Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 84
- Rejestracja: 8 kwietnia 2022, o 17:08
U mnie to wszystko przez ten cały okres trwania tych wszystkich etapów które miałam przez już prawie miesiąc, chyba faktycznie doprowadziło to do prawdziwego wygaszenia uczuć, po rozmowie z terapeutka mam wrażenie że jest jeszcze gorzej. Nie mam już nawet ochoty przejmować się chłopakiem, patrzę na niego i widzę obcą osobę, słyszę głos i też wydaje mi się obcy, cały czas myślę już tylko o tym jak moje życie będzie wyglądało bez niego, żeby znalazł sobie może kogoś w przyszłości kto będzie w stanie utrzymać te uczucia a nie jak ja bo coś nagle się stało, co doprowadziło do tego że nie ma już nic. Czasem gdy myślę o tym że mógłby mieć kogoś zamiast mnie to czuję się z tym źle, ale mam ochotę już uciec, bo nie potrafię już żyć. Nie robię nic, nie mogę myśleć o niczym innym, prawie nie jem znowu nie mam ochoty, nie słucham muzyki, nie gram w gry, budzę się rano i nie mogę spać bo mnie to męczy i coraz większa chęć ucieczki. Ale z drugiej strony wiem że będę i tak dalej w takim stanie jak od tego uciekne, nie wiem nie potrafię już funkcjonować. Mama mówi że może powinnam i tak się z nim zobaczyć bo mogę to sobie kiedyś w przyszłości wyrzucać, ale teraz już nawet nie mam chęci, fajnie byłoby gdyby to coś zmieniło, ale jak zobaczę go w takim stanie to nie będę miała ochoty nawet go przytulić..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Hej Wszystkim
Od prawie roku jestem w związku z moją dziewczyną, ale przez cały czas związku trapią mnie okropne myśli w stylu: nie kocham jej, nie wiem czy kocham, nie jestem pewny czy to jest to i czy to jest ta osoba na całe życie, czemu jak patrzę na nią to nie czuje zadnej ekscytacji itp. Problem ten pojawił się już na samym początku relacji. Jest to bardzo ładna moim zdaniem dziewczyna i inteligentna ale ja nie chciałem robić żadnych podchodów bo poprzednie podejscia do związku konczyły się bolesnie ale tutaj sprawa byla inna, ponieważ wyznała ze podobam sie jej no i jak to ja zainteresowałem się i uznałem, że mozemy spróbować. Od momentu gdy było już blisko wejscia w zwiazek pojawily sie mysli ze nie wiem co ja czuje czy to milosc czy ja kocham ale powiedzialem ze ją kocham bo ehh czulem pociąg do niej ciągle chcialem z nią spedzac czas doslownie odtrącilem znajomych i wolny czas od pracy poswiecalem tylko i wylacznie jej. Najgorzej było np rano przed pojsciem do pracy panika ze co jesli serio jej nie kocham ze to nie jest to ze ja chyba serio sie nie zakochalem tylko jestem desperatem. Byłem i jeszcze w sumie nadal troche jestem tym przygnębiony ze moze ją oszukuje. Bałem się ze spodoba mi sie kazda inna albo ze do innej poczuje czegoś więcej. Jestem jednym wielkim kłębkiem stresu od dzieciaka ale nie wiem czym jest spowodowane to co mi siedzi w glowie byc moze to ze bylem raniony wiele razy a teraz trafila mi sie dziewczyna ktora mnie akceptuje w 100%. Udałem sie do 1 2 3 psychologa kazdy mi mowil ze moj zwiazek jest bardzo dobry i wmówilem sobie ze nie kocham natomiast jeden psycholog mowił ze nie mam OCD. Ostatecznie udałem się do specjalisty (zdalnie online) od tematów OCD /ROCD i juz na 1 spotkaniu jasno powiedział, że mam typowe objawy. Nie wiem co robić akceptuje te mysli ale gdy akceptacja idzie dobrze to pojawia się pytanie zaraz do glowy czy kocham i ciągle jest ze nie wiem albo ze nie i to mnie doluje bo to jest wspaniala dziewczyna. Duzo czytalem w internecie co powinienem czuc jak kocham czy jestem zakochany i to mnie nakrecalo bardziej bo czulem sie jak oszust czytajac to co jest w internecie napisane. Nigdy nie mialem czegos takiego jak motylki w brzuchu np. Chciałbym czuć to coś o czym kazdy mowi ale ja nie wiem co to jest i sie boje ze jesli serio jej nie kocham to bede musial to zakonczyc i to mnie boli strasznie.
Od prawie roku jestem w związku z moją dziewczyną, ale przez cały czas związku trapią mnie okropne myśli w stylu: nie kocham jej, nie wiem czy kocham, nie jestem pewny czy to jest to i czy to jest ta osoba na całe życie, czemu jak patrzę na nią to nie czuje zadnej ekscytacji itp. Problem ten pojawił się już na samym początku relacji. Jest to bardzo ładna moim zdaniem dziewczyna i inteligentna ale ja nie chciałem robić żadnych podchodów bo poprzednie podejscia do związku konczyły się bolesnie ale tutaj sprawa byla inna, ponieważ wyznała ze podobam sie jej no i jak to ja zainteresowałem się i uznałem, że mozemy spróbować. Od momentu gdy było już blisko wejscia w zwiazek pojawily sie mysli ze nie wiem co ja czuje czy to milosc czy ja kocham ale powiedzialem ze ją kocham bo ehh czulem pociąg do niej ciągle chcialem z nią spedzac czas doslownie odtrącilem znajomych i wolny czas od pracy poswiecalem tylko i wylacznie jej. Najgorzej było np rano przed pojsciem do pracy panika ze co jesli serio jej nie kocham ze to nie jest to ze ja chyba serio sie nie zakochalem tylko jestem desperatem. Byłem i jeszcze w sumie nadal troche jestem tym przygnębiony ze moze ją oszukuje. Bałem się ze spodoba mi sie kazda inna albo ze do innej poczuje czegoś więcej. Jestem jednym wielkim kłębkiem stresu od dzieciaka ale nie wiem czym jest spowodowane to co mi siedzi w glowie byc moze to ze bylem raniony wiele razy a teraz trafila mi sie dziewczyna ktora mnie akceptuje w 100%. Udałem sie do 1 2 3 psychologa kazdy mi mowil ze moj zwiazek jest bardzo dobry i wmówilem sobie ze nie kocham natomiast jeden psycholog mowił ze nie mam OCD. Ostatecznie udałem się do specjalisty (zdalnie online) od tematów OCD /ROCD i juz na 1 spotkaniu jasno powiedział, że mam typowe objawy. Nie wiem co robić akceptuje te mysli ale gdy akceptacja idzie dobrze to pojawia się pytanie zaraz do glowy czy kocham i ciągle jest ze nie wiem albo ze nie i to mnie doluje bo to jest wspaniala dziewczyna. Duzo czytalem w internecie co powinienem czuc jak kocham czy jestem zakochany i to mnie nakrecalo bardziej bo czulem sie jak oszust czytajac to co jest w internecie napisane. Nigdy nie mialem czegos takiego jak motylki w brzuchu np. Chciałbym czuć to coś o czym kazdy mowi ale ja nie wiem co to jest i sie boje ze jesli serio jej nie kocham to bede musial to zakonczyc i to mnie boli strasznie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 24 kwietnia 2022, o 18:25
Hej, to znowu ja, niestety nie wiem już jak sobie radzić z tym całym natłokiem myśli. Przez pare dni naprawdę udawało się ignorować wszystkie złe myśli, jednak emocje nie wracały, spędzając z nim czas nie mialam przebłysków, ale nie nakrecalam się aż do teraz, po czterech dniach spędzonych razem nagle zaczęłam mieć obrzydzenie do niego. Zaczęłam zastanawiać się czy on mi się podoba, irytuje mnie dużo rzeczy które mówi. Dodatkowo czuje jakbym była uwięziona w tym związku i musiała się z niego uwolnić by ten lęk odszedł. Coraz bardziej zaczynam się utwierdzać, że może od początku był to zły wybór i na sile w tym siedzę bo nie chce być sama. Tracę wiarę, że to osoba z którą chcę być. W poprzednim związku czułam że mnie odrzuca od poprzedniego partnera, z tym że wtedy nie mialam przez to żadnych lęków, po prostu nie chciałam z nim być. Natomiast na początku, kiedy ten cały stres przyszedł, wszystkie te myśli czy kocham czy nie mialam obawy że zacznę odczuwać też takie obrzydzenie w stosunku do tego aktualnego partnera, no i oczywiście przyszło także tym razem. Trudno mi ocenić czy odczuwam tę niechęć ponieważ naprawdę nie chce z nim być i mi nie odpowiada czy nerwica próbuje atakować w inny sposóbChoragiewka12 pisze: ↑24 kwietnia 2022, o 18:46Hej, piszę tutaj bo to chyba już ostatni deska ratunku. Otóż jestem w związku od 7 miesięcy, na początku wielkie zakochanie, mnóstwo emocji, a potem przyszedł czas świąt, z uwagi na to że pochodzimy z innych województw nie spędzaliśmy ich razem. Na początku trochę ciężko mi było z tą myślą, bo to miała byc pierwsza taka długa rozłąka (ponad tydzień). Kiedy pojechałam do swojego domu rodzinnego zajęłam się jakimiś swoimi sprawami, zaczęły pojawiać się dziwne pytania w mojej głowie, czy ja tęsknie, nagle zaczęłam odczuwać przeogromny strach, że jest mi on chyba obojętny. Popadlam jednego z wieczorów w paranoje, czułam totalną pustkę, odczuwałam ogromny strach że wszystkie emocje skierowane do niego mi totalnie odeszły, płakałam i próbowałam wymusić tę tęsknotę, te uczucia jakimi go darzyłam, wszystko oczywiście na marne. Od tamtej pory żyje w strachu, początkowo nie wiedziałam co się nagle stało, jak się zachować, przede wszystkim przyszła myśl, że znowu nie trafiłam na odpowiednia osobę i jestem chyba skazana na bycie singielką. Jednak w tym przypadku bardzo nie chciałam rozstania, pierwszy raz trafiłam na tak dobrą osobę, spełnia wszelkie oczekiwania co do wartości jakimi się kieruje w życiu, wiele wspólnych tematów, takie samo poczucie humoru. Mimo wszystko chciałam z nim spędzać czas, chociaż przed każdym spotkaniem pojawiał się stres, napięcie, na sile chciałam odczuwać coś w stosunku do niego, nic nie czułam wiec jeszcze bardziej się nakrecalam. W końcu nie wytrzymałam i o wszystkim jemu opowiedziałam, ku mojemu zdziwieniu powiedział, że będzie mnie wspierać i wie że to coś się uroiło w mojej głowie, dam radę i wszystko będzie jak na początku. Miewałam jakieś chwilowe przebłyski ale zawsze w tym momencie przychodziła myśl, że przecież ja tak naprawdę go nie kocham tylko sobie coś wmawiam. Trafiłam na kanał na yt twórców tego forum i dzięki temu zrobiłam dużo krok do przodu, zaczęłam wierzyć, że jest to zaburzenie, że muszę to zaakceptować i wtedy te myśli mina, początkowo jakoś to szło. Chłopak pewnego razu bardzo mnie zaskoczył kolacją, wtedy jakby ręką odjął, czułam że na maksa go kocham, az śmiałam się że mogłam mieć takie myśli, jednak nie trwało to za długo, po kilku dniach wróciły uporczywe myśli. Zaczęłam słuchać kolejnych odcinków na temat nerwicy natręctw, było troszkę lepiej az tu znowu przyszedł lęk, stres, mam wrażenie że naprawdę przestałam go kochać i tylko przez pewien czas tłumaczyłam sobie to zaburzeniem. Aktualnie odczuwam jakby obojętność, przestałam mieć przebłyski, każde spotkanie to dla mnie stres i rozmyślanie o uczuciach. Naprawdę nie wiem już w jaki sposób odbyć się tych koszmarnych analiz. Zaczynam po prostu wierzyć w te myśli o końcu uczuć. Czy ktoś miał podobna sytuacje i mógłby dać jakieś wskazówki?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Hej dosłownie przechodzisz w tym momencie to co ja. Już pojawiają się myśli że może jestem z desperacji itp itd ale Sama zobacz to idzie z skrajności w skrajność u mnie np na początku nie było obrzydzenia czy irytacji a ppojawila się dopiero potemChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 18:18Hej, to znowu ja, niestety nie wiem już jak sobie radzić z tym całym natłokiem myśli. Przez pare dni naprawdę udawało się ignorować wszystkie złe myśli, jednak emocje nie wracały, spędzając z nim czas nie mialam przebłysków, ale nie nakrecalam się aż do teraz, po czterech dniach spędzonych razem nagle zaczęłam mieć obrzydzenie do niego. Zaczęłam zastanawiać się czy on mi się podoba, irytuje mnie dużo rzeczy które mówi. Dodatkowo czuje jakbym była uwięziona w tym związku i musiała się z niego uwolnić by ten lęk odszedł. Coraz bardziej zaczynam się utwierdzać, że może od początku był to zły wybór i na sile w tym siedzę bo nie chce być sama. Tracę wiarę, że to osoba z którą chcę być. W poprzednim związku czułam że mnie odrzuca od poprzedniego partnera, z tym że wtedy nie mialam przez to żadnych lęków, po prostu nie chciałam z nim być. Natomiast na początku, kiedy ten cały stres przyszedł, wszystkie te myśli czy kocham czy nie mialam obawy że zacznę odczuwać też takie obrzydzenie w stosunku do tego aktualnego partnera, no i oczywiście przyszło także tym razem. Trudno mi ocenić czy odczuwam tę niechęć ponieważ naprawdę nie chce z nim być i mi nie odpowiada czy nerwica próbuje atakować w inny sposóbChoragiewka12 pisze: ↑24 kwietnia 2022, o 18:46Hej, piszę tutaj bo to chyba już ostatni deska ratunku. Otóż jestem w związku od 7 miesięcy, na początku wielkie zakochanie, mnóstwo emocji, a potem przyszedł czas świąt, z uwagi na to że pochodzimy z innych województw nie spędzaliśmy ich razem. Na początku trochę ciężko mi było z tą myślą, bo to miała byc pierwsza taka długa rozłąka (ponad tydzień). Kiedy pojechałam do swojego domu rodzinnego zajęłam się jakimiś swoimi sprawami, zaczęły pojawiać się dziwne pytania w mojej głowie, czy ja tęsknie, nagle zaczęłam odczuwać przeogromny strach, że jest mi on chyba obojętny. Popadlam jednego z wieczorów w paranoje, czułam totalną pustkę, odczuwałam ogromny strach że wszystkie emocje skierowane do niego mi totalnie odeszły, płakałam i próbowałam wymusić tę tęsknotę, te uczucia jakimi go darzyłam, wszystko oczywiście na marne. Od tamtej pory żyje w strachu, początkowo nie wiedziałam co się nagle stało, jak się zachować, przede wszystkim przyszła myśl, że znowu nie trafiłam na odpowiednia osobę i jestem chyba skazana na bycie singielką. Jednak w tym przypadku bardzo nie chciałam rozstania, pierwszy raz trafiłam na tak dobrą osobę, spełnia wszelkie oczekiwania co do wartości jakimi się kieruje w życiu, wiele wspólnych tematów, takie samo poczucie humoru. Mimo wszystko chciałam z nim spędzać czas, chociaż przed każdym spotkaniem pojawiał się stres, napięcie, na sile chciałam odczuwać coś w stosunku do niego, nic nie czułam wiec jeszcze bardziej się nakrecalam. W końcu nie wytrzymałam i o wszystkim jemu opowiedziałam, ku mojemu zdziwieniu powiedział, że będzie mnie wspierać i wie że to coś się uroiło w mojej głowie, dam radę i wszystko będzie jak na początku. Miewałam jakieś chwilowe przebłyski ale zawsze w tym momencie przychodziła myśl, że przecież ja tak naprawdę go nie kocham tylko sobie coś wmawiam. Trafiłam na kanał na yt twórców tego forum i dzięki temu zrobiłam dużo krok do przodu, zaczęłam wierzyć, że jest to zaburzenie, że muszę to zaakceptować i wtedy te myśli mina, początkowo jakoś to szło. Chłopak pewnego razu bardzo mnie zaskoczył kolacją, wtedy jakby ręką odjął, czułam że na maksa go kocham, az śmiałam się że mogłam mieć takie myśli, jednak nie trwało to za długo, po kilku dniach wróciły uporczywe myśli. Zaczęłam słuchać kolejnych odcinków na temat nerwicy natręctw, było troszkę lepiej az tu znowu przyszedł lęk, stres, mam wrażenie że naprawdę przestałam go kochać i tylko przez pewien czas tłumaczyłam sobie to zaburzeniem. Aktualnie odczuwam jakby obojętność, przestałam mieć przebłyski, każde spotkanie to dla mnie stres i rozmyślanie o uczuciach. Naprawdę nie wiem już w jaki sposób odbyć się tych koszmarnych analiz. Zaczynam po prostu wierzyć w te myśli o końcu uczuć. Czy ktoś miał podobna sytuacje i mógłby dać jakieś wskazówki?![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 84
- Rejestracja: 8 kwietnia 2022, o 17:08
Ja teraz po dwóch dniach totalnego przekonania że nie czuję i nie wiem czy nawet już tego chce, wyszłam na spacer i bardzo źle to znosiłam bo wszystko mi się kojarzyło z tymi chwilami kiedy jeszcze wszystko było dobrze, potem wróciłam do domu to się popłakałam przez moment, potem nagle do tej pory czuję się zbyt spokojna i zbyt neutralna, nie czuję nadal nic ale pół dnia od rana miałam straszny atak paniki że ja chcę od tego uciec, że ja nie mogę, że nie czuję już nic, i silny lęk nawet przed pisaniem z chłopakiem, nagle to puściło i zagrałam z nim nawet chwilę w grę żeby mu w czymś pomóc, nie czułam nic szczególnego podczas grania ale byłam w stanie to zrobić mimo że od dawna nie jestem nawet w stanie wchodzić do swojego pokoju przez to wszystko. Ale ogólnie na spacerze też miałam takie myśli że co jeśli ja spojrze na kogoś i się zakocham zaraz. Nadal nie ma nic z mojej strony ale jest totalna neutralność i spokój w tym momencie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 24 kwietnia 2022, o 18:25
U mnie na początku też nic takiego się nie pojawiło, dopiero jak te myśli coraz bardziej się pogłębiały, minął już czwarty miesiąc i jakoś od dwóch/trzech tygodni mam poczucie jakbym była uwięziona w jakiejś klatce i musiała się od niego uwolnić. Trudno po prostu już mi zweryfikować czy ja faktycznie sama chce się przekonac do tego związku a moja intuicja podpowiada inaczej czy to wszystko spowodowane jest przez ROCDMaksik53 pisze: ↑4 maja 2022, o 18:45Hej dosłownie przechodzisz w tym momencie to co ja. Już pojawiają się myśli że może jestem z desperacji itp itd ale Sama zobacz to idzie z skrajności w skrajność u mnie np na początku nie było obrzydzenia czy irytacji a ppojawila się dopiero potemChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 18:18Hej, to znowu ja, niestety nie wiem już jak sobie radzić z tym całym natłokiem myśli. Przez pare dni naprawdę udawało się ignorować wszystkie złe myśli, jednak emocje nie wracały, spędzając z nim czas nie mialam przebłysków, ale nie nakrecalam się aż do teraz, po czterech dniach spędzonych razem nagle zaczęłam mieć obrzydzenie do niego. Zaczęłam zastanawiać się czy on mi się podoba, irytuje mnie dużo rzeczy które mówi. Dodatkowo czuje jakbym była uwięziona w tym związku i musiała się z niego uwolnić by ten lęk odszedł. Coraz bardziej zaczynam się utwierdzać, że może od początku był to zły wybór i na sile w tym siedzę bo nie chce być sama. Tracę wiarę, że to osoba z którą chcę być. W poprzednim związku czułam że mnie odrzuca od poprzedniego partnera, z tym że wtedy nie mialam przez to żadnych lęków, po prostu nie chciałam z nim być. Natomiast na początku, kiedy ten cały stres przyszedł, wszystkie te myśli czy kocham czy nie mialam obawy że zacznę odczuwać też takie obrzydzenie w stosunku do tego aktualnego partnera, no i oczywiście przyszło także tym razem. Trudno mi ocenić czy odczuwam tę niechęć ponieważ naprawdę nie chce z nim być i mi nie odpowiada czy nerwica próbuje atakować w inny sposóbChoragiewka12 pisze: ↑24 kwietnia 2022, o 18:46Hej, piszę tutaj bo to chyba już ostatni deska ratunku. Otóż jestem w związku od 7 miesięcy, na początku wielkie zakochanie, mnóstwo emocji, a potem przyszedł czas świąt, z uwagi na to że pochodzimy z innych województw nie spędzaliśmy ich razem. Na początku trochę ciężko mi było z tą myślą, bo to miała byc pierwsza taka długa rozłąka (ponad tydzień). Kiedy pojechałam do swojego domu rodzinnego zajęłam się jakimiś swoimi sprawami, zaczęły pojawiać się dziwne pytania w mojej głowie, czy ja tęsknie, nagle zaczęłam odczuwać przeogromny strach, że jest mi on chyba obojętny. Popadlam jednego z wieczorów w paranoje, czułam totalną pustkę, odczuwałam ogromny strach że wszystkie emocje skierowane do niego mi totalnie odeszły, płakałam i próbowałam wymusić tę tęsknotę, te uczucia jakimi go darzyłam, wszystko oczywiście na marne. Od tamtej pory żyje w strachu, początkowo nie wiedziałam co się nagle stało, jak się zachować, przede wszystkim przyszła myśl, że znowu nie trafiłam na odpowiednia osobę i jestem chyba skazana na bycie singielką. Jednak w tym przypadku bardzo nie chciałam rozstania, pierwszy raz trafiłam na tak dobrą osobę, spełnia wszelkie oczekiwania co do wartości jakimi się kieruje w życiu, wiele wspólnych tematów, takie samo poczucie humoru. Mimo wszystko chciałam z nim spędzać czas, chociaż przed każdym spotkaniem pojawiał się stres, napięcie, na sile chciałam odczuwać coś w stosunku do niego, nic nie czułam wiec jeszcze bardziej się nakrecalam. W końcu nie wytrzymałam i o wszystkim jemu opowiedziałam, ku mojemu zdziwieniu powiedział, że będzie mnie wspierać i wie że to coś się uroiło w mojej głowie, dam radę i wszystko będzie jak na początku. Miewałam jakieś chwilowe przebłyski ale zawsze w tym momencie przychodziła myśl, że przecież ja tak naprawdę go nie kocham tylko sobie coś wmawiam. Trafiłam na kanał na yt twórców tego forum i dzięki temu zrobiłam dużo krok do przodu, zaczęłam wierzyć, że jest to zaburzenie, że muszę to zaakceptować i wtedy te myśli mina, początkowo jakoś to szło. Chłopak pewnego razu bardzo mnie zaskoczył kolacją, wtedy jakby ręką odjął, czułam że na maksa go kocham, az śmiałam się że mogłam mieć takie myśli, jednak nie trwało to za długo, po kilku dniach wróciły uporczywe myśli. Zaczęłam słuchać kolejnych odcinków na temat nerwicy natręctw, było troszkę lepiej az tu znowu przyszedł lęk, stres, mam wrażenie że naprawdę przestałam go kochać i tylko przez pewien czas tłumaczyłam sobie to zaburzeniem. Aktualnie odczuwam jakby obojętność, przestałam mieć przebłyski, każde spotkanie to dla mnie stres i rozmyślanie o uczuciach. Naprawdę nie wiem już w jaki sposób odbyć się tych koszmarnych analiz. Zaczynam po prostu wierzyć w te myśli o końcu uczuć. Czy ktoś miał podobna sytuacje i mógłby dać jakieś wskazówki?![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Szczerze po prostu nie analizuj tego czy to prawda czy nie. Ja wiem to jest okropnie trudne i te myśli to jest jakaś paranoja totalna bo sam to przechodzę, ale zobacz sama ty sie tym przejmujesz jak cholera. Nie mam zamiaru ciebie upewniać. Musisz podjąć działanie zgodzić się z tym co ci się pojawia w głowie i nie rozmawiać z tymi myślami po prostu. Przykład jak ci się pojawia myśl że nie kochasz to sobie powiedz no tak nie kocham i tyle. Nie walcz z tym w taki sposób jak każdy co to przechodził bo tylko pogłębia się to cholerstwo. Ja jestem coraz bliżej sukcesu i fakt jest pod górkę bo było ostatnio bardzo dobrze i żyje z świadomością że no może nie kocham i ch... U mnie już natłoku aż tak myśli nie ma jest tylko "nie kocham" . Walcz póki możesz jeśli w głębi duszy wiesz ze chcesz z nim być to działajChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:22U mnie na początku też nic takiego się nie pojawiło, dopiero jak te myśli coraz bardziej się pogłębiały, minął już czwarty miesiąc i jakoś od dwóch/trzech tygodni mam poczucie jakbym była uwięziona w jakiejś klatce i musiała się od niego uwolnić. Trudno po prostu już mi zweryfikować czy ja faktycznie sama chce się przekonac do tego związku a moja intuicja podpowiada inaczej czy to wszystko spowodowane jest przez ROCDMaksik53 pisze: ↑4 maja 2022, o 18:45Hej dosłownie przechodzisz w tym momencie to co ja. Już pojawiają się myśli że może jestem z desperacji itp itd ale Sama zobacz to idzie z skrajności w skrajność u mnie np na początku nie było obrzydzenia czy irytacji a ppojawila się dopiero potemChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 18:18
Hej, to znowu ja, niestety nie wiem już jak sobie radzić z tym całym natłokiem myśli. Przez pare dni naprawdę udawało się ignorować wszystkie złe myśli, jednak emocje nie wracały, spędzając z nim czas nie mialam przebłysków, ale nie nakrecalam się aż do teraz, po czterech dniach spędzonych razem nagle zaczęłam mieć obrzydzenie do niego. Zaczęłam zastanawiać się czy on mi się podoba, irytuje mnie dużo rzeczy które mówi. Dodatkowo czuje jakbym była uwięziona w tym związku i musiała się z niego uwolnić by ten lęk odszedł. Coraz bardziej zaczynam się utwierdzać, że może od początku był to zły wybór i na sile w tym siedzę bo nie chce być sama. Tracę wiarę, że to osoba z którą chcę być. W poprzednim związku czułam że mnie odrzuca od poprzedniego partnera, z tym że wtedy nie mialam przez to żadnych lęków, po prostu nie chciałam z nim być. Natomiast na początku, kiedy ten cały stres przyszedł, wszystkie te myśli czy kocham czy nie mialam obawy że zacznę odczuwać też takie obrzydzenie w stosunku do tego aktualnego partnera, no i oczywiście przyszło także tym razem. Trudno mi ocenić czy odczuwam tę niechęć ponieważ naprawdę nie chce z nim być i mi nie odpowiada czy nerwica próbuje atakować w inny sposób![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 24 kwietnia 2022, o 18:25
Okej, bardzo dziękuje za odrobine wsparcia i wiary. Życzę żeby jak najszybciej udało Ci się pozbyć tego cholerstwaMaksik53 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:40Szczerze po prostu nie analizuj tego czy to prawda czy nie. Ja wiem to jest okropnie trudne i te myśli to jest jakaś paranoja totalna bo sam to przechodzę, ale zobacz sama ty sie tym przejmujesz jak cholera. Nie mam zamiaru ciebie upewniać. Musisz podjąć działanie zgodzić się z tym co ci się pojawia w głowie i nie rozmawiać z tymi myślami po prostu. Przykład jak ci się pojawia myśl że nie kochasz to sobie powiedz no tak nie kocham i tyle. Nie walcz z tym w taki sposób jak każdy co to przechodził bo tylko pogłębia się to cholerstwo. Ja jestem coraz bliżej sukcesu i fakt jest pod górkę bo było ostatnio bardzo dobrze i żyje z świadomością że no może nie kocham i ch... U mnie już natłoku aż tak myśli nie ma jest tylko "nie kocham" . Walcz póki możesz jeśli w głębi duszy wiesz ze chcesz z nim być to działajChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:22U mnie na początku też nic takiego się nie pojawiło, dopiero jak te myśli coraz bardziej się pogłębiały, minął już czwarty miesiąc i jakoś od dwóch/trzech tygodni mam poczucie jakbym była uwięziona w jakiejś klatce i musiała się od niego uwolnić. Trudno po prostu już mi zweryfikować czy ja faktycznie sama chce się przekonac do tego związku a moja intuicja podpowiada inaczej czy to wszystko spowodowane jest przez ROCD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
WzajemnieChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:53Okej, bardzo dziękuje za odrobine wsparcia i wiary. Życzę żeby jak najszybciej udało Ci się pozbyć tego cholerstwaMaksik53 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:40Szczerze po prostu nie analizuj tego czy to prawda czy nie. Ja wiem to jest okropnie trudne i te myśli to jest jakaś paranoja totalna bo sam to przechodzę, ale zobacz sama ty sie tym przejmujesz jak cholera. Nie mam zamiaru ciebie upewniać. Musisz podjąć działanie zgodzić się z tym co ci się pojawia w głowie i nie rozmawiać z tymi myślami po prostu. Przykład jak ci się pojawia myśl że nie kochasz to sobie powiedz no tak nie kocham i tyle. Nie walcz z tym w taki sposób jak każdy co to przechodził bo tylko pogłębia się to cholerstwo. Ja jestem coraz bliżej sukcesu i fakt jest pod górkę bo było ostatnio bardzo dobrze i żyje z świadomością że no może nie kocham i ch... U mnie już natłoku aż tak myśli nie ma jest tylko "nie kocham" . Walcz póki możesz jeśli w głębi duszy wiesz ze chcesz z nim być to działajChoragiewka12 pisze: ↑4 maja 2022, o 21:22
U mnie na początku też nic takiego się nie pojawiło, dopiero jak te myśli coraz bardziej się pogłębiały, minął już czwarty miesiąc i jakoś od dwóch/trzech tygodni mam poczucie jakbym była uwięziona w jakiejś klatce i musiała się od niego uwolnić. Trudno po prostu już mi zweryfikować czy ja faktycznie sama chce się przekonac do tego związku a moja intuicja podpowiada inaczej czy to wszystko spowodowane jest przez ROCD![]()
W razie czego służę pomocą za np pośrednictwem FB
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 17 kwietnia 2022, o 20:15
A co jesli juz takich typowych, natretnych mysli nie mam? Czy to dalej moze byc ROCD? Dalej jezeli troche o tym pomysle, to mam lekki lek i bole brzucha, ale boje sie ze to jednak nie ROCD. Chociaz mam przeblyski, np. wczoraj caly prawie dzien czulam to moje uczucie, a potem znowu zniknelo i znowu troche mysli, ktore szybko przechodzily, a dzis rano placz, bo 'boje sie ze go nie kocham', 'boje sie ze siebie oszukuje'. Chociaz moj chlopak powiedzial, ze w nocy potrafie sie przebudzic i powiedziec mu, ze go kocham... Ja juz nie ufam samej sobie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
U mnie pierwsze 4 miesiące to był natłok myśli 24h potem stopniowo zaczynało być ich mniej az do teraz że mam tylko "nie kocham"dupkaibisza pisze: ↑5 maja 2022, o 01:39A co jesli juz takich typowych, natretnych mysli nie mam? Czy to dalej moze byc ROCD? Dalej jezeli troche o tym pomysle, to mam lekki lek i bole brzucha, ale boje sie ze to jednak nie ROCD. Chociaz mam przeblyski, np. wczoraj caly prawie dzien czulam to moje uczucie, a potem znowu zniknelo i znowu troche mysli, ktore szybko przechodzily, a dzis rano placz, bo 'boje sie ze go nie kocham', 'boje sie ze siebie oszukuje'. Chociaz moj chlopak powiedzial, ze w nocy potrafie sie przebudzic i powiedziec mu, ze go kocham... Ja juz nie ufam samej sobie.
To jest iluzja może i ustąpić i tutaj masz dobry moment by próbować tak żyć.
Nie myśl o tym że to odpuszcza tylko akceptuj ten stan że tak jest, zajmij się czymś i spedzaj czas z chłopakiem.
Chyba u każdego pojawia się myśl czy to na pewno ROCD bo właśnie chcesz mieć pewność tak jak chcesz mieć pewność czy kochasz chlopaka.
U nas tak to już jest że nawet inni widzą, że nam mega zależy ale w tym stanie my nie widzimy nic. Ps u mnie lęk był totalnie inny a nawet czasem go nie było i głównie był wywoływany stresem przez pracę. Lęk u mnie przejawiał się tym że dostawałem totalnego bólu głowy i unikałem rozmów.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 17 kwietnia 2022, o 20:15
U mnie takie mysli trwaly po kilka dni non stop, po czym kilka dni przerwy, przejasnienia i znowu to samo. Tylko ze u mnie trwa to 3 tygodnie i dlatego martwie sie, ze jakim cudem tak szybko sobie z nimi poradzilam, bo niektorzy ludzie maja to po kilka miesiecy. Przyjaciolka mi mowi, ze to dlatego ze szybko zareagowalam, zamiast sie pograzac + chodze na terapie od dwoch miesiecy ze wzgledu na zaburzenia lekowe.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Im szybciej zareagujesz tym szybciej będzie lepiej. Ja niestety przez te ok 4 msc? Ciągle walczyłem z tymi myślami w nieprawidłowy sposób i potem to się ciągnie jak flaki z olejem.dupkaibisza pisze: ↑5 maja 2022, o 14:36U mnie takie mysli trwaly po kilka dni non stop, po czym kilka dni przerwy, przejasnienia i znowu to samo. Tylko ze u mnie trwa to 3 tygodnie i dlatego martwie sie, ze jakim cudem tak szybko sobie z nimi poradzilam, bo niektorzy ludzie maja to po kilka miesiecy. Przyjaciolka mi mowi, ze to dlatego ze szybko zareagowalam, zamiast sie pograzac + chodze na terapie od dwoch miesiecy ze wzgledu na zaburzenia lekowe.