Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to na pewno depresja/nerwica???

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

7 lutego 2012, o 13:55

Nazywam sie Patryk, mam 20 lat i mieszkam w Londynie. Od prawie 4 miesiecy cierpie na zaburzenia lekowe, ataki paniki, stany depresyjne, a ostatnio dochodza do tego momenty apatii, kiedy nie wiem wogole jak sie czuje. Poczatki byly tragiczne, bo zaczelo sie ostro. Pozniej balem sie ze umre, ze cos sie ze mna dzieje nie tak. Po paru dniach dowiedzialem sie ze to moze byc nerwica. Przez 2 miesiace mialem takie same objawy, ataki paniki co 2-3 godziny, bezsennosc, leki, otepienie, miliony natretnych mysli, pesymizm itp. Ostatnio jednak zaczelo sie to zmieniac i nie wiem czy to dobrze czy nie. Ataki paniki sa coraz mniej wyczuwalne, boje sie ze trace mozliwosc do odczuwania emocji (paradoks totalny, bo wole juz miec ataki paniki, bo wtedy przynajmniej wiem jak sie czuje). Czesto placze, mam coraz wieksze problemy z koncentracja, wszystko co robie wydaje sie trudniejsze, szczegolnie na komputerze, mam uczucie jakbym nie rozumial co sie do mnie mowi, jest taka sciana, ale prawdopodobnie mam tez derealizacje/depersonalizacje, bo od ponad miesiaca nie czuje sie soba, widze po sobie ze moj tok myslenia sie zmienia, ze odbieram te same rzeczy inaczej niz kiedys, to mnie bardzo martwi. Wszystko wyglada tak jakos inaczej, za emocjonalna bariera, nie moge przezywac calym soba tego co sie wkolo mnie dzieje. Boje sie ze to poczatek jakiejs psychozy. Utracilem cala motywacje do nauki, trace tez powoli motywacje do wychodzenia z domu. Czuje sie zamkniety w sobie, ale ostatnio przestaje mnie to obchodzic, mniej sie tym przejmuje, a to tez mnie niepokoi (byc moze to po przeczytaniu kilku rad na forum, zeby nie zwracac na to uwagi). Czuje sie pozbawiony uczuc, obojetny, nie potrafie znalesc sobie miejsca, chodze w ta i w tamta strone. Hobby i inne zainteresowania stopnialy. Jestem zdezorientowany, czesto ide do kuchni, nie pamietam co chcialem zrobic, jak se przypomne, to mam problem zeby skoncentrowac sie na kolejnosci z jaka musze wykonac to cos. Totalne rozkojarzenie. Do tego problemy z pamiecia, kojarzeniem faktow i logicznym mysleniem. Bylem na terapii ale malo pomoglo, to samo bylo z biofeedbackiem. Poszedlem do psychiatry, ale narazie to tylko 1 spotkanie i narazie za malo wie, zeby mi pomoc, nastepna wizyta za tydzien a mi sie wydaje ze do niej nie dotrwam. Ciezko tez jest mi sie skupic na takiej wizycie, musze mocno wytezac mozg zeby ogarnac calosc spotkania, zeby zapamietac dobrze szczegoly. Wczesniej, kiedy miesiac temu bylem u psychoterapeuty, bylo to prostsze, mialem lepsza koncentracje, a to ciagle sie pogorsza. Niektore objawy mijaja, niektore wracaja i tak w kolko.
Czy te objawy sa "normalne" w nerwicy? Obojetnienie na swoje objawy, uczucie nie bycia soba, zmiana toku myslenia, kojarzenia faktow, itp? Zawsze mialem doskonala pamiec, moglem bardzo dobrze sie na czyms koncentrowac, bylem zadowolony z zycia, mialem duzo checi do nauki, a tu nagle wszystko ginie.
Mam tez problem z poczuciem czasu, myla mi sie dni i daty, wydaje mi sie ze jest sroda, a jest wtorek.
Czesto wydaje mi sie, ze nie pamietam juz jaki bylem przed tymi zaburzeniami, ze juz do tego nie wroce, ze przestanie mnie to wszystko obchodzic i juz tak zostanie, bez celu do zycia, bez motywacji, taki zywy trup.
F41.1
F41.2
F48.1
agora
Gość

7 lutego 2012, o 17:43

Czesc Patryk,powiem Ci jedno. Jesteś mega silny. Mnie też dopadły lęki w skrajnej postaci jak mieszkałam w Londynie więc już czuję wielkie pokrewieństwo. Wszystko co opisałeś DOKŁADNIE przeżywałam i ja nie będę nawet przytaczać i wymieniac Tw wypowiedzi bo zgadza się niemal w 100% z tym, co ja czułam. Dokładnie tak jak to opisałeś, bo masz fajną akurat fajna umiejętność nazywania tego, co czujesz a nie każdy to potrafi. Ja miałam jeszce do tego agorafobię. Nie muszę Ci opowiadać jakie Londyn narzuca tempo życia- a ja nigdzie nie mogłam wyjść z domu. Zrezygnowałam z pary i po ponad tygodniu wycieczek po lekarzach i kompletnej męki (byłam zupełnie sama, wtedy moje ataki są najsilniejsze). Dobrze, że szpital miałam prawie pod domem. Moj pobyt wUk zmienił się więc w samodzielne całodniowe czekanie na emergency, a że moje nazwisko było okropne do przeczytania zawsze wołali mnie jako ostatnią. Zanim sami stwierdzili, ze to nawrót nerwicy ja już byłam przebadana we wszystkich zakątkach ciała i sama wpadłam, ze to chyba od psychiki... Wróciłam do Polski. W UK zostawiłam caly swój "dobytek" łącznie z pokaźnym depozytem na mieszkanie. Nigdy już tam nie wróciłam by kontynuować moje angielskie życie, bo tu zaczęło się moje leczenie a wraz z nim koszmar. Jednak gdyby wtedy było takie forum, może inaczej by się to potoczyło. Ja jednak myślałam, że to koniec świata, nie wiedziałam nic o lękach, lekarz mnie nie uświadomił, że da się z tego wyjść itp. Dopiero edukując się sama dowiedziałam się bardzo dużo pomocnych rzeczy. Bardzo chciałabym Cię jakoś wesprzeć. Napisz mi w jakiej części Londka mieszkasz i czy ten terapeuta/. psychiatra jest polakiem. Mnie np. pomimo, że znam angielski nieźle trudno było opisać swoje objawy tak barwnie i elastycznie jak w ojczystym. Czy masz tam rodzinę/bliskich/przyjaciół? I jak myślisz z czego mogą wynikać takie lęki? Miałeś ostatnio jakieś stresy? Nawet błahe pozornie- zmiana miejsca zamieszkania,pracy, współlokatorów jeśli wynajmujesz pokój itp? Daj znać, będę Cię informaować jak to u mnie było i co myślę, a myślę, ze masz typową nerwicę z DD i wierz mi to mija i można to leczyć ale miłe to niestety nie jest i wymaga czasu i cierpliwosci oraz "zmiany myslenia o tym co mi sie dzieje". Pewnie największe wyzwanie w zyciu. Patryk trzymam kciuki i wierz mi będzie lepiej a potem dobrze. :)
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

7 lutego 2012, o 20:05

Derealizacja włącz się w stanie silnego stresu , lęku , starchu , jest to naturalny system obronny organizmu . Każdy człowiek miewa uczucie odrealnienia po alkoholu potocznie jest to kac , lecz wtedy ludzie się tego nie boją bo wiedzą że to po alkoholu i to mija. U nas to włącza się bez alkoholu , więc zastanawiamy się nad tym , boimy się tego , co pogłębia nasze DD . Wydaje mi sie że gdyby mi przyszło DD i sie tym nie przejął , to by mineło , lecz się wystraszylem , i zostało . DD to taka machina napędzana lękiem,stresem wyeliminuj te czynniki , dd minie . Co do objawów miałem takie same jak ty , najgorszy stan jaki miałem , gdy bardzo o tym pomyślałem , dostalem jakby flashbacka po ziole , pobiegłem do lazienki , miałem klatkowanie obrazu , poszedłem do pokoju odpalilem fajke , otworzylem okno by odetchnąć i przeszło :D

Dla sprostowania - Derealizacja/depersonalizacja to nie choroba psychiczne , to zaburzenie , obrona organizmu . Te uczucie odcięcia , to wszystko o czym piszesz (jak już mówiłem) jest jak najbardziej normalne :) nie masz się czym martwic , nie zwariujesz , grunt to dawać rade
Pozdro ;)
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

8 lutego 2012, o 10:20

Dziekuje Wam niezmiernie za slowa otuchy :) To dodalo mi nadziei w dalszym powrocie do zdrowia.
Agora - wspolczuje Ci tej dodatkowej agorafobii, to dopiero musi byc koszmar :( Ja na szczescie tego nie mam, ale jak o tym pomysle to naprawde wielki szacunek dla Ciebie, ze dajesz/dalas sobie rade i to jeszcze jak wczesniej bylas sama za granica! Ja mieszkam w zachodnim Londynie (Perivale) wraz z rodzicami i rodzenstwem. Dokladnie tak jak podejrzewasz, ostatnio mialem duza zmiane w zyciu, poszedlem na wymarzone studia, ale przez pierwsze poltora miesiaca bylo normalnie, dopiero kiedy z kolega poszlismy sie "zrelaksowac" do kina na horror, po wyjsciu z kina jeszcze bylo ok, ale jak wszedlem do metra, to wtedy doznalem pierwszego ataku. Ogolnie horror byl dosyc "psychiczny", akurat o tematach ktorych naprawde nie lubie, mozna wrecz powiedziec ze sie boje (dlatego go obejrzalem :D ) - Paranormal Activity 3 - jestem religijna osoba, wiec jak sie wierzy w dobre duchy to wierzy sie i w zle. Reszty mozna sie domyslic..

Co do uczelni, to przyznaje, ze troszke sie zawiodlem ogolnie (jest jakos tak sztywno, nie lubie tego miejsca) i na systemie jaki tu maja, wszystko dzieje sie strasznie szybko. Na poczatku ogarnialem, bo nie mialem swojego problemu, a teraz przez brak koncentracji nie moge sie polapac nawet w planie zajec, co dodaje kolejnych zmartwien. Za kazdym razem kiedy jestem na uczelni, napiecie we mnie rosnie, nie wiem czy to od tego miejsca, czy poprostu to ze na dluzszy czas jestem "daleko" od domu. Do tego te szybkie tempo zycia o ktorym wspomnialas - wczesniej jak robilem mature tutaj, to do szkoly mialem nie daleko, a czwarta strefa Londka jest spokojniejsza, wiec dla mnie to bylo idealne rozwiazanie, a uczelnie mam w samym centrum. Od czasu do czasu sam lubie sie przejechac tam na zakupy albo do klubu, ale codzienne wycieczki to chyba dla mnie za duzo narazie.
Ja ogolnie lubie spokoj, chyba dla tego ze pochodze z Suwalszczyzny :D

Co mnie martwi i co sobie nagle uswiadomilem, to fakt, ze nie jestem chyba gotowy do doroslego i samodzielnego zycia (a jeszcze pol roku temu chcialem wyprowadzic sie do akademika, zeby sprobowac samodzielnosci). Od kiedy tutaj mieszkam (prawie 5 lat) nigdy, ale to nigdy nie zastanawialem sie jak to bedzie dalej. Mialem jasny cel - zdac mature, pozniej studia, isc do pracy, prawdopodobnie zalozyc rodzine i kiedys wrocic do Polski. Teraz zyje z dnia na dzien. Moje takie inne przemyslenie - skoro inni mieszkaja poza domem, ucza sie dobrze, ogolnie radza sobie dobrze, a ja, mieszkajac z rodzina, u rodzicow "na garnuszku" nie potrafie poradzic sobie z codziennym przebywaniem w tlocznym miejscu poza domem, to cos chyba jest nie tak. Skoro teraz juz tak jest, to co bedzie dalej. Nie mam ani agorafobii, nie boje sie tlumow, dlatego to mnie zastanawia. Fakt, ze od dosc dawna bylem pod ciaglym stresem zwiazanym z nauka, nie potrafilem sobie z tym radzic, ale wtedy sie tym nie przejmowalem, jakos tego sobie nie uswiadamialem, zupelnie mi to nie przeszkadzalo.

Psychiatra jest polakiem, bardzo sympatyczny starszy doktor z Krakowa, odrazu spodobalo mi sie jego podejscie, bo widac ze chce sie dowiedziec mojej historii, sam zadawal duzo pytan, tlumaczyl, nawet dal mi zadanie do wykonania na nastepna wizyte. Co do terapii, wczesniej bylem na kilku spotkaniach u pewnej polki, ale juz do niej nie wroce, bo to jednak nie ten tym terapii. Pomogla mi na tyle ile mogla, troche uspokoila, ale dalsze wizyty juz nie daja skutku, mimo to jestem jej wdzieczny, ze pomogla mi sie uspokoic troche na samym poczatku.

oskarone4 - w podobny sposob czesto o tym mysle, ze efekt jest podobny do bycia pijanym albo przynajmniej na kacu, dokladnie! Czyli logicznie myslac, mozg jest niezle spowolniony, stad te otepienie, przycmienie takie, problemy z koncentracja, itp. "Grunt to dawac rade" - to mi sie podoba! ;)


Od jakiegos czasu staram sie praktykowac metody relaksacyjne, oddychanie, spacery, do tego doszlo bieganie, staram sie nie rezygnowac z silowni, pomimo tego ze zupelnie nie mam na nia ochoty, gram w pilke, chociaz tez juz nie czerpie z tego radosci, ale wiem ze muszem! Musze zebrac sie jeszcze na basen i rower. Zmienilem tez diete na zdrowsza, zaczalem tez brac suplementy - ginkofar forte, magnes+B6, tran, neospasmina, melisa. Dodam do tego jeszcze taka nowa, ciekawa grupe witamin B, mojej cioci pomaga przy jej depresji, moze i mi pomoze. Przeczytalem tez "potega podswiadomosci" Josepha Murphiego, troche namoncila mi w glowie, bo zawsze do filozofii podchodzilem z duzym dystansem, dla mnie to bylo madrkowanie takie, ale w sumie troche pomoglo.


Naprawde dziekuje Wam za rady i podzielenie sie doswiadczeniami! Ide na uczelnie, postaram sie jakos to wytrzymac :)
F41.1
F41.2
F48.1
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

8 lutego 2012, o 15:44

Co do tych medytacji , jogi itd. to nie jestem do końca przekonany , nie wykonujesz żadnych ruchów , wyciszasz się - co skolei prowadzi do negatywnego myślenia , powinnaś znajdować sobie zajęcia które ZMUSZAJĄ CIE do myślenia ( zagadki , łamigłówki , jakieś zagadki na czas ) wtedy nie bedziesz miała czasu myśleć o tym co Ci dolega etc. Ja też miałem chodzić na siłownie , niestety fizycznie mam sporo sił , lecz psychiczine porażka , dwa razy machne sztangą i mówie sobie NIE , to w ogóle do mnie nie podobne . Mózg nie jest spowolniony , mózg włącza mechanizm obronny , na to co sie w okół dzieje , dlatego także spada podatność na emocje , jak strach . Derealziacja to taka sprytna bestia , której nie pozbędziesz się dopuki doputy nie pozbędziesz się strachu , stresu , negatywnego myślenia . Żyj pozytywnie , chwytaj każdy dzień , musisz zacząć cieszyć się z małych rzeczy bo "wzór na szczeście w nich zapisany jest " ;) pozdrawiam
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

8 lutego 2012, o 20:12

oskarone4 - ja jestem facetem ;) wiem, ze moj charakter bardzo przypomina kobiete (sam sie z siebie czasem smieje, ze jestem kobieta w ciele mezczyzny :D nie mylic z homo albo trans!), poprostu (i niestety) jestem dosc wrazliwy i bojazliwy. Dlatego zapisuje sie do angielskiego, darmowego psychoterapeuty, zeby sie uodpornic i porozwiazywac swoje nieuswiadomione konfilkty wewnetrzne.
Co do tych medytacji, to jest trening autogeniczny Schultza sluzacy do relaksacji ;) W sumie, to moge przy nim troche sie zrelaksowac, ale podobno efekty widoczne sa po kilku miesiacach. Zobaczy sie jak to bedzie.

Dzieki Ci za rady, postaram sie jakos to wdrazyc w zycie, szczegolnie cieszenie sie z malych rzeczy, bo od kilku lat jakos to zagubilem. Pozytywne myslenie tez pozwala chociaz na jakis czas zapomniec o tym wszystkim, to fakt.

oskarone, nie daj sie ;) ja ostatnio mialem tak samo, szedlem z kolega na silke bez motywacji, ale wiedzialem, ze musze, poprosilem kolege zeby pomagal mi sie zmuszac i motywowac i mimo ze nie mam wogole ochoty, to jakos idzie :) posmiejemy sie troche, ja troche pomysle o zyciu, posiedzimy na saunie, biore zimny prysznic na zmiane z goracym, podobno rozladowuje troche nerwy, ale na efekty czeba czekac. Ja jestem niezlym narzekadlem i taka panienka, ale czuje ze jest chyba troche lepiej.
Na pewno jedna rzecz nie pomoze, dlatego lapie sie tylu, ile jestem w stanie ogarnac pamiecia i czasem. I tak jak wspominales o cwiczeniach na pamiec i koncentracje - to rowniez mam w planach (oprocz biofeedbacku, ktory pomogl mi tylko ustabilizowac swoje fale mozgowe), ale wszystko w swoim czasie, najpierw musze uspokoic dusze, pozniej bedzie cos dla umyslu. Takze:

- bieganie/pilka nozna/basen/
- spacery
- silka+sauna+zimno cieply prysznic
- relaksacja/oddychanie
- suplementy+melisa+neospasmina
- ogranieczenie PC i TV
- zdrowsza dieta
- lampa do fototerapii
- rozciaganie poranne i wieczorne
- terapia
- czytanie ksiazek
- itp
F41.1
F41.2
F48.1
agora
Gość

8 lutego 2012, o 20:28

Hejka Patryk, napisałam na czacie, ale chyba nikt nie widzi tego czata oprócz mnie ;) Napisz jak szkoła jak dziś było, strrrrasznie?

-- 8 lutego 2012, o 20:35 --
Jesssu tu też mnie nie widać :DD
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

8 lutego 2012, o 22:33

heja ;) dopiero teraz jak przeczytalem Twoja wiadomosc to dowiedzialem sie, ze jest tutaj czat, wczesniej nie zauwazylem tego (dekoncentracja kompletna), jezeli jeszcze jestes to chetnie poklikam ;)
F41.1
F41.2
F48.1
agora
Gość

8 lutego 2012, o 23:50

Ojjj, chyba się spóźniłam
Fak! szit! ;) jak to mówią angole. Ale nic straconego, pewnie jeszce damy radę pogadac nie raz; chyba, że nerwica Ci minie i już nie bedziesz właził na forum :)
Oby ci minęła :D
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

9 lutego 2012, o 03:29

Najtrudniejsza to chyba jest ta motywacja do działania a raczej jej mechanizm :

-Trzeba wstać i iść na siłownie!
-A po co , czy to coś mi da? nie mam siły lepiej sobie poleże
-Z drugiej strony , większy biceps by się przydał
-J***ać biceps , pogram sobie na kompie .
I tak zawsze wychodzi na "kocham mamę , nie chce mi sie"
Chciałbym to zmienić , czerpać z życia garściami , czuć , kochać , śmiać się szczerze , być zachywconym , być zauroczonym , co kolwiek , jedyne co mi towarzyszy odkąd mam DD to myśli czy aby napewno nie mam schizofrenii , a może mam jej objawy negatywne ; bo przecież spać nie moge , czuje apatie , etc. I ciągle wkręcanie , zbieranie faktów , wyciąganie wniosków , analizowanie swojego własnego Ja.Masa pytań Dlaczego oddycham , dlaczego widze , czemu jest mi tak dziwnie , czemu ludzie wydają sie zlani z otoczeniem . Cholera czy to kiedyś da spokój ? Juz się nawet tego nie boje , to mnie poprostu Wkur**a .
Miałem przecież plany : szkoła zaoczna , parca , siłownia , prawojazdy , kupno auta , boxowanie , siłownia...Teraz mój plan to wstać , zjeść , pograć na komputerze , wieczorem spotkać sie z dziewczyną , pozamulać , iść spać ( chociaż i tak nie moge bo dopadła mnie bezsenność). To jeszcze życie , czy już wegetacja? A mam całe życie przed sobą...
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

9 lutego 2012, o 12:38

oskarone4, dokładnie te same mysli mam, ten sam scchemat. bylam u psycholożki wczoraj i mi mówiła, że mamy w głowie wypracowany filtr, który filtruje informacje, które do nas napływają, ale filtruje w ten sposób, że odrzuca pozytywne a w zamian za to zbiera mase negatywnych, mamy wypracowane myślenie i to trzeba zmienić , co niestety nie jest takie łatwe.. bo nasze doznania , które towarzyszą DD są tak absurdalne, że trudno wierzyć w cos dobrego. ale skoro innym minęło to i nam w końcu MUSI MINĄĆ.
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

9 lutego 2012, o 15:25

Leże przed telewizorem , oglądam , i ciągle analizuje ktoś coś powie a ja to z nudów w myślach powtarzam , każdą kwestie to jakieś chore jest :/ Jestem tak znudzony że masakra , nie mam zajęcia , dziewczyna mówi "zajmij się czymś , nie myśl negatywnie" CHOLERA , PYTAM SIĘ JAK?! Już zaczynam tracić w wiarę we własne siły , mam wrażenie że mój mózg poprostu umiera , coś się w nim poprostu kocha mamę , ale dlaczego ? przecież wszystko było okej , do czas powrotu do domu z niemczech . Do tego ta derealizacja , cholera czasem nachodzą mnie myśli , czy może umarłem i tak wygląda życie po śmierci , a może zapadłem w śpiączke i tak naprawde leżę w szpitalu , a to co się dzieje tutaj to wytwór mojej wyobraźni . Obawiam się tak strasznie schizofrenii , że analizuje wszystko co robię żeby wykluczyć jej istnienie . Boże , 2 miesiące temu , czytając takiego posta pomyślał bym że pisze go wariat.Więc nie zdziwie się że ktoś mnie za niego weźmie ;)
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

9 lutego 2012, o 22:28

oskarone, przynajmniej Tobie jeszcze sie chce grac na kompie, ja nawet w tym juz nie widze rozrywki. Do tego masz dziewczyne, ktora Cie wspiera. Pomysl, ze to Twoja najwieksza motywacja, ze robisz to dla Niej ;)
Dzis dzien mialem przewalony, D/D takie ze myslalem ze schiza mnie bierze, ale ciagle powtarzalem w myslach "spier***, wale cie D/D, jeszcze kilka miesiecy i cie nie bedzie", myslalem o rodzinie, znajomych, wspominalem sobie dawne dobre czasy, mimo ze pomiedzy tymi myslami wkradaly sie te negatywne, ze moje zycie skonczylo sie 4 miesiace temu, ale zaraz mowilem ze to chwilowe, ze przejdzie, nawet jesli bede musial brac leki przez jakis czas. Identyczna mysl mi sie przewija od czasu do czasu jak Tobie - ze leze w spiaczce, a to wszystko sie sni i ze niedlugo nagle sie obudze, ale na tym polega "urok" nerwicy/depresji i D/D, wszystko WYGLADA nierealnie, ale w tym samym czasie jest zbyt materialne i realne zeby to byl sen. Uszczyp sie, wez lod do reki, to bedzie dowod na to ze to jednak nie sen ;)
Powaznie mysle o przerwaniu studiow na rok, zeby popracowac, zrobic cos dla siebie, pochodzic na terapie i troche sie "podreperowac".
Oskarone, Ty chodzisz na terapie? Bierzesz leki?

-- 9 lutego 2012, o 21:48 --
agora - nawet gdyby mi minela i wszystko przeszlo, to wszedlbym na forum podzielic sie doswiadczeniem ;) tak szybko sie mnie nie pozbedziecie hehe :P
F41.1
F41.2
F48.1
agora
Gość

9 lutego 2012, o 22:54

hej wlasnie ci napisalam na forum, wiec przerzuc sie jak chcesz chwile pogadać; zaraz przeczytam posta Twojego tylko cosik na szybko musze jeszce zrobic ;)
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

9 lutego 2012, o 23:05

We mnie ogromny smutek wzbudza myśl że myśli to tylko reakcje chemieczne , szczęście i wgl to wszysko są reakcje chemiczne , że nie ma w nas nic szczególnego nic hmmm nie wiem nawet co mam pisać taki zamulony jestem :/
ODPOWIEDZ