Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja... Błagam o pomoc...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
joker7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 16 marca 2013, o 19:56

11 kwietnia 2013, o 15:38

Witam.
Mam wielką nadzieję, że ktoś mi pomoże, jestem naprawdę zrozpaczona... Od ponad 4 miesięcy mam derealizację. Jest to najgorsze doświadczenie jakie mnie kiedykolwiek spotkało...
Gdy miałam 12 lat mój ojciec po długich zmaganiach z alkoholizmem popełnił samobójstwo. Zostałam sama z mamą, która chorowała. Nie układało nam się w życiu. Ona załamana wszystkim, ja musiałam przejąć większość obowiązków. Wtedy przestałam okazywać, że jest mi źle, że z czymś sobie nie radzę. Z nikim nie dzieliłam się swoimi emocjami. Nie chciałam dokładać rodzinie zmartwień, mieli wystarczająco ciężko... I żyłam tak przez lata, moje rówieśniczki poznawały pierwsze miłości, chodziły na imprezy. A ja mimo, że często się uśmiechałam, żyłam ze smutkiem w sercu. Nie obdarzyłam nikogo uczuciem, do nikogo się nie przywiązałam. W liceum wszystko jeszcze bardziej się pogorszyło. Ciężka depresja, ciągłe myśli samobójcze. Za namową pewnego człowieka, który uświadomił mi, jak poważny jest mój problem poszłam do psychiatry. Przepisał antydepresanty. Moje życie nagle odmieniło się o 180 stopni. Czułam się dobrze jak nigdy. Czułam, że mogę wszystko... Uśmiechałam się do swojego odbicia w lustrze... Poznałam bardzo dobrego chłopaka, wszystko zaczęło się w końcu układać. Mimo pewnych przeciwności, które zawsze się pojawiają, miałam siłę, by iść do przodu... Jak później się okazało było to bardzo złudne... Takie "chemiczne szczęście" wywołane lekami... Po skończeniu kuracji po pewnym czasie poprzedni stan wrócił. Bardzo nasilony. Kolejna wizyta u psychiatry. Kolejne leki. Parogen. Miał na mnie bardzo zły wpływ, niby poprawiał nastrój, ale było to spowodowane tym, że wszystko stało mi się obojętne. Niczym się nie przejmowałam, nie martwiłam. Przestałam czuć cokolwiek. Nie darzyłam ludzi sympatią, każdy był mi obojętny. Nie wspominając o chłopaku, którego nie chciało mi się nawet spontanicznie przytulić, bo po co... Przecież nic do nikogo nie czułam. Odstawiłam parogen mniej więcej po 4 miesiącach. Przed ponad 2 tygodnie walczyłam z objawami po odstawieniu. To było coś strasznego. Niewiele już pamiętam z tamtego okresu, ale wiem, że męczyłam się strasznie. Szumy w głowie, uszach, dziwne uczucie jakby "wyładowań elektrycznych" w głowie. Agresja na przemian z niepohamowaną sennością. Objawy w końcu przeszły, została derealizacja. O czym na początku nie wiedziałam... Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Myślałam, że wariuję, tracę zmysły. Nie potrafiłam sobie z niczym poradzić. Ogarniała mnie panika. Nie wiedziałam kim jest osoba w lustrze. Nie pamiętałam co robiłam 5 minut wcześniej. Wszystko było takie nierealne. Gdy mama i chłopak próbowali ze mną porozmawiać uciekłam z domu i biegłam parę kilometrów do szpitala psychiatrycznego. Lekarze nie mogli mnie przyjąć, potrzebne było skierowanie od internisty... Przepisali mi lekki lek przeciwlękowy, żebym wszystko sobie przemyślała na spokojnie. Czy chcę iść na kilka dni do szpitala, żeby porozmawiać z lekarzami, psychologiem, dowiedzieć się co mi dokładnie dolega i dostać leki. Postanowiłam, że po weekendzie pójdę po skierowanie... Jednak nie doszło to do skutku. Nie chciałam robić mamie problemu... Nie chciałam, żeby patrzyła na mnie jak na wariatkę. Czas mija, ja czuję się coraz gorzej. Zdążyłam się ze wszystkimi pokłócić, nie mam już nikogo, kto jest mi bliski. Mama nie wierzy w mój stan, chłopakowi nie powiedziałam dokładnie co się dzieje, kłócę się tylko z nim, a on stara się ciągle to łagodzić, ale wiem, że cierpi przeze mnie. Nie wiem co mam robić. Mam niecałe 19 lat. Maturę za niecały miesiąc. Jestem przerażona. Bez nadziei na to, że będzie lepiej. Nie chcę leków, które dają chwilowe pozorne szczęście, chcę sama odnaleźć siebie, ale nie wiem jak. Nic mi się nie udaje. Dzisiaj postanowiłam, że coś sobie zrobię. Że rano już się nie obudzę. Nie chcę tak żyć. Wczoraj powiedziałam mamie, że wolałabym drugi raz przeżyć śmierć ojca, niż to co przeżywam teraz, co jest dość mocnym porównaniem. Ale na niej nie robi to wrażenia. Dzisiaj krzyczałam i płakałam z rozpaczy, a ona później tylko się ze mnie śmiała. Chcę znów poczuć się normalnie, chcę widzieć kolory wiosny, czuć na sobie ciepło słońca, chcę iść ze znajomymi na piwo i wiedzieć, że lubię spędzać z nimi czas. Chcę móc skupić się na nauce, zdać maturę, iść na studia. Chcę spełniać swoje marzenia. Chcę wiedzieć kim jestem. Derealizacja zniszczyła mnie, nigdy nie czułam się tak strasznie jak teraz. Boję się, że nie przejdzie mi to nigdy. Jestem załamana.
Błagam o pomoc... Błagam...
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

11 kwietnia 2013, o 16:15

Derealizacja i depersonalizacja mija ale nie wolno tego zostawiac samemu sobie szczegolnie jesli jest to stan wywolany emocjami i latami zlych doswiadczen. Bo zycie z wypieraniem emocji etc to tez zalicza sie do tych zlych doswiadczen. Przede wszystkim ja mysle ze powinnas jak najszybciej isc do terapeuty, ale mozesz tez isc do psychiatry i sprobowac jeszcze jakis lekow albo niech powie ci co sie z toba dzieje to sie moze uspokoisz. Objawy derealizacji sa straszne ale nie mozna sie ich przede wszystkim bac bo sa niegriozne. Najlepiej przeczytac sobie tematy w ktorych ludzie pisza ze wyzdrowieli i tam opisuja ze przede wszystkim nalezy zaczac ten stan ignorowac i nie bac sie go ale chodzic tez na terapie zeby jakis specjalista byl przy nas. A przynajmniej na poczatku kiedy jestesmy bardzo przerazeni.
viewforum.php?f=32 tu masz tematy tych co z tego wyszli, ja tez mialem bardzo silne DD i tez wyszedlem z tego a nie mialem juz zadnej nadziei. Tam tez jest moj temat. Moja rada to tez taka zebys nie przezywala tego co mysli o tym twoja mama czy bliscy, skup sie teraz tylko na sobie bo to jest najwazniejsze.
Polecam ci tez tematy viewtopic.php?f=14&t=7 oraz viewtopic.php?f=14&t=2389 Bo derealizacja jest najgorsza kiedy jej nie rozumiemy i kiedy zle do niej podchodzimy. Wtedy jest najgorsza i nie chce minac. Mozna zmienic do niej podejscie i jest o wiele latwiej i mozna wyjsc z tego calkiem. Ale tez jesli ma sie klopoty z emocjami i wieloma innymi trzeba jednak isc do porzadnego terapeuty.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
ODPOWIEDZ