Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to nerwica?

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

31 maja 2016, o 01:27

Witam Was wszystkich :) w sumie to nie wiem od czego zacząć...myślałam ze zaczne od tego co sie dzieje teraz i tak zaczęłam opisywać ale cofne się do początku nerwicy choć sama jeszcze ciągle próbuje się upewnić zzy to nerwica...myślę że to zaczęło się jak jeszcze byłam w Polsce...rok 2008....obudził mnie straszny koszmar w nocy...śniło mi sie ze diabel chce mnie opetac....mieszkałam sama..wstałam z lozka,środek nocy, brakowalo mi tchu, bylam przerazona, wyszlam na balkon zaczerpnac oddechu ale strach byl taki silny ze chcialam krzyczec a nie moglam przeciez zaczac krzyczec o 3 nad ranem na balkonie na osiedlu, zadzwonilam do cioci i musiala przyjechac. ...była ze mna do rana...nie moglądałem usnać. ..modliłam sie rozancem w reku...rano akurat byla msza za dziadka a ja sie balam wejść do kościoła...ale jakos weszlam i nic sie dziwnego nie stało..i to jakos mnie uspokoiło. ..i był spokój. ..i w czerwcu 2008 opuściłam Polskę i wyjechałam do Londynu...i tu na nowo się zaczęło. .myślę że był to rok 2009 lub 2010 znów zaczęly się myśli o opętaniu....potem o śmierci ze umrę ...tak naprawdę nie bałam się ze umrę w najbliższym czasie tylko ze w ogóle umrę. ..nie umiałam tego zaakceptować ....potem były myśli ze sobie coś zrobie ale ze komuś z najbliższych. ..nie wiem jak funkcjonowałam w pracy...nie wiem nawet ile to trwało. ..piłam mieszankę ziołowa dość dlugo która robiono mi w Polsce ona mnie dość dobrze wyciszala. ...zaczęłam jeździć na terapię...byłam chyba 10 razy..to była starsza Polka która ponoć była bardzo dobrym specjalista ale do mnie chyba nie dotarła. ..pierwsze wizyty to nic nie rozumiałam bo tak byłam owladnieta lekiem ze nic do mnie nie docierało, ona mówiła po ang i po pl i mimo że znam język angielski bardzo dobrze to jednak pojęcia z psychologii były mi obce i może też przez to terapia szła opornie...gdyby nie mieszanka to nie wiem jakby było. ..ale lęki zaczęły malec i jakoś się wszystko wyciszylo ale wciąż byłam na tym leku aż do połowy 2011 gdy poznałam mojego przyszłego męża i się zakochałam i mieszanka ta przestała być mi potrzebna, bylam bardzo szczesliwa...aż do 2015 gdy w styczniu znowu się zaczęło. ..miałam już dwójkę swoich dzieci małych dzieci i zajmowałam się jeszcze bratankiem w podobnym wieku....były dwie myśli natretne ze albo zrobię sobie coś albo dzieciom...i że to się stanie w domu ...wiec uciekałam z tego domu...brałam trójkę małych dzieci nawet 3 lat nie miały. ..do wózka i lazilam po parku albo do supermarketu byle by nie być w domu....na koncu tego epizodu z roku 2015 pojawila sie tez mysl o chorobie psychicznej ale nie na dlugo....Ipciocia o której wcześniej pisałam pomogła mi z tego wyjść tłumaczyła pisała godzinami rozmawiała ze mną aż przeszło. ..bez mieszanki ale pilam syrop neospazmina...myślę że uspokoiłam się gdzieś w kwietniu/maju...zapomniała dodać że chciałam znowu zapisać się na terapię ale pani nie miała miejsc na indywidualną i chciała mnie posłać na grupowa ale nie poszlam
No i teraz od stycznia znowu nawrót. ...tylko ze tym razem jest juz trochę inaczej i właśnie to mnie trochę przeraza....ze czemu inaczej a nie tak samo jak zawsze...różnica jest taka ze nie czuje juz takie strachu...takie lęku....który mnie paralizowal...powodował ze miałam gule w gardle nie mogłam jeść. ..tak było przy 1wszych dwóch razach a teraz strach jest mniejszy choć gula byla...teraz ciągle mnie męczy myśl o schizofrenii. ..czy aby to nie schizofrenia...czy nie początki czasem?.może coś się rozwija a nikt tego nie widzi.....ciągle się monitoruje...obserwuje....zaglądam w lustro czy wyglądam normalnie....czy nie zacznę robić dziwnych min ...nasluchuje czy czegoś dziwnego nie słyszę. ..wypatruje czy czegoś dziwnego nie widzę. ...jestem spięta....pogrążona w analizie wszystkiego....nerwowa i bez uśmiechu. ....mam dwójkę dzieci i chciałabym być dla nich wspaniała matka kochająca a nie mam siły na to...jeden dzień lepszy jeden gorszy....wróciłam do pracy po 2 latach przerwy i naprwno to pomaga ale nie załatwia całego tego problemu...w pracy funkcjonuje choć też widzę ze kiedy szlo mi lepiej...zapamiętywanie. ..koncentracja. ...organizacja pracy....teraz jak rozmawiam z klientami i jak sobie przypomnę o nerwicy to nie mogę się skupić. ..odwracam głowę na chwile by się tak nie wpatrywać w nich...wpatruje się i myślę z cos dziwnego zobaczę. ...wiem ze to idiotyczne. ....nawet teraz jak o tym piszę to myślę że jak to przeczytacie to znajdziecie coś co będzie wskazywać na schizofrenię. ...ja cały czas siebie słucham tego co mówię i analizuje czy to jest normalne....nawet taka bzdura potrafi mnie wybić z równowagi dziś moja córka pyta rano czy pójdziemy do babci a ja wiem ze babcia jest juz w pracy i zamiast jej odpowiedzieć ze jest w pracy to mówię że babcia śpi i w tym momencie zaczynam się spinac...czemu tak powiedzialam...czy to normalne....mąż wraca po pracy ciesze się ze go widzę ale jakoś nie umieć być taka radosna jak kiedyś. ...mało mowie...jestem nerwowa...on czasami coś zagada a ja tylko coś tak bakne pod nosem.....I już analiza czy to nie jest właśnie takie zamykanie się przed światem zewnętrznym jak u schizofrenika? Juz tysiące razy zdawałam pytania mężowi, mamie, cioci w stylu czy to jest normalne że tak robię czy inaczej....czy zachowuje się normalnie? Inne objawy które mam ktore przypominają objawy nerwicy które tu wyczytalam bóle mięśni zwłaszcza ud...była gula w gardle....ciągle zmęczenie. ..nadwrażliwy słuch. ..wyostrzony wzrok...od kwietnia dokucza mi też żołądek. ...nie boli ciągle ale ostania się nasila...gastroskopie mam 13 tego czerwca i tez się tym stresuje ze dadzą mi głupiego Jasia i ze wtedy nie będę mogła siebie kontrolować i takie tam ...potem wyobrażam sobie co będzie po badaniu ze się obudź i usłyszę ze mam raka....ano właśnie też już przechodziłam różne choroby....strach przed guz mózgu gdy lekko mnie uklulo w głowie to już była panika...ogólnie strach przed nowotworem....w grudniu 2015 wylądowałam na pogotowiu bo myślałam że mam zawał. ...potem było zapalenie nagłośni a nawet nie wiedziałam że jest coś takiego....to że za każdym razem jak jest w pl to robie sobie, dzieciom i mężowi badania krwi które mało nie kosztują. ...
Miałam się tylko przywitać ale wyszło dużo dużo więcej. ....jakbym miała opisać wszystko dokładnie ze szczegółami to długo bym to zajęło
Napewno jedno wiem ze ja się martwię ciągle czymś i nie daj Boże żeby coś stresującego się przydarzyło w pracy czy z mężem to potem odrazu atak natretnych mysli....a tak naprawdę martwię się odkąd pamiętam. ..juz jako dziecko...tym ze tata wróci pijany....ze kasy rodzice nie mają. ..ze maja długi. ...ze się kłócą. ...potem wyjechali do UK to wszystko mi zostawili. ...tez się martwiłam. ....potem mama namawiala żebym przyjechała to tez się martwiłam ze zostawię babcie i ciocie z którymi byłam blisko....martwiłam się też o związek w którym byłam 15 lat i nic z tego nie wynikało. ...traumą było dla mnie śmierć mojego 1wszego ukochanego psa....najlepszego przyjaciela....niedługo przed moim wyjazdem zmarł mój ukochany dziadek....zakochałam się niestety nic nie wyszło z tego i tez się tym umartwialam. ...potem poznałam mojego obecnego męża i byłam w końcu szczęśliwa...ślub. ..gdy nagle dowiedziałam się że mój tata ma raka stan ciężki a już właśnie wychodził z alkoholizmu zaczął terapię chciail coś zrobić. ...martwienie się okropne ja w UK a tata w pl...śmierć taty....druga ciąża i dziecko które się urodziło z problemami i tez walka o to żeby było zdrowe....i znów odchodzi mój drugi najlepszy przyjaciel drugi pies.....a w zeszłym roku strata dwóch ciąż....i ciągle martwienie się o kase...o przyszłość itp
Będę kończyć bo późno
Powiedzcie czy to nerwica? Czy jestem zdrowa psychicznie?
Mam nadzieje ze wiele literowek nie narobilam ale nie mam sily na sprawdzanie tego co napisalam
Pozdrawiam
kanar1861
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 23 maja 2016, o 17:47

31 maja 2016, o 09:10

Witam nie jestem ekspertem też dopiero rozpocząłem odkurzanie siebie ale wiem jedno że tutaj są osoby które ciebie pokierują Czytając twoją opowieść mogę stwierdzić że mamy wiele wspólnego w grupie siła także damy radę prędzej czy później powodzenia pozdrawiam
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

31 maja 2016, o 11:29

Nikt nie da Ci jednoznacznej diagnozy ale bardzo wiele z tego co opisujesz to dość klasyczne objawy nerwicy.
Jednak raczej trudno by na podstawie forum ktoś Cię diagnozował i oceniał Twój stan.

Polecam Ci poczytać i posłuchać:
odburzanie-wedlug-divovica.html
Słuchać najlepiej od początku, czyli sezon 1.

Materiałów do czytania też jest całe mnóstwo np. tutaj nerwica-depresja-rozwoj.html i tutaj - podsumowanie-wszystkich-wpisow-vica-o-l ... t5951.html

Będzie lepiej. Powodzenia.

PS. Kanar gratuluję Twojej postawy.
Sam bardzo teraz cierpisz ale mimo wszystko masz na tyle dużo siły w sobie, że pocieszasz innych.
Myślę, że my wszyscy tutaj właśnie tak funkcjonujemy. Brawo.
Bella
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 120
Rejestracja: 28 lutego 2016, o 09:35

4 czerwca 2016, o 18:13

Cindy.81 pisze:Witam Was wszystkich :) w sumie to nie wiem od czego zacząć...myślałam ze zaczne od tego co sie dzieje teraz i tak zaczęłam opisywać ale cofne się do początku nerwicy choć sama jeszcze ciągle próbuje się upewnić zzy to nerwica...myślę że to zaczęło się jak jeszcze byłam w Polsce...rok 2008....obudził mnie straszny koszmar w nocy...śniło mi sie ze diabel chce mnie opetac....mieszkałam sama..wstałam z lozka,środek nocy, brakowalo mi tchu, bylam przerazona, wyszlam na balkon zaczerpnac oddechu ale strach byl taki silny ze chcialam krzyczec a nie moglam przeciez zaczac krzyczec o 3 nad ranem na balkonie na osiedlu, zadzwonilam do cioci i musiala przyjechac. ...była ze mna do rana...nie moglądałem usnać. ..modliłam sie rozancem w reku...rano akurat byla msza za dziadka a ja sie balam wejść do kościoła...ale jakos weszlam i nic sie dziwnego nie stało..i to jakos mnie uspokoiło. ..i był spokój. ..i w czerwcu 2008 opuściłam Polskę i wyjechałam do Londynu...i tu na nowo się zaczęło. .myślę że był to rok 2009 lub 2010 znów zaczęly się myśli o opętaniu....potem o śmierci ze umrę ...tak naprawdę nie bałam się ze umrę w najbliższym czasie tylko ze w ogóle umrę. ..nie umiałam tego zaakceptować ....potem były myśli ze sobie coś zrobie ale ze komuś z najbliższych. ..nie wiem jak funkcjonowałam w pracy...nie wiem nawet ile to trwało. ..piłam mieszankę ziołowa dość dlugo która robiono mi w Polsce ona mnie dość dobrze wyciszala. ...zaczęłam jeździć na terapię...byłam chyba 10 razy..to była starsza Polka która ponoć była bardzo dobrym specjalista ale do mnie chyba nie dotarła. ..pierwsze wizyty to nic nie rozumiałam bo tak byłam owladnieta lekiem ze nic do mnie nie docierało, ona mówiła po ang i po pl i mimo że znam język angielski bardzo dobrze to jednak pojęcia z psychologii były mi obce i może też przez to terapia szła opornie...gdyby nie mieszanka to nie wiem jakby było. ..ale lęki zaczęły malec i jakoś się wszystko wyciszylo ale wciąż byłam na tym leku aż do połowy 2011 gdy poznałam mojego przyszłego męża i się zakochałam i mieszanka ta przestała być mi potrzebna, bylam bardzo szczesliwa...aż do 2015 gdy w styczniu znowu się zaczęło. ..miałam już dwójkę swoich dzieci małych dzieci i zajmowałam się jeszcze bratankiem w podobnym wieku....były dwie myśli natretne ze albo zrobię sobie coś albo dzieciom...i że to się stanie w domu ...wiec uciekałam z tego domu...brałam trójkę małych dzieci nawet 3 lat nie miały. ..do wózka i lazilam po parku albo do supermarketu byle by nie być w domu....na koncu tego epizodu z roku 2015 pojawila sie tez mysl o chorobie psychicznej ale nie na dlugo....Ipciocia o której wcześniej pisałam pomogła mi z tego wyjść tłumaczyła pisała godzinami rozmawiała ze mną aż przeszło. ..bez mieszanki ale pilam syrop neospazmina...myślę że uspokoiłam się gdzieś w kwietniu/maju...zapomniała dodać że chciałam znowu zapisać się na terapię ale pani nie miała miejsc na indywidualną i chciała mnie posłać na grupowa ale nie poszlam
No i teraz od stycznia znowu nawrót. ...tylko ze tym razem jest juz trochę inaczej i właśnie to mnie trochę przeraza....ze czemu inaczej a nie tak samo jak zawsze...różnica jest taka ze nie czuje juz takie strachu...takie lęku....który mnie paralizowal...powodował ze miałam gule w gardle nie mogłam jeść. ..tak było przy 1wszych dwóch razach a teraz strach jest mniejszy choć gula byla...teraz ciągle mnie męczy myśl o schizofrenii. ..czy aby to nie schizofrenia...czy nie początki czasem?.może coś się rozwija a nikt tego nie widzi.....ciągle się monitoruje...obserwuje....zaglądam w lustro czy wyglądam normalnie....czy nie zacznę robić dziwnych min ...nasluchuje czy czegoś dziwnego nie słyszę. ..wypatruje czy czegoś dziwnego nie widzę. ...jestem spięta....pogrążona w analizie wszystkiego....nerwowa i bez uśmiechu. ....mam dwójkę dzieci i chciałabym być dla nich wspaniała matka kochająca a nie mam siły na to...jeden dzień lepszy jeden gorszy....wróciłam do pracy po 2 latach przerwy i naprwno to pomaga ale nie załatwia całego tego problemu...w pracy funkcjonuje choć też widzę ze kiedy szlo mi lepiej...zapamiętywanie. ..koncentracja. ...organizacja pracy....teraz jak rozmawiam z klientami i jak sobie przypomnę o nerwicy to nie mogę się skupić. ..odwracam głowę na chwile by się tak nie wpatrywać w nich...wpatruje się i myślę z cos dziwnego zobaczę. ...wiem ze to idiotyczne. ....nawet teraz jak o tym piszę to myślę że jak to przeczytacie to znajdziecie coś co będzie wskazywać na schizofrenię. ...ja cały czas siebie słucham tego co mówię i analizuje czy to jest normalne....nawet taka bzdura potrafi mnie wybić z równowagi dziś moja córka pyta rano czy pójdziemy do babci a ja wiem ze babcia jest juz w pracy i zamiast jej odpowiedzieć ze jest w pracy to mówię że babcia śpi i w tym momencie zaczynam się spinac...czemu tak powiedzialam...czy to normalne....mąż wraca po pracy ciesze się ze go widzę ale jakoś nie umieć być taka radosna jak kiedyś. ...mało mowie...jestem nerwowa...on czasami coś zagada a ja tylko coś tak bakne pod nosem.....I już analiza czy to nie jest właśnie takie zamykanie się przed światem zewnętrznym jak u schizofrenika? Juz tysiące razy zdawałam pytania mężowi, mamie, cioci w stylu czy to jest normalne że tak robię czy inaczej....czy zachowuje się normalnie? Inne objawy które mam ktore przypominają objawy nerwicy które tu wyczytalam bóle mięśni zwłaszcza ud...była gula w gardle....ciągle zmęczenie. ..nadwrażliwy słuch. ..wyostrzony wzrok...od kwietnia dokucza mi też żołądek. ...nie boli ciągle ale ostania się nasila...gastroskopie mam 13 tego czerwca i tez się tym stresuje ze dadzą mi głupiego Jasia i ze wtedy nie będę mogła siebie kontrolować i takie tam ...potem wyobrażam sobie co będzie po badaniu ze się obudź i usłyszę ze mam raka....ano właśnie też już przechodziłam różne choroby....strach przed guz mózgu gdy lekko mnie uklulo w głowie to już była panika...ogólnie strach przed nowotworem....w grudniu 2015 wylądowałam na pogotowiu bo myślałam że mam zawał. ...potem było zapalenie nagłośni a nawet nie wiedziałam że jest coś takiego....to że za każdym razem jak jest w pl to robie sobie, dzieciom i mężowi badania krwi które mało nie kosztują. ...
Miałam się tylko przywitać ale wyszło dużo dużo więcej. ....jakbym miała opisać wszystko dokładnie ze szczegółami to długo bym to zajęło
Napewno jedno wiem ze ja się martwię ciągle czymś i nie daj Boże żeby coś stresującego się przydarzyło w pracy czy z mężem to potem odrazu atak natretnych mysli....a tak naprawdę martwię się odkąd pamiętam. ..juz jako dziecko...tym ze tata wróci pijany....ze kasy rodzice nie mają. ..ze maja długi. ...ze się kłócą. ...potem wyjechali do UK to wszystko mi zostawili. ...tez się martwiłam. ....potem mama namawiala żebym przyjechała to tez się martwiłam ze zostawię babcie i ciocie z którymi byłam blisko....martwiłam się też o związek w którym byłam 15 lat i nic z tego nie wynikało. ...traumą było dla mnie śmierć mojego 1wszego ukochanego psa....najlepszego przyjaciela....niedługo przed moim wyjazdem zmarł mój ukochany dziadek....zakochałam się niestety nic nie wyszło z tego i tez się tym umartwialam. ...potem poznałam mojego obecnego męża i byłam w końcu szczęśliwa...ślub. ..gdy nagle dowiedziałam się że mój tata ma raka stan ciężki a już właśnie wychodził z alkoholizmu zaczął terapię chciail coś zrobić. ...martwienie się okropne ja w UK a tata w pl...śmierć taty....druga ciąża i dziecko które się urodziło z problemami i tez walka o to żeby było zdrowe....i znów odchodzi mój drugi najlepszy przyjaciel drugi pies.....a w zeszłym roku strata dwóch ciąż....i ciągle martwienie się o kase...o przyszłość itp
Będę kończyć bo późno
Powiedzcie czy to nerwica? Czy jestem zdrowa psychicznie?
Mam nadzieje ze wiele literowek nie narobilam ale nie mam sily na sprawdzanie tego co napisalam
Pozdrawiam
Hej Cindy :) Nie jestesmy tutaj od diagnozowania, ale z tego co czytam to jest po prostu nerwica. Mozesz być spokojna, bo psychicznie jestes na pewno zdrowa. Moge Ci powiedziec jedno - trafilas w najlepsze miejsce na Ziemi ;-) jestesmy z Tobą :lov:
"Zawsze i wszędzie możesz wszystko!!!!"
https://www.youtube.com/watch?v=NFyYjaczzBQ :lov: cmok :cm
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

6 czerwca 2016, o 22:10

Dziękuję Bella_2201
Powiem szczerze że naprawdę lepiej się czuje wiedząc że jest to forum i mogę tu zawsze podzielić się z wami moimi lekami.....poza tym jest to źródło wiedzy i pomocy z którego korzystam codziennie
A może powiedzieć jaki ty miałaś problem?jak się u ciebie nerwica objawiala?
Dziękuje ze jesteście ze mną ....ja jestem z wami....mam nadzieje ze za niedlugo ja będę mogła wspierać innych którzy będą pisać o swój problemach
Tove
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 610
Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55

6 czerwca 2016, o 22:36

Podpisuje sie pod tym co napisala Bella- to, ze trafilas na to forum to poczatek twojego normalnego zycia, o ile przerobisz sobie materialy. Trafilam tu w podobnym stanie do twojego ale powoli zaczynam sie uwazac za odburzona:-) Masz ksiazkowe objawy nerwicy. Ja tu juz chyba 1000 razy czytalam, ze osoby ktore sa dluzsza chwilke na forum po puerwszym poscie widza czy to nerwica. Ja po kilku linijkach juz zauwazylam:-) objaey mialam podobne do twoich. U mnie zaczelo sie pieklo od mysli z nozem. Koszmary tez mialam z trumnami, pogrzebami itp. To nie ma znaczenia jaka forma czy tresc. W nerwicy chodzi o efekt- wszystko to ma wzbudzac lek. Jestes swiadoma, ze dzieje sie z toba cos dziwnego a to juz jest dowod, ze zdrowa psychicznie jestes. To, ze natrety przestaly cie przerazac to nic strasznego. Ja tez mam jeszcze jakies okropne skojarzenia mordercze np ale bie rusza mnie to wcale. Zaakceptowalam, ze to od nerwicy i to pomaga mi wrocic do normalnosci. Najwazniejsze od czego musisz zaczac to wytlumacz sobie, ze mysli a checi i czyny to nie to samo. Pomyslec mozesz wszystko a chciec i zrobic juz nie. To jest taka podstawa do ogarniecia natretow. Tez mialam mysli mordercze i rozumiem co teraz przezywac, tutaj cgyba wuekszosc to miala. Pociesze cie, ze to minie:-) jak wyjdziesz z nerwicy( a wyjdziesz) to zobaczysz to z innej perspektywy. Zdziwisz sie jakiego psikusa zrobil ci twoj stan emocjonalny. Z tego co piszesz to duzo przeszlas, dlatego cos w koncu sie zbuntowalo w tobie. To tak jakz cialem, duzo wysilku fizycznego powoduje zmeczenie ciala, to samo z nerwica, za duze obciazenie psychiczne mialas i cos w srodku peklo. Stan emocjonalny tez sie regeneruje, takze glowa do gory:-) bedzie dobrze!!
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

15 czerwca 2016, o 21:46

Dziękuję Tove i przepraszam ze odpisuje z takim opóźnieniem ale ostatnie dni były stresujące....miałam problem z żołądkiem i czekała mnie gastroskopia a wiadomo co sobie wyobrażałam....wiec byłam w kiepskim nastroju....ale okazało się ze nie jest tak źle i jeszcze może trochę pożyje musze tylko tabletki brac....fajnie ze tak dużo napisałaś no przede wszystkim mądrze....ja czasami się sobie dziwie czemu nie umiem sobie poradzić z nerwica jeśli to jest już jej treści uderzenie....czemu nie potrafię sobie powiedzieć ze to nerwica ze juz to przechodziłam 2 razy i ze dam rady....czemu głową płata takie figle....poprostu zdrowy rozsądek powinien mi powiedzieć to już 3 raz i wiesz dobrze ze to nie schizofrenia bo już byś dawno miała objawy....a jednak nie da się...ale i tak już jest dużo lepiej nie było i jest dużo dobrych dni i mam nadzieje ze wygram ta walkę i liczę na was wszystkich ze wesprzecie mnie jak będzie chwila kryzysu ale taka ciężka chwila....pozdrawiam
Tove
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 610
Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55

15 czerwca 2016, o 22:15

Ja uwazam, ze te kryzysy sa nawet potrzebne zeby swiadomie wyjsc z nerwicy, bo wtedy sie widzi w jakiej iluzji jest zaburzony stan emocjonalny. Widzi sie ta roznice i latwiej ogarnac swoje leki.
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
kamilpc
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 210
Rejestracja: 28 kwietnia 2016, o 18:21

16 czerwca 2016, o 11:12

Wez to na logike ty tylko myslisz ze masz schizofrenie ty tego nie wiesz i nie wiesz czy to sie stanie.Czyli to jest tylko mysl jak kazda inna taka sama jak ta ze np. Jestes prezydentem.Ale wiesz ze te mysli wynikaja z nerwicy ,wiesz ze masz nerwice- to wiesz.wiesz ze mysli nic nie moga zrobic ,to sa tylko mysli a mysli to nie ty.Subzero zasugorewwal mi ze jezeli wiem ze to nerwica to przez miesiac nie bede kontrolowal i sprawdzal tych mysli i zobacze czy cos sie stanie.Bo przeciez niewiesz czy cos sie stanie.

-- 16 czerwca 2016, o 11:12 --
Wez to na logike ty tylko myslisz ze masz schizofrenie ty tego nie wiesz i nie wiesz czy to sie stanie.Czyli to jest tylko mysl jak kazda inna taka sama jak ta ze np. Jestes prezydentem.Ale wiesz ze te mysli wynikaja z nerwicy ,wiesz ze masz nerwice- to wiesz.wiesz ze mysli nic nie moga zrobic ,to sa tylko mysli a mysli to nie ty.Subzero zasugorewwal mi ze jezeli wiem ze to nerwica to przez miesiac nie bede kontrolowal i sprawdzal tych mysli i zobacze czy cos sie stanie.Bo przeciez niewiesz czy cos sie stanie.
Twoje życie ,twój wybór to ty decydujesz kim chcesz być ,co chcesz osiągnąc ,jak żyć
Kto nie ma odwagi do marzeń nie będzie miał sił do walki
Wróć z tarczą lub na niej.Walcz o swoje życie
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

16 czerwca 2016, o 11:19

Dodam więcej, schiza była moim największym konikiem. Od paru dni przyzwalam sobie na wszystkie natręty, bo skoro wiem, że nie są prawdą, skoro wiem że nie są logiczne i co najważniejsze, skoro nie zwariowałem na początku to napewno to się nie stanie i tkwiłem iluzji. Pojawiał się natręt, nie komentowałem go, nie wyśmiewałem (chociaż czasami to uśmiech mi się sam pojawia', bo tak głupie to były myśli :DD), pozwalałem mu być tak jak każdej myśli neutralnej. Zaczęły mi się pojawiać wątpliwości (oczywiście jako lękowe myśli automatyczne) czy może ja nie zwariuje, czy nie zacznę wierzyć w te myśli - powiedział sobie - a ch*j tam, co ma być to będzie. Wariaci chociaż się nie przejmują swoim stanem, to najwyżej będę szczęśliwy. Sytuacja win-win. Lęk mi przeszedł zupełnie i pojawilo się rozdrażnienie i wkurzanie na myśli i na nerwicę. Dodam, że przed nerwicą to ja byłem chodzącym kłębkiem agresji więc czułem się jak u siebie, ale że dzięki nerwicy już zacząłem wiedzieć jak reagować na emocje to ignorowałem też to i do wieczora było już stabilnie. Natręty do których sie zdystansowałem już nie pojawiają się same, co więcej mogę myśleć o nich bez lęku. Zobaczę jak będzie dzisiaj, pewnie jeszcze lepiej. Najpierw mi przyszło na myśl, że nie będę pisał o tym na forum "bo nie chce zapeszać" - ale czy to nie jest myślą lękową? :DD
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

16 czerwca 2016, o 12:07

Jest to jakis rodzaj kompulsji nie zrobie czegos bo cos sie stanie . Tak mi sie wydaje . A to zwykly zabobon . Ja sadze ze czlowiek jest taki w jaki sposob mysli . Dlatego warto mowic o swoim dobrym stanie a jeszcze bardziej warto o nim mowic dobrze jak jest zle . Na mnie to dziala jak mowie sobie ze jestem silny to jestem silny tylko kiedys tak mowilem i udawalem goscia nie do zlamania a dzis wiem ze bycie silnym to poprostu przyzwolenie sobie na porazke kryzys cierpienie . Bo to to czyni nas silnymi a nie puste slowa w ktore podswiadomie i tak nie wierzymy . Taki troche rodzaj hipokryzji do samego siebie .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

16 czerwca 2016, o 13:15

Ja bym to rozwinął o to że po prostu wyrabiamy sobie brak lęku przed negatywnymi emocjami, bo jakby nie było smutek czy lęk to taka sama emocja jak radość czy gniew. Podział na złe i dobre emocje jest w nas zaszczepiony,ma to trochę tak jakbyśmy wypierali części naszego człowieczeństwa. Brak strachu przed lękiem i słabością, tak jak mówisz Bart sprawia że jesteśmy silni i na dobrą sprawę ściąga to z nas ograniczenia, które bardzo często stawiamy sobie sami. ;ok
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

5 lipca 2016, o 23:25

Hej wszystkim ponownie. Nie odzywam sie dużo bo mało czasu po 8 do 9 godziny w pracy plus dwójką dzieci i obowiązki domowe po prqcy....jakoś daje rade...raż lepiej Raz gorzej....niestety nie znajduje czaś na słuchanie bo jak już wszystko porobie to padam i zasypiam....czytam jak mam potrzebę....ale jadę na urlop do Pl Wiec mam nadzieje ze znajdę czas na to....powiedzcie czy ktoś miał takie idiotyczne myśli jak ta...? Pewnego wieeczoru wkrecilam sobie ze może mój maz ma schize....myśli typu.... A jak mnie zabije? I coś w tym stylu....byłam przerazona....balam sie go....trochę mi zajęło by się uspokoić....albo już parę razy miałam taka myśl....ze właśnie zdaje sobie sprawę ze mam schize i ze się leczę i ze to właśnie jest moja rzeczywistość i ze całe lata jakoś przetrwałam nie zdawać sobie z tego sprawy....nie wiem czy o tej ostatniej myśli już to nie wspominałam.....czy to nie są jakieś urojenia???czy tylko bunja wyobraźnia....proszę napiszcie coś.....bo wiecie jak to jest....będę zaglądać co chwile by przeczytać co podnoszącego na duchu....pozdrawiam wszystkich
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

5 lipca 2016, o 23:53

Przyznam, że bujna wyobraźnia w nerwicy działa mocno przeciwko nam, ale jeśli cały czas masz świadomość to nie powinnaś mieć się czego martwić. Też miałem takie wkręty, że może żyje w nieświadomości, że mam schize, ale wtedy miałem derealizację i depersonalizację i w sumie teraz dla mnie to wszystko jest zrozumiałe w tej chwili, natomiast Ty musisz zrozumieć, że masz nerwicę i nic więcej. Co do urojeń to pamiętaj, że urojeniem by było gdybyś na 100% wiedziała to, źe Twój mąż ma schize i nie budziło to w Tobie wątpliwości. To nie myśli tworzą urojenia, a urojenia tworzą myśli.
Poza tym wychowujesz dzieci, chodzisz do pracy, sprzątasz... Schizofrenik będąc w swoim świecie raczej by nie potrzebował robić tych rzeczy, także nie przejmuj się tym wszystkim. Jakby było z Tobą coś nie tak, to ludzie w Twoim otoczeniu by to dostrzegli gołym okiem.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
kucyki46
Gość

6 lipca 2016, o 06:56

A wiesz że podobno do 4 lat trwa okres kiedy w zakochaniu pozostajesz pod wpływem dzialania endorfin? To się zgadza, masz dobrego meża, a teraz poszukaj jeszcze jakichś celów/zainteresowań, które bedą cieszyć.
ODPOWIEDZ