Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja i co dalej?

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

13 lipca 2020, o 15:17

Witam, zacznę od początku z góry dziękuję jeżeli ktoś będzie chciał to przeczytać do końca.
Moje początki z lękiem rozpoczęły się w połowie grudnia ubiegłego roku, kiedy to na moich oczach 10 letnie dziecko dostało wylewu (nie moje dziecko). W tamtej chwili bylam bardzo opanowana, nie panikowalam, wezwalam pomoc, zrobilam wszystko co moglam. Niestety kolejne dni byly juz tylko gorsze, nie mialam ochoty jesc, ciagle bylo mi slabo, w glowie mialam tylko obraz tego dziecka. Nabawilam sie przy tym nerwicy serca. Nie moglam w nocy spac, w dzien nie potrafilam sie cieszyc z normalnego zycia bo ciągle kolatalo mi serce. Przyjmuje do dzisiaj propranolol 10mg 2x dziennie i jest lepiej. Nagle mniej więcej w kwietniu moje zycie wywróciło sie do gory nogami, powstały plany budowy domu, wyjścia za mąż itd. Totalnie zapomnialam juz o szalejacym sercu. Odwróciłam po prostu od tego mysli, bo mialam inne zajęcie. Do czasu, a dokładnie 16 maja kiedy wracaliśmy z urodzin (nie pije wgl alkoholu) i dostalam silnego stanu derealizacji. Kiedyś on tez sie pojawiał, najczęściej w tlumie ludzi lub wieczorami przy bardzo jasnym świetle, wtedy zazwyczaj wystarczylo mi troche odpocząć i stan mijał. Niestety tym razem bylo inaczej, tylko i wyłącznie z mojej glupoty. Chciałam sie dowiedziec w Internecie co powoduje derealizacje i tak sie w temat wkrecilam na różnych forach, czytalam ze ludzie latami z tego wychodzą no i sie wkrecilam. Zaczelam sobie wmawiac ze teraz tez mnie juz to nie popusci, ze bede w tym tkwic i sobie nie poradzę. Każdy kolejny dzien byl dla mnie koszmarem, w nocy i zaraz po przebudzeniu pierwsza myśl czy przeszło, niestety nie, nawet na moment. Zaczęłam strasznie panikowac, czulam ze wariuje, nie chciało mi sie zyc, zostalam pozbawiona jakichkolwiek uczuć i emocji. Dostawalam bardzo silnych atakow paniki, potrafilam nagle zaczac plakac, nie moglam sie uspokoic itd. Pozniej wróciłam na kilka dni do pracy (pracuje w przedszkolu) tam rowniez derealizacja nie odpuszczala ale staralam sie funkcjonować, do czasu az pewnego dnia stala sie tak silna ze mialam mroczki przed oczami i zemdlalam. Od tamtego czasu jest jeszcze gorzej, boje sie wszystkiego dookola, wszedzie mam ten okropny stan uczucia obcosci świata. Dodam ze mialam jeszcze robione badania krwi i wyszła mi spora niedoczynność tarczycy hashimoto, lekarka mowi ze takie stany lękowe też mogą być spowodowane hormonami. Przepisala mi jeszcze na uspokojenie pramolan 50mg 1x dziennie, ale tego nie przyjmuje bo boje sie ze bede jeszcze bardziej otepiona.
Do pracy mam wrócić 1 września i kompletnie sobie tego nie wyobrażam, wystarczyło mi ostatnio tylko przekroczyć próg w pracy i już robiło mi sie slabo, musiałam szybko stamtąd wyjść. W dużych marketach jest to samo, wszedzie robi mi sie slabo, w dodatku ta derealizacja, nie potrafię nad tym zapanować. Proszę doradzcie mi jak moge sobie pomoc, jestem zalamana, chciałabym wziac ślub, miec dzieci ale boje sie ze ten stan będzie tak silny ze nie dam rady. Staram sie wychodzić z domu możliwe jak najczęściej ale wyjście to dla mnie ogromna meczarnia. Wszystko wokół mnie przeraza i jest "obce". Chciałabym choć na chwile poczuc sie jak kiedyś, mam chwile ze jestem zmotywowana zeby z tym walczyć ale w momencie kiedy ten stan jeszcze bardziej sie pogłębia, jestem juz calkiem innego zdania. Nie wiem juz co robić, mam 22lata.
Notfound
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 127
Rejestracja: 27 marca 2019, o 21:08

13 lipca 2020, o 15:26

Słuchaj, jestes młoda i masz jeszcze dużo czasu żeby to sobie poukładać, sam nabawiłem się obcości świata i bałem się wychodzić do głupiego sklepu.. Na spokojnie i bez presji staraj się wychodzić jak najczęściej jest to możliwe, z czasem ten stan się zmniejszy nie mówię że całkowicie zejdzie ale z biegiem czasu będziesz powoli zmieni się twoje podejście do tego stanu obcości
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

13 lipca 2020, o 15:31

A czy jest szansa, że kiedyś całkowicie minie?
Notfound
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 127
Rejestracja: 27 marca 2019, o 21:08

13 lipca 2020, o 15:32

Ta
Notfound
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 127
Rejestracja: 27 marca 2019, o 21:08

13 lipca 2020, o 15:39

Tylko skończ czytać co Ci jest, zaakceptuj to że na chwilę obecną czujesz się tak a nie innaczej
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

13 lipca 2020, o 15:46

Dzięki, na ogół sobie radzę, tylko najgorzej jest kiedy ten stan bardzo sie nasila (np. w tlumie ludzi) wtedy mam wszystkiego dosyc. I te ciągle mysli w glowie gdziekolwiek nie ide to męczy mnie mysl "czy tam też bede sie czula tak zle, czy jeszcze to mam?" Nie potrafię sie tego pozbyć..
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

13 lipca 2020, o 20:38

Ogólnie nie napisałaś nic czy już masz jakąś wiedzę na temat zaburzeń, derealizacji, na jakim etapie jesteś czy próbowałaś terapii, czy raczej przyjmujesz tylko leki przepisane przez lekarza ? Po co o to pytam, ponieważ gdy już zrozumiesz mechanizmy lękowe, zrozumiesz derealizację i jej objawy będziesz po prostu mogła inaczej do tego podejść, wtedy ten stan zacznie Ci mijać, ale widać u Ciebie zachowania nerwicowe, nerwicę lękowa oraz ta trauma która była dla Ciebie bardzo silnym przeżyciem emocjonalnym, i po prostu nie mogłaś przejść po takim przeżyciu do porządku dziennego. Nie mogłaś sobie z tym sama poradzić, bo to wydarzenie wywarło ogromne emocje i to nie jest nic dziwnego. Trzeba by tutaj zająć się wszystkim po kolei, czyli przepracować ta traumę, potem wziąć się za nerwicę i derealizację. Cóż jak sama napisałaś nakręciłaś się bardzo mocno, uaktywnił się mechanizm lękowy, i wszystko trwa właśnie przez to że brakuje Ci wiedzy na temat mechanizmów jakimi się to rządzi, bo tak jak teraz jest ciągle dalsze nakręcanie i banie się o to co będzie jutro, więc w takim razie nie ma mowy o tym, aby coś się zmieniło w tej kwestii bo nie ma odpowiedniego podejścia i działania do tego wszystkiego, a w tym pomoże właśnie terapia, wiedza z forum i nagrania na yt.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

14 lipca 2020, o 00:24

Dzięki, jestem na etapie w którym wydaje mi sie ze bardzo dobrze wiem jak działaja mechanizmy obronne. Czytam także książkę "Lęk i fobia" w której jest to bardzo fajnie opisane. Tak jak mówiłam, na co dzień staram się normalnie funkcjonować, chociaż czuje okropne odrealnienie. Bywają momenty, że poczuje sie lepiej, ale wtedy odrazu taka lampka zapala sie w mojej głowie i powstają pytania typu "a co jeżeli to nie dzieje sie naprawdę tylko snisz? " jak sobie uświadomić i zakodowac, ze wszystko wokół dzieje sie naprawdę a tylko moja wyobraźnia szwankuje?
Najgorzej jest mi wyjść do ludzi, bo wtedy nasila się to maksymalnie, ale wiem ze zamykanie sie na świat nie pomoże mi wyjść z tego stanu dlatego zmuszam sie zeby gdzieś wyjść chociaż na chwilę. Tylko wieczorami jak wracam, jestem tym tak zmęczona, że nie marzę o niczym innym jak tylko położyć się do łóżka, w ciche, spokojne, ciemne miejsce. Przeraża mnie ze kiedy rozmawiam z ludźmi to zastanawiam sie czy napewno logicznie odpowiadam, bo jestem pozbawiona jakichkolwiek uczuc i emocji, dosłownie wszystko mnie przeraża.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

14 lipca 2020, o 01:02

Mam jeszcze tak ze często jestem zmotywowana zeby to zaakceptowac i stawiac temu czoła, ale jak przychodzi "zderzenie" sie z tym np poprzez wyjscie gdzies na zewnątrz itd to okazuje sie, ze jednak nie daje rady i zataczam ciągle to błędne koło..
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

14 lipca 2020, o 08:09

Nie musisz na siłę próbować kodować sobie że to wyobraźnia szwankuje, bo jednak objawy są realne czujesz je, a na siłę jakby próbujesz sobie wmawiać że jest okej że ich nie ma że to wyobraźnia szwankuje. Więc po prostu przyjmij to jako stan obronny umysłu przed stresem, lękiem. Musisz przestać się tego bać, doskonale wiem jakie to ciężkie, że objawy są kosmiczne, chore ale prędzej czy później dojdziesz do takich wniosków że tak muszę się tego przestać bać i zaakceptować że teraz tak się czuję, że przy ludziach mi się to nasila. Pytanie właśnie kiedy czy prędzej czy później. Im szybciej tym lepiej, bo tak niepotrzebnie tracimy czas na wmawianie sobie że się nie da. Oczywiście da się ale to wielka sztuka akceptować takie cierpienie. Dalej próbuj nie nadawać temu takiej uwagi i wartości. Podejdź do tego w taki sposób, że no przekroczyłam granice układu nerwowego, przyszedł stan awaryjny umysłu, stan obronny, on mi nic nie zrobi, wystarczy że zrobię odpowiednie warunki aby umysł mógł się zregenerować. Olewaj to, nie zwracaj uwagi, próbuj jak najwięcej się zajmować czymś innym niż objawy i to jak się czuję, czy jesteś lepiej czy gorzej. Oczywiście zajmuj sie, ale też nie jako ucieczka ze boję się tego objawu to zrobię to czy tamto. Nie. Rób aby zająć głowę innymi zajęciami, ale nigdy jako ucieczka przed objawem bo się go boję i go nie chcę.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

14 lipca 2020, o 10:53

Super, dzięki za porady. Mysle ze z biegiem czasu po prostu to zaakceptuje i naucze sie z tym zyc, a jednocześnie bedzie to powoli mijać bo przestanę na to zwracać uwagę.
A jak myślisz, co z planami na przyszłość, dziecko, slub, dom? Zaczekac jeszcze, czy działać?
Obawiam sie ze jak bede czekać tylko kiedy to minie to paradoksalnie nie minie. No ale z drugiej strony tak jak pisalam, obawiam sie ze z tymi objawami temu nie podołam..
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

14 lipca 2020, o 11:57

Zgadzam się w 100% z tym paradoksem o którym wspomniałaś. Wtedy zrobiłabyś sobie ogromną presję i nacisk że muszę wyjść bo dom, ślub itp. co tylko spotęguje te doznania i będzie je utrzymywać dłużej. Nie można nigdy sobie robić presji czasu że muszę wyjść z tego bo coś ważnego się dzieje w moim życiu. Po prostu jak wyżej tworzy to tylko presję i przedłuża te stany, a druga sprawa to to że nie mamy takiej kontroli nad tym że ustalimy sobie datę, godzinę kiedy to mi ma minąć. Nie mamy tak na prawdę żadnej kontroli nad tym, tylko żebyś dobrze mnie zrozumiała mamy kontrolę nad tym że z tego wyjdziemy poprzez te kwestie o którym wcześniej pisałem, ale ze minie mi to dzisiaj, albo ma mi minąć do ślubu - nie ma czegoś takiego. Samo z siebie zacznie to mijać, jak stworzysz te odpowiednie warunki do tego aby umysł mógł się zregenerować i wyłączyć tryb awaryjny.

Ogólnie to bardzo dobrze Cię rozumiem że się obawiasz, że chciałabyś w pełni uczestniczyć w takich wydarzeniach jak ślub, nie mając przy tym derealizacji, tych objawów. Znaczy obawiać się nie musisz bo to Ci nic nie zrobi, generalnie rób wszystko i nie ograniczaj się, jednak jesteś jeszcze młoda masz 22 lata, i może warto poczekać jeszcze ze ślubem, nie koniecznie dlatego że masz derealizację, ale dlatego właśnie że jesteś młoda, masz jeszcze czas i przez ten czas być może uporała byś się z derealizacja. Warto może tak na to spojrzeć ? Tylko bez tej presji, że podświadomie przez ten czas byś myślała że czekam tylko aż mi to minie, najlepiej jak najszybciej i wtedy weźmiemy ślub. Mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

14 lipca 2020, o 14:00

Dokładnie jest tak jak piszesz. No nic, nie ma co do tego zbyt wielkiej wagi przykładać.
Mnie tylko nurtuje pytanie, jak mogłam sie az tak w to wkręcić? Nie było żadnych powodów żeby ten stan sie rozpoczął, a ja wyczytałam w Internecie że niektórzy latami z tego wychodzą no i w głowie mam już przekonanie, że ja też się tyle z tym będe zmagać..
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

14 lipca 2020, o 15:52

Dlaczego uważasz że nie było powodów ? Przecież sama napisałaś że miewałaś już te stany wcześniej ale nie wkręciłaś się, zregenerowałaś i przeszło. Nie wydarzyło się nic ostatnio co Cię mocno zestresowało ? Może jakieś stresy ciągną się już przez dłuższy czas a Ty uważasz że to nic wielkiego, jednak daje to o sobie znać w postaci derealizacji. Nawet gdyby ostatnio nie było nic co by spowodowało stres, lęk, napięcie, niepokój, jakieś zamartwianie się o coś, jakaś trudna sytuacja, to i tak masz zaburzenia lękowe, które raz się nasilają raz trochę słabną, trauma która gdzieś Ci cały czas siedzi w głowie, nerwica serca która była ale niby minęła więc okej. No właśnie nie jest okej, bo to jest takie zamiatanie trochę tego wszystkiego pod dywan, a potem to się nawarstwia i przyjdzie jakiś kolejny stres, do tego te wszystkie ciężkie emocje które były zamiatane wychodzą poprzez objawy psychosomatyczne, derealizację. Nie obraz się że tak pisze ale wydaje mi się że tak jest. Nie było przepracowania tego wszystkiego. Niestety nie ma drogi na skróty, że coś mi minęło to spoko i może nie wróci, bo Ty nadal potem źle reagujesz, podchodzisz do tego wszystkiego, wkręcasz się w coś bo brakuje Ci dystansu i wiedzy.

Co do tego że nurtuje Cię dlaczego niby nie było powodów do wystąpienia derealizacji. Już tak naprawdę odpowiedziałem na to wyżej, kiedyś jak już Ci te stany się pojawiały to jakie niby były powody ? Pewnie też nie wiedziałaś i nie rozumiałaś co się właśnie stało dlaczego wszystko jest jakieś dziwne/inne. Teraz znów wystąpiła i dlaczego teraz nie mija i jest inaczej ? Pozwól że odpowiem Ci cytatem Twojego posta:
Kiedyś on tez sie pojawiał, najczęściej w tlumie ludzi lub wieczorami przy bardzo jasnym świetle, wtedy zazwyczaj wystarczylo mi troche odpocząć i stan mijał. Niestety tym razem bylo inaczej, tylko i wyłącznie z mojej glupoty. Chciałam sie dowiedziec w Internecie co powoduje derealizacje i tak sie w temat wkrecilam na różnych forach, czytalam ze ludzie latami z tego wychodzą no i sie wkrecilam. Zaczelam sobie wmawiac ze teraz tez mnie juz to nie popusci, ze bede w tym tkwic i sobie nie poradzę. Każdy kolejny dzien byl dla mnie koszmarem, w nocy i zaraz po przebudzeniu pierwsza myśl czy przeszło, niestety nie, nawet na moment. Zaczęłam strasznie panikowac, czulam ze wariuje, nie chciało mi sie zyc, zostalam pozbawiona jakichkolwiek uczuć i emocji.
Stan wystąpił jak wcześniej, ale czy było teraz na te wystąpienie dobre podejście ? Była maksymalna wkrętka na to że nie minie, że latami teraz tak będzie, że wariujesz. To co pokazałaś swojej głowie teraz ? Słuchaj no jest zagrożenie, straszne zagrożenie bo może zwariuje, bo może będę tak mieć latami, adekwatnie do tego Twój umysł trzyma Ci dd, stan obronny bo sama mu każesz to robić poprzez takie myślenie, działanie, nakręcanie. On nie może teraz wejść w normalny stan, bo uważa przez Twoje myślenie że no jest to zagrożenie, bardzo duże więc muszę ją bronić. Przepraszam, bo może ten cały post wygląda jak ochrzanianie, jeśli tak to odczułaś to przepraszam, chciałem tylko tak szczerze po prostu przedstawić jak to wyglada, że jest powód do tego że to trwa, że nie zostało to wszystko przepracowane i dlatego jest jak jest.
Donia03
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 10 lipca 2020, o 22:57

14 lipca 2020, o 16:33

Zgadzam się w stu procentach 🙃
ODPOWIEDZ