Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dzieci

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
brumi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 lutego 2016, o 22:08

20 kwietnia 2016, o 11:08

Drodzy!

Pytanie zwłaszcza do osób będących rodzicami - jak radzicie sobie, gdy macie przypływ lęku i koncentracji na nim, a chcecie być z dzieckiem i dać mu jak najwięcej uwagi?

Moja mama była depresyjna przez większość mojego dzieciństwa i bardzo bym nie chciała, żeby mój syn wspominał mnie jako pochłoniętą sobą i zalęknioną osobę. Póki co chyba ogarniam jakoś temat, ale jest to trudne. Zwłaszcza te emocje, które chcą koncentracji na sobie - w ich efekcie pojawia się niechęć do spędzania czasu z dzieckiem...

Może macie jakieś triki? :) Ja się staram po prostu na siłę wdrożyć w zabawę i udawać, że jest ok, choć wolałabym po prostu nie musieć udawać ;).
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

20 kwietnia 2016, o 11:42

Podłączam się do pytania. Chociaż nie mam dzieci i myślę że jeszcze czasu zejdzie nim będę je miał, to często dopadają mnie tego typu właśnie myśli. Jak to będzie, jak się zachowam ze swoją taką trochę depresyjną i lękową naturą. Boję się właśnie strasznie że przez to zawiodę jako rodzic
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

20 kwietnia 2016, o 12:23

brumi pisze:Drodzy!

Pytanie zwłaszcza do osób będących rodzicami - jak radzicie sobie, gdy macie przypływ lęku i koncentracji na nim, a chcecie być z dzieckiem i dać mu jak najwięcej uwagi?

Moja mama była depresyjna przez większość mojego dzieciństwa i bardzo bym nie chciała, żeby mój syn wspominał mnie jako pochłoniętą sobą i zalęknioną osobę. Póki co chyba ogarniam jakoś temat, ale jest to trudne. Zwłaszcza te emocje, które chcą koncentracji na sobie - w ich efekcie pojawia się niechęć do spędzania czasu z dzieckiem...

Może macie jakieś triki? :) Ja się staram po prostu na siłę wdrożyć w zabawę i udawać, że jest ok, choć wolałabym po prostu nie musieć udawać ;).

Ja mam dwójkę dzieci. Obecnie w wieku 8 i 6 lat a nerwica zaczęła mi się 5 lat temu. Obecnie jestem na etapie wychodzenia a czasami mam wrażenie że całkowitego wyzdrowienia :D I w sumie powiem Ci, że bywało ciężko i to bardzo. Nie wiem czy w sumie dałam radę, dzieci ocenią mnie same jak będą dorosłe. Obecnie nie mówią żebym była jakąś niedobrą matką - mimo nerwicy :DD. Dla mnie obecnie po całokształcie doświadczeń związanych z lękami, panikami mogę powiedzieć że dałam radę z dziećmi i dzięki nim jakoś to przetrwałam. Tzn. trików jako tako nie stosowałam i mimo wszystko również jak ty na siłę wdrażałam zabawy z dzieciakami. W sumie mogę powiedzieć, że sama je wychowałam ponieważ mąż jest raz w miesiącu w domu i cały obowiązek spoczął na mnie :). Mimo ataków paniki jeździłam z nimi na wycieczki, do sklepów (chociaż czasami uciekałam - ciągając je za sobą jak "wariataka" :si ) bałam się przyznać przed sobą że nie daję rady, co może jest dziwne, ale zmuszałam się do wychodzenia dosyć że do pracy to jeszcze dodatkowo z dzieciakami i chyba to nie pozwoliło mi na siedzenie w domu.
brumi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 lutego 2016, o 22:08

20 kwietnia 2016, o 12:47

Nynuszka, podziw w takim razie dla Ciebie, że przy dwójce i prawie bez męża wyszłaś z tego sama :). I że żyłaś mimo nerwicy - to w ogóle jest kluczowe.

Co do ocen dzieci, jak będą dorosłe - myślę, że nikogo to nie ominie, czy nerwicowców czy niezaburzonych. Ale mam nadzieję też, że nasza świadomość zaburzenia przełoży się na jak najmniejszy wpływ jego na dzieci...

Lipton - tym bym się akurat nie martwiła na zapas, bo tylko karmisz lęki. Może się okazać, że do tego czasu już będziesz w 100% odburzony. Poza tym świadomość zaburzenia, jak pisałam wyżej, pozwoli Ci radzić sobie z nim inaczej niż radzą sobie osoby bez tej świadomości - i w ten sposób chronić dzieci.
Magda37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 7 kwietnia 2016, o 23:01

20 kwietnia 2016, o 13:24

Mam 12 letnia corke ktorej nie da sie juz oszukać stwierdzeniem typu: nie moge , nie teraz , pózniej. Dziekuje Bogu ze mam dziecko ! Dlatego ze mam siłe pomimo lęków by wstawać rano i szykować jej kanapki do szkoły ;ze moge odwracać uwagę zniekształconych myśli na rzeczach typu: gotowanie ,sprzątanie , robienie deserów , pójście na wywiadówkę . Mieszkam w Niemczech a zycie tutaj jest bardzo rygorystyczne pod rożnymi względami a w tym wychowywaniu i niezaniedbywaniu dziecka ponieważ moga ci je odebrać. Jestem samotna matka wiec mam gorzej i jestem ciagle pod lupa nauczycieli ,pracownikow socjalnych i innych ktorzy mieli by zamiar Cie podp...Dlatego lęk -lękiem a obowiązek trzeba wypełnić . Kiedy przychodził atak paniki mówiłam : Corcia pobieramy razem , pojeździmy na rolkach , idziemy na spacer , upieczemy cis razem lub zwykle choć przytul mamę tak bardzo mocno , uszczypnij zebym ciebie poczuła . Odwracanie uwagi nic innego a jest tyle zabaw dziecięcych i zajęć typu : czesanie malowanie oglądanie śmiesznych filmików cokolwiek . Przyznam ze najgorzej było nocą kiedy córka spała a ja ze swoimi lekami sama . Co wtedy patrzyłam na nią na ta bezbronna dziecine ze tak naprawdę ma tylko mnie i wiele razy sie modliłam w ataku lękowym w nocy :Boze nie pozwól mi zwariować , chce byc Matka , chce opiekować sie moja córka , zabierz ode mnie wszystkie złe myśli! Płakałam po cichu ale głęboko o wtedy ustawało . Mogłam zasnąć sama nie widząc kiedy . Każdego dnia dziękowałam ze mogłam sie obudzić . Kiedy nie mogłam jeździć sama autem do miasta . Zabawiłam sie w zabawę czy potrafi zrobic sama zakupy razem z ciocia ale bez mamy . Pisałam jej listę dawałam karte bankomatowa no i przeszło na jakiś czas. Pózniej powiedziałam córce ze bije sie jeździć autem . Pytała dlaczego ? Jak to możliwe ? Ja tylko na to ze mam chwilowe zaburzenie . Mamo Mamo ja ci pomogę nawet nie wiecie ile chęci o pomysłów jest u dzieci. No i nie miałam wyjścia . Założyła mi słuchawki na uszy z muzyka nawet przyjemna i trzymała za reke przez cały czas jazdy oczywiscie prowadził kto inny . Kiedy było po wszystkim powiedziała : widzisz Mamo udało sie jedtesmy w mieście. Radisc zakupów była wielka . Dzieci w którymś momencie chcą czuć sie potrzebne i chcą by mozna było im zaufać a to bardzo przydatne zwłaszcza przy stanach lękowych . Drugie to Największy skarb - bezinteresowna milosc dziecka , jego uśmiech i bezbronność skłania mnie do tego by zyc i nie poddawać sie pomimo najgorszych stanów i napadów lękowych !
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

20 kwietnia 2016, o 13:55

Magda37 pisze:Mam 12 letnia corke ktorej nie da sie juz oszukać stwierdzeniem typu: nie moge , nie teraz , pózniej. Dziekuje Bogu ze mam dziecko ! Dlatego ze mam siłe pomimo lęków by wstawać rano i szykować jej kanapki do szkoły ;ze moge odwracać uwagę zniekształconych myśli na rzeczach typu: gotowanie ,sprzątanie , robienie deserów , pójście na wywiadówkę . Mieszkam w Niemczech a zycie tutaj jest bardzo rygorystyczne pod rożnymi względami a w tym wychowywaniu i niezaniedbywaniu dziecka ponieważ moga ci je odebrać. Jestem samotna matka wiec mam gorzej i jestem ciagle pod lupa nauczycieli ,pracownikow socjalnych i innych ktorzy mieli by zamiar Cie podp...Dlatego lęk -lękiem a obowiązek trzeba wypełnić . Kiedy przychodził atak paniki mówiłam : Corcia pobieramy razem , pojeździmy na rolkach , idziemy na spacer , upieczemy cis razem lub zwykle choć przytul mamę tak bardzo mocno , uszczypnij zebym ciebie poczuła . Odwracanie uwagi nic innego a jest tyle zabaw dziecięcych i zajęć typu : czesanie malowanie oglądanie śmiesznych filmików cokolwiek . Przyznam ze najgorzej było nocą kiedy córka spała a ja ze swoimi lekami sama . Co wtedy patrzyłam na nią na ta bezbronna dziecine ze tak naprawdę ma tylko mnie i wiele razy sie modliłam w ataku lękowym w nocy :Boze nie pozwól mi zwariować , chce byc Matka , chce opiekować sie moja córka , zabierz ode mnie wszystkie złe myśli! Płakałam po cichu ale głęboko o wtedy ustawało . Mogłam zasnąć sama nie widząc kiedy . Każdego dnia dziękowałam ze mogłam sie obudzić . Kiedy nie mogłam jeździć sama autem do miasta . Zabawiłam sie w zabawę czy potrafi zrobic sama zakupy razem z ciocia ale bez mamy . Pisałam jej listę dawałam karte bankomatowa no i przeszło na jakiś czas. Pózniej powiedziałam córce ze bije sie jeździć autem . Pytała dlaczego ? Jak to możliwe ? Ja tylko na to ze mam chwilowe zaburzenie . Mamo Mamo ja ci pomogę nawet nie wiecie ile chęci o pomysłów jest u dzieci. No i nie miałam wyjścia . Założyła mi słuchawki na uszy z muzyka nawet przyjemna i trzymała za reke przez cały czas jazdy oczywiscie prowadził kto inny . Kiedy było po wszystkim powiedziała : widzisz Mamo udało sie jedtesmy w mieście. Radisc zakupów była wielka . Dzieci w którymś momencie chcą czuć sie potrzebne i chcą by mozna było im zaufać a to bardzo przydatne zwłaszcza przy stanach lękowych . Drugie to Największy skarb - bezinteresowna milosc dziecka , jego uśmiech i bezbronność skłania mnie do tego by zyc i nie poddawać sie pomimo najgorszych stanów i napadów lękowych !
Madzia, bardzo pięknie opisane, aż się wzruszyłam. Normalnie płakać mi się zachciało. Ja jeszcze do tej pory się modlę żeby nie zwariować ze względu na moje dzieci. Chcę również jak ty być Mamą z której dzieci będą dumne. I to dawało i daje mi siły. Chociaż przez tą moją nerwicę w lęku i braku zrozumienia i braku wsparcia (pomoc uzyskałam dopiero ze 2 lata temu, przedtem 3 lata na zolofcie) trochę pozwoliłam za dużo moim dziewczynkom. Więc obecnie próbuje je ogarnąć :si :DD

-- 20 kwietnia 2016, o 13:55 --
brumi pisze:Nynuszka, podziw w takim razie dla Ciebie, że przy dwójce i prawie bez męża wyszłaś z tego sama :). I że żyłaś mimo nerwicy - to w ogóle jest kluczowe.

Co do ocen dzieci, jak będą dorosłe - myślę, że nikogo to nie ominie, czy nerwicowców czy niezaburzonych. Ale mam nadzieję też, że nasza świadomość zaburzenia przełoży się na jak najmniejszy wpływ jego na dzieci...

Lipton - tym bym się akurat nie martwiła na zapas, bo tylko karmisz lęki. Może się okazać, że do tego czasu już będziesz w 100% odburzony. Poza tym świadomość zaburzenia, jak pisałam wyżej, pozwoli Ci radzić sobie z nim inaczej niż radzą sobie osoby bez tej świadomości - i w ten sposób chronić dzieci.
Wiesz, może nie całkiem sama bo najpierw psychiatra i tablety przez 3 lata a później psychoterapia 2 lata. No i wieczne poszukiwanie i czytanie i to Forum :) :D
Magda37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 7 kwietnia 2016, o 23:01

20 kwietnia 2016, o 16:57

Dasz radę najważniejsze ze żyjesz i ze jestes ze próbujesz to jest wazne a pomysł gdyby ciebie nie było jaka traume przeszły by dzieci. A tak żyjesz a ze zleciłem czy bez nie ma to znaczenia choć moze sie tobie wydawać ze czujesz sie niepotrzebna to nie prawda . To tylko twoje negatywne odczucie naprawdę dzieci cie kochają a zaniedbanie mozna naprawić czym: poprostu Byc i wspierać je i kochac i zeby zawsze w domu pachniało obiadem,kolacja świetami . Trzymam kciuki !!
brumi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 lutego 2016, o 22:08

21 kwietnia 2016, o 14:19

Magda - też się wzruszyłam Twoim opisem. Zwłaszcza tym, jak Twoja córka Cię wyprowadziła z domu do samochodu.

Ogólnie nie pozostaje chyba jednak nic innego, jak najbardziej koncentrować się na działaniach z dziećmi i wkładać w to całe serce (choć czasem wydaje mi się, że moje serce jest gdzieś schowane przez głupie myśli...). Chciałabym tak po prostu móc cieszyć się spontanicznie z bycia z moim synkiem, a nie ciągle z tyłu głowy zamartwiać się pierdołami...
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

21 kwietnia 2016, o 14:41

brumi pisze:Magda - też się wzruszyłam Twoim opisem. Zwłaszcza tym, jak Twoja córka Cię wyprowadziła z domu do samochodu.

Ogólnie nie pozostaje chyba jednak nic innego, jak najbardziej koncentrować się na działaniach z dziećmi i wkładać w to całe serce (choć czasem wydaje mi się, że moje serce jest gdzieś schowane przez głupie myśli...). Chciałabym tak po prostu móc cieszyć się spontanicznie z bycia z moim synkiem, a nie ciągle z tyłu głowy zamartwiać się pierdołami...

Brumi będzie dobrze :) zobaczysz :) ja czasami do tej pory nie mam ochoty bawić się czy rozmawiać z dziećmi. I najważniejsze to nie mieć z tego powodów wyrzutów sumienia. I nic na siłę. Nie masz siły i energii to nie. Następnego dnia będziesz miała :)
brumi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 9 lutego 2016, o 22:08

21 kwietnia 2016, o 18:07

Nynuszka pisze:
brumi pisze:Magda - też się wzruszyłam Twoim opisem. Zwłaszcza tym, jak Twoja córka Cię wyprowadziła z domu do samochodu.

Ogólnie nie pozostaje chyba jednak nic innego, jak najbardziej koncentrować się na działaniach z dziećmi i wkładać w to całe serce (choć czasem wydaje mi się, że moje serce jest gdzieś schowane przez głupie myśli...). Chciałabym tak po prostu móc cieszyć się spontanicznie z bycia z moim synkiem, a nie ciągle z tyłu głowy zamartwiać się pierdołami...

Brumi będzie dobrze :) zobaczysz :) ja czasami do tej pory nie mam ochoty bawić się czy rozmawiać z dziećmi. I najważniejsze to nie mieć z tego powodów wyrzutów sumienia. I nic na siłę. Nie masz siły i energii to nie. Następnego dnia będziesz miała :)
Dzięki Nynuszka za wsparcie :*:*:*. A co do pozwolenia na za dużo - podejrzewam, że to się i tak dzieje, czy rodzice są znerwicowani czy nie :). No i moja koleżanka zawsze powtarza, że jesteśmy wszyscy najlepszymi rodzicami, jakimi potrafimy być :).
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

21 kwietnia 2016, o 21:13

Brumi mi nerwica odebrała siły do zabawy z dzieckiem. O ile wcześniej mogłam z nim spędzać całe dnie to odkąd pojawiła się nerwica strasznie mnie meczyly zabawy. W ogóle czułam i jeszcze często się czuję zmęczona. Aż wstyd ale czekałam aż pójdzie spać by móc trochę odpocząć. Bawiłam się na siłę i niestety to nie sprawiało ze z czasem stało się inaczej. Inaczej będzie jak nerwica minie, odpusci. Pamietam do dziś pierwszy spacer z dzieckiem podczas którego nie czułam tego zmęczenia, napięcia, nie patrzyłam na zegarek. To bylo cudowne. Byłam znów szczęśliwa z moim dzieckiem.
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

21 kwietnia 2016, o 22:06

Ja myślę, że wcale nie trzeba mieć nerwicy, żeby nie mieć sił na zabawę z dzieckiem, albo nie czuć wtedy zniechęcenia czy znudzenia. Wiadomo, jako matki chcemy zapewnić naszym dzieciaczkom, pełne brzuszki, czułości, czas spędzany razem - to normalne. Ale o ile dziecko chętnie będzie czesać lalki dwie godziny albo jeździć samochodzikiem po dywanie aż mu się nie znudzi, to nam jak najbardziej ma prawo znudzić się to wcześniej. Nerwica tu nie ma nic do rzeczy. Pewnie, gdybyśmy miały kucharkę, praczkę, sprzątaczkę to i zabawa z dziećmi by nam lepiej szła. Dziewczyny, kochacie swoje dzieci nad zycie. Nie róbcie sobie wyrzutów sumienia jesli zwyczajnie nie chce Wam się jeździć tym autkiem po dywanie. Nie mówię, żeby tego nie robić. Tylko, żeby się aż tak nie obwiniać o ten brak zapału i entuzjazmu. Svenf, przypuszczam że większość, jeśli nie wszystkie mamy powiedzą to samo co Ty - że czekają aż szkrab uśnie, żeby sobie odpocząć ;-) Przecież to normalne, zdrowe. Dziecko jest najważniejsze dla nas, ale przecież jesteśmy też MY.
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

22 kwietnia 2016, o 08:24

svenf pisze:Brumi mi nerwica odebrała siły do zabawy z dzieckiem. O ile wcześniej mogłam z nim spędzać całe dnie to odkąd pojawiła się nerwica strasznie mnie meczyly zabawy. W ogóle czułam i jeszcze często się czuję zmęczona. Aż wstyd ale czekałam aż pójdzie spać by móc trochę odpocząć. Bawiłam się na siłę i niestety to nie sprawiało ze z czasem stało się inaczej. Inaczej będzie jak nerwica minie, odpusci. Pamietam do dziś pierwszy spacer z dzieckiem podczas którego nie czułam tego zmęczenia, napięcia, nie patrzyłam na zegarek. To bylo cudowne. Byłam znów szczęśliwa z moim dzieckiem.

Pamiętam moje początki. Moja starsza córka miała niecałe trzy latka a młodsza niecały rok. Eh to była dopiero jazda na całego. Ja nie miałam siły bawić się z dziećmi bo dosyć że sama, to jeszcze praca no i jeszcze niespanie po nocach ( w sumie do tej pory nie mam przespanej żadnej nocy :DD) i dodatkowo tak żeby mi się nie nudziło nerwica lękowa. Schudłam wtedy z 10 kilo. Nie mogłam nic jeść a nawet pić. :si . No i te ucieczki z miejsc w których nagle dostawałam lęku. Pakowanie dzieci do samochodu i uciekanie. Takie miałam wyrzuty sumienia że jestem beznadziejną matką, że zamiast cieszyć się z rodzicielstwa to ja łykam tabsy (tabletki :D) i chodzę zlękniona. Dlatego wystrzegam teraz kobitki przed wyrzutami sumienia. Nie warto w takich chwilach je mieć. Nie aż tak żeby spirala lęku była jeszcze większa. I pewnego dnia po rozmowach z psychologiem i zobaczeniu o co w tym wszystkich chodzi, nagle jak bym się obudziła z jakiegoś "letargu" zobaczyłam wszystko inaczej. Chciało mi się - to przede wszystkim. Bawić z dziećmi, uczyć ich itp. Wcześniej to robiłam ale z musu a nie chcenia. Tylko wstyd było mi się przyznać to przed samym sobą i przed kimś. Powiem wam, że trochę to trwało ale jestem już na dobrej drodze. Dzieciaczki już w w niektórych sytuacjach radzą sobie same. Tak je uczyłam. Jak się źle czuje to mogę się położyć. Dziewczynki wiedzą że muszę odpocząć. Zajmują się wtedy sobą same na wzajem. A jeszcze mogę wam powiedzieć, że w trakcie nerwicy wróciłam do palenia, po przerwie 5 letniej. Chowałam się w ubikacji zamykałam i paliłam fajeczki. No i tak przez 3 lata. Ale od 2 miesięcy nie palę i mam większe chęci do zabawy z dzieciakami. Nie jest łatwo bez fajek z nawrotami lęków ale jakoś daje radę.
W każdym razie było ciężko. Ale kobitki jak nie my to kto? :D :lov: silne babki jesteśmy i tyle.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

22 kwietnia 2016, o 11:56

u mnie jest bardzo ciezko, mam dwojke, 5 i 3.5;
jedyne o czym mysle to to, zeby pozbyc sie lekow, bo przeciez w takim stanie to tylko te moje dzieci krzywdze, chcialabym moc zajac sie soba, zeby mi moja nerwica odeszla, a tu ciagle dzieci, ciezko mi jest poswiecic im uwage, jak cos mowia, to udaje, ze slucham, ale tak naprawde nie wiem nawet o czym mowia, moze nie zawsze, ale czesto sie to zdarza; mowicie, ze sie z dziecmi bawicie, nawet na sile, moje zajmuja sie same soba; zabawa z nimi mnie zwyczajnie nudzi, wiem, ze to jest zalosne i dziecinne, ale niestety tak mam; ciezko mi jest nawet isc do sklepu z nimi, czuje sie jak male dziecko, co ma dzieci;
wiem, ze nie powinnam ich miec, nie bylam gotowa, nigdy nie wyobrazalam sobie siebie jako matka, zawsze czulam, ze gdybym miala dzieci, to bym je tylko skrzywdzila, zawsze lubilam zajmowac sie soba, nie jestem dojrzala do tego by dawac (mysle sobie, ze moja matka wlasnie robila wszystko na sile a tez cierpiala na nerwice, byla nieobecna, nie mozna bylo z nia porozmawiac, nigdy mnie nie przytulala, zawsze zbywala, pamietam tez, jak juz bylam starsza, tabletki uspokajajace w apteczce, byly jej)
czasami sie staram, ale czuje, ze mi to zupelnie nie wychodzi, siedze z nimi calymi dniami w domu i zajmuje sie nimi praktycznie sama, partner mi nie pomaga zupelnie, calymi dniami jest w pracy, on tez lubi sie zajmowac soba, samorealizowac i uwaza, ze dzieci to domena matki a nie ojca;
zwyczajnie zajmowanie sie dziecmi nie sprawia mi zadnej frajdy;
ktoras z was napisala, zeby dbac o to, zeby w domu bylo zawsze czysto, zeby pachnialo obiadem, zeby zadbac o to, zeby w swieta bylo swiatecznie, ja nie wiem jak wy to robicie; u mnie w domu jest totalny balagan; zawsze lubilam porzadek, ale zwyczajnie dalam sobie spokoj po jakims czasie, bo skoro utrzymuje sie on przez raptem dwie godziny a potem jest to samo, to po co w ogole sie wysilac, nie znosze takich syzyfowych prac, ktorych efetku zwyczajnie nie widac; nie znosze rowniez gotowac, dzieci mi ciagle jecza, ze robie obrzydliwe jedzenie, nie chca nic jesc, strasznie to deprymuje zwlaszcza jesli sie czlowiek stara, probowalam, gotuje im codziennie, ale tego nienawidze i raczej sie to nie zmieni, jak dla mnie to kolejny syzyfowy wysilek po ktorym pozostaje tylko sterta brudnych garow, ktore trzeba posprzatac;
takze u mnie jest tak, napisalam szczerze, ciekawa jestem czy sa matki, ktore czuja podobnie i potrafia sie do tego przyznac;
dodam jeszcze, ze moj problem z dziecmi jest zlozony, ze nerwica, ktora mam jest wywolana przez okoliczonosci zewnetrzne, nie jest to wszystko takie proste;

i mam takie podejscie, ze udawanie i staranie sie na sile to tylko oszukiwanie siebie i dzieci, a dzieci sorry, nie da sie oszukac, zawsze wyczuja, ze cos jest nie tak;
...
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

22 kwietnia 2016, o 12:26

Estera, nie jest źle. Uświadom sobie, że wychodzenie z nerwicy to własnie nie zajmowanie się sobą i filozofowanie jak pozbyć się lęków, tylko odwrotnie - zajmowanie się innymi, realnymi codziennymi sprawami. Odwracasz wtedy uwagę od siebie, niwelujesz egocentryzm a stan emocjonalny się stabilizuje.
Wiesz, ja nie mam zamiaru Cię oceniać, bycie dobrą czy złą matką nie jest uwarunkowane istnieniem zaburzenia. Dziecko nie potrzebuje wysprzątanego domu i codziennie frykasów na obiad. Potrzebuje miłości i Twojej obecności, potrzebuje poczucia bezpieczenstwa. Ja akurat należę do osób, które lubią gdy w domu jest czysto i kiedy pachnie ciastem i obiadem, ale zdaję sobie sprawę że nie wszystkim kobietom jest to potrzebne do szcześcia. Jeśli nie masz ochoty się bawić z nimi, to wybierz cos niezbyt angażującego ;-) Spacer, wspólne oglądanie bajek w łóżku, wyjście do knajpki na deser. Wiesz ile frajdy im tym sprawisz?
Co do udawania, ja jednak udawałam przed synem i często starałam się na siłę. Myślę, że dobrze zrobiłam.
Esterka, nie chcę Cię urazić, ale jak tak czytałam Twój wpis to pierwsze co to chciałam zapytać czy kochasz swoje dzieci? Bo Twoje przemyślenia chyba nie są efektem nagłego, zaostrzonego stanu nerwicowego, kiedy faktycznie można by się zastanawiać czy coś do kogoś czujemy. To jest jakiś poważniejszy problem niż nerwica prawda?
ODPOWIEDZ