Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

DD czy natrętne myśli i jak sobie radzić?

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 listopada 2021, o 13:25

Hej, potrzebuję Waszej pomocy :(
Pracuję nad sobą, jest lepiej. Derealizacja mi się bardzo zmniejszyła, nie powiem jeszcze że w 100%, ale prawie nie czuję odrealnienia. Myślałam, że razem z nią zniknie mój największy problem - natrętne myśli, ale nie zniknęły, więc co jeśli to jest osobny temat? A może właśnie to te myśli są moją derealizacją i ona po prostu trwa? Sama już nie wiem…
Mam problem głównie z trzema typami myśli, czasami mam do nich dystans i jakoś żyję, ale jak załącza mi się mocny lęk, to czuję się jak w piekle…
- Po pierwsze nadświadomość tego że żyję, istnieję, jestem i to ciągnie się po całych dniach, ciągle o tym pamiętam, przypominam sobie to że żyję
- Uczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić, co robić w ciągu dnia. Tak jakby czas stał w miejscu, a przede mną była wieczność… I mam wrażenie, że przez tą nadświadomość życia/istnienia, ciągle mam to właśnie poczucie, że nie wiem co mam robić. Bo ciągle myślę o tym że jestem, jestem, dalej jestem na tym świecie… itd więc jestem też nadświadoma tego co robię, nie żyję naturalnie, automatycznie
- Zaraz po przebudzeniu ta świadomość tego że żyję i że znowu kolejny dzień powoduje natłok uczuć - lęku, smutku, bezsilności i rozczarowania? Przez to okropnie boję się tego, że te uczucia i myśli podpowiadają mi jakby że nie chce mi się żyć? Że tego nie chcę, że jestem smutna że znowu wstałam? A jednocześnie nie mam depresji ani myśli s.

Nie wiem czy to dalej derealizacja ale oparta na samych myślach, czy co? Bo nie czuję już większości objawów jakie miałam wcześniej, jak np. dziwność, pytania jak to jest że ja to ja, że ja żyję, jak to wszystko możliwe itd.

Powiedzcie jak ja mam żyć w takim stanie? Ciągle wyczulona na punkcie tego że istnieję, ciągle jakby zawieszona w czasie i chwili tu i teraz, zastanawiająca się co robić, bo czas tak wolno płynie a przede mną lata życia?
madmag87
Gość

13 listopada 2021, o 15:12

Jak dla mnie to powyższym postem zdefiniowalaś samotność.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 listopada 2021, o 17:09

madmag87 pisze:
13 listopada 2021, o 15:12
Jak dla mnie to powyższym postem zdefiniowalaś samotność.
Nie jestem raczej samotna
madmag87
Gość

13 listopada 2021, o 17:13

To może osamotniona... Bo nie koniecznie chodzi o taką fizyczną samotność, tylko taką wewnętrzną pustkę i poczucie wyalienowania wśród ludzi... U mnie się często tak epizody depresyjne zaczynały, tak jak napisałaś wyżej.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 listopada 2021, o 17:25

madmag87 pisze:
13 listopada 2021, o 17:13
To może osamotniona... Bo nie koniecznie chodzi o taką fizyczną samotność, tylko taką wewnętrzną pustkę i poczucie wyalienowania wśród ludzi... U mnie się często tak epizody depresyjne zaczynały, tak jak napisałaś wyżej.
Czyli wg Ciebie to bardziej epizod depresyjny niz DD czy natretne mysli?
madmag87
Gość

13 listopada 2021, o 17:29

Depresja może się objawiać na różne sposoby, jest też coś takiego jak utajona/maskowana depresja.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 listopada 2021, o 17:35

madmag87 pisze:
13 listopada 2021, o 17:29
Depresja może się objawiać na różne sposoby, jest też coś takiego jak utajona/maskowana depresja.
Bylam u psychiatry i wszystkie te objawy i mysli dokladnie opisywalam, zdiagnozowal zaburzenie lekowe z elementami obsesyjno kompulsywnymi, raczej by zauwazyl gdyby to byla depresja?
Nie wiem, ale szczerze to mam lęk przed depresja.
madmag87
Gość

13 listopada 2021, o 17:45

Ja sobie właśnie przeczytałam artykuł jak wygląda depresja maskowana i tam też było coś o kompulsjach, natręctwach myślowych i lęku wolnoplynocym, zmęczeniu, anhedonii. Jak chcesz to przeczytaj...

https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/c ... -maskowana

W sumie to wydaje mi się, że ogólnie nerwica to jest taka depresja o wielu obliczach, a te literki i cyferki wszystkie w klasyfikacji chorób to jest dla lekarzy, żeby jak przychodzi pacjent do gabinetu, patrząc w kartotekę, od razu wiedzieli z jaką postacią konkretnie mają do czynienia... Ale to jest taka moja luźna interpretacja ;)
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

13 listopada 2021, o 18:00

madmag87 pisze:
13 listopada 2021, o 17:45
Ja sobie właśnie przeczytałam artykuł jak wygląda depresja maskowana i tam też było coś o kompulsjach, natręctwach myślowych i lęku wolnoplynocym, zmęczeniu, anhedonii. Jak chcesz to przeczytaj...

https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/c ... -maskowana

W sumie to wydaje mi się, że ogólnie nerwica to jest taka depresja o wielu obliczach, a te literki i cyferki wszystkie w klasyfikacji chorób to jest dla lekarzy, żeby jak przychodzi pacjent do gabinetu, patrząc w kartotekę, od razu wiedzieli z jaką postacią konkretnie mają do czynienia... Ale to jest taka moja luźna interpretacja ;)
To teraz mam dodatkowy temat do zmartwien, super 😅
madmag87
Gość

13 listopada 2021, o 18:20

A może nie powód do zmartwień tylko pole do pracy, natomiast nazwa diagnozy najmniej powinna nas pacjentów interesować, bo to za bardzo szufladkuje i wywołuje silną identyfikację z etykietką.

Mnie np. zawsze ciężko było poczuć się wystarczająco wartościową sama dla siebie... I nie chciało mi się nic robić dla samej siebie, zawsze wszystko musiałam robić z kimś, wtedy to miało dla mnie sens.

Nie wiem, jaka jest Twoja historia, ale może też czeka Cię lekcja pokochania swojego wewnętrznego ja.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

13 listopada 2021, o 19:18

Tzn. hiperświadomość często towarzyszy zaburzeniom obsesyjno-kompulsyjnym.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

14 listopada 2021, o 13:24

Katja pisze:
13 listopada 2021, o 19:18
Tzn. hiperświadomość często towarzyszy zaburzeniom obsesyjno-kompulsyjnym.
Dzisiaj czuje sie tragicznie, juz sama nie wiem co mi jest i co ja mam, po prostu czuje juz brak sil, smutek, bezradnosc, chce mi sie plakac :( Mysle o tym ze zyje i ciagle jestem tego swiadoma + nie wiem co ze soba zrobic ciagle, mysle o tym ile jeszcze lat zycia przede mna, wszystkiego sie boje :( Nie wiem juz czy mam dd czy to cos innego, boje sie ze jest ze mna cos nie tak :(
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

14 listopada 2021, o 13:26

A ostatnie dni byly w miare dobre i czulam sie w miare spokojna, stabilna, a od wczoraj wieczora zaczelo sie pogarszac i dzisiaj po prostu siedze i przeraza mnie to ze zyje i ze musze zyc :( Czemu zawsze po dobrych dniach przychodza tak tragiczne… Ciagnie sie to za mna od lipca i nie mam juz sil
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

14 listopada 2021, o 13:47

morphifry pisze:
14 listopada 2021, o 13:26
A ostatnie dni byly w miare dobre i czulam sie w miare spokojna, stabilna, a od wczoraj wieczora zaczelo sie pogarszac i dzisiaj po prostu siedze i przeraza mnie to ze zyje i ze musze zyc :( Czemu zawsze po dobrych dniach przychodza tak tragiczne… Ciagnie sie to za mna od lipca i nie mam juz sil
Są różne teorie odnośnie wahań nastrojów w zaburzeniu, ale już może daruje.

Co jest istotne to, to że miarą odburzania nie są dobre dni, dobre dni nie mają nic wspólnego z oburzaniem,
które jest wtedy gdy przychodzą gorsze dni, a my postępujemy zgodnie z zasadami odburzania, co za tym Twoją rolą jest teraz ćwiczyć się w akceptacji i ignorowaniu objawów, czego niestety nie robisz swoją niezgodą (bezsensowną, ponieważ ona nic nie zmienia) na ten stan i ciągłym dziwieniem się objawom. To co obecnie robisz to jest czekanie na górki (czyli lepsze dni), rzecz w tym, że im wyższe górki tym niższe po nich dołki. Twoim celem nie jest pozbywanie się objawów, a właściwy stosunek do nich, tylko wtedy możesz osiągnąć wolność emocjonalną.
Co istotne to bardzo częstym podtrzymywaczem objawów jest nasza ciągła chęć by ulżyć sobie pretensją do świata, do innych, postawą zaburzeniowego męczennika, który wręcz delektuje się (nieświadomie) swoim nieszczęściem, nie zauważając, że to jest jego życie i jego odpowiedzialność za nie i nikt nie przybędzie na białym koniu, żeby coś z tym zrobić. Więc nasze narzekania, tylko przedłużają ten stan.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

14 listopada 2021, o 13:54

Katja pisze:
14 listopada 2021, o 13:47
morphifry pisze:
14 listopada 2021, o 13:26
A ostatnie dni byly w miare dobre i czulam sie w miare spokojna, stabilna, a od wczoraj wieczora zaczelo sie pogarszac i dzisiaj po prostu siedze i przeraza mnie to ze zyje i ze musze zyc :( Czemu zawsze po dobrych dniach przychodza tak tragiczne… Ciagnie sie to za mna od lipca i nie mam juz sil
Są różne teorie odnośnie wahań nastrojów w zaburzeniu, ale już może daruje.

Co jest istotne to, to że miarą odburzania nie są dobre dni, dobre dni nie mają nic wspólnego z oburzaniem,
które jest wtedy gdy przychodzą gorsze dni, a my postępujemy zgodnie z zasadami odburzania, co za tym Twoją rolą jest teraz ćwiczyć się w akceptacji i ignorowaniu objawów, czego niestety nie robisz swoją niezgodą (bezsensowną, ponieważ ona nic nie zmienia) na ten stan i ciągłym dziwieniem się objawom. To co obecnie robisz to jest czekanie na górki (czyli lepsze dni), rzecz w tym, że im wyższe górki tym niższe po nich dołki. Twoim celem nie jest pozbywanie się objawów, a właściwy stosunek do nich, tylko wtedy możesz osiągnąć wolność emocjonalną.
Co istotne to bardzo częstym podtrzymywaczem objawów jest nasza ciągła chęć by ulżyć sobie pretensją do świata, do innych, postawą zaburzeniowego męczennika, który wręcz delektuje się (nieświadomie) swoim nieszczęściem, nie zauważając, że to jest jego życie i jego odpowiedzialność za nie i nikt nie przybędzie na białym koniu, żeby coś z tym zrobić. Więc nasze narzekania, tylko przedłużają ten stan.
Te teorie o ktorych nie chcesz wspominac na temat wahan nastroju moglyby sugerowac ze jest ze mna cos mocno nie tak?
Jesli chodzi o te dobre dni, to ja czuje ze one sa nastepstwem mojej pracy, tego jak ja nad soba codziennie wlasnie pracuje, nad moim podejsciem do mysli i do lęku, takze to nie jest tak ze bez powodu jest super a potem placze bo nagle jest zle. Dlatego chyba jest mi tak ciezko kiedy wypracowalam cos sobie i dzieki temu czulam sie juz lepiej, a potem znowu wszystko mi sie wali na glowe.. Czuje sie juz dzisiaj zagubiona w tym co w ogole sie ze mna dzieje i zaczelam sie bac tego, ze to cos powazniejszego niz dd czy nerwica, ale nawet nie wiem co by to moglo byc
ODPOWIEDZ