Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

emocje po nerwicy

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

26 lutego 2015, o 12:51

Zanim przejdę do meritum, nakreślę fakty:

Ok., wciąż jeszcze jestem po nerwicy na wyższym poziomie wyczulenia. I miałem na dniach jedną skubaną wkrętkę, z którą wiąże się fundamentalnie ważne pytanie.
Chodzi o to, że od dłuuuugiego już czasu czułem się całkowicie normalnie. Jako, że nerwicy sensu stricte się pozbyłem, doszedłem do wniosku, że najwyższy czas przestać się hamować we wszystkich silniejszych emocjach, dystansować do nich. Podczas wychodzenia z nerwicy moim celem było osiągnięcie równowagi, nie ponosiły mnie lęki, a na dobrą sprawę to ich wcale nie miałem, zaś z jakimiś odosobnionymi wypadkami radziłem sobie zupełnie naturalnie. Ale - wiedząc, że jestem emocjonalny, nie pozwalałem sobie także na całkowicie swobodny przepływ innych uczuć - euforii czy ekscytacji (o których zapomniałem niemal) czy motywującego stresu (ale ostra złość – to owszem, często). No myślę - od dawna spoko, więc luz, warto wrócić całkiem do siebie samego sprzed roku. Powody do stresu były - egzaminy - i faktycznie pozwoliłem sobie na stres i stary dobry przyjacielski stres się pojawił. Powody do ekscytacji także - dużo różnych realnych powodów do radości, w tym kluczowy powrót do pisania tekstów 'literackich', któremu towarzyszył tzw. szał twórczy. Pozytywne emocje, na które sobie pozwoliłem i o które dbałem, zaczęły we mnie tętnić i ogarnęły mnie tak, że cały czas byłem jak naćpany szczęściem i energią. Przez 4 dni czułem ekscytację tak silną i ciągłą jak kiedyś czułem lęk (a są to uczucia fizycznie podobne).
Aż w końcu się tego przestraszyłem. No przestraszyłem się, że po prostu wpadłem w manię.
Chociaż, jak pisałem wyżej, powodów do podejrzewania dwubiegunówki raczej nie mam, klasyczne wahania owszem, zdarzały mi się całe życie ale to były zwykłe 'nastroje' - albo więcej energii albo większa apatia, ale nigdy nic silnego. Poza tym miałem realne powody do radości i ekscytacji, stan 'szału twórczego' (wymęczającego niemal jak nerwica - bo to emocje o podobnej skali, tylko całkowicie pozytywne) znam doskonale i to ‘normalne’. Ale k*rwa przestraszyłem się, że mam manię, albo mogę ją rozwinąć – przestraszyłem się dwubiegunówki.
Takie myśli to nie koniec świata, ale na nieszczęście zbiegło się t oz nieprzyjemną historią. Cóż - aby nie wdawać się w szczegóły - moją koleżankę, która od lat cierpiała na dwubiegunówkę z silnymi, długimi nerwicami, zabrali półtora tygodnia temu do szpitala psychiatrycznego z powodu epizodu wyjątkowo potężnej manii (to niepełna informacja - były jakieś inne motywy ale wystarczy - mania była bazą). I kiedy ja pozwoliłem sobie na ekscytację na najwyższym poziomie, zdarzyła się taka historia. Więc co - po pierwsze zacząłem się bać czy nie mam dubiegunówki i czy takie skrajne emocje nie będą destabilizowały równowagi wewnętrznej, pozwalając przedłużyć ponerwicowe objawy. Więc zacząłem sobie ‘zabraniać’ pozytywnych emocji aby się nie nakręcać i myśleć o nich w negatywny sposób. W cztery dni tak je wyhamowałem, że już jestem 'poniżej zera'. A będąc poniżej zera i całkiem zdezorientowany, bojąc się dwubiegunówki i ogólnie sinusoidy emocjonalnej w życiu, dałem się w nocy ponieść obawom. Szczęśliwie nawyki, dystans i racjonalizowanie są mocno we mnie zakorzenione, także jeszcze nie ma tragedii, ale od wczoraj siłuję się na sztuczki z nerwicą i idziemy cholera równo – jak Stary człowiek w Starym człowieku i morzu, kiedy siłował się z kimś na rękę i żaden nie mógł przepchnąć swojego :D


Więc moje pytanie do ozdrowieńców brzmi – jak to jest z silnymi emocjami po nerwicy? Czy wróciliście do nich? Czy destabilizują nastrój, rozchwiewają człowieka na dłużej? Czy lepiej zawsze zachowywać wewnętrzną równowagę?
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

26 lutego 2015, o 13:11

Ja jeszcze nie jestem "po" nerwicy, ale napiszę od siebie, że nieco podobny problem mi towarzyszy. Tzn. moim głównym objawem obok lęku wolnopłynącego jest anhedonia, od niemal roku nie jestem w stanie odczuwać pozytywnych emocji (klimatu, radości, zadowolenia, poczucia sukcesu itd.itd.). Jednak od tego stanu miałam "prześwity" i niestety właśnie te momenty, które trwały różnie- od kilku dni po kilka godzin- b.mnie zmęczyły, bo to właśnie nie był normalny nawrót emocji w równowadze tylko właśnie coś na kształt ataku euforii. Oczywiście skończyło się to tym, że wystraszyłam się, że nie wrócę do równowagi skoro od totalnej dupy poszło w to, że emocje owszem są, ale tak strasznie mnie wyczerpują. Wytłumaczyłam sobie, że emocje wróciły ale ja nie byłam jeszcze zdrowa, tzn.one nałożyły się jednak na lęk i skanowanie siebie i dziś uważam, że zanim pojawią się na dobre w równowadze to musi jednak trochę takich ataków euforii nie do zniesienia być, ale jakoś do głowy mi nie przyszło, że to coś więcej niż nerwica...
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

26 lutego 2015, o 13:28

Mozna powiedziec ze to normalne. Nienormalne jest jeszcze to u Ciebie wyczulenie czyli, ze od razu mysl - dwubiegunowka :) Ale to w koncu mija jak nie dajemy sie znowu ponosic na cale miesiace czy tygodnie ;) a na krotki czas dalej trzymajac sie potem szlaku.
Co do emocji to jest tez tak, ze wychodzac z nerwicy gdzie naszym problemem byly mysli, objawy, lęki rozne przemyslenia zapominamy o normalnych troche emocjach.
Kiedy jest coraz lepiej to pora zaczynac zyc juz na normalnym poziomie a do tego po czesci tez trzeba troche przywyknac.
A tutaj to po prostu jeszcze wyczuleniowo zareagowales na mocna emocje, myslac ze to dwubiegunowka i to zepsulo cala sprawe. Bo kazda silna emocja, nawet pozytywna przemija, trzeba teraz nauczyc sie cieszyc, i przezywac zycie bez jeszcze tych nawykow nerwicy, dopuszczajac normalne reakcje i emocje.
Ja po wyjsciu z nerwicy tez mialam tak ze silniej odczuwalam radosc, nawet radosc ze wyszlam z nerwicy byla jak dla mnie wtedy za duza ale z czasem przywyklam.
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

26 lutego 2015, o 16:55

A jest cos takiego,jest faktycznie ,ze silnie sie przezywa tez te dobre emocje,tez pomyslalam,ze to dwubiegunówka kiedys ,ale jednak wygrala mysl" Ty debilko w co Ty brniesz?jaka dwubiegunówka? nie dam sobie samej tego wkrecic,bo to nadal nawyk lękowy" i zarówno wyimaginowana dwubiegunówka jak i euforia i lęk minely":P hahah
Carpe diem:D!!!!
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

26 lutego 2015, o 18:16

Mi się wydaje, że ten szok emocjonalny wynika z tego wyczulenia, jednak cały czas siebie mniej lub bardziej świadomie obserwujemy i ten "atak" emocji też podlega zaraz analizie, gdyby jej nie było to przeszło by to sobie jak wiele innych rzeczy w życiu. Ja mam taki plan, że jak jeszcze doznam łaski prześwitu to choćby nie wiem jak euforycznie było, a przez to męcząco to nie dam się analizom, bo to one wszystko wykrzywiają.
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

26 lutego 2015, o 18:17

no dobra, choć temat słuszny i warty kontynuowania, zgodzę się, że poniosły mnie emocje. dałem się wciągnąć, bo o ile obawy związane ze schizofrenią, 'szaleństwem' odrzuciłem dawno temu i obecnie mnie wręcz bawią, o tyle nerwica z taką manią (a zatem i w dużym stopniu z dwubiegunówką) wcale się nie wykluczają, a wręcz mogą iść w parze. ok - poczytałem pobieżnie i zarys jest taki - mania jest w pytę silna ale podobnie jak w chorobach psychicznych zaburzony nie zdaje sobie totalnie sprawy i nie widzi żadnego problemu. więc odpada. hipomania - to lżejsza odmiana, nie odlepia człowieka od rzeczywistości i nawet dla bliskiego otoczenia często jest niewidoczna. więc taka opcja najgorszym wypadku, czyli nawet jeśli, to nie jest źle ;)

wątek w zakresie powracania do normalności, pozwalania sobie na silne pozytywne emocje oraz tego konsekwencję podtrzymuję ;)
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

26 lutego 2015, o 18:29

Konradzie, a tak spytam wkręciłeś sobie tę 2-b bo co, skaczesz z radości, biegasz wokół domu, masz poczucie bycia bogiem i nie możesz przestać mówić, a za jakiś czas leżysz i ślina cieknie Ci po brodzie? Na moje oko to nie brnij dalej w te analizy, bo z przebłysku nawrotu nerwicowego zrobisz sobie "kuku" sporo większe. Już samo to, że tak analizujesz powinno dać Ci do myślenia, że coś nie halo. Po nerwicy można jeszcze długo mieć różne przebłyski zaburzenia a i wyczulenie może zostać na długo (nie wiem czy słuchałeś nagrania Divina- echo zaburzenia). Więc zawróć z tej ścieżki póki pora na to ;)
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

26 lutego 2015, o 18:58

zgadzam się z shadow 100%
Carpe diem:D!!!!
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

26 lutego 2015, o 19:23

haha, no z tą euforią byłaś blisko, poważnie ;)

wyobraź sobie - mieszkam z dziewczyną na 20m2, a ja przez cale życie bylem samotnikiem (ale nie odludkiem!), dla którego okresy samotności oraz zabawy na pełnej k*rwie były jak wdech i wydech (tu nic nienormalnego raczej nie widzę). więc od nie pamiętam jak dawna cały czas byłem z dziewczyną na 20m2 24/7. no a ona teraz wyjechała na na dwa tygodnie. a że czułem się już totalnie normalnie i nie miałem najmniejszych obaw zostać 'sam' na co dzień 'ze swoimi myślami' czułem się w tej sytuacji doskonale! po prostu jakbym spotkał się z wieki niewidzianym przyjacielem. jakbym brał jeden wielki wdech! po tych tygodniach, co ja mówię - od początku zaburzenia, pobyć samemu w normalnym stanie (bez lęków czy nawet obaw)! ponadto czułem, że pogodziłem się z wieloma ciężkimi kwestiami w życiu czy spodziewałem spotkać się po sesji z przyjaciółmi z innych miast. no i przede wszystkim - wykorzystując chwile samotności wróciłem do 'pisania'. to zawsze działa jak narkotyk. a tym razem progres był taki, że byłem z siebie po prostu zabójczo zadowolony, poczułem, ze to co teraz piszę, jest już zajebiste i niemal na pewno (prędzej czy później) przebije się na rynek wydawniczy (czujesz co to znaczy! :P ). żeby nie było - potwierdzili to moi znajomi (nawet Ci, którzy zawsze mieli obiekcje i dużo krytycznych uwag). i tak, cały czas o tym gadałem. więc nadmiar szczęścia był na saklę faktycznie poza schematami. z ekscytacji ciężko było nawet spać. no i ogólnie wiem, że miałem powody. ale z drugiej strony w tym czasie wlaśnie uderzył motyw koleżanki, która w manii trafiła do psychiatryka i wyszło jak wyszło ;)

no nic, jakoś będę próbował pisać starając się nie popaść w skrajności.

i tak, wiem, już zawróciłem. z trybu 'normalny', gdzie wszystko idzie swoim torem, wszedłem w tryb 'alarmowy' czyli świadome kontrolowanie. ogólnie jestem na etapie gdzie tryb normalny, takie zwyczajne życie jak sprzed zaburzenia, to dzień powszedni. ale zawsze jak przesadzę z czymś, muszę włączyć tryb 'alarmowy', i wykorzystując dobre schematy przywrócić spokój i uśpić stan wyczulenia. po czym znów przechodzę na 'normal'. tylko - ile jeszcze? ;)
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

26 lutego 2015, o 23:23

No cóż, nerwica to nie bułka z masłem, pewnie dla wrażliwych jednostek jakieś "piętno" zostaje już do końca życia, zawsze trzeba będzie uważać żeby nie dać się wrobić w to g.wno, no ale takie życie, ktoś ma cukrzycę musi się pilnować z insuliną, ktoś ma nadciśnienie musi pamiętać o lekach codziennie, a my musimy szczególnie uważać na emocjonalną równowagę i wyłapywać symptomy, gdybym ja w odpowiednim momencie zawróciła z analiz to dziś by mnie tu nie było, ale z drugiej strony taka lekcja życia to skarb więc jak każdy kij i ten ma 2 końce. Ciesz się literackimi szałami bez samokontroli, kontrola to największy wróg nerwicowca.
ODPOWIEDZ