Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

depersonalizacja w ciąży :(

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
moniettaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 22 stycznia 2013, o 12:51

25 stycznia 2014, o 17:25

witam, czy jest na forum ktos kto sie zmagał z depersonalizacją(nie derealizacją)w ciąży?ja jestem w 7 mcu i małpa wrocila z taka siłą że wyje z bólu wewnetrznego. dostalam Zoloft bo jest w miare bezpieczny w ciazy(wczesniej przerwalam branie prozacu jak tylko dowiedzialam sie o ciazy), biore go od 4 dni ale jest jeszcze gorzej, czuje ze koniec ze mna, nigdy nie wróce do siebie.
ja sobie depersonalizacje napedzilam nerwica natrectw ktora zaczela sie z 3 ty temu, od mysli ze moge skrzywdzic dziecko, chowanie nozy itp a najgorsza mysl ze jak wszytskie natrectwa w swoim zyciu wykonywalam(sprawdzanie guza w ciele po milion razy, badanie sie na chorobyi itp)to teraz tez bede slaba i to zrobie..cos okropnego, boje sie sama siebie, lekarz mowi ze nie jestem zagrozeniem ale ja juz sobie nie ufam..
A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią..
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

25 stycznia 2014, o 19:59

nie skrzywdzisz to tylko mysli, zobacz sama ze czesto takie objawy sie pojawiaja nerwica-natrectw.html w ciazy czy nie no to trzeba leczyc i najlepiej nie tylko lekami ale terapia, terapia, terapia i przede wszystkim ty sama zbijajaca te mysli straszne rozne z pantalyku. bo ty nic nic nikomu nie zrobisz ale ni e uwierzysz dopoki wierzysz tym mysla, przekonaj sie sama ze nic nie zrobisz a wtedy dotrze to do ciebie.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

26 stycznia 2014, o 00:30

Z doświadczenia wiem, że w ciąży ma się dużo czasu.Poczytaj posty Viktora o DD i DP. One pomagają zrozumieć. Przd Tobą jeszcze 2 miesiące, a musisz mieć siłę!
Awatar użytkownika
moniettaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 22 stycznia 2013, o 12:51

26 stycznia 2014, o 03:14

przeczytalam juz tutaj wszytsko, z dd zmagam sie od 8 lat ale z długimi przerwami(zawsze jak zaczynam brac leki to po jakims czasie mija)problem w tym ze teraz jest gorzej..hormony?
to jest cos najokropniejszego na swiecie, nikt tego nie rozumie.
a własnie masz racje ja mam duzo czasu, siedze sama w domu bo juz nie pracuje i mnie nosi, atak paniki codzien, lekarz twierdzi ze po 2 tyg ma byc lepiej ale czy mysli tez wtedy znikna?
A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

26 stycznia 2014, o 03:29

Mogą być zmiany chemiczne w organizmie spowodowane ciążą, ale też może i jakaś taka zwykła obawa przyszłej mamy przed porodem i wyzwaniami jakie czekają ją z maluszkiem.

Myśli mogą nie zniknąć, ale nie panikuj, bo możesz zmienić swój stosunek do nich i tym samym staną się nieszkodliwe. Na pewno gdzieś w tym co czytałaś na forum natknęłaś się już na stwierdzenie, że myśl jest tylko myślą. Możesz myśleć sobie co chcesz. Jak ktoś nie cierpi szefa i myśli, że miałby ochotę go zrzucić ze schodów, to wcale nie oznacza, że to zrobi. Jest bardzo długa droga pomiędzy myślą a czynem. Te myśli o krzywdzeniu dziecka przerażają Cię, bo jesteś normalna! Czyli wszystko z Tobą ok i nic mu nie zrobisz, bo własnie ten strach przed tą myślą pokazuje, że wszystko z Tobą ok. Co innego jakbyś uznawała, że to jest świetny pomysł. Popracuj nad zmianą podejścia, bo jesteś bezpieczna i dziecko też jest bezpieczne, tylko Ty musisz to zrozumieć i dostrzec! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
moniettaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 22 stycznia 2013, o 12:51

26 stycznia 2014, o 10:43

Ciasteczko caly czas sobie to tłumacze ale odkad mam te mysli ciaza przestala mnie cieszyc a zaczelam sie jej bac i pojawily sie mysli ze ja moze nie kocham dziecka nie chce go i dlatego chce to zrobic:( a do tego jeszcze dochodzi dd ktora powoduje ze juz sobie sama nie ufam. wczesniej dd mijala po paru tyg brania leków, zapominałam o niej bo bardzo chcialam byc zdrowa. teraz ciagle mysle a jak nie minie jak ja tak bede zyła jak sie zajme dzieckiem itp i nie mija. najgorsze jest ze ja sie potrafie tak wkrecic ze naprawde to utrudnia leczenie, dlaczego akurat teraz, mialam 7 mcy wzglednego spokoju a zaczelo sie jak powinnam byc mocna i przygotowana do opieki nad kruszynką
A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

26 stycznia 2014, o 17:42

Wiem, w przypadku dd i natrętnych myśli łatwo jest zacząć podważać zaufanie do samego siebie. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale nie panikuj, bo po pierwsze: lekarstwa bierzesz od kilku dni dopiero, poczekaj jeszcze na efekt. Często jest tak, że zauważa się działanie dopiero po kilku tygodniach przyjmowania. Zajrzałam do ulotki online tego Zoloftu i tam jest napisane "Początek działania terapeutycznego może nastąpić w ciągu 7 dni, dla osiągnięcia pełnego efektu potrzeba najczęściej 2-4 tyg." (http://chorujena.pl/Leki/220-Zoloft). Czyli to, że nie odczuwasz jeszcze poprawy mieści się w normie. Myślę, że ta myśl już powinna Ci pomóc.

Po drugie, oprócz leków warto jednak próbować wziąć byka za rogi. Wiem, że się wkręcasz, bo jakbyś tego nie robiła to i nie byłoby nerwicy, każde z nas tu się wkręca lub wkręcało w coś. Chodzi o to, żeby tak długo zapoznawać się z naturą nerwicy i poznawać mechanizmy jej działania, żeby wreszcie nowe podejście wniknęło w Twoje własne struktury myślenia i zastąpiło stare. Leki lekami,ale nic nie zmieni Twojej postawy, żadna farmakologia.

A co do ciąży, to nie wierzę, że na prawdę zmieniłaś co do niej zdanie. Skoro do tej pory się cieszyłaś i to przez większą część ciąży, to wydaje mi się, że jest to właśnie obawa przed wyzwaniem, może być podświadoma. Na pewno kochasz swojego dzieciaczka, tyle czasu już jest przy Tobie, związałaś się emocjonalnie. Mówię Ci, że jakbyś nie kochała, to by Ci przez myśl nie przeszło bać się, że tak może być. Każda przyszła mama ma jakieś niepokoje (szczególnie jesli to Twoje pierwsze dziecko(?) ), tylko u ludzi wrażliwych , znerwicowanych jest to nasilone. Ale takie obawy są zrozumiałe, nie jesteś z żelaza... Poza tym hormony też mogą robić swoje, stąd chociażby zjawisko u niektórych kobitek, tzw. depresji poporodowej. Nie obwiniaj się aż tak, podejdź do siebie z wyrozumiałością.

Jeśli masz wsparcie w jakiejś bliskiej osobie czy bliskich to też sobie pomyśl, że będzie ktoś kto Ci pomoże. Będziesz miała prawo do swoich gorszych i lepszych dni, nikt nie może od siebie oczekiwać stalowej siły, szczególnie że ciąża jest obciążająca dla organizmu i może się odbijać w różny sposób na kobiecie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
moniettaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 22 stycznia 2013, o 12:51

26 stycznia 2014, o 18:16

Ciasteczko bardzo mądra z Ciebie kobieta. dziekuje, Twoje posty duzo mi dają. bardzo chcialabym zmienic nastawienie, juz mi sie to kiedys udało, ale ta mysl( w sumie jest jedna) tak mnie przeraza ze jak coś np robie w kuchni z nozem w reku to mam takie wizje w sensie mysli ze az mi sie wydaje ze sekunda i noz wyladuje w brzuchu, skad sie to wzielo, dlaczego akurat mysli dotyczą malutkiej przeciez tak bardzo jej pragnełam. Szczerze to naprawde mam wrazenie ze te leki jeszcze nasilily i dd i lęki i nn, ale biore juz 4 dzien, troche czuje sie otepiona i mi bardzo niedobrze ale nie mam wyjscia, jedyna nadzieja w farmakologii. w środe ide na spotkanie z terapeutka ktora zajmuje sie kobietami w ciazy ale pewnie o dd nigdy w zyciu nie slyszala jak wiekszosc terapeutow tutaj. zreszta powie mi to samo co pisza w ksiazkach a ja wroce do domu i spworotem bede sie nakrecać:(
A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

26 stycznia 2014, o 19:10

Cieszę się, że mogę jakoś pomóc. :)
Moim zdaniem fakt, że chcesz zmienić nastawienie już dużo Ci daje, bo jeśli jest w Tobie wola, to już połowa sukcesu (na prawdę). Skoro już Ci się kiedyś udało, to znaczy, że masz w sobie umiejętność poradzenia sobie z tym, tylko ona teraz jest uśpiona, bo znów czujesz się pokonana.

Zrobienie krzywdy dziecku stało się obiektem natrętnych myśli, bo one często dotykają najważniejszej rzeczy, osoby, tematu, przekonania i próbują w to uderzyć. Wynikać to może paradoksalnie z lęku, że własnie coś stanie się z tą najważniejszą dla Ciebie teraz osobą, że jeśli byś zwariowała, to własnie ona stałaby się celem tego szaleństwa. Tak samo jak np. osoby straszliwie religijne mogą zacząć mieć tzw. bluźniercze myśli. Te fazy z nożami, to w ogóle jakaś plaga, ja też to mam (nie dalej jak wczoraj mi się to przytrafiło), więc wiem że to się potrafi wkręcić. Z drugiej strony jestem już na etapie śmiania się z tego, więc z pełnym przekonaniem mogę Ci powiedzieć, że też możesz przejść do etapu ignorowania takiej głupiej myśli, która straszy Cię tylko gdy weźmiesz ją na poważnie. A malutkiej pragnęłaś w czasie przeszłym i pragniesz dalej w czasie teraźniejszym, bo przez wszystkie Twoje słowa przemawia matczyna troska i miłość i to bije na kilometr. :)

Jeśli chodzi o terapeutkę, to bardzo fajnie, że zdecydowałaś się pójść i nie nastawiaj się z góry negatywnie. Może się okazać, że nie będzie wiedziała nic o DD, ale mozesz przecież skorzystac z jej porad i tak bo akurat temat lęków na pewno jest jej znany i może podpowie Ci kilka rzeczy. Czasami jedna niby niewielka porada potrafi coś odmienić, albo sam fakt, że się wygadasz w cztery oczy. Zobacz jak będzie. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
moniettaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 22 stycznia 2013, o 12:51

27 stycznia 2014, o 04:31

Dziś w nocy miałam atak życia, nigdy wczesniej czegos takiego nie mialam, tzn mialam ale nie tak nasilony. doslownie bylam na granicy. oczywiscie mowie o depresonalizacji, NAPRAWDE czulam jakies rozdwojenie jazni albo brak tozsamosci, nie mogla znalezc siebie w sobie,zaczelam cos myslec a potem to kontrolowac(kazad mysl jakby nie byla moja tylko ktos inny to myslal a ja kontrolowalam)to było tak masakryczne przezycie ze momentalnie dostałam wymiotow, obudzilam partnera, płakałam myslałam ze to juz koniec. starałam sie mu wytłumaczyc co mi jest ale na zewnatrz nic sie nie zmienilo, tylko ja, wszystko tak samo ale cos z moim mozgiem nie tak. to bylo najgorsze uczucie w moim zyciu i dotychczasowej chorobie. ja nie wiem czy u mnie to juz sie nie zmienia w schizo, np to z kontrolowaniem wlasnych mysli, jeszcze troche i oszaleje i nie pisze tak tylko ale naprawde mysle. nie wiem co ja mam robic, to nigdy mi nie minie, nigdy nie zapomne o tym uczuciu, ono jest tak geboko we mnie..Nie mam siły wstac z łozka bo cialo wydaje mi sie jak nie moje i nie mam motywacji z tym walczyc bo jaka motywacje moge miec gdy nie czuje sie sobą, skąd ją znalezc...wszystko mi sie wydaje obce dookola nawet moj brzuch, niech to sie skonczy błagam

-- 27 stycznia 2014, o 13:31 --
jeszcze mnie zastanawia jedna rzecz, jak moge miec atak depresonalizacji, czuc sie jak umieram i jednoczesnie sama siebie uspokajać, racjonalnie ze wszytsko ok...rozdowjenie czy juz schiza?
A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią..
ODPOWIEDZ