Chciałbym opowiedzieć Wam moją historię oraz prosić Was o jakieś rady.
Moja przygoda z zaburzeniem zaczęła się w 2017 roku, kiedy to na jednym z festiwali zostałem "poczęstowany" narkotykiem MDMA - po nim czułem się bardzo źle, zacząłem się niesamowicie pocić oraz wymiotować...
Od tamtej pory moje życie drastycznie się zmieniło. Zaczęło się od uczucia nierealności, jakiegoś dziwnego świata, a skończyło na lękach.
Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, położyłem się do szpitala aby przebadać całą głowę, ale wyniki wyszły pozytywne.
Pani psycholog w szpitalu podpowiedziała abym udał się na terapię oraz do psychiatry - tak też zrobiłem. Przerobiłem masę leków różnego rodzaju - głównie SSRI ale żaden nie przyniósł zamierzonego skutku, a derealizacja utrzymuję się 24H - przestaję wierzyć w to, że naprawdę istnieje. Czasami myślę, że po tych narkotykach zmarłem. Minęło 6 lat, a ja od tego czasu nigdy nie poczułem ulgi. Często mam problemy z koncentracją oraz poprawnym wysławianiem się, strasznie mnie to irytuję - nigdy tak nie miałem. Psychiatra przepisał mi ostatnio Ketrel na spanie oraz Wellbutrin na dzień - biorę od 2 tygodni i na chwilę obecną czuje się mega dziwnie (splątanie, zwieszenie). Przestaję wierzyć w to, że kiedykolwiek poczuję ulgę...
Może mogę dzięki Waszej pomocy nakierować psychiatrę i zacząć brać leki, które faktycznie przyniosą mi ulgę.
Bardzo proszę Was o pomoc
