Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dzieci

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

22 kwietnia 2016, o 13:08

nie wiem ola36 czy powazniejszy problem, mialam bardzo duza fobie spoleczna, teraz jest lepiej, ale wciaz nie tak jak bym chciala zeby bylo
i wiesz co nie urazilas mnie, zaraz sie zaczne zastanawiac, czy rzeczywiscie kocham swoje dzieci, moze rzeczywiscie nie, a moze to przez to, ze mam je na glowie przez caly czas i zero czasu dla siebie, mieszkam w toksycznym dla mnie klimacie;
a moze jest tak, ze ja sama nie dostalam milosci od moich starych, mimo, ze bardzo o mnie dbali (w sensie czysta, najedzona itd.), wiec i ja nie potrafie dawac, podobno jak sie nie dostalo prawdziwej milosci i uwagi od rodzicow, to tak sie dzieje, ciagle sie nad tym zastanwiam;
...
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

22 kwietnia 2016, o 13:27

Myślę, że instynkt jednak jest silniejszy niż wzorce które wynosimy z domu rodzinnego. Na pewno bardzo kochasz dzieci, tylko być może masz problem z okazaniem tego i to mogłaś wyniesc ze swojego dzieciństwa. Zamiast zadawać sobie pytanie czy kochasz dzieci zapytaj siebie co byś zrobiła gdyby ktoś chciał je skrzywdzić.
I to nie do końca tak jest, że jeśli nie otrzymało się miłości i uwagi od swoich rodziców, to Ty również jesteś skazana na nieumiejętnść kochania. Bo co z dziećmi wychowującymi się w domach dziecka, które potem zakładają rodziny i żyją bez zaburzeń? Myślę, że Ty masz jakiś wewnętrzny konflikt i tkwisz w nim, że jest spory dysonans między tym co jest, co masz a tym czego byś chciała. No ale dopóki nie określisz czego chcesz i nie zaczniesz działać w tym kierunku, to jak masz być spokojna?
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

22 kwietnia 2016, o 13:40

nie to, ze mam problem z okazywaniem uczuc do dzieci, bo uwielbiam sie do nich przytulac, bardzo sie martwie o to, ze moj stan moze miec negatywny wplyw na nie, a z tym dysonansem to prawda
...
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

22 kwietnia 2016, o 14:34

Estera pisze:nie wiem ola36 czy powazniejszy problem, mialam bardzo duza fobie spoleczna, teraz jest lepiej, ale wciaz nie tak jak bym chciala zeby bylo
i wiesz co nie urazilas mnie, zaraz sie zaczne zastanawiac, czy rzeczywiscie kocham swoje dzieci, moze rzeczywiscie nie, a moze to przez to, ze mam je na glowie przez caly czas i zero czasu dla siebie, mieszkam w toksycznym dla mnie klimacie;
a moze jest tak, ze ja sama nie dostalam milosci od moich starych, mimo, ze bardzo o mnie dbali (w sensie czysta, najedzona itd.), wiec i ja nie potrafie dawac, podobno jak sie nie dostalo prawdziwej milosci i uwagi od rodzicow, to tak sie dzieje, ciagle sie nad tym zastanwiam;
Estera, to jest własnie to co mnie hamuje przed posiadaniem dzieci. Ja się boję, że nie dam im tego czego sama nie dostałam... że własnie bedzie czysto, bedzie posprzatane, ale co dalej? Ja tak miałam w domu jak Ty to opisujesz - dokładnie tak samo. Wyprane, wyprasowane, podane jedzenie do stołu. Ale nic poza tym...

Pracuję nad sobą I myślę, że zmierzam w dobrym kierunku. Mimo to mam obawy, że mogę też skrzywić moje ewentualne dzieci :/

Tak naprawdę dopiero na terapii znalazłam coś czego nie miałam w domu rodzinnym.
kucyki46
Gość

22 kwietnia 2016, o 15:32

Nie wiadomo. Teraz wiesz czego trzeba i zdaje się masz inną wrażliwość niż Twoja matka. Ludzie myślący potrafią dostrzegać błędy i wprowadzać zmiany, pomysl o tym
Estera pisze: a moze jest tak, ze ja sama nie dostalam milosci od moich starych, mimo, ze bardzo o mnie dbali (w sensie czysta, najedzona itd.), wiec i ja nie potrafie dawac, podobno jak sie nie dostalo prawdziwej milosci i uwagi od rodzicow, to tak sie dzieje, ciagle sie nad tym zastanwiam;
Mania na pkcie sprzątania również należy do zaburzeń obsesyjno - kompulsyjnych. Też zamiast miłości miałem nadmiar czystości :) Natomiast teraz mam szczerą niechęć do sprzątania (objawy nerwicowe przy odkurzaniu) i porządek nie jest wg mnie sprawą pierwszorzędna. Staram się nadrabiać zaległości i dbam aby te ważniejsze rzeczy nie były zaniedbane. To sposób na równowagę., polecam zastosować! zaś olać stare czasy i nie czuć się jak bohater tragiczny za błędy swoich rodziców.
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

22 kwietnia 2016, o 16:12

Dokładnie Kucyki. Mam przyjaciolke, jedynaczkę, która była dosłownie zalana miłością od swoich rodziców oraz babć. Długo wyczekiwana i na dodatek chorowita córeczka. Wychuchana, dbają o nią jak o jajko. Niestety ona otwarcie mowi, ze nie nadaje sie na matkę, a ma juz 4letniego synka. Od poczatku nie lubiła z nim spędzać czasu, bawić sie, a jak Mały wyjeżdża z dziadkami na ferie to jest najszcEsliwsza na swiecie. Wiec Wasze teorie nie musza byc prawdziwe i nie warto sie "stygmatyzować" ;)
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

22 kwietnia 2016, o 21:36

Olalala, widac, ze duzo Ci terapia daje, widac to po Twoich postach, ja zaluje, ze rezygnowalam z wczesniejszych terapii, ze przerywalam; rozmawialam kiedys z taka dziewczyna tutaj z forum i ona rowniez mi mowila, ze kilkuletnia terapia bardzo duzo jej dala;
kucyki, masz racje, moze to jest tak, ze ta cala swiadomosc wszystkiego sprawia, ze ciagle sie zastanawiam, czy aby daje im wystarczajaco duzo, czy nie zaniedbuje, czy nie jestem zbyt surowa, ciagle sie pilnuje, na kazdym kroku i jest to wykanczajace, najlepszy rodzic to wyluzowany rodzic, bo takie spinanie sie tylko szkodzi, tak bardzo chcialabym powrocic do takiego stanu, zeby sie niczym nie przejmowac;
a manie na punkcie sprzatania ma matka mojego faceta, ktora mieszka obok; ja jak wlaczam odkurzacz, to ten wychodzi z domu, tak nienawidzi dzwieku odkurzacza;
szpagat, rozpieszczony jedynak tez czesto mi sie wydaje moze miec z tym problemy, z poswiecaniem uwagi komus innemu
...
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

23 kwietnia 2016, o 12:21

Estera pisze:Olalala, widac, ze duzo Ci terapia daje, widac to po Twoich postach, ja zaluje, ze rezygnowalam z wczesniejszych terapii, ze przerywalam; rozmawialam kiedys z taka dziewczyna tutaj z forum i ona rowniez mi mowila, ze kilkuletnia terapia bardzo duzo jej dala;
kucyki, masz racje, moze to jest tak, ze ta cala swiadomosc wszystkiego sprawia, ze ciagle sie zastanawiam, czy aby daje im wystarczajaco duzo, czy nie zaniedbuje, czy nie jestem zbyt surowa, ciagle sie pilnuje, na kazdym kroku i jest to wykanczajace, najlepszy rodzic to wyluzowany rodzic, bo takie spinanie sie tylko szkodzi, tak bardzo chcialabym powrocic do takiego stanu, zeby sie niczym nie przejmowac;
a manie na punkcie sprzatania ma matka mojego faceta, ktora mieszka obok; ja jak wlaczam odkurzacz, to ten wychodzi z domu, tak nienawidzi dzwieku odkurzacza;
szpagat, rozpieszczony jedynak tez czesto mi sie wydaje moze miec z tym problemy, z poswiecaniem uwagi komus innemu
Estera, wiesz co ja sądzę (to tylko moje zdanie), że jesteś bardzo dobrą matką i na pewno kochasz swoje dzieci. Może masz tak jak ja, że liczyłaś na swojego męża że będzie ci przy dzieciach pomagał i razem będziecie je wychowywać. Z tego co przeczytałam, to on się realizuje a ty nie. Powinnaś to zmienić i też się realizować. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Zacznij robić to co lubisz i poproś męża żeby przejmował trochę twoich obowiązków zajmowania się dziećmi. Wiem, że to trudne bo sama walczyłam z tym przez 6 lat. Mój "pan" :hehe: zaczął się w końcu zajmować dziećmi i widzę że to lubi :haha: co prawda nasz związek się rozpada ale dzieci przynajmniej mają ojca :) coś za coś. NIe wiem czy dobrze myślę bo nie znam twojej historii.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

23 kwietnia 2016, o 16:02

kucyki46 pisze:Nie wiadomo. Teraz wiesz czego trzeba i zdaje się masz inną wrażliwość niż Twoja matka. Ludzie myślący potrafią dostrzegać błędy i wprowadzać zmiany, pomysl o tym
Estera pisze: a moze jest tak, ze ja sama nie dostalam milosci od moich starych, mimo, ze bardzo o mnie dbali (w sensie czysta, najedzona itd.), wiec i ja nie potrafie dawac, podobno jak sie nie dostalo prawdziwej milosci i uwagi od rodzicow, to tak sie dzieje, ciagle sie nad tym zastanwiam;
Mania na pkcie sprzątania również należy do zaburzeń obsesyjno - kompulsyjnych. Też zamiast miłości miałem nadmiar czystości :) Natomiast teraz mam szczerą niechęć do sprzątania (objawy nerwicowe przy odkurzaniu) i porządek nie jest wg mnie sprawą pierwszorzędna. Staram się nadrabiać zaległości i dbam aby te ważniejsze rzeczy nie były zaniedbane. To sposób na równowagę., polecam zastosować! zaś olać stare czasy i nie czuć się jak bohater tragiczny za błędy swoich rodziców.
kucyki, mi się niestety też wydaje, że moja matka ma ZOK w postaci sprzątania tylko o tym nie wie, takie niezdiagnozowane (a tak w ogóle to sama jest DDA, nigdy nie leczona). U mnie się to właśnie ściśle wiąże z koniecznością kontrolowania wszystkiego non-stop. A jak jest coś brudne, słabe, złe, niewygodne, poza kontrolą, to oznacza zagrożenie. Nienawidzę tego mechanizmu we mnie samej, bo on mnie blokuje, przede mną prawdziwą... ostatnio gadałam z tym na terapii, że ten wewnętrzny krytyk ma ochotę mnie rozjechać...wręcz zniszczyć.

szpagat, mi nie chodzi o miłość w postaci chuchania i dmuchania. Bo to jest nadopiekuńczość czego też uważam, że doświadczałam. Ja bym chciała taką mamę, która przyjdzie mi książkę poczytać, spyta jak się czuje. Jak będę płakać to nie przyleci mnie oryczeć albo rozwiąże za mnie mój problem tylko po prostu ze mną będzie. Mama, która weźmie mnie na spacer. Mama, która będzie widzieć też samą siebie i że nie żyje tylko dla innych. U mnie to wszystko jest tak pokrzywione, do granic możliwości.

Znalazłam mamę emocjonalną na terapii, to ona prostuje moje myślenie i akceptuje mnie taką jaką jestem. Nie denerwuje się jak mam problem tylko słucha. Taką mamą właśnie chciałabym być....

-- 23 kwietnia 2016, o 15:02 --
Nynuszka pisze:
Estera pisze:Olalala, widac, ze duzo Ci terapia daje, widac to po Twoich postach, ja zaluje, ze rezygnowalam z wczesniejszych terapii, ze przerywalam; rozmawialam kiedys z taka dziewczyna tutaj z forum i ona rowniez mi mowila, ze kilkuletnia terapia bardzo duzo jej dala;
kucyki, masz racje, moze to jest tak, ze ta cala swiadomosc wszystkiego sprawia, ze ciagle sie zastanawiam, czy aby daje im wystarczajaco duzo, czy nie zaniedbuje, czy nie jestem zbyt surowa, ciagle sie pilnuje, na kazdym kroku i jest to wykanczajace, najlepszy rodzic to wyluzowany rodzic, bo takie spinanie sie tylko szkodzi, tak bardzo chcialabym powrocic do takiego stanu, zeby sie niczym nie przejmowac;
a manie na punkcie sprzatania ma matka mojego faceta, ktora mieszka obok; ja jak wlaczam odkurzacz, to ten wychodzi z domu, tak nienawidzi dzwieku odkurzacza;
szpagat, rozpieszczony jedynak tez czesto mi sie wydaje moze miec z tym problemy, z poswiecaniem uwagi komus innemu
Estera, wiesz co ja sądzę (to tylko moje zdanie), że jesteś bardzo dobrą matką i na pewno kochasz swoje dzieci. Może masz tak jak ja, że liczyłaś na swojego męża że będzie ci przy dzieciach pomagał i razem będziecie je wychowywać. Z tego co przeczytałam, to on się realizuje a ty nie. Powinnaś to zmienić i też się realizować. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Zacznij robić to co lubisz i poproś męża żeby przejmował trochę twoich obowiązków zajmowania się dziećmi. Wiem, że to trudne bo sama walczyłam z tym przez 6 lat. Mój "pan" :hehe: zaczął się w końcu zajmować dziećmi i widzę że to lubi :haha: co prawda nasz związek się rozpada ale dzieci przynajmniej mają ojca :) coś za coś. NIe wiem czy dobrze myślę bo nie znam twojej historii.
A to też zauważyłam po tym co napisałaś Estera - że możliwe, że jesteś zostawiona z tym sama, to co napisała Nynuszka. I zgadzam się w 100%, że szczęśliwa kobieta --- > szczęśliwa mama, nie na odwrót. Może musicie przeorganizować swoje obowiązki, u mnie stała się mała rewolucja i od niedawna mój mąż potrafi sam pranie zrobić, wyprasować sobie koszulę, niesamowite prawda? Z tymże musiałam dom zapuścić, bo prośby i groźby nie skutkowały, a jego płacze, że nie potrafi zawsze zbijały mnie z tropu. A jednak potrafi jak musiał zacząć robić to sam. Więc łatwo może nie być, ale bardzo się opłaca.

Esterka, jak Ty może zadbasz o siebie to zobaczysz w sobie wreszcie szczęśliwą mamę.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

23 kwietnia 2016, o 17:14

Nynuszka, jest dokladnie tak jak piszesz i mysle, ze ma to duzy wplyw na utrzymywanie sie mojej nerwicy. Sa jeszcze inne rzeczy, zwiazane ze zwiazkiem, ktore spawiaja, ze ja mam.
Takze ja uwazam, ze nerwica spowodowana jest zewnetrznymi okoliczonsciami, ktorych nie mozna zmienic. To powoduje konflikt, chcesz zyc inaczej, niz zyjesz, to powoduje bunt. U mnie to jest dusza raczej niz cialo, choc ostatnio zaczelam miec problemy ze zdrowiem - moj uklad immunologiczny siada, mam jakas chorobe autoimmubiologiczna, w nastepnym tygodniu mam wizyte u lekarza, ktory zlecil mi badania krwi, ma mi powiedziec co jest nie tak, mam nadzieje, ze to nie rak.
Wiadomo, jak czlowiek jest w dlugotrwalym stresie to sie odbija na zdrowiu fizycznym predzej czy pozniej. Wczesniej nigdy nie mialam problemow ze zdrowiem, pochodze z rodziny, gdzie nikt nie mial powaznych problemow. No ale chyba zeszlam z tematu.

-- 23 kwietnia 2016, o 16:13 --
Olalala, bardzo duzo z tego co piszesz odnajduje w sobie, tylko ze z ta roznica, ze ja mialam z ojcem problemy, tzn. on byl surowy, wymagajacy, nadopiekunczy a matka (rowniez nieleczona dda) nieobecna, przytlamszona przez niego, ale to kobieta bezproblemowa raczej, moj ojciec to despota natomiast.
Moj facet tez niewiele robi w domu. Zawsze o to byla walka. W tej chwili nie mam juz sily z nim walczyc. On sie potrafi zmienic na 5 minut jak ma noz na gardle, a potem wszystko wraca do tego, co bylo wczesniej. Przekonalam sie juz, ze takiego rodzaju faceta nie da sie zmienic, wiec pozostaje odejscie, bo nie zamierzam sie meczyc w takim zwiazku, szkoda zycia dla takiego dupka.
...
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

25 kwietnia 2016, o 11:22

Estera pisze:Nynuszka, jest dokladnie tak jak piszesz i mysle, ze ma to duzy wplyw na utrzymywanie sie mojej nerwicy. Sa jeszcze inne rzeczy, zwiazane ze zwiazkiem, ktore spawiaja, ze ja mam.
Takze ja uwazam, ze nerwica spowodowana jest zewnetrznymi okoliczonsciami, ktorych nie mozna zmienic. To powoduje konflikt, chcesz zyc inaczej, niz zyjesz, to powoduje bunt. U mnie to jest dusza raczej niz cialo, choc ostatnio zaczelam miec problemy ze zdrowiem - moj uklad immunologiczny siada, mam jakas chorobe autoimmubiologiczna, w nastepnym tygodniu mam wizyte u lekarza, ktory zlecil mi badania krwi, ma mi powiedziec co jest nie tak, mam nadzieje, ze to nie rak.
Wiadomo, jak czlowiek jest w dlugotrwalym stresie to sie odbija na zdrowiu fizycznym predzej czy pozniej. Wczesniej nigdy nie mialam problemow ze zdrowiem, pochodze z rodziny, gdzie nikt nie mial powaznych problemow. No ale chyba zeszlam z tematu.

-- 23 kwietnia 2016, o 16:13 --
Olalala, bardzo duzo z tego co piszesz odnajduje w sobie, tylko ze z ta roznica, ze ja mialam z ojcem problemy, tzn. on byl surowy, wymagajacy, nadopiekunczy a matka (rowniez nieleczona dda) nieobecna, przytlamszona przez niego, ale to kobieta bezproblemowa raczej, moj ojciec to despota natomiast.
Moj facet tez niewiele robi w domu. Zawsze o to byla walka. W tej chwili nie mam juz sily z nim walczyc. On sie potrafi zmienic na 5 minut jak ma noz na gardle, a potem wszystko wraca do tego, co bylo wczesniej. Przekonalam sie juz, ze takiego rodzaju faceta nie da sie zmienic, wiec pozostaje odejscie, bo nie zamierzam sie meczyc w takim zwiazku, szkoda zycia dla takiego dupka.


Estera, też tak mam z moim mężem. Widzisz od tego weekendu znowu mnie przywaliła nerwica. Znowu sobie wkręcam i analizuje. Więc dzisiaj mi się ciężej pisze. W każdym razie dupek zawsze będzie dupkiem. Mój obiecał mi tydzień temu, że pójdzie ze mną na terapię małżeńską a za chwile mówi że nie pójdzie. I tak w kółko. Ja już postanowiłam że nie chcę tak i że nie będę z taką osobą. Bo cierpią na tym ja i dzieci. Nawet nie mam z kim o tym pogadać.... eh w rozsypce jestem. Lecę dzisiaj do mojej terapeutki bo zwariuje. W każdym razie kochasz dzieci najmocniej na świecie pamiętaj o tym.
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

28 kwietnia 2016, o 22:42

Hej kochani...po dlugim czasie nieobecnosci pomyslalam, ze dzis zajrze tu. I temat nerwica a dziecko..Jezeli chodzi o mnie to poczatek to byl dramat. Wyjscie z dzieckiem na spacer..zblizam sie do parku..ATAK...co robilam? Bieglam z wozkiem do domu ((ktos pomyslal..wariatka)), wyjscie do sklepu..analizowanie a co jak zemdleje, co z dzieckiem, co jak bedzie kolejka, jak ja to wytrzymam, i w tym wypadku kupowalam jedna rzecz i biegiem do wyjscia...tych sytuacji byly setki...
Ktoregos dnia powiedzialam sobie STOP, jak umre trudno..jak sie udusze trudno, jak zemdleje to wstane...stwierdzilam ze wole zeby mi sie to stalo niz zyc w leku ciaglym. Rok terapi u psychologa po 5 wizyt w miesiacu...nie mowie ze teraz jest idealnie ale chodze wszedzie, targ, centra handlowe, sklepy, markety, wszedzie...ale na 100%idealnie nie jest boje sie lotu samolotem ktory bedzie w wakacje, boje sie zwariowania tam mam wizje rozne. Kochani wychodzmy nerwicy na przeciw to pomaga...wpis chaotyczmy ale wlasnie uspalam moja 2latke i ide nadrabiac zaleglosci
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

29 kwietnia 2016, o 07:45

olus77@vp.pl pisze:Hej kochani...po dlugim czasie nieobecnosci pomyslalam, ze dzis zajrze tu. I temat nerwica a dziecko..Jezeli chodzi o mnie to poczatek to byl dramat. Wyjscie z dzieckiem na spacer..zblizam sie do parku..ATAK...co robilam? Bieglam z wozkiem do domu ((ktos pomyslal..wariatka)), wyjscie do sklepu..analizowanie a co jak zemdleje, co z dzieckiem, co jak bedzie kolejka, jak ja to wytrzymam, i w tym wypadku kupowalam jedna rzecz i biegiem do wyjscia...tych sytuacji byly setki...
Ktoregos dnia powiedzialam sobie STOP, jak umre trudno..jak sie udusze trudno, jak zemdleje to wstane...stwierdzilam ze wole zeby mi sie to stalo niz zyc w leku ciaglym. Rok terapi u psychologa po 5 wizyt w miesiacu...nie mowie ze teraz jest idealnie ale chodze wszedzie, targ, centra handlowe, sklepy, markety, wszedzie...ale na 100%idealnie nie jest boje sie lotu samolotem ktory bedzie w wakacje, boje sie zwariowania tam mam wizje rozne. Kochani wychodzmy nerwicy na przeciw to pomaga...wpis chaotyczmy ale wlasnie uspalam moja 2latke i ide nadrabiac zaleglosci
Dokładnie :D też przez to przeszłam. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

15 lipca 2016, o 05:19

Estera pisze:rozpieszczony jedynak tez czesto mi sie wydaje moze miec z tym problemy, z poswiecaniem uwagi komus innemu
Potwierdzam
polazpolski
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 26 lutego 2020, o 11:35

28 lutego 2020, o 14:59

Przykre są niektóre wpisy. Właśnie dlatego uważam, że niekiedy lepiej jest odpuścić sobie rodzicielstwo. Prawda jest taka, że presja otoczenia jest duża, szczególnie jak przekroczy się "magiczną" barierę 25 lat. Znam wiele kobiet, które decydowały się na ciąże tylko ze względu na to, że partner marzy o byciu ojcem. Ja osobiście nie zdecydowałabym się na dziecko, gdybym miała większe wątpliwości. To jednak ciężka praca, nawet dla osoby, która nie posiada nerwicy. Ze swojej strony mogę polecić blogi z poradami i wskazówkami, dzięki którym lepiej zrozumieć, co siedzi w głowie malucha (szczególnie, gdy ma okres płaczu/buntu/histerii i ciężko z nim się porozumieć). Zasadniczo to żyjemy w takich ciekawych czasach, że na każde pytanie odpowiedź można znaleźć w przysłowiową "chwilę moment", drugą sprawą jest jednak realizacja i stosowanie się do porad. Często bowiem łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić!
ODPOWIEDZ