabła – ktoś robi to, co chcesz. Oczywiście, że fajnie, wspaniale nawet, ale jak ze wszystkim – zawsze jest druga strona medalu.

Coraz częściej zacząłem sobie mówić – k*rwa – ostatecznie dobry ze mnie chłopak, a kolejny raz, jak ostatni kut*s sprawiam potworną przykrość/krzywdzę [tu wstawiałem imię bliskiej osoby]. Kiedy coś nie szło po mojej myśli, coraz częściej dochodziło do słownej walki. A potem? Potem niemal zawsze żałowałem wielu wypowiedzianych podczas kłótni słów. Tak jak szybko wpadam w złość, tak szybko z niej chłonę. No i wtedy często i błyskawicznie pojawiają się wyrzuty sumienia. Złość, nawet jeśli niekiedy przydatna, czy sama w sobie w pewnym sensie przyjemna, przede wszystkim ma nieprzyjemne konsekwencje, przykładowo:
- poniesie Cię, powiesz o kilka słów za dużo do szefa, rekrutera, profesora – wiesz, czego się możesz spodziewać
- w bardziej hardcorowej wersji rozpierd*lisz w złości laptopa, „bo się muli”, a potem płaczesz, kiedy zdasz sobie sprawę co zrobiłeś (mi się to nie zdarzyło, ale na przykład jak byłem mały, to z wściekłości podarłem raz naklejkę z nadrukowanym banknotem, taką ‘kolekcjonerską’, a potem ryczałem, mając przed oczyma dwie części rozdartego niepowtarzalnego banknociku – takich sytuacji każdy trochę chyba ma na koncie)
- bezsensownie sprawiasz przykrość bliskim, z czym wiążą się wyrzuty sumienia, (z naciskiem na ‘bezsensownie’, bo nie zawsze ‘atak’ na drugą osobę jest bez sensu, uważam, że czasem nie tylko można, ale i trzeba, w słusznej sprawie, mając rzeczywistą pewność racji, umieć dojeb*ać w ten czy inny sposób :P )
- czujesz się wycieńczony – bo wściekłość potrafi wykończyć psychicznie i fizycznie
- złość to bardzo silna emocja, ostatecznie więc mocno rozchwiewa emocjonalnie
- w dalszej kolejności, jeśli często żyjemy złością, może ona prowadzić do ogólnego zgorzknienia
Generalnie sprawiasz przykrość innym, nakręcasz spiralę złości, w ten sposób często nie doprowadzisz do rozwiązania problemu, samemu czujesz się wymęczony, często masz po wszystkim wyrzuty sumienia. Ogólnie Ty się czujesz źle i inni się czują źle. Niepotrzebne to i niekonstruktywne No i czyż nieumiejętność kontroli gniewu i złości jest jasnym dowodem na brak dojrzałości emocjonalnej? Oczywiście, że jest dowodem na niedojrzałość emocjonalną.

Bo to co wymieniłem wyżej, łączy się nie z gniewem jako takim, ale z nieumiejętnością jego kontrolowania, z niekontrolowanymi wybuchami złości, czasem agresji, w sytuacjach kiedy na przykład można coś załatwić na spokojnie, albo kiedy jest się zbyt pochopnym, lub stosuje się za dużo siły (choćby słownej) niż potrzeba. No w skrócie – kiedy się wyraźnie przesadza.

*

Przez całe moje życie walczę z (kochającym mnie co prawda szczerze i chcącym dla mnie dobrze) ojcem, który prowadzi firmę i nauczył się być w domu częściej nieznoszącym sprzeciwu szefem, niż typem w stylu ‘wyrozumiały nauczyciel życia’. Jeszcze gorzej cisnęła mnie moja niegdysiejsza dziewczyna ‘największa miłość mojego życia’ – posiadaczka bordera i dwubiegunówki. Siostra i kilka innych osób. A ja nienawidzę być pod kimś, nienawidzę giąć karku bo ktoś mi każe, nie pozwalam się zgniatać. Umieć się złościć – myślałem – mieć tą siłę, to wspaniała umiejętność. I myślałem dalej – nie chcę co prawda krzywdzić innych tak, jak mi się dostawało po dupie przez kawał życia, ale przecież pokora nie jest rozwiązaniem. Wybuchy wściekłości też nie powinny jednak dominować. Więc co?

Gniew, złość, agresja to są po prostu emocje – kminiłem sobie. Tak samo przecież jak strach czy lęk. No a skoro dało się ogarnąć strach i lęk, choćby na swoim własnym przykładzie, to przecież da się ogarnąć taki gniew, złość czy agresję! Oba typy emocji są reakcjami na coś nieprzyjemnego, ich drogi się przecież nawet wyraźnie przecinają.

Ale nie da się nie zwrócić uwagi na kilka niuansów – rządzą tymi emocjami inne mechanizmy, inne odruchy są z nimi związane, mają inne ‘objawy’, wywołują we łbie inne reakcje.

Łącząc obie kwestie do kupy wniosek nasunął się jeden – skoro można sobie poradzić ze zbyt natężonymi emocjami strachu czy lęku, tą samą drogą można poradzić sobie z emocjami złości czy gniewu, trzeba tylko dopasować wyuczone już na nerwicy narzędzia, do specyfiki emocji agresywnych. A zatem: poznać biologiczne mechanizmy, źródła złości/gniewu, zrozumieć czemu się pojawiają, dopasować posiadane już przecież narzędzia do ‘walki’ z nowego typu emocjami.

To jest tutaj najlepsze – z taką samą skutecznością można wykorzystać to wszystko, czego musieliśmy nauczyć się wychodząc z nerwicy! Choćby racjonalizowanie (tłumaczenie sobie sytuacji – ileż to razy po fakcie dochodziło do nas, że nawet nie mieliśmy racji, a z pewnością nie powinniśmy byli przereagowywać), dystans – aby nie dać się ponieść, wkręcić (bo to nakręca często drugą osobę, ona z powrotem nas, i lecimy w spiralę niekontrolowanej wściekłości), niereaktywność i cała ta reszta. To się naprawdę idealnie sprawdza. Wiedza, narzędzia i działanie – jak w nerwicy. Złość to tak samo emocja, w sumie nawet podobna do strachu/lęku.

Skoro czujesz, że masz problem z wybuchami złości, to może powinieneś wziąć temat na warsztat. Skoro ogarnąłeś nerwicę (albo jesteś na dobrej drodze), a przecież zdecydowanie ciężej jest z emocjami lękowymi podczas nerwicy (taka skala, często są kompletnie irracjonalne, a do tego ciągłe) to o ileż banalniejszym zadaniem jest ogarnąć złość! Tylko trzeba naprawdę chcieć (w pierwszej kolejności dla siebie, a nie dlatego, że mama/dziewczyna/mąż prosi – o tym w innym poście napiszę) i być konsekwentnym. Mi w sumie zaczyna wychodzić, choć oczywiście często ‘upadam’.

*

źródła czy powody złości są oczywiście bardzo różne. Doskonale wiemy, że źródłem złości może być tak naprawdę wszystko. Jak w tym memie: laska ma okres i z wściekłością rzuca do swojego chłopaka (który siedzi na kanapie z miną zbitego psa) –mógłbyś mrugać ciszej pojeb*e? :P

Oprócz doraźnych momentów, dni, okresów czy okoliczności, w których jesteśmy bardziej rozdrażnieni i możemy być bardziej podatni na reagowanie złością, ogromne znaczenie, zależność, mają dwie rzeczy:
- nasza osobowość (temperament, geny, wzorce z domu) - niektórzy po prostu mogą być zdecydowanie bardziej podatni na wpadanie w złość, gniew, reagować agresją niż inni
- chemia w mózgu, która czyni człowieka podatniejszym na takie reakcje – to przede wszystkim wahanie hormonów, u kogoś ciąża, która zmienia właśnie chemię, orgazmy przy których w dużej ilości produkowana jest uspokajająca prolaktyna (czy właśnie brak orgazmów), używki – alkohol, koks itp, no i wszelkie uzależnienia jako takie, zaburzające układ kary i nagrody, pompowanie dopaminy itp.
Te rzeczy mają ogromne znaczenie jeśli idzie o podatność czy zwiększenie agresywności. Ale nad złością czy gniewem da się panować w niemal każdej sytuacji – także w tych, kiedy nawet bardzo nie sprzyja i strasznie utrudnia chemia w mózgu. I to się właśnie nazywa dojrzałością emocjonalną. Niektórym może być ciężej złapać pion, ale nie ma rzeczy nie do ogarnięcia, o czym wie każdy, kto sobie poradził z nerwicą (lub jest na dobrej drodze) ;)

*

To jest oczywiście bardzo złożony temat. Nie będę się tutaj rozwodził nad wszystkimi mechanizmami, przyczynami, ale zachęcam, by każdy, komu wybuchy złości, rozdrażnienie przeszkadzają i widzi w nich problem, zaczął ogarniać temat na własną rękę, już teraz. W różnych artykułach w necie można znaleźć sporo informacji i wskazówek jak sobie radzić dokładnie z tymi emocjami. Generalnie chodzi o to, żebyście poczytali co, jak, dlaczego, aby zrozumieć CAŁĄ SPECYFIKĘ EMOCJI TEGO GATUNKU i z małym doprofilowaniem wykorzystali wszystko, czego nauczyliście się lub czego uczycie się przy odburzaniu podczas faz lękowych.

Na początek polecam przeczytać te dwa artykuły (tylko WNIKLIWIE, z pełnym zrozumieniem! ;) ):

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia ... losci.html

https://portal.abczdrowie.pl/jak-sobie- ... ze-zloscia

(swoją drogą szczerze nienawidzę indywidualnych porad lekarskich na abczdrowie.pl – ci lekarze i psycholodzy z bożej łaski nie są w stanie odpisać ludziom nigdy nic sensownego, a każda ich porada biegnie tylko do jednego tekstu – że koniecznie musisz udać się do specjalisty).

**

A teraz czas na drugi poziom jeśli idzie o złość! Czas na wyższą szkołę jazdy! :P Teraz chcę napisać coś specjalnie dla tak zwanych, szeroko pojętych, choleryków. Otóż mówi się, że cholerycy mają wyjątkowo duże zdolności przywódcze, są świetnymi liderami, mają posłuch. Wielu choleryków posiada niezbędną pewność siebie i siłę, jaka musi charakteryzować liderów. No właśnie, a z czym przede wszystkim kojarzy się typowy choleryk? Z dużym poziomem złości, z wybuchową naturą. I tu dochodzimy do meritum – złość może mieć naprawdę pozytywne aspekty. Złość, jak mało, co daje ogromną siłę, a że ze swej natury jest ekspansywna, to dąży do pełnej, niehamowanej konfrontacji ze źródłem, z którego wynika, z problemem, z przeszkodą. Nieważne co jest tym źródłem, w końcu wkurw*ć może niemal wszystko. Pamiętam, jak czytałem historię Victora. Był tam fragment, w którym pisał, że te wszystkie zaburzenia już tak długo się za nim ciągnęły, że w końcu się po prostu na ten syf wkurw*ł i całą determinację wpakował w cel, w kontrę, w te pieprzone lęki i na przekór nim. Swoją drogą, czyż nie jest świetnym liderem? Czyż nie nazywacie go swoim ‘guru’? :D Każdy z nas zna szefów – choleryków. Ciężcy ludzie, ale robią swoją robotę, realizują swoje cele. Przewodzą. Haha – zadam zajebiste pytanie – czy nasz znajomy, starotestamentowy Bóg nie jest idealnym przykładem furiata pełnego złości, siły i mocy?

Na marginesie - starotestamentowy Bóg, jaki wynurza się z Biblii, to dopiero ancymonek – takiego zestawu zaburzeń osobowości i to w takiej skali naprawdę trudno znaleźć u kogokolwiek innego – to się wścieka i zsyła powodzie żeby kompletnie wszystkich wybić, ale ratuje zwierzęta (po czym na zgodę wrzuca tęczę na niebo); to dla zakładu z diabłem (czy go Hiob wystarczająco kocha), zabija mu żonę, córki, synów, sługi, zabiera caluteńki majątek, do ostatniego grosza, zsyła jeszcze na niego choroby, a jak wszystko poszło po jego myśli, to daje Hiobowi w dwójnasób „nową, lepszą” żonę, dzieci i majątek; to znów każe Abrahamowi zabić dla kaprysu syna, ale potem, w ostatniej chwili, żartowniś, mówi – wstrzymaj się i zamiast syna zabij baranka – o tam jest jakiś, w krzakach stoi!; wygania z raju ludzi, by potem zesłać swojego syna, na okrutną śmierć oczywiście, za odkupienie ich win. Przykłady można mnożyć. Więc jeśli komu taka myśl teraz pomoże, to pamiętajcie – wasze zaburzenia są normalne, w sumie nawet pożądane - w końcu, jak mówi Pismo, zostaliście „stworzeni na podobieństwo boże”! ;P

Wracając do wątku - złość daje potwornie dużo siły. Jeśli chodzi o emocje, to spośród nich jest bezdyskusyjnie najlepszym paliwem wszelkiej determinacji – daje efekt podobny jak lanie benzyny do ognia. Ostatecznie taka jest właśnie biologiczna rola tej emocji – kiedy zamiast uciekać stajesz naprzeciw zagrożenia (w odległych czasach wybór był nieodwołalny – skoro zostałeś żeby walczyć, to musisz zrobić wszystko żeby wygrać i ocalić życie), reakcja złości jest sprzężona z wyzwalaniem ogromnych pokładów energii, siły i determinacji, pchających do ataku, do zwarcia z wrogiem - źródłem złości, którego musisz zniszczyć, bo inaczej to on zniszczy Ciebie. Strasznie pierwotne, ale wyjątkowo dobrze się sprawdza nawet w tych czasach. Cholerycy po prostu częściej reagują w ten sposób – złością, na przeszkody, które mają przed sobą. Zamiast uciekać, często automatycznie walczą, pakując w to wszystkie podkręcone na maxa siły. Skoro już stoją naprzeciw przeszkody, to zamiast czekać wychodzą jej naprzeciw. Mechanizm złości pomaga im je po prostu pokonywać – wedle pierwotnej receptury, sprawdzonej przez miliony lat ewolucji. Taką postawą, szczególnie jeśli są skuteczni i wykazują jeszcze kilka dodatkowych cech, zyskują poparcie i mają posłuch u innych ludzi, do pewnego stopnia też (będąc bardziej zdecydowanymi i zdeterminowanymi, bardziej skłonnymi do podejmowania ryzyka) mogą brać za innych odpowiedzialność.

Oczywiście nie polecam specjalnego pielęgnowania w sobie złości. Przeciwnie. Chcę jedynie pokazać, że gniew jest ważną emocją, z której można zrobić pożytek. Ale też i dużo krzywdy. Gniew sam w sobie ma wartość zerową – nie jest ani dobry, ani zły. Umiejętna kontrola, niedopuszczanie do nakręcania złości w sytuacjach bezsensownych i zdolność kierowania złością w sytuacjach, gdy bywa pomocna, a czasem nawet niezbędna, to wyższa szkoła jazdy. Ale myślę, że cholernie warto się postarać. Tutaj, jak ze wszystkim – trzeba indywidualnie znaleźć złoty środek. I pamiętać, że im więcej siły/władzy się posiada, tym więcej mądrości potrzeba, i tym większą odpowiedzialność bierze się na swoje barki. Teraz chodziło mi raczej o to, że skoro ktoś i tak jest cholerykiem i skoro w pewnym sensie musimy z tym żyć, to możemy wykorzystać przyrodzone predyspozycje w dobrym celu, kierować te emocje tam gdzie trzeba. Trochę złości, k*rwa, czasem nie zaszkodzi! :D

Na marginesie – jeden z niewielu ‘dojrzalszych’ wątków w Gwiezdnych Wojnach tyczył się dwóch odmiennych podejść do Mocy - ciemna strona rosła w siłę na emocjach, ich siła wynikała z podsycanej przez Sithów złości, jak to trafnie określali - z pasji, natomiast jasna strona wiązała się z kontrolą, świadomością, Jedi mieli dystans i włączoną niereaktywność :P naprawdę świetny motyw, który dał mi dużo do myślenia :D

No, mam nadzieję, że wiecie co z tym wszystkim zrobić!

A jeśli ktoś ma jakieś pomysły albo coś, niech pisze ;)
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

23 stycznia 2016, o 21:19

Bardzo fajny wpis, muszę to przemyśleć co żeś napisał i sie do tego ustosunkować ale dzieki za tak szeroki post :) Lubię takie :D
ODPOWIEDZ