Otóż z moja partnerka poznaliśmy się 6 lat temu. W związku juz razem ponad 5 lat, zaznaczam ze to było jeszcze w szkole średniej i ogólnie to mój praktycznie pierwszy poważny związek, a nie niespełniona miłość z mojej strony, która miałem ( bałem się relacji z racji braku doświadczenia)
Ale u obecnej partnerki poczułem uczucie i miłość. Następnie po jakimś roku czasu spotykania się wyjechałem do pracy do Niemiec, ona jeszcze uczyła się. I wtedy uważam ze zaczęły się moje problemy na ten moment nie związane z relacja. Duża tęsknota, bóle głowy w dniu wyjazdu, częsty jakby gul w gardle, ale przetrwaliśmy jakoś ten czas i wrocilem do Pl. Później znalazłem prace na miejscu i prowadziliśmy normalne życie, spotykaliśmy wyjeżdżaliśmy na wakacje itd, było super, chociaż czasami mialem momenty różnych niepewności ale szybko mijały. I tak po niecałych 3 latach w tamtym roku czyli sierpień 2022 podjęliśmy decyzje o ślubie, chociaż wiem ze partnerka do końca nie była przekonana, ( ze jesczcze nie chce, ze mamy czas itd). Ale przechodząc do sprawy jak juz zaczęliśmy organizować sprawy weselne mocno tym przesiąkłem, w każdy dzień szukałem co i jak zorganizować a od partnerki tego nie czułem, mówiła ze to spowodowane tym ze to ja mam pieniądze na ślub i się trochę bała i było jej głupio, ale ki się wtedy czasami zaczęły dziwne myśli. Przykładowo rozmawiamy o ślubie i doszła mnie myśl. „Ślubu nie będzie” a ja za chwile No jak nie bedzienjak tego chce, później doszły mi obawy ze skoro tak pomyślałem to może jej nie kocham, ze może to nie to, ale szybko przechodziło, bo tez nie chciałem dopuścić do siebie takich myśli. Dodatkowo czasami bardziej zaczęło mnie irytować jej zachowanie czasem co mowi albo jak mowi, stałem się ogólnie mniej rozmowny, zacząłem bać się nudy w związku, i coraz więcej czytać na necie rzeczy typu, jak wiedzieć czy ja kocham, czy to ta jedyna, zacząłem trochę się upewniać w głowie ze tak ze to ja kocham. Ale minęły święta i końcem stycznia dostałem taki punkt kulminacyjny, spotkaliśmy się a ja nagle poczułem taka odrazę, patrzyłem na nią i nie wiedziałem co mi się dzieje, myśli ze to jest obca dla mnie osoba, nie powiedziałem jej o tym bo tak mocno się przeraziłem. I od tego dnia zaczęło się coraz gorzej, ścisk w żołądku, drżenie mięśni, bóle głowy gdy więcej myśle, poranne lęki które wpływają juz na cały dzień, dosyć dużo schudłem w ciągu miesiąca, głowa cały czas zapchana myślami o miłości do niej, ogólnie myślami o niej, ciagle wracanie wstecz i szukanie przyczyn, kiedy coś się mogło wydarzyć ze tak mam, cieżko mi znaleźć pozytywne wydarzenia a te złe bez problemu a dodatkowo myśle ze sam kreuje dużo wydarzeń na te gorsze. Zapisałem się na terapie, chodzę od 2 miesięcy, i może trochę się poprawiło jeśli chodzi o dolegliwości ale mysli nadal są a do ślubu mamy juz tylko kilka miesięcy (4), terapeuta mi powiedział ze może mam tak bo to nie jest to czego oczekuje od życia, ze za wszelka cenę chce chronić związek a nie siebie itd, ogólnie partnerka wie k wszystkim i wiem ze jest jej cieżko, bo ranie ja tym mocno. Tylko tez martwię się o to ze czasem to nie jest jakieś zaburzenie tylko moje prawdziwe ja i tego się boje, dodam ze odkąd się to zaczęło to więcej rozmawiamy na ciężkie tematy i trudne czego dawniej do końca nie robiliśmy, więcej rzeczy robimy wspólnie itd. Ostatnio odebraliśmy obraczki i czułem się fajnie i dobrze, tak jakby szczęśliwie a z tylu głowy lęk. Mam tez tak ze jak jesteśmy razem i się spotkamy to jest mi dużo lepiej, fajniej się czuje ale nie w 100% mysli mi w tym przeszkadzają, chce się do niej przytulać całować ja itd, więc nie rozumiem gdybym nie kochał to pewnie bym tego nie chciał, prawda?

Dajcie znać co myślicie, mam tego juz czasami mocno dość, dodam ze nikt oprócz mnie i terapeuty o tym nie wie, na rodziców nie mam co liczyć na wsparcie bo sami mocno mają nieudane małżeństwo.