Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to ROCD czy odkochanie?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Allyy
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 23 września 2023, o 10:25

23 września 2023, o 16:42

Zacznę od tego, że mam stwierdzone zaburzenia lękowe.
Z moim chłopakiem jestem prawie rok, oczywiście nie zawsze było kolorowo, dużo się kłóciliśmy przez pewien czas, ale od niedawna jest lepiej niż kiedykolwiek. Mój chłopak pod koniec sierpnia wyleciał na wakacje na zupełnie inny kontynent. Przez parę dni było wszystko okej, rozmawiałam ze znajomymi, że nie wiem jak wytrzymam bez niego 2 tygodnie. A pewnej nocy oglądając serial zauważyłam, że nie czekam na jego wiadomość tak jak kiedyś. I wtedy zaczęły się myśli "Czy ja w ogóle za nim tęsknię?" aż nagle "odkochałam się". Pamiętam, że przepłakałam wtedy całą noc i patrzyłam na jego zdjęcia z nadzieją, że coś poczuję. W głowie rozgrywałam dużo scenariuszy, żeby sprawdzić czy coś poczuję np. wyobrażałam sobie go z inną dziewczyną czy jego śmierć. Mój stan pogorszył fakt, że mój organizm w ogóle nie reagował na takie scenariusze. Od tego czasu zaczęły się wymioty, ataki paniki, nie mogłam nic jeść, ciągle szybko biło mi serce, nie mogłam spać. Nie mogłam na niczym się skoncentrować. Codziennie czytałam o róznych chorobach, w stanie lęku we wszystko wierzyłam. Codziennie rozmawiałam z rodziną i przyjaciółmi i upewniałam się czy na pewno się nie odkochałam. Czytałam również o wypalonej miłości co również potęgowało mój lęk. Doszło również do tego, że gdy tylko wychodziłam z domu bałam się spojrzeć na innych ludzi, bo myslałam, że zakocham się w kimś innym albo zdradzę mojego chłopaka.
Trwało to ponad tydzień, aż w końcu trafiłam na te forum. Poczułam ulgę, postanowiłam postępować tak jak napisał Zordon. Miałam nadzieję, że wszystko mi minie gdy wróci mój chłopak. I rzeczywiście, dzień przed jego powrotem jakby odżyłam na nowo, wkręciłam sobie, że umarł, bo nie odpisywał mi na wiadomości i przez to nie mogłam zasnąć :D. Jak wrócił, przez pierwszy dzień nadal był dla mnie jakiś obcy, ale nie przywiązywałam do tego uwagi. Na drugi dzień wszystko było tak jak wcześniej, poszłam do niego na noc. W tym czasie okazało się, że mój partner jest chory. Bardzo się o niego martwiłam, nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że coś mu się stanie we śnie. Kupowałam mu leki gdy wracałam z pracy, cały czas się nim opiekowałam. Nawet chciało mi się iść do pracy, miałam świetny humor, myślałam, że wszystko minęło i znowu wróciła chęć mieszkania z nim. Po tych kilku dniach myśli wracały ale jakoś sobie z nimi radziłam. W między czasie miałam znowu kilka przebłysków, chociaż mój mózg stara się je wypchnąć z pamięci. Od jakiegoś czasu jest znowu źle, myśli wróciły, nie mogę normalnie funkcjonować, cały czas prowadzę dialogi w głowie sama ze sobą. Wchodzenie na te forum stało się dla mnie rutyną, często mam nie do powstrzymania chęć upewniania się, że to na pewno jest zaburzenie. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi, bo nie chciałam go okłamywać, bardzo się o mnie martwi. Teraz już nawet nie czuję lęku, może lekkie napięcie w środku. Wczoraj było naprawdę źle, miałam ciężką do powstrzymania chęć zerwania, jednak cały czas przez to płakałam. Tak bardzo uwierzyłam w te myśli, że wydaję mi się, że już nie chcę z nim być i nie chcę żeby to minęło, ale nawet gdy to piszę chce mi się płakać. Dodam również, że kilka dni przed całym zajściem mój chłopak był najważniejszą osobą w moim życiu, myśleliśmy już również o wspólnym mieszkaniu razem, chciałam się z nim widzieć cały czas. Myślę o pójściu do psychiatry, jednak boję się, że potwierdzą się moje obawy i naprawdę się odkochałam. W tym okresie mam bardzo słabą pamięć i dziwnie czas mi leci. Wydaję mi się, że widziałam mojego chłopaka miesiąc temu, mimo że widzieliśmy się dzisiaj rano. Nie pamiętam jego twarzy, nie jestem w stanie sobie jej wyobrazić. Wspomnienia z nim związane widzę jak przez mgłę, a zawsze miałam świetną pamięć. Jednak za każdym razem gdy się spotykamy uśmiecham się na jego widok, jednak nie trwa to długo, bo zaraz zaczynam analizować swoje uczucia i zachowanie. Nie wiem już co mam robić, znowu odechciało mi się jeść i wychodzić z domu. Nawet sama już nie wiem czego tak naprawdę chcę. Dodam, że przed całym zajściem w moim życiu pojawiło się wiele zmian. Przeprowadziłam się do miasta, w którym mieszka mój chłopak, bo wcześniej mieszkaliśmy od siebie daleko, zaczęłam pracować i niedługo rozpoczynam studia. Przez to wszystko nie mogę skupić się na pracy, mam ciągłe rozmyślania nad tym czy naprawdę się odkochałam czy nie. Jednak gdzieś w środku wiem, że to niemożliwe żebym odkochała się z dnia na dzień i zawsze jakaś część mnie nie chce zerwać z moim chłopakiem. Wydaję mi się, że już raz coś takiego miałam, jednak trwało to bardzo krótko. Tuż przed wynikami z matury spotkałam się z moim chłopakiem. Podczas oglądania filmu czułam się bardzo dziwnie, jakbym nie była w tym miejscu, w którym jestem, mój chłopak również wydawał mi się obcy w tamtym czasie. I też w pewnym momencie pomyślałam, że się odkochałam, zaczęłam płakać i poczułam wielką chęć przeczytania o oznakach odkochania. Wtedy również zaczęłam analizować swoje uczucia, wymyślać różne scenariusze w głowie, żeby sprawdzić czy jakoś na to zareaguję. Jednak po rozmowie z moim chłopakiem jakoś o tym zapomniałam i następnego dnia wszystko wróciło do normy. Tak bardzo w to wszystko uwierzyłam, że nie jestem już w stanie uwierzyć w to, że to tylko zaburzenie, mimo że kilka dni temu cały czas sobie powtarzałam, że nawet jeśli się odkochałam to zakocham się znowu i nie chciałam go zostawić, co również wydaje się bardzo nielogiczne.
Świebodzinek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 295
Rejestracja: 27 grudnia 2021, o 05:59

24 września 2023, o 05:28

Allyy pisze:
23 września 2023, o 16:42
Zacznę od tego, że mam stwierdzone zaburzenia lękowe.
Z moim chłopakiem jestem prawie rok, oczywiście nie zawsze było kolorowo, dużo się kłóciliśmy przez pewien czas, ale od niedawna jest lepiej niż kiedykolwiek. Mój chłopak pod koniec sierpnia wyleciał na wakacje na zupełnie inny kontynent. Przez parę dni było wszystko okej, rozmawiałam ze znajomymi, że nie wiem jak wytrzymam bez niego 2 tygodnie. A pewnej nocy oglądając serial zauważyłam, że nie czekam na jego wiadomość tak jak kiedyś. I wtedy zaczęły się myśli "Czy ja w ogóle za nim tęsknię?" aż nagle "odkochałam się". Pamiętam, że przepłakałam wtedy całą noc i patrzyłam na jego zdjęcia z nadzieją, że coś poczuję. W głowie rozgrywałam dużo scenariuszy, żeby sprawdzić czy coś poczuję np. wyobrażałam sobie go z inną dziewczyną czy jego śmierć. Mój stan pogorszył fakt, że mój organizm w ogóle nie reagował na takie scenariusze. Od tego czasu zaczęły się wymioty, ataki paniki, nie mogłam nic jeść, ciągle szybko biło mi serce, nie mogłam spać. Nie mogłam na niczym się skoncentrować. Codziennie czytałam o róznych chorobach, w stanie lęku we wszystko wierzyłam. Codziennie rozmawiałam z rodziną i przyjaciółmi i upewniałam się czy na pewno się nie odkochałam. Czytałam również o wypalonej miłości co również potęgowało mój lęk. Doszło również do tego, że gdy tylko wychodziłam z domu bałam się spojrzeć na innych ludzi, bo myslałam, że zakocham się w kimś innym albo zdradzę mojego chłopaka.
Trwało to ponad tydzień, aż w końcu trafiłam na te forum. Poczułam ulgę, postanowiłam postępować tak jak napisał Zordon. Miałam nadzieję, że wszystko mi minie gdy wróci mój chłopak. I rzeczywiście, dzień przed jego powrotem jakby odżyłam na nowo, wkręciłam sobie, że umarł, bo nie odpisywał mi na wiadomości i przez to nie mogłam zasnąć :D. Jak wrócił, przez pierwszy dzień nadal był dla mnie jakiś obcy, ale nie przywiązywałam do tego uwagi. Na drugi dzień wszystko było tak jak wcześniej, poszłam do niego na noc. W tym czasie okazało się, że mój partner jest chory. Bardzo się o niego martwiłam, nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że coś mu się stanie we śnie. Kupowałam mu leki gdy wracałam z pracy, cały czas się nim opiekowałam. Nawet chciało mi się iść do pracy, miałam świetny humor, myślałam, że wszystko minęło i znowu wróciła chęć mieszkania z nim. Po tych kilku dniach myśli wracały ale jakoś sobie z nimi radziłam. W między czasie miałam znowu kilka przebłysków, chociaż mój mózg stara się je wypchnąć z pamięci. Od jakiegoś czasu jest znowu źle, myśli wróciły, nie mogę normalnie funkcjonować, cały czas prowadzę dialogi w głowie sama ze sobą. Wchodzenie na te forum stało się dla mnie rutyną, często mam nie do powstrzymania chęć upewniania się, że to na pewno jest zaburzenie. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi, bo nie chciałam go okłamywać, bardzo się o mnie martwi. Teraz już nawet nie czuję lęku, może lekkie napięcie w środku. Wczoraj było naprawdę źle, miałam ciężką do powstrzymania chęć zerwania, jednak cały czas przez to płakałam. Tak bardzo uwierzyłam w te myśli, że wydaję mi się, że już nie chcę z nim być i nie chcę żeby to minęło, ale nawet gdy to piszę chce mi się płakać. Dodam również, że kilka dni przed całym zajściem mój chłopak był najważniejszą osobą w moim życiu, myśleliśmy już również o wspólnym mieszkaniu razem, chciałam się z nim widzieć cały czas. Myślę o pójściu do psychiatry, jednak boję się, że potwierdzą się moje obawy i naprawdę się odkochałam. W tym okresie mam bardzo słabą pamięć i dziwnie czas mi leci. Wydaję mi się, że widziałam mojego chłopaka miesiąc temu, mimo że widzieliśmy się dzisiaj rano. Nie pamiętam jego twarzy, nie jestem w stanie sobie jej wyobrazić. Wspomnienia z nim związane widzę jak przez mgłę, a zawsze miałam świetną pamięć. Jednak za każdym razem gdy się spotykamy uśmiecham się na jego widok, jednak nie trwa to długo, bo zaraz zaczynam analizować swoje uczucia i zachowanie. Nie wiem już co mam robić, znowu odechciało mi się jeść i wychodzić z domu. Nawet sama już nie wiem czego tak naprawdę chcę. Dodam, że przed całym zajściem w moim życiu pojawiło się wiele zmian. Przeprowadziłam się do miasta, w którym mieszka mój chłopak, bo wcześniej mieszkaliśmy od siebie daleko, zaczęłam pracować i niedługo rozpoczynam studia. Przez to wszystko nie mogę skupić się na pracy, mam ciągłe rozmyślania nad tym czy naprawdę się odkochałam czy nie. Jednak gdzieś w środku wiem, że to niemożliwe żebym odkochała się z dnia na dzień i zawsze jakaś część mnie nie chce zerwać z moim chłopakiem. Wydaję mi się, że już raz coś takiego miałam, jednak trwało to bardzo krótko. Tuż przed wynikami z matury spotkałam się z moim chłopakiem. Podczas oglądania filmu czułam się bardzo dziwnie, jakbym nie była w tym miejscu, w którym jestem, mój chłopak również wydawał mi się obcy w tamtym czasie. I też w pewnym momencie pomyślałam, że się odkochałam, zaczęłam płakać i poczułam wielką chęć przeczytania o oznakach odkochania. Wtedy również zaczęłam analizować swoje uczucia, wymyślać różne scenariusze w głowie, żeby sprawdzić czy jakoś na to zareaguję. Jednak po rozmowie z moim chłopakiem jakoś o tym zapomniałam i następnego dnia wszystko wróciło do normy. Tak bardzo w to wszystko uwierzyłam, że nie jestem już w stanie uwierzyć w to, że to tylko zaburzenie, mimo że kilka dni temu cały czas sobie powtarzałam, że nawet jeśli się odkochałam to zakocham się znowu i nie chciałam go zostawić, co również wydaje się bardzo nielogiczne.
Też przez to przechodziłem, każde twoje uczucie nie jest mi obce, ja już nawet sobie wkręciłem że mam lękowe przywiązanie nie wiedząc nawet co to jest, to są tylko myśli, musisz z nimi żyć przez jakiś czas, po czasie osłabia się, będą z tobą na tyle długo że aż w końcu przestaniesz na nie zwracać uwagę i odczucia co do chłopaka (te pozytywne) wrócą, zaufaj.
Allyy
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 23 września 2023, o 10:25

24 września 2023, o 10:31

Świebodzinek pisze:
24 września 2023, o 05:28
Allyy pisze:
23 września 2023, o 16:42
Zacznę od tego, że mam stwierdzone zaburzenia lękowe.
Z moim chłopakiem jestem prawie rok, oczywiście nie zawsze było kolorowo, dużo się kłóciliśmy przez pewien czas, ale od niedawna jest lepiej niż kiedykolwiek. Mój chłopak pod koniec sierpnia wyleciał na wakacje na zupełnie inny kontynent. Przez parę dni było wszystko okej, rozmawiałam ze znajomymi, że nie wiem jak wytrzymam bez niego 2 tygodnie. A pewnej nocy oglądając serial zauważyłam, że nie czekam na jego wiadomość tak jak kiedyś. I wtedy zaczęły się myśli "Czy ja w ogóle za nim tęsknię?" aż nagle "odkochałam się". Pamiętam, że przepłakałam wtedy całą noc i patrzyłam na jego zdjęcia z nadzieją, że coś poczuję. W głowie rozgrywałam dużo scenariuszy, żeby sprawdzić czy coś poczuję np. wyobrażałam sobie go z inną dziewczyną czy jego śmierć. Mój stan pogorszył fakt, że mój organizm w ogóle nie reagował na takie scenariusze. Od tego czasu zaczęły się wymioty, ataki paniki, nie mogłam nic jeść, ciągle szybko biło mi serce, nie mogłam spać. Nie mogłam na niczym się skoncentrować. Codziennie czytałam o róznych chorobach, w stanie lęku we wszystko wierzyłam. Codziennie rozmawiałam z rodziną i przyjaciółmi i upewniałam się czy na pewno się nie odkochałam. Czytałam również o wypalonej miłości co również potęgowało mój lęk. Doszło również do tego, że gdy tylko wychodziłam z domu bałam się spojrzeć na innych ludzi, bo myslałam, że zakocham się w kimś innym albo zdradzę mojego chłopaka.
Trwało to ponad tydzień, aż w końcu trafiłam na te forum. Poczułam ulgę, postanowiłam postępować tak jak napisał Zordon. Miałam nadzieję, że wszystko mi minie gdy wróci mój chłopak. I rzeczywiście, dzień przed jego powrotem jakby odżyłam na nowo, wkręciłam sobie, że umarł, bo nie odpisywał mi na wiadomości i przez to nie mogłam zasnąć :D. Jak wrócił, przez pierwszy dzień nadal był dla mnie jakiś obcy, ale nie przywiązywałam do tego uwagi. Na drugi dzień wszystko było tak jak wcześniej, poszłam do niego na noc. W tym czasie okazało się, że mój partner jest chory. Bardzo się o niego martwiłam, nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że coś mu się stanie we śnie. Kupowałam mu leki gdy wracałam z pracy, cały czas się nim opiekowałam. Nawet chciało mi się iść do pracy, miałam świetny humor, myślałam, że wszystko minęło i znowu wróciła chęć mieszkania z nim. Po tych kilku dniach myśli wracały ale jakoś sobie z nimi radziłam. W między czasie miałam znowu kilka przebłysków, chociaż mój mózg stara się je wypchnąć z pamięci. Od jakiegoś czasu jest znowu źle, myśli wróciły, nie mogę normalnie funkcjonować, cały czas prowadzę dialogi w głowie sama ze sobą. Wchodzenie na te forum stało się dla mnie rutyną, często mam nie do powstrzymania chęć upewniania się, że to na pewno jest zaburzenie. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi, bo nie chciałam go okłamywać, bardzo się o mnie martwi. Teraz już nawet nie czuję lęku, może lekkie napięcie w środku. Wczoraj było naprawdę źle, miałam ciężką do powstrzymania chęć zerwania, jednak cały czas przez to płakałam. Tak bardzo uwierzyłam w te myśli, że wydaję mi się, że już nie chcę z nim być i nie chcę żeby to minęło, ale nawet gdy to piszę chce mi się płakać. Dodam również, że kilka dni przed całym zajściem mój chłopak był najważniejszą osobą w moim życiu, myśleliśmy już również o wspólnym mieszkaniu razem, chciałam się z nim widzieć cały czas. Myślę o pójściu do psychiatry, jednak boję się, że potwierdzą się moje obawy i naprawdę się odkochałam. W tym okresie mam bardzo słabą pamięć i dziwnie czas mi leci. Wydaję mi się, że widziałam mojego chłopaka miesiąc temu, mimo że widzieliśmy się dzisiaj rano. Nie pamiętam jego twarzy, nie jestem w stanie sobie jej wyobrazić. Wspomnienia z nim związane widzę jak przez mgłę, a zawsze miałam świetną pamięć. Jednak za każdym razem gdy się spotykamy uśmiecham się na jego widok, jednak nie trwa to długo, bo zaraz zaczynam analizować swoje uczucia i zachowanie. Nie wiem już co mam robić, znowu odechciało mi się jeść i wychodzić z domu. Nawet sama już nie wiem czego tak naprawdę chcę. Dodam, że przed całym zajściem w moim życiu pojawiło się wiele zmian. Przeprowadziłam się do miasta, w którym mieszka mój chłopak, bo wcześniej mieszkaliśmy od siebie daleko, zaczęłam pracować i niedługo rozpoczynam studia. Przez to wszystko nie mogę skupić się na pracy, mam ciągłe rozmyślania nad tym czy naprawdę się odkochałam czy nie. Jednak gdzieś w środku wiem, że to niemożliwe żebym odkochała się z dnia na dzień i zawsze jakaś część mnie nie chce zerwać z moim chłopakiem. Wydaję mi się, że już raz coś takiego miałam, jednak trwało to bardzo krótko. Tuż przed wynikami z matury spotkałam się z moim chłopakiem. Podczas oglądania filmu czułam się bardzo dziwnie, jakbym nie była w tym miejscu, w którym jestem, mój chłopak również wydawał mi się obcy w tamtym czasie. I też w pewnym momencie pomyślałam, że się odkochałam, zaczęłam płakać i poczułam wielką chęć przeczytania o oznakach odkochania. Wtedy również zaczęłam analizować swoje uczucia, wymyślać różne scenariusze w głowie, żeby sprawdzić czy jakoś na to zareaguję. Jednak po rozmowie z moim chłopakiem jakoś o tym zapomniałam i następnego dnia wszystko wróciło do normy. Tak bardzo w to wszystko uwierzyłam, że nie jestem już w stanie uwierzyć w to, że to tylko zaburzenie, mimo że kilka dni temu cały czas sobie powtarzałam, że nawet jeśli się odkochałam to zakocham się znowu i nie chciałam go zostawić, co również wydaje się bardzo nielogiczne.
Też przez to przechodziłem, każde twoje uczucie nie jest mi obce, ja już nawet sobie wkręciłem że mam lękowe przywiązanie nie wiedząc nawet co to jest, to są tylko myśli, musisz z nimi żyć przez jakiś czas, po czasie osłabia się, będą z tobą na tyle długo że aż w końcu przestaniesz na nie zwracać uwagę i odczucia co do chłopaka (te pozytywne) wrócą, zaufaj.
No właśnie niby to wiem, ale głowa mówi co innego. Te przebłyski dają mi nadzieję, ale myśli mówią że sobie je wymyśliłam :D
ODPOWIEDZ