Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy naprawde kochamy?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

19 maja 2016, o 10:21

Tak mozesz isc do psychologa bo do ciebie jak do sciany . Sory za stwierdzenie ale paplasz sie w tej emocjonalnej iluzji i nie sluchasz wogole naszych raddd . Codziennie opisujesz jakie masz mysli . Anjak kolejny raz powtarzam ze tresc nie ma kompletnie znaczenia . Dzis chlopak jutro dojdziesz do homoseksualizmu . Powtarzam Tresc mysli nie ma.znaczenia bo ty musisz skupic sie na zaburzeniu na mechanizmie Nerwicy na przerwaniu bledneho kola w ktore wpadlas . A pozniej mozesz sie doszukiwac jakis wad w wlasnym mysleniu bo takowe tez sa napewno . Tylko na dzien dzisiejszy to nie pomoze bo ty ufasz emocja jestes wyczulona na kazda mysl ciagla analiza . Czy ja kocham czy nie w pewnym momencie dopada skolowanie bo ilez mozna byc pomiedzy . Masz zwkla Nerwice dziewczyno .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
usunietenaprosbe
Gość

19 maja 2016, o 16:07

Tyle to i ja sama wiem. Tylko facet to facet i nie przegadasz mnie. Kobieta przeżywa 2 razy mocniej i kieruje się emocjami. A facet to typ stanowczy i nie przejmujący się aż tak wszystkim. Błędne koło mówisz to na czym ja mam się skupić. Mówić sb to nerwica cały czas? Chce w końcu poczuć się lepiej być sobą a nie osobą wypraną z uczuć i szczęścia. Co ja mam sobie powtarzać o czym myśleć by ją zabić nad czym pracować?? Prerabiałeś to. To wytłumacz na czym mam się skupić, nw czym zająć bym wróciła na swój stary tor i tok myślenia. Co ja mam robić by to kurwisko zabić w sobie. Nie wiem bo czy jestem w szkole i czymkolwiek się zajmuję nie moge funkcjonować tak jak dawniej. Stronie od innych ludzi a kiedyś byłam rozgadana, radosna i szczęście czerpałam ze związku. Teraz wrak człowieka. Próbuję coś robić cokolwiek by się odbić od tych myśli ale nic nie działa. Byłam silną osobą psychicznie, nikt mnie nie zniszczył, każda obelga czy zwrot niemiły do mnie nie robił na mnie wrażenia ani nie krzywdził. Spływało to po mnie, a sama siebie zniszczyłam, jedynie co bolało to kłótnia z ukochanym o coś. Bo w jego strone zawsze byłam uczuciowa, przywiązana i zawsze czułam miłość ciepło itd. Mam leki uspokajające ale one nic nie dają bo to tylko zwykłe zioła z apteki.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

19 maja 2016, o 16:16

natretne-mysli-lekowe.html

Np to sobie przeczytaj

Jest tam masa innych artykolow sa nagrania jak byk wystarczy zamiast pisac posta wiecznie o tym samym przegladnac for . Od kilku dni ci to mowie mi sie zdaje . Jezeli sadzisz ze jest sposob zebys tu i teraz poczula sie lepiej to niestety jestes w bledzie .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

19 maja 2016, o 20:27

Tak naprawdę to teraz też jesteś bardzo emocjonalna, lęk to też emocja. Zdaje mi się, że gdy nie mamy świadomości czym jest, to jest ona najsilniejsza, nawet silniejsza niż UCZUCIE miłości. Ale miłość funkcjonuje na wielu innych płaszczyznach, bo człowiek ma duszę, moralność, zasady, cele, pragnienia. W tych wszystkich innych własnie płaszczyznach Twoja miłość funkcjonuje, ale chwilowo jej nie odczuwasz, bo w sferze uczuć zdominował Cię lęk. I trochę po Twoich postach widać jakbyś nie chciała sobie pomóc. Pamiętaj, że my piszemy tu mając takie same doświadczenia jak Ty, ale my je przeszliśmy i proszę, jest nam lepiej. Za bardzo skupiasz się, by już, teraz poczuć wszystko od nowa. Spokojnie, jeśli kochasz swojego chłopaka, to popracujesz nad sobą, nad swoim lękiem, on zejdzie, a Wy macie przed sobą całe życie. Lęk jest silny, ale da się go okiełznać. Ja w tej chwili kompletnie bez strachu i ze śmiechem podchodze do myśli, która mi mówi, że jej nie kocham albo coś. Nadszedł ten moment, że po prostu śmieje się z tych myśli, a jutro wpada do mnie dziewczyna i zamierzam w pełni korzystać z tego czasu, bo życie jest jedno i jakbym wiecznie tkwił w myślach lękowych, to bym był kaleką umysłową i to ona zostawiłaby mnie ;) Do roboty, nikt nie mówił, że będzie lekko! I NIE PRZEJMUJ SIĘ TYLE, BO TO JEST STAN CHWILOWY :D
usunietenaprosbe
Gość

19 maja 2016, o 20:59

No dzisiaj czułam się okropnie rano. W południe lepiej teraz czuję się obojętnie nie zła nie smutna. Staram się funkcjonować jak dawniej czyli mówię sobie że kocham, że to wróci i że to tylko nerwica. Dzisiaj będąc w kościele bo do parafii przyszedł obraz Matki Bośkiej z Jasnej Góry i modliłam się sama nie z innymi o to by wyjść z nerwicy i żeby miłość wróciła, ale cały czas miałam łzy w oczach i powstrzymywałam się by nie popłakać się, zawsze jeśli chodzi o miłość i wyrażanie jej zawsze się wzruszałam a jak jej zaczynało brakować też płakałam. Taka już moja natura przejmowałam się tym zawsze i teraz tym że coś odcieło mnie od uczuć(ale na początku panicznie teraz tak troszeczke). Chyba mam jakieś przebłyski bo jak sobie wspominałam jak mnie mój chłopak całuje w szyję to mnie przyjemny dreszcz złapał. Ale muszę popracować jeszcze nad tym. By serce się odblokowało :-D narazie spokojnie mówię sobie że to tylko nerwica i zauważyłam po sobie że jak ktoś mnie denerwuje to te myślenie się nasila. W sumie też doszłam do wniosku że to też wina rodziców przez awantury i wmawianie mi jaką to ja jestem najgorszą córką na świecie. To też dało w kość nie psychice a nerwom. Nie wiem jak mam im to powiedzieć że chce iść do psychologa by nie było awantury kolejnej :-D chyba że mam czekać do 18 lat.
Mloda22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 20 maja 2016, o 13:41

20 maja 2016, o 13:50

Słuchajcie, a co jeśli pojawiają się natretne myśli bez uczucia lęku?
Generalnie od listopada 2015 mam nerwice(głównie hocd i rocd), zdiagnozowana przez psychiatre. Miałam wziąć leki ale postanowiłam przejść przez to sama. Myślę że po 3-4 miesiącach walki udało mi się to w 80%- hocd prawie znikło, bardzo rzadko się pojawia a jeśli się zdarzy to automatycznie ignoruje i już po chwili nie ma. Mogę normalnie żyć i się z tego mega cieszę :) jest jednak sprawa rocd. Mimo że lęku już nie ma i myśli nie są 24 na dobę to i tak czasem się pojawiają w gorsze dni i mimo że nie ma lęku to tak jakby się ich obawiam. Chcę o nich przestać myśleć ale fakt że nie ma lęku i nie są one tak bardzo natretne jak kiedyś sprawia że trudno mi je wrzucić do worka "nerwicy"..
Czy ktoś z Was przez to przechodził?
usunietenaprosbe
Gość

20 maja 2016, o 15:20

Ja też dzisiaj miałam stan lękowy bo nerwica upatrzyła sobie cel jakiegos chlopaka na ognisku i on ci się podoba. Ale zdusiłam to w sobie szybko. Ogółem jest narazie dobrze ale męczą mnie rozkminy typu czy to na pewno ten. Czy na pewno go kocha. Czy chcę się z nim ożenić,żyć itd. Takie bezsensowne myśli. Jak dzwonię to czuje się dalej tak jakbym rozmawiała z kolegą a nie chłopakiem ale dopiero jestem na początku odburzania samej siebie. To wszystko co było pewne na 100% czyli te męczące pytania jakoś staram się odpychać dalej mówią że nie i mam troszke poczucie winy że go krzywdzę przez nie. Choć mam je tylko w głowie, ale jakoś powoli się musze wziąść w garść. Dzisiaj się śmiałam na ognisku i czułam normalnie ale dalej mi nie wracają emocje do partnera.. tu się śmieję jestem chyba radosna uśmiecham żartuję. A tu mi coś mówi že jeśli czuje się już normalnie i uczucia do partnera nie wracają to już nie kocham. Bezsens :-) Czemu mnie to spotkało.. ach..szkoda słów..
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

20 maja 2016, o 20:40

Takie myśli, czy to ten etc. będziesz mieć również i bez ROCD. Te myśli to jedynie znak, że jest on dla Ciebie istotny. Musisz sobie odpowiedzieć stanowczo zgodnie ze swoim życzeniem i lekceważyć myśli mówiące przeciwieństwa. Też miałem myśli, że podobają mi się inne dziewczyny, zwłaszcza jedna moja koleżanka. Nic na to nie poradzisz, po prostu ignoruj. Nerwica to tak naprawdę nasilenie myślenia, które staje się uciążliwe. Skup się na tym, by powolutku odżyły emocje i będzie dobrze ;) I nie dawaj się złamać myślom.
usunietenaprosbe
Gość

21 maja 2016, o 08:40

Właśnie zrobiło mi się tak że te sparawy były pewne typu że to ten, że z nim będę, jestem z nim szczęśliwa, i bd z nim żyć, jak los da powiem tak i bd mieć dzieci. Tylko jednego dnia spadły na mnie te okropne myśli które zaczęły się od "czy ja go kocham" i coś powiedziało że nie. Wtedy jak wcześniej pisałam była agonia uczuć ale i wtedy wyczułam że coś jest nie tak nie w związku a ze mną. I jeśli przy nerwicy mam lęki typu spodoba mi się inny itd. Z tymi pytaniami to chyba istotne że go kocham i jes dla mnie bardzo ważny. Czemu ze mną coś nie tak bo w głowie czułam jak coś zatkało moją bliskość z nim i tak mi odcieło uczucia i do życia i do niego. Chcę by one odżyły fakt nie będzie tak jak w pierwszym miesiącu zauroczenie itd. Motyle w brzuchu i te inne sprawy. Na początku dostałam ostrej derealizacji i odrealnienia przez te myśli. Teraz wiem że to nerwica która doczepiła się do mojego związku. Bo on jedyny jest dla mnie najważniejszy. Choć teraz to czuje tak jakby nie był przez te myśli i obojętność :-( ale powtarzam sobie że to tylko nerwica. A po 2 myślę o nim. Np. Wspominam, jak to będzie za kilka lat, albo po prostu myślę sobie o nim i mówie że kocham. Może dlatego że tak bardzo się o niego martwiłam,bałam że odejdzie, znajdzie inną, że przestane go kochać. Ale te lęki nie były takie duże przeszła myśl i sobi poszła.i jeszcze stres ze strony rodziców i nerwy doprowadziły do tego. Fakt. Wszystko przez nerwice jest teraz na nie a ja jej mówie że trzeba wyjść naprzeciw sobie by być szczęśliwym :-) chce być z nim. Fakt jest poczucie winy że może robię mu fałszywą nadzieje albo go ranie. Ale nigdy mu tego nie robiłam to wszystko pojawiło się wraz z nerwicą te rozkminy.wcześniej wszystko było na tak. Mam nadzieję że uczucia wrócą bo nie chce żyć tak jak teraz.Chce mieć zdrowe życie u jego boku bez żadnych wątpliwości i głupich myśli

-- 21 maja 2016, o 08:40 --
Dzisiaj obecnie stwierdzam że niszcze swój związek bo coraz mniej myśle o nim.. nie potrafie już go chyba kochać.. mam myśli by się rozstać.. że to już koniec że się wypaliłam ja. Nie on. Że to wszystko było udawane. Przez to wszystko przestał mi się podobać. Nie wiem co mam zrobić by ponownie się zakochać. Co ja mu powiem nie chce cie już? Bo nerwica wygrała ze swoim już cie nie kocham? Nie chce go krzywdzić. Co ja mam zrobić?? Jezu przecież jak sobie wyobrażam że mu to mówię to mnie serce boli.. już mam myśli że jak odejde to nie będę tęsknić za nim, nie będę o nim myśleć kiedyś uwielbiałam to robić teraz ciężko mi coś wspomnąć z nim.. czemu ja jestem taka głupia i zniszczyłam swoją miłość do niego.. dlaczego to spotkało mnie przecież ja go kochałam całym sercem, całą sobą byłam z nim naprawde blisko był jedyną osobą która tak naprawde była ważna. I co zabiłam w sobie wszystkie uczucia które miałam i naszą bliskość. Zrobiłam się potworem niczym więcej i gdzie jest teraz Bóg? Już zaczynam wątpić że istnieje bo tyle co wymodliłam i nawet w kościele i w domu i wypłalałam przy tym to powinien coś zrobić wierzyłam w cuda a teraz? Tyle słów by ta miłość przetrwała, by trwała w nas i prącie z tym wszystko poszło się radość :'-( nienawidze siebie za to, nienawidze za te myśli wszystkie, za to że go krzywdze nimi i za to że zaczynam się rozglądać za innymi, za to że z takim spokojem bez lęku myśle o tym a na poczàtku te myśli mnie zabijały i przerażały, za to że popsułam wszystko sama w sobie, że już nie potrafie kochać i go odpycham,że zrobiło mi się obojętne czy przyjdzie czy nie za wszystko znienawidziłam siebie i wstydze się sama przed sobą spojrzeć w lustro. Jestem okropna i tyle. I gdzie są wszyscy święci teraz??! Modle się i nie chcą mi pomóc. Dalej czuję się tak jakbym nie miała związku i była sama. Razem ale osobno. Byliśmy jednością którą moja głowa zniszczyła tak po prostu bo nie mogła się przyczepić do czegoś innego. Ja nie chcę żyć, nie mam zamiaru żyć jeśli osoba którą kochałam zrobiła mi się obojętna i mam przez to cierpieć i mieć poczucie winy że ja zepsułam. Bo zepsułam. Miałam marzenia z nim planowałam życie ślub wspólne życie, dzieci wszystko przepadło. Przez te myśli. Przez nerwicę.Szmate która niszczy uczucia. Dziwke która zabrała mi faceta i wmówiła mi że go nie kocham. A ja głupia się poddałam. Myślałam że jeśli jestem naprawde z nim szczęśliwa nigdy takie coś mi nie przyjdzie do głowy.. że miłość to szczęście na całe życie, że ludzie nie mają takich wątpliwości jeśli wiedzą że to ta/ten. A ja wszystko popsułam. Ja się czuje tak jakby on umarł. I już nie będę mogła go kochać mieć z nim rodziny itd. Chciałabym tak przytulić się i znowu poczuć tą miłość że serce zabije mocniej i znowu da ciepło przy nim jak zawsze. A nie lód. I znowu będę kochać bez żadnego ale. Że znowu przytulając się będę czuła z nim jedność a nie tak jakbym przytulała obcą osobę.. nie wiem czy ja kocham dalej czy już nie. Kiedyś myślenie o nim sprawiało mi przyjemność a teraz jego zastąpiły pytania i natręty pod jego adresem. Ja mam siebie dość. Zepsułam życiowe szczęście. Bo chcę się rozstać bo go krzywdzę i nie będę potrafiła kochać. Że już nie potrafie. Potwór i jeszcze raz potwór bezuczuciowy potwór. Chyba naprawdę pójedę do mamy i powiem że chcę iść do psychologa. Zabite uczucia potęgują we mnie zlość i tzw "prącie mnie wszystko obchodzi" js uczuciowa osoba kochająca swojego mężczyznę nad życie stała się po prostu bezuczuciową do swojego wybranka zimną suką. Zaczęło się od jednego pytania, lęku, tygodni płaczu.. skończyło się na spokojnym rozmyślaniu i wszystko jest na nie. I to dowód że istnieją porażki życiowe takie jak ja które sobie nie radzą. Bo chcą widać zbyt dużo jak ponowne odnowienie uczuć do partnera. Widać Bóg ma mnie głęboko w d. Jeśli tyle próśb co poszło dalej nie jest wysłuchane.. o wyzdrowienie z nerwicy i o miłość do partnera. Leję łzy potokami. Jak proszę o to, w kościele w domu, jak myślę w samotności, nawet teraz to pisząc. Ale wiem jedno że on zawsze będzie częścią mnie i jak nam się nie uda i uczucie nie wróci ja nie będę mieć innego faceta bo on dał mi wszystko czego bym chciała i pokazał mi swoją delilatność. Z nim przeżyłam coś czego najbardziej się bałam. Ale był taki delikatny że to były najlepsze chwile mojego życia. I wiem że nikt inny mi tego nie da co on. Dlatego jak nie uda mi się być z nim i nie wrócą uczucia zawsze będę mu pomagać i cieszyć się jego szczęściem. Bo tak naprawde wole odejść niż stracić go na zawsze. :'-(
countmontechristo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: 16 maja 2016, o 11:14

24 maja 2016, o 10:56

Ja tez bardzo bym chciał zeby uczucia wróciły. Te leki nic nie dają tylko sprawiają ze nawet popłakac sie nie moge

-- 24 maja 2016, o 10:56 --
Tez wczesniej wydawało mi sie ze to jest ta jedyna osoba ze chce z nią spędzic zycie. A teraz nic nie czuje kompletnie nic nawet nie chce mi sie z nią gadac ale jednoczesnie cos mnie do niej ciągnie i czuje potrzebe widywania sie. Tylko ze to nie jest to samo juz nie potrafie cieszyc sie naszym związkiem. Wiele razy myslałem o zerwaniu tylko nie potrafie tego zrobic. Moze ja naprawdę nie kocham tylko jestem tchórzem i nawet zerwac nie potrafię. Tak trudno uwierzyc w to ze to tylko głupie zaburzenie
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

29 maja 2016, o 00:13

Ja tez mogę się podpisac pod objawami jakie pisała Patrycja. Naprawdę nie sądziłam ze tyle osób na to cierpi. Na ta cholerna ahedonie. Ja tez miałam jazdy ze wszystkie pary wokół wydawały się szczęśliwsze, a faceci przystojniejsi, bardziej zabawni, bardziej zaradni itd.. W momencie przygotowań do ślubu, gdzie wcześniej miałam trochę stresu związanego z pracą i przeprowadzka zaczęły się myśli, czy ja go w ogóle kocham, co ja w nim widzę, czy będę umiała go zaakceptować, a jak uciekne w ost chwili sprzed ołtarza? Bałam się swoich lęków i jeszcze bardziej się nakrecam. Tetaz po tym jak przeczytałam wpis Zordona wiem ze to nerwica a lek daje myśli żeby nas zmylić, pogrążyć
Trzeba dużo siły żeby go zwakczyc. Ludzie za niecałe dwa miesiące wychodzę zw mąż. Trzymajcie za mnie kciuki abym dala rade z ta nerwica i poczuła to co czułam wcześniej, zanim zaczęłam chorować.
usunietenaprosbe
Gość

2 czerwca 2016, o 07:29

Ja sie z leku wyleczyłam w połowie już nie mam tych objawów i jazd jak kiedys, ale lęk rodzi lęk i boje się że nie dam mu szczesliwego życia jakby cos mówiło że nie chce z nim żyć jakbym się tego bała ale jak te mysli sie pojawiają w zbyt dużej ilości zaczynam się robić płaczliwa przez nie. Co świadczy, że chce z nim być i nie mieć tych myśli.Taki strach przed tym co będzie. Ale już jest ta normalność powoli.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

2 czerwca 2016, o 07:56

WartaMarta pisze:Ja tez mogę się podpisac pod objawami jakie pisała Patrycja. Naprawdę nie sądziłam ze tyle osób na to cierpi. Na ta cholerna ahedonie. Ja tez miałam jazdy ze wszystkie pary wokół wydawały się szczęśliwsze, a faceci przystojniejsi, bardziej zabawni, bardziej zaradni itd.. W momencie przygotowań do ślubu, gdzie wcześniej miałam trochę stresu związanego z pracą i przeprowadzka zaczęły się myśli, czy ja go w ogóle kocham, co ja w nim widzę, czy będę umiała go zaakceptować, a jak uciekne w ost chwili sprzed ołtarza? Bałam się swoich lęków i jeszcze bardziej się nakrecam. Tetaz po tym jak przeczytałam wpis Zordona wiem ze to nerwica a lek daje myśli żeby nas zmylić, pogrążyć
Trzeba dużo siły żeby go zwakczyc. Ludzie za niecałe dwa miesiące wychodzę zw mąż. Trzymajcie za mnie kciuki abym dala rade z ta nerwica i poczuła to co czułam wcześniej, zanim zaczęłam chorować.
Ja tez brałam ślub mając nerwice i dalam rade a od 9mc jestem happy mezatka :) takze Ty tez dasz rade ,będzie dobrze czego Ci życzę ;)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
usunietenaprosbe
Gość

4 czerwca 2016, o 12:45

Szczerze ti jest jeden wielki bezsens ta nerwica. Czlowiek jest szczesliwy jak nie wiadomo co ma marzenia, pragnienia typu: życie z daną osobą, przyszłość planuje jest mega happy szczęśliwy i przychodzi to gówno nie wiadomo skąd i psuje wszystko. Człowiek chodzi jakby mu dusze i serce wyrwali. Pytania dlaczego mnie to spotkało, czemu ja, dlaczego nie moge być szczęśliwa jak inni tylko mieć wątpliwosci itd. Ja też mam czasem te wachania czy kocham czy nie dalej jak miałam. Ale myśle o nim cały czas bo gdybym nie kochała juz dawno bym odeszła i tak naprawde nie rozmyślała co dzień o tym. Teraz mam problem z tym czy w przyszłości bedziemy razem czy nie i czy się ożenimy. Boje się tego. I coś mi mówi, że nie a ślubu i wspólnego życia w przyszłości pragnęłam jak nie wiem co.I jak to wytłumaczyć? Boli mnie to że coś mi mówi że spodoba mi się ktoś inny, że nie chcę się ożenić itd. To mnie boli bardzo. Bo naprawde mi na nim zależy i te myśli bolą i naprawde się ich boje.Mówie sobie, że będzie tak jak chce czyli będę z nim. Ale coś mówi że nie. Staram się nie wkręcać na nowo ale myśl rodzi kolejną myśl i lęk. Jestem normalną dziewczyną, która chce żyć z ukochanym i być szczęśliwą bez wątpliwości. Do tej pory mam w głowie pytanie czemu mnie to spotkało? Czemu bóg mi to dał?Jakbym nie mogła żyć normalnie jak inni ludzie ciesząc się sobą tylko głowić się co jest prawdą a co nie, czego chce a czego nie, co czuje a czego nie. Bezsens. Ale staram się nie łamać i wkręcać na nowo. Jak moj ukochany mówi o tym, że będziemy razem i ożenimy się to coś mi mówi w głowie, że nie, nie chcę tak nie będzie tak i zaczynam sie bać. A nie chce tak się czuć. Znowu chce to ciepło, że jak tak mówi to się uśmiecham i mówie sobie że tego chce. Nie chce tej jebanej filozofii a co będzie jak nie dam mu szczęścia, a jak może mi się coś odmieni itd. Chce być sobą.
countmontechristo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: 16 maja 2016, o 11:14

4 czerwca 2016, o 14:52

Wczoraj chciałem zerwac bo pomyslałem sobie ze to nie ma sensu skoro ja nic nie czuje to po co siebie i ją oszukiwac. Ale skonczyło sie na tym ze sie popłakałem czyli jednak to tylko głupia nerwica. A było tak nam razem dobrze ale musiało to cholerstwo przyjsc
ODPOWIEDZ