Witam. Moja historia prawdopodobnie zaczęła się jak byłam mała. Byłam wtedy u babci z rodziną i jedliśmy grzyby. Jedząc poczułam jak zaczyna mnie coś palić i sie przestraszyłam, zaczęłam panikować, że to chyba trujący grzyb, a mój kuzyn jeszcze podzielał moje zdanie (że to jest trujący grzyb), więc jeszcze bardziej się bałam. Potem okazało się, że ciocia popieprzyła grzyby, więc nie był to trujący grzyb. Miałam wtedy jakoś z 12 lat. Teraz jestem dużo starsza, i nadal mam lęki:/ 3 lata temu miałam depresję przez szkołę, nie umiałam się zaaklimatyzować - byłam tam sama. Stresowałam się na każdej lekcji w szkole. Gdzieś usłyszałam, że nerwica jest bardzo podobna do schizofrenii i od tego się zaczęło. Postanowiłam przeczytać artykuł na internecie i strasznie sie wystraszylam, że to mam. Zaczęłam nasłuchiwać czy nie słyszę głosów i czy nie mam halucynacji, lecz nic z tego nie miałam. Poszłam z mamą do psychiatry i przepisał mi leki antydepresyjne i stwierdził nerwicę (było to 3 lata temu). Wyszłam z tego i niby wszystko było okej, ale w ostatniej klasie pojawiło się dużo stresów - studniówka, praktyki za granicą , matura itd. Miałam wrażenie , że powróciło mi to w kwietniu. Moje trwające objawy od kwietnia do teraz: duszności , przyspieszone bicie serca, natrętne myśli , kołatanie serca, derealizacja lub depersonalizacja albo to i to, zawroty głowy, wtapianie się w podłogę. Dodam, że od kilku lat wmawiam sobie przeróżne choroby - rak skóry, rak piersi, rak szyjki macicy i inne ;( Za każdym razem jak czytam o chorobach to myślę, ze je mam i płacze

Nie dawno doszedł mi nowy objaw, który mnie bardzo nie pokoi i myślę, że to na pewno początek schizofrenii:( boję się, że zacznę się śmiać sama do siebie, albo , że zacznę się uśmiechać sama do siebie i ktoś uzna mnie za głupią, że mam coś z głową.. (są to objawy choroby psychicznej), nie wiem dlaczego tak mam. Ostatnio jak czekałam na siostrę przed sklepem to przypomniało mi się coś śmiesznego i sie zaśmiałam sama do siebie i widział to mój znajomy- strasznie się na mnie wtedy popatrzal, pewnie pomyślał, ze mam coś z głową

Nie wiem dlaczego, ale gdy jestem wśród ludzi mam taki lęk, że zacznę się śmiać - że ludzie wezmą mnie za głupią.. i wtedy na chama próbuję sobie w głowie przypominać śmieszne sytuacje, a tak na prawdę nie chce o tym myśleć. Przez ta sytuacje przed sklepem źle się teraz czuje- myślę o tym cały czas, nie mogę tego zapomnieć - mam wrażenie, że to już pierwsze objawy schizofrenii i przez to mam też kiepski humor ;( Zapisalam się do psychologa i, kiedy to wszystko wyrzucam z siebie, to czuję się jakoś lepiej. Zastanawiam się czy nie powiedzieć psychologowi o tej sytuacji przed sklepem? Strasznie mnie to gryzie i pisze to w sumie tutaj, żeby to z siebie wyrzucic. Wstydzę się powiedzieć tego mamie lub psychologowi, nie wiem co sobie o mnie pomyślą, chyba to, że na prawdę już mi coś siadło na głowę

Boję się samego słowa schizofrenia. Wpisałam w Google ataki śmiechu i tam wyskoczyło, że to jest choroba psychiczna:(:( Dodam tez, ze mam bardzo niska samoocenę i mam fobie społeczna - wstydzę się zawierać nowe kontakty, boję się co ludzie sobie o mnie pomyślą, strasznie się przejmuje opinia innych . Bywa tak, że jak z kimś rozmawiam to sie jąkam i mam wrażenie , ze jeszcze bardziej się wtedy pogrążam. Mama mi powiedziala ostatnio, ze jestem bardzo nerwowa. Pijac alkohol zapominam o tym wszystkim, ale wiem, że to nie jest wyjscie, ponieważ w ten sposób można się uzależnić.. Czuje się bardzo źle ze sobą, czuje się jak dno;( (przez tą sytuację z przed sklepu) . Cały czas o tym mysle, nie mogę przestac, tak jak to by zaważyło na moim zyciu.Tak w skrócie to wygląda, ocencie czy to początek schizofrenii
