Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Depersonalizacja a "śmierć ego"

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
sadfaceemoji
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04

2 listopada 2018, o 13:36

Hej, z góry przepraszam, jeśli taki temat się pojawił, ale go nie znalazłam.

Ostatnio opisując komuś swoje objawy usłyszałam, że to brzmi jak "śmierć ego" po narkotykach halucynogennych. Poczytałam oczywiście o tym zjawisku i... no właśnie, czy te dwa stany są ze sobą tożsame? Czy to może jakaś bardziej zaawansowana forma depersonalizacji? Czy śmierć ego jest odwracalna? I czy może do niej dojść w takim razie z innych przyczyn niż zażycie tego typu substancji?

Może to głupie pytania, ale nie mogę przestać o tym myśleć i mimowolnie się nakręcać:(
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

2 listopada 2018, o 15:57

Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.
Awatar użytkownika
sadfaceemoji
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04

2 listopada 2018, o 17:43

Przemo500 pisze:
2 listopada 2018, o 15:57
Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.
Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkach ;)
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

2 listopada 2018, o 18:01

sadfaceemoji pisze:
2 listopada 2018, o 17:43
Przemo500 pisze:
2 listopada 2018, o 15:57
Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.
Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkach ;)
Przede wszystkim to bardzo głupio zrobiłaś ze się naczytałas :) Ja oczywiście po twoim poście tez mam ochotę przeczytać co to jest ale wiem ze tylko się nakręcę, wiec na razie się powstrzymuje.
DD po marichuanie jest pewnie takie samo jak po kwasie, amfetaminie czy po atakach paniki. I jak widzisz wielu ludziom minęło, nawet tym, którzy mieli to długo.
Nie czytaj już nic w necie, lepiej poczytaj wpisy o dd tu na forum, albo posłuchaj na youtubie.
Awatar użytkownika
sadfaceemoji
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04

2 listopada 2018, o 18:04

bbea pisze:
2 listopada 2018, o 18:01
sadfaceemoji pisze:
2 listopada 2018, o 17:43
Przemo500 pisze:
2 listopada 2018, o 15:57
Cóż, ogólnie jak chodzi o psychodeliki to oprócz tego że powodują różnego rodzaju halucynacje wzrokowe i słuchowe, to najczęściej pojawia się także przy ich użyciu depersonalizacja. Jest ona właśnie mechanizmem, który odcina Cię od Ciebie samego, więc można rzec i od Twojego ego. Co to znaczy? Ano to, że tracisz swoje cechy osobowości, swój światopogląd itd. Daje to na pewno poszerzenie świadomości, tylko tyle dobrze, jak trwa to tylko na czas tripa. Dużo ludzi rekreacyjne używa tego typu substancji, nawet nie po to, żeby się dobrze pobawić, tylko żeby rozwinąć samego siebie przez taką "podróż". Kwestia tylko tego, że niektórzy mogą się przestraszyć tego, że w ich organizmie zachodzą jakieś zmiany i przez to pojawi się panika. Jak się za bardzo nakręcisz na to, możesz właśnie skończyć z nerwicą/ DD. Czy to mija? Wiesz co, dostałem właśnie DD po marihuanie, aktualnie siedzę w tym stanie 6 miesiąc, ale jak poczytasz historie ozdrowieńców no to z tego się wychodzi, kwestia tylko po jakim czasie. Nakręcać się zbytnio nie nakręcaj, bo jak sam nie masz DD, to znikąd Ci się to nie pojawi.
Sęk w tym, że mam bardzo silne DD, jestem potwornie zmęczona i zaczynam sobie wkręcać, że to może być już permanentny stan. I nie chodzi mi o zwykłe DD po marihuanie, a właśnie o śmierć ego po kwasie czy indyjskich ziółkach ;)
Przede wszystkim to bardzo głupio zrobiłaś ze się naczytałas :) Ja oczywiście po twoim poście tez mam ochotę przeczytać co to jest ale wiem ze tylko się nakręcę, wiec na razie się powstrzymuje.
DD po marichuanie jest pewnie takie samo jak po kwasie, amfetaminie czy po atakach paniki. I jak widzisz wielu ludziom minęło, nawet tym, którzy mieli to długo.
Nie czytaj już nic w necie, lepiej poczytaj wpisy o dd tu na forum, albo posłuchaj na youtubie.
Czytałam wpisy tutaj po kilka razy, słucham na yt, wszystko w teorii wiem... Ale co z tego, skoro ciągle mam wrażenie, że u mnie to już przekroczyło granice mechanizmu obronnego i zalęgło się na stałe :( WIEM, że każdy tak myśli i to tylko kolejna wkrętka, lecz jestem naprawdę u kresu sił i po prostu się zastanawiam, czy istnieje jakakolwiek szansa na to, by ten stan nie minął i doszło do trwałego rozpadu ego :(
usunietenaprosbe
Gość

2 listopada 2018, o 18:46

sadfaceemoji pisze:
2 listopada 2018, o 13:36

Może to głupie pytania, ale nie mogę przestać o tym myśleć i mimowolnie się nakręcać:(
Cześć

No takiego tematu to nie ma chyba na pewno, bo to baaaaardzo daleko idące wnioski ;) Ja trochę poczytałem i bez wdawania się w szczegóły wydaje mi się, że to jedna z tych teorii dobierana do jakiegoś objawu. Ba! Objawu, który ma tutaj co 2 co 3 osoba. Nie czytaj, to po pierwsze! Tak, te pytania są głupie, pewnie to wiesz, ale w nerwicy zadajemy głupie pytania, bo tak to już jest z nami. Więc to nie problem ;)

Problem pojawia się gdy ulegamy pokusie i szukamy tych informacji o wszystkim, o czym usłyszymy. Podesłałabyś komuś kto ma lęk przed pająkami artykuł, że w jakimś tam mieście w bananach znalazł się pająk z Amazonii? Ja bym nie podesłał, Ty pewnie też byś nie podesłała koleżance, bo to absurdalna sytuacja, jedna na milion, a w dodatku pewnie xxx kilometrów dalej. Ty się nie przejmiesz, ja się nie przejmę, ale ona tak więc jej nie wyślesz. To czemu sobie to robisz z czytaniem?

Dalej, przecież skoro już tyle wiesz to musisz prędzej czy później wprowadzać to w życie. Brutalna prawda jest taka, że nie masz niczego gorszego niż inni. Nie masz niczego odmiennego od innych. Jesteś w takiej sytuacji jak dziesiątki, setki osób przed Tobą, którym się udało. Czy one są wyjątkowe? Nie są, to zwykli Kowalscy czy Nowaki jak ja i Ty. Więc co się stało? Wzięli sobie do serca te rady z forum i zaczęli działać. Jaka jest najważniejsza rzecz? Oczywiście, że akceptacja. Akceptacja to bardzo szerokie pojęcie. Akceptacja oznacza nie tylko przyzwolenie sobie na gorsze stany, ale także na robienie konsekwentnie pewnych rzeczy, które nie od razu przynoszą rezultat. Mało tego! Akceptacja to działanie według wzoru z forum chociażby i nie wychodzenie poza niego. Nie szukanie magicznej tabletki. Wiesz, jeśli mam 5 kg nadwagi i to akceptuję to nie ukrywam tego ile ważę, a co wiecej nie klikam w banery "SCHUDNIJ BEZ EFEKTU JOJO DZIĘKI 1 PROSTEJ SZTUCZCE". Rozumiesz o co chodzi?

Jesteś tak samo przerażona i wystraszona jak hipochondryk (najłatwiejszy przykład zawsze) który uważa, że chrypa to już objaw raka. Gdybyś kichnęła leciałabyś do onkologa? Czytałabyś o raku X czy Y? Bardzo wątpię. Z tego samego powodu nie powinno się tego robić w przypadku bardziej mentalnie ukierunkowanych zaburzeń. Katar? Kaszel? No to jakiś gripex i do łóżka, koniec dyskusji. Derealizacja? Ignorowanie i działanie pomimo, bo przecież wiesz co to i jak sobie z tym radzić. Koniec dyskusji ;)

Popracuj nad akceptacją i zrozumieniem, że wyjątkowych ludzi jest baaaaaaaarzo mało. Inaczej nie byliby wyjątkowi. Więc nie masz gorzej niż inni, nie masz lepiej niż inni, masz po swojemu. Na szczęście masz też pod ręką elementarz wychodzenia z tego stanu. Jestem gotów założyć się, że 3/4 osób odburzonych też mówiło sobie kiedyś "ja mam gorzej, bo..." "ja to na pewno mam coś gorszego" i co? I nic.

Głowa do góry :)
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

2 listopada 2018, o 18:49

Spójrz bardziej na swoje zaburzenie w taki sposób: okej, teraz mam DD, wiem, że jestem odcięty od swojej osoby, ale zdaję sobie sprawy, że mechanizm obronny nie może trwać wiecznie. Poczytaj sobie, nawet na zagranicznych forach, czy jest przypadek, aby komuś depersonalizacja została do końca życia. Jak znajdziesz, daj info ;)
Sam się boję, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej, tym bardziej boli to jak patrzysz na ludzi którzy mogą sobie normalnie żyć, układać sprawy, a ja się miotam jak świnia w chlewie ze swoim DD, ale po to masz to forum, żeby Ci ludzie przetłumaczyli, że da się z tego wyjść. Studiuj też tematy założone przez administratorów albo odburzonych, bo zobaczysz, że wielu ludzi obawiało się schizy/ raka/ nieodwracalnych zmian mózgu a dzisiaj wszyscy żyją i mają się dobrze :)
ODPOWIEDZ