ref pisze: ↑7 sierpnia 2022, o 21:32
maggie2223 pisze: ↑7 sierpnia 2022, o 18:03
i jeszcze jedno - to że myślami sie skupiasz na robieniu czegos , nie wyklucza czucia w ciele lęku - emocje czujemy w ciele , a nie w umyśle. a ty myslisz o lęku i takim sposobem chcesz go pokonac - mysleniem o nim , trzeba robić włąsnie odwrotnie!!
Dziękuje bardzo za to. To że ja chce myślami to czuć a nie ciałem to chyba to czego nie rozumiałem. Bo myslalem ze jak myślami sie zajmuje czym innym to unikam lęku.
A powiesz mi jeszcze kiedy mija nerwica, w sensie, rozumiem że trzeba przyzwolić na to zeby ciałem czuć te emocje, zając sie czymś w zyciu, nie poświęcać takiej świadomej uwagi lękowi, nie kierować sie lękiem i wtedy co? Po jakimś czasie umysł sie przestawi po prostu?
Akceptacja lęku to rozumiem akceptacja tego, że teraz będziemy go odczuwać ciałem ale nie musimy mu świadomej uwagi poświęcać? Wręcz starać sie zając czymś czas na sile jak przychodzi?
Zaznaczam, że ja jeszcze jestem w procesie zmagania się z lękami i powiem szczerze ,że oststnio miałam nawet tak ciężki okres że zwróciłam sie o pomoc do psychiatry... Ale miałam juz moment kiedy byłam bardzo blisko - tylko sypnęło sie wiele spraw prywatnych i nie dałam rady. A własciwie dałam . bopoprosiłam o pomoc
powiem tak - są dwa poziomy - to dlaczego w ogóle chorujemy na zaburzenia - czyli źródło i dotarcie do niego i pracowanie nad odkręcaniem i przepracowywaniem dysfunkcyjnych schematów, przekonań, nauczenie sie czucia emocji (w moim przypadku - byłam bardzo odcieta) oraz taka ogólna głęboka akceptacja tzw. człowieczeństwa - czyli naszych przywar, gorszych momentów, niedoskonałosci itp - to w wielkim skrócie. Tu kłania się terapia, bądź intensywna praca własna - ale polecam to pierwsze - nie ma co czekać
oraz poziom nr dwa - sam mechanizm lękowy (który mnie własnie nie dawno pogrążył

) czyli obawa przed objawami i samą nerwicą , a bierze się to z niezrozumienia tematu oraz czasami nie możności puszczenia tzw skarbu - np. pocisz sie przy rozmowach z innymi i unikasz ich poniewaz sie wstydzisz - nakręcanie mechanizmu. To jest bardzo trudne jak oststnio się dowiedzałam . Pokonasz mechanizm - nerwicy nie ma. Ale jak nie przepracujesz pierwszego poziomu nerwica wraca przy kazdym wiekszym stresie lub problemie...
Ale generalnie dobrze to opisałeś - proces leczenia. Kiedy pozwalasz sobie czuć wszystkie emocje, a te przykre w szczególności i przy tym zachowujesz pogodę ducha, racjonalne podejscie do problemów i codzienności - umysł się uspokaja i aktywacja tzw zagrożenia mija... Neuroplastycznosc mózgu na to pozwala , ale nikt nie mówi ze to jest proste. Ale możliwe - ja już byłam jedną nogą tam
Tobie bym radziła zastanowić sie , ustalić strategię i zaprzestanie analizy tylko działanie. Analiza nakreca zagrozenie. Wiem że kazdy chce sie wyzwolić z cierpienia jak najszybciej , ale tutaj trzeba sie nauczyć cierpliwości i warto tez zdecydować się na specjalistyczne leczenie - psychoterapeuta, psychiatra itp... nie am co zwlekać! bo co jest wazniejsze niz twoje życie? i zdrowie?