Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

5 stycznia 2023, o 15:29

Hej, ja tylko przyszlam powiedziec wszystkim zmagajacym sie z ROCD, ze mialam to swinstwo jak jeszcze nie bylo tak popularne jak teraz, moje zaburzenie zaczynalo sie wlasnie od ROCD. Trwalo dlugo i myslalam ze naprawde nigdy to nie minie, a na dodatek moj zwiazek byl moim pierwszym, bo zaczelam byc z chlopakiem w wieku 16 lat. Wiec nie moglam nawet porownac jak to jest czuc milosc do kogos innego, czy to co ja czuje to wlasnie milosc, a moze nie kocham. Mialam WSZYSTKIE mysli i objawy jakie moga wystepowac w ROCD.

A teraz moge was pocieszyc, ze tak, to mija. Tak, to tylko nerwica. Kochacie, bo inaczej nie byloby was tu na forum i nie meczyloby was to, tylko po prostu obojetnie byscie stwierdzily/li ze nie kochacie i tyle, czas sie rozstac. Ja dalej jestem z moim chlopakiem mimo ze minelo juz wiele lat, jestesmy razem 10 lat, zareczeni.

Takze dajcie sobie spokoj z tymi nerwicowymi glupotami, zaakceptujcie ze to ROCD, a w koncu minie
blue_monday
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39

5 stycznia 2023, o 20:51

To bardzo motywujące, ostatnio nawet szukałam takich wpisów na forum.

A co dalej? Z osobami tkwiącymi dalej w zaburzeniu? :( Czy osoby z niskim libido również odczuwacie taką niechęć do seksu/jakiejkolwiek erotyki? Spodziewam się, że to normalny objaw niskiego pożądania seksualnego, ale męczy mnie to uczucie - uczucie takiego dyskomfortu, niezręczności podczas wyobrażania sobie wizji mnie i mojego chłopaka w jakiejkolwiek takiej sytuacji. Średnio ruszają mnie teksty mojego chłopaka, nie mam ochoty wysyłać mu jakichkolwiek fotek, ale staram się przełamać i to robić (nie narzuca, sama chcę próbować). Czy ten niekomfort i niezręczność to efekt tego niskiego libido?...
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

5 stycznia 2023, o 23:11

blue_monday pisze:
5 stycznia 2023, o 20:51
To bardzo motywujące, ostatnio nawet szukałam takich wpisów na forum.

A co dalej? Z osobami tkwiącymi dalej w zaburzeniu? :( Czy osoby z niskim libido również odczuwacie taką niechęć do seksu/jakiejkolwiek erotyki? Spodziewam się, że to normalny objaw niskiego pożądania seksualnego, ale męczy mnie to uczucie - uczucie takiego dyskomfortu, niezręczności podczas wyobrażania sobie wizji mnie i mojego chłopaka w jakiejkolwiek takiej sytuacji. Średnio ruszają mnie teksty mojego chłopaka, nie mam ochoty wysyłać mu jakichkolwiek fotek, ale staram się przełamać i to robić (nie narzuca, sama chcę próbować). Czy ten niekomfort i niezręczność to efekt tego niskiego libido?...

tak, ja tez tak mam. Nawet gorzej, bo jak wyobrażam sobie nawet proste przytulanie to ogarnia mnie lęk, tak samo pisanie z nim itp. Masakra
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

6 stycznia 2023, o 11:14

Czy ktoś z was miał wrażenie ze jest zmęczony partnerem? Mam problem z pisaniem z nim, jak się widzimy to jest w sumie trochr lepiej ale pustka straszna… on bardzo często pisze i mówi mi ze mnie kocha a ja nie wiem co mam robić bo czuje wtedy przygnębienie i lęk
slowmo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 21:56

6 stycznia 2023, o 12:17

ech ta nerwica, nie da człowiekowi spokoju, gdy człowiek jest sam lęki, gdy z kimś jest lęki...
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

14 stycznia 2023, o 21:05

czy ktoś chcualby ze mną porozmawiać, proszę…
infekcjaduszy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 28 stycznia 2022, o 20:34

14 stycznia 2023, o 21:32

nicxe pisze:
14 stycznia 2023, o 21:05
czy ktoś chcualby ze mną porozmawiać, proszę…
Napisałam w wiadomości prywatnej, napisz.
blue_monday
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39

15 stycznia 2023, o 21:58

Eh witam, czy mógłby ktoś rozwiać moje zmartwienia? Mój chłopak jest mi ostatnimi czasy tak obcy... Dziś widzieliśmy się, położyliśmy w łóżku i on zaczął mnie tulić - poczułam się tak nieswojo... Jakbym leżała w objęciach nieznajomego faceta ( podejrzewam, że to uczucie jest sprawką tej obcości... mam nadzieję :( ) Z czasem było okej, aż na końcu nie chciałam go puścić, no ale... Boję się, bo uczucie dyskomfortu, niezręczności i właśnie to, gdy czułam się nieswojo strasznie kojarzy mi się z momentem, gdy postanowiłam zerwać z swoim byłym. Na koniec związku z nim towarzyszyły mi codziennie takie emocje jak odraza, obrzydzenie, czy chociażby ten nieswój... Różnica jest taka, że w tamtym przypadku chciałam od byłego uciec, a tutaj z ówczesnym płaczę, bo zwyczajnie się obawiam tego, że to koniec. Ciągle płacze, gdy stykam się z treściami o związkach, gdy widzę jak ludzie piszą sobie słodkie słówka, jak mój chłopak wyznaje mi uczucia - automatycznie napływają mi łzy do oczu. Dodatkowo czuję się jak największy potwór. Jakbym go wykorzystywała dla seksu. Większość czasu mam bardzo niskie libido i brzydzi mnie wyobrażenie seksu, ale gdy się spotykamy to wszystko mija i nie przeszkadza mi gdy mnie dotyka. A czuję się jak potwór dlatego, że co - czuję się obco jak się tulimy, a seks już okej? Zaczęłam to porównywać do one night stand lub friends with benefits... Dziwne to wszystko, nie wiem... Może ta intymność i bliskość sprawia, że przestaję czuć się obco...? Nie mam chyba siły nad tym myśleć, ale boję się, że to wszystko się kończy. Myśl tego, że mogłoby nas nie być sprawia, że ponownie zaczynam panikować i płakać. Wiem, że niepotrzebnie czuję zagrożenie, bo przecież ani ja z nim nie zerwę ani on ze mną. Myśli są tak silne, że nawet do głowy napływają mi takie treści uderzające w przyszłość - "Czy Ty chcesz tak żyć?", "Chcesz dzielić życie z obcą Ci osobą? Co jeśli go po prostu nie kochasz? Zmarnujesz życie". To wszystko mnie niszczy. Przepraszam, że się żalę i to już któryś z kolei mój niepotrzebny post, ale ja naprawdę nie mam z kim porozmawiać i muszę gdzieś to z siebie wyrzucić, gdzie jest szansa, że ktoś mi odpowie. Nie chcę męczyć mojego chłopaka tymi problemami, on o wszystkim wie, ale nie wyobrażam sobie jaki mu ból muszę nimi sprawiać.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

16 stycznia 2023, o 13:34

blue_monday pisze:
15 stycznia 2023, o 21:58
Co jeśli go po prostu nie kochasz? Zmarnujesz życie". To wszystko mnie niszczy. Przepraszam, że się żalę i to już któryś z kolei mój niepotrzebny post, ale ja naprawdę nie mam z kim porozmawiać i muszę gdzieś to z siebie wyrzucić, gdzie jest szansa, że ktoś mi odpowie. Nie chcę męczyć mojego chłopaka tymi problemami, on o wszystkim wie, ale nie wyobrażam sobie jaki mu ból muszę nimi sprawiać.
Nie sądzę, byś sprawiała mu jakikolwiek ból. Co najwyżej wprawiasz go w konsternację, nie większą niż widok butelki czerwonego wina w zamrażarce. Nie doceniasz typowo męskiego autyzmu, który nierzadko skutecznie immunizuje na tego typu rewelacje. Jeśli dobrze kojarzę Twoje wcześniejsze posty - jesteś jeszcze nieletnia i jest to Twój drugi partner seksualny? Nie byłbym zaskoczony, gdyby na tym etapie swojego rozwoju i przy tak krótkim stażu tego związku ten młody dżentelmen nie oczekiwał od Ciebie jakichkolwiek długoterminowych zobowiązań. Nie zadręczaj się. Nic mu nie będzie. Ty również nie "marnujesz sobie życia". Wiem, że strzelam teraz trochę obok tarczy i świadomie omijam istotę Twoich rozterek, ale po prostu daj sobie trochę czasu na zrozumienie pewnych procesów, które, no właśnie, potrzebują czasu. Niczego więcej. Za rok, dwa, trzy będziesz w zupełnie innym punkcie.

Domyślam się, że z rodzicami nie o wszystkim można pogadać otwarcie. Jesteś w kontakcie z jakimś psychoterapeutą?
blue_monday
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39

16 stycznia 2023, o 15:31

Hightower pisze:
16 stycznia 2023, o 13:34
blue_monday pisze:
15 stycznia 2023, o 21:58
Co jeśli go po prostu nie kochasz? Zmarnujesz życie". To wszystko mnie niszczy. Przepraszam, że się żalę i to już któryś z kolei mój niepotrzebny post, ale ja naprawdę nie mam z kim porozmawiać i muszę gdzieś to z siebie wyrzucić, gdzie jest szansa, że ktoś mi odpowie. Nie chcę męczyć mojego chłopaka tymi problemami, on o wszystkim wie, ale nie wyobrażam sobie jaki mu ból muszę nimi sprawiać.
Nie sądzę, byś sprawiała mu jakikolwiek ból. Co najwyżej wprawiasz go w konsternację, nie większą niż widok butelki czerwonego wina w zamrażarce. Nie doceniasz typowo męskiego autyzmu, który nierzadko skutecznie immunizuje na tego typu rewelacje. Jeśli dobrze kojarzę Twoje wcześniejsze posty - jesteś jeszcze nieletnia i jest to Twój drugi partner seksualny? Nie byłbym zaskoczony, gdyby na tym etapie swojego rozwoju i przy tak krótkim stażu tego związku ten młody dżentelmen nie oczekiwał od Ciebie jakichkolwiek długoterminowych zobowiązań. Nie zadręczaj się. Nic mu nie będzie. Ty również nie "marnujesz sobie życia". Wiem, że strzelam teraz trochę obok tarczy i świadomie omijam istotę Twoich rozterek, ale po prostu daj sobie trochę czasu na zrozumienie pewnych procesów, które, no właśnie, potrzebują czasu. Niczego więcej. Za rok, dwa, trzy będziesz w zupełnie innym punkcie.

Domyślam się, że z rodzicami nie o wszystkim można pogadać otwarcie. Jesteś w kontakcie z jakimś psychoterapeutą?
To mój pierwszy partner seksualny i pierwszy poważny związek (tamtego nie liczę, bo nie określiłabym tego tym mianem), gdzie nasza historia zaczęła się już w wieku 13 lat. Wiem, że to może zabrzmieć głupio jak na mój wiek, ale naprawdę potrafię odróżnić relację, która ma szansę na przyszłość i czuję, że tak właśnie jest w tym przypadku. Ja zarówno jak i mój partner nie traktujemy życia jak zabawy, nasze historie zmusiły nas do szybszego dorośnięcia i to właśnie dlatego tak doskonale się rozumiemy, wspieramy i chcemy jak najszybciej się usamodzielnić - a co za tym idzie, dlatego ten związek jest dla mnie tak ważny. Bo w końcu znalazłam kogoś, komu chcę poświęcić moje życie i tą osobę uszczęśliwiać. Wiem, że to co napisałam powinno mi udowodnić nerwicę w rzeczy samej, ale pewnie uspokoję się dzięki temu na maksymalnie kilka godzin, bo to cholerstwo jest tak realistyczne, że nie potrafię się pozbierać.
Co do psychoterapeuty, ogólnie lekarzy - nie, moi rodzice są temu przeciwni, dlatego mój wiek gra tutaj bardzo ważną rolę. Miałam jakieś tam kilka spotkań z psychiatrą, ale nie były zbyt skuteczne, bo wtedy były one wbrew mojej woli, a z życzenia matki, którą bolało ego. W każdym razie to moja mama więcej rozmawiała z psychiatrą niżeli ja, potem przepisał mi jakieś leki i ona je schowała, do tej pory nie mam do nich dostępu xD Także jak mówiłam, nie mam z kim pogadać, dlatego mam ciągłą ochotę wypisywać na forum, ale powstrzymuję się, bo wiem że to wcale nie pomaga mojemu procesowi wychodzenia z nerwicy. Ale prawda jest też taka, że nie mogę ciągle dusić tego w sobie. A jak wyżej mówiłam - nie chcę męczyć tym mojego partnera, bo oboje traktujemy tą relację bardzo poważnie i jestem w stanie się założyć, że Ty również nie chciałbyś wysłuchiwać od swojej partnerki/partnera tych cholernych, nerwicowych i absurdalnych obaw. To też człowiek, jego to męczy, tym bardziej jeżeli nie jest obeznany z tematem i tak naprawdę nie może się postawić w moim miejscu, bo nie zmaga się z nerwicą. I tak jestem najszczęśliwsza, że stara się rozumieć to, co się ze mną dzieje i nie zostawił mnie na lodzie, to zresztą mi pokazuje fakt tego, że nam zależy. Oboje walczymy o to samo, o nasze wspólne dobro
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

16 stycznia 2023, o 22:53

blue_monday pisze:
16 stycznia 2023, o 15:31
Co do psychoterapeuty, ogólnie lekarzy - nie, moi rodzice są temu przeciwni, dlatego mój wiek gra tutaj bardzo ważną rolę. Miałam jakieś tam kilka spotkań z psychiatrą, ale nie były zbyt skuteczne, bo wtedy były one wbrew mojej woli, a z życzenia matki, którą bolało ego. W każdym razie to moja mama więcej rozmawiała z psychiatrą niżeli ja, potem przepisał mi jakieś leki i ona je schowała, do tej pory nie mam do nich dostępu xD
Brzmi jak scena ze scenariusza któregoś z wczesnych filmów Woody'ego Allena.

W tym równaniu rodzice i psychiatrzy są ważni, na szczęście nie są kluczowi. Niepełnoletność ma tę podstawową zaletę, że kiedyś jednak dobiega końca i w pewnym momencie - już za moment - Twoim jedynym ograniczeniem będą finanse. Leki ze zrealizowanych recept mogą pozostać w sekretarzyku Twojej mamy i odgrywać rolę rodzinnego tabu, one akurat słabo by się tu spisały, a mogłyby Cię niepotrzebnie zwarzywić i uszczuplić tę fajną energię, którą emanujesz. Zalecałbym jednak kontakt z psychoterapeutą - choćby mailowy - może z takim wyspecjalizowanym w logoterapii. To psychoterapeuta, a nie psychiatra, "robi robotę" przy odburzaniu, a przy minimum sprytu zdołasz pokonać formalne przeszkody, które wcale nie są nieprzekraczalne.

Widzę, że nieźle rozumiesz swój problem, czego dowodzą wcześniejsze posty, potrafisz spojrzeć na siebie z dystansu i umieścić w ironicznym nawiasie (choć w jednym miejscu jak zwykle twardo stąpająca po ziemi Katja dość szorstko ustawiła Cię do pionu). To, czego tu brakuje, to doświadczenia i wiedzy, czasami czysty technicznej, jak w przypadku tej historii z wizytą u ginekologa i obawami przed zakażeniem HIV. Ale to wszystko przyjdzie z czasem. Wiesz i rozumiesz prawdopodobnie więcej niż wielu Twoich rówieśników. Nic nie zagraża Twojemu związkowi, przynajmniej nie z Twojej strony. W najgorszym razie od czasu do czasu będziesz miała skiepszczony nastrój z powodu paru natrętnych myśli, z których z czasem będziesz się wyłącznie śmiała. To minie.

Nie musisz też na siłę wpasowywać się w ramy tego, co może dziś uchodzić za "normę" w takich relacjach. W innym miejscu pisałaś, że "średnio ruszają [Cię] teksty mojego chłopaka, nie [masz]ochoty wysyłać mu jakichkolwiek fotek", ale mimo wszystko to robisz. Sęk w tym, że naprawdę nie musisz - nie uczyni Cię to w jego oczach ani zdziwaczałą, ani mniej atrakcyjną. "Przełamywanie się" w tej kwestii, o czym pisałaś, nie będzie elementem autoterapii - to Cię ani nie "wyzwoli", ani nie "uelastyczni". Na dobrą sprawę w ten sposób przedłużysz żywotność tego związku i będzie to tylko pozorny paradoks.
blue_monday
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39

16 stycznia 2023, o 23:33

Hightower pisze:
16 stycznia 2023, o 22:53

W tym równaniu rodzice i psychiatrzy są ważni, na szczęście nie są kluczowi. Niepełnoletność ma tę podstawową zaletę, że kiedyś jednak dobiega końca i w pewnym momencie - już za moment - Twoim jedynym ograniczeniem będą finanse. Leki ze zrealizowanych recept mogą pozostać w sekretarzyku Twojej mamy i odgrywać rolę rodzinnego tabu, one akurat słabo by się tu spisały, a mogłyby Cię niepotrzebnie zwarzywić i uszczuplić tę fajną energię, którą emanujesz. Zalecałbym jednak kontakt z psychoterapeutą - choćby mailowy - może z takim wyspecjalizowanym w logoterapii. To psychoterapeuta, a nie psychiatra, "robi robotę" przy odburzaniu, a przy minimum sprytu zdołasz pokonać formalne przeszkody, które wcale nie są nieprzekraczalne.

Widzę, że nieźle rozumiesz swój problem, czego dowodzą wcześniejsze posty, potrafisz spojrzeć na siebie z dystansu i umieścić w ironicznym nawiasie (choć w jednym miejscu jak zwykle twardo stąpająca po ziemi Katja dość szorstko ustawiła Cię do pionu). To, czego tu brakuje, to doświadczenia i wiedzy, czasami czysty technicznej, jak w przypadku tej historii z wizytą u ginekologa i obawami przed zakażeniem HIV. Ale to wszystko przyjdzie z czasem. Wiesz i rozumiesz prawdopodobnie więcej niż wielu Twoich rówieśników. Nic nie zagraża Twojemu związkowi, przynajmniej nie z Twojej strony. W najgorszym razie od czasu do czasu będziesz miała skiepszczony nastrój z powodu paru natrętnych myśli, z których z czasem będziesz się wyłącznie śmiała. To minie.

Nie musisz też na siłę wpasowywać się w ramy tego, co może dziś uchodzić za "normę" w takich relacjach. W innym miejscu pisałaś, że "średnio ruszają [Cię] teksty mojego chłopaka, nie [masz]ochoty wysyłać mu jakichkolwiek fotek", ale mimo wszystko to robisz. Sęk w tym, że naprawdę nie musisz - nie uczyni Cię to w jego oczach ani zdziwaczałą, ani mniej atrakcyjną. "Przełamywanie się" w tej kwestii, o czym pisałaś, nie będzie elementem autoterapii - to Cię ani nie "wyzwoli", ani nie "uelastyczni". Na dobrą sprawę w ten sposób przedłużysz żywotność tego związku i będzie to tylko pozorny paradoks.
Dziękuję za tak indywidualne podejście. Będę próbować z jakąkolwiek profesjonalną pomocą, pomimo kilku nieudanych prób, a o leki nawet się nie będę upominać.
piozuz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 21 stycznia 2023, o 23:01

23 stycznia 2023, o 07:23

Cześć, mam krótkie pytanie do Was.

Zmagam się z ROCD niecałe pół roku, przeczytałem bardzo dużo artykułów i postów o tym, poznając mechanizmy tego wszystkiego i testując różne metody odburzania się. Obecnie mam wrażenie, że jestem na dobrej drodze, gdyż nie mam już myśli 24h na dobę i ciągłego lęku, lecz jedna myśl chodzi mi po głowie: "może skoro już nie myślę o tym 24h na dobę i nie mam takiego ciągłego lęku, to może przestałem kochać w okresie zmagania się z ROCD? może rzeczywiście przeszło mi?". Myśląc o sytuacjach z jeszcze przed paru tygodni to obecnie jestem pewien, że wtedy kochałem bo miałem dosłownie wszystko 1:1 jak każdy który tutaj zmagał się z ROCD. Oczywiście dla jasności, lęk nie opuścił mnie w całości (wczoraj właśnie mając tę myśl, którą przed chwilą opisałem) dostałem ataku paniki.

Po prostu chyba naczytałem się dużo postów, w których ludzie opisywali swoje problemy, natomiast mniej o procesie odburzania w związku z czym nie mam do czego się porównywać. Czasami nawet myślę, czy nie wolałbym wrócić do tych samych myśli sprzed miesiąca aby na pewno wiedzieć, że kocham?

Jest to trochę absurdalne, ale właśnie zwracam się do Was z prośbą jak Wy to postrzegacie?
piozuz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 21 stycznia 2023, o 23:01

23 stycznia 2023, o 22:45

Kurde, i chyba znowu się w to wkręciłem. Dzisiaj kolejny atak paniki, nagły, niespodziewany, że nie kocham mojej dziewczyny. Raz prawie płaczę, gdy patrzę na zdjęcia, myślę o wspomnieniach. Po czym po chwili obawa, że nie kocham, że udaje tylko i próbuje oszukać siebie, że niby traktuje związek jako już zobowiązanie (a jesteśmy razem dopiero 9 miesięcy). A było już tak dobrze...

Strasznie podstępne to jest...
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

25 stycznia 2023, o 11:14

piozuz pisze:
23 stycznia 2023, o 07:23
Cześć, mam krótkie pytanie do Was.

Zmagam się z ROCD niecałe pół roku, przeczytałem bardzo dużo artykułów i postów o tym, poznając mechanizmy tego wszystkiego i testując różne metody odburzania się. Obecnie mam wrażenie, że jestem na dobrej drodze, gdyż nie mam już myśli 24h na dobę i ciągłego lęku, lecz jedna myśl chodzi mi po głowie: "może skoro już nie myślę o tym 24h na dobę i nie mam takiego ciągłego lęku, to może przestałem kochać w okresie zmagania się z ROCD? może rzeczywiście przeszło mi?". Myśląc o sytuacjach z jeszcze przed paru tygodni to obecnie jestem pewien, że wtedy kochałem bo miałem dosłownie wszystko 1:1 jak każdy który tutaj zmagał się z ROCD. Oczywiście dla jasności, lęk nie opuścił mnie w całości (wczoraj właśnie mając tę myśl, którą przed chwilą opisałem) dostałem ataku paniki.

Po prostu chyba naczytałem się dużo postów, w których ludzie opisywali swoje problemy, natomiast mniej o procesie odburzania w związku z czym nie mam do czego się porównywać. Czasami nawet myślę, czy nie wolałbym wrócić do tych samych myśli sprzed miesiąca aby na pewno wiedzieć, że kocham?

Jest to trochę absurdalne, ale właśnie zwracam się do Was z prośbą jak Wy to postrzegacie?
Tego typu myśl to klasyk wciągania w obsesje. I jest to oczywiście element ROCD. Traktuj tę myśl tak samo jak wszystkie inne związane ROCD, czyli nie angażuj się w nią. To jest kluczowe przy wszystkich obsesjach.
Zdecydowanie nie czytaj już wpisów ludzi, którzy opisują swoje problemy z ROCD (do czego Ci to potrzebne?), tylko skupiaj się na tym jak właściwie postępować.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ODPOWIEDZ