Moim zdaniem to w moim i w twoim przypadku nerwica dalej szaleje... Nie ma innego wytłumaczenia..katarzynka pisze:To teraz moja kolej Zostawiłam tydzień temu chłopaka, nie mogąc już znieść tego stanu i wiecie co się stało? Żadnej ulgi, żadnej. Zaczął się dramat. Dwa dni płakałam, nic nie jadłam, pogrążyłam się w depresji, nie wychodziłam w ogóle z domu. Pojawiły się myśli samobójcze. Ogólnie po kilku dniach zeszliśmy się, ale od tego momentu kiedy go zostawiłam moje natręctwa 'nie kocham' przybrały postać nie myśli natarczywych, tylko jakby po prostu świadomości, pewności. Od tamtej pory rozkręciła się depresja, a derealizacja sięgnęła zenitu. O ile kiedyś bywały przebłyski, to teraz nie ma zupełnie nic... ktoś coś poradzi, przytuli?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
@katarzynka: ja też mam taką pewność. Tylko ona wywołuje u mnie lęk paniczny. jestem 10 dzień na zolofcie i teraz mam ochotę dosłownie wyskoczyć przez balkon. mam takie koszmarne bóle głowy, boję się spotkań, na myśl o wspólnym mieszkaniu mnie telepie i płaczę. Nadal myślicie, że to jest nerwica?:( I jestem na tyle bez serca, że w kółko mu o tym mówię... Help...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
A ja powoli tracę wiarę we wszystko, w siebie, w życie.
Byłam w trzech związkach, za każdym razem mniej lub bardziej podobnie.
Trzeci, trzyletni związek straciłam rok temu, odeszłam. W niedługim czasie zaczęłam spotykać
się z obecnym partnerem. Ale nie wiem co wyprawiam. Nie umiem odejść. Nie wiem czy kocham. Mam okrutną obawę, że w ogóle nie umiem kochać. Miałam myśli, że niesłusznie odeszłam od poprzedniego partnera, w związku z czym zdradzam emocjonalnie obecnego. Dzisiaj mam myśli, że kocham się w koledze ze studiów, bo rzeczywiście jest przystojny, zabawny i dobrze mi się z nim gada. Nie wiem już co robić, Kochani... Nie wiem.
Czuję się przy Was weteranem.
Byłam w trzech związkach, za każdym razem mniej lub bardziej podobnie.
Trzeci, trzyletni związek straciłam rok temu, odeszłam. W niedługim czasie zaczęłam spotykać
się z obecnym partnerem. Ale nie wiem co wyprawiam. Nie umiem odejść. Nie wiem czy kocham. Mam okrutną obawę, że w ogóle nie umiem kochać. Miałam myśli, że niesłusznie odeszłam od poprzedniego partnera, w związku z czym zdradzam emocjonalnie obecnego. Dzisiaj mam myśli, że kocham się w koledze ze studiów, bo rzeczywiście jest przystojny, zabawny i dobrze mi się z nim gada. Nie wiem już co robić, Kochani... Nie wiem.
Czuję się przy Was weteranem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
A pro po związków to na nigdy nie mialam nic podobnego. Bylam w związkach, dłuższych bądź krótszych ale nie dosiegnelo mnie to. Moj terapeuta mi powiedział ze dosiegnelo to teraz Patryka bo serio go kocham(lam), na zaboj, do szaleństwa... I dlatego nerwica obrala sobie wlasnie moje uczucia do niego..ksiezycowa pisze:A ja powoli tracę wiarę we wszystko, w siebie, w życie.
Byłam w trzech związkach, za każdym razem mniej lub bardziej podobnie.
Trzeci, trzyletni związek straciłam rok temu, odeszłam. W niedługim czasie zaczęłam spotykać
się z obecnym partnerem. Ale nie wiem co wyprawiam. Nie umiem odejść. Nie wiem czy kocham. Mam okrutną obawę, że w ogóle nie umiem kochać. Miałam myśli, że niesłusznie odeszłam od poprzedniego partnera, w związku z czym zdradzam emocjonalnie obecnego. Dzisiaj mam myśli, że kocham się w koledze ze studiów, bo rzeczywiście jest przystojny, zabawny i dobrze mi się z nim gada. Nie wiem już co robić, Kochani... Nie wiem.
Czuję się przy Was weteranem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
Od pewnego czasu tak, ciągle. Po prostu mi zle, wykańcza mnie to. No teraz wydaje mi sje ze chce wrócić do byłego a nie chce zamieszkac z Patrykiem.. Nie moge tego analizować bo bedzie jeszcze gorzej, dlatego przyszla mysl ok... a zaraz odjedzie..laure pisze:kamila1998; NAPRAWDĘ? a masz ataki paniki przy swoim facecie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
Po prostu ja wiem, że mnie to spotka za każdym razem. Nie łudzę się już, że zmiana partnera cokolwiek zmieni. To bzdura. Psycholog u której byłam dwa razy w poprzednim związku doprowadziła mnie do gorszych stanów.
Stwierdziła, że skoro tak się męczę, mam wątpliwości, prawie wymiotuję, to po co tkwić w związku? Sugerowała, że powinnam odejść.
Odeszłam, bo już nie wytrzymałam. No i mój mężczyzna, mimo że bardzo mnie kochał też się poddał, bo to go przerosło. Te stany były i są nie do zniesienia.
Kochani, co robić?
Stwierdziła, że skoro tak się męczę, mam wątpliwości, prawie wymiotuję, to po co tkwić w związku? Sugerowała, że powinnam odejść.
Odeszłam, bo już nie wytrzymałam. No i mój mężczyzna, mimo że bardzo mnie kochał też się poddał, bo to go przerosło. Te stany były i są nie do zniesienia.
Kochani, co robić?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
Tak, bo mam wszystkie objawy nerwicy natręctw myślowych dot. Mojego związku. Strasznie sir balam ze przestane kochac bo az tak mi zalezalo no i obudzilam sie i oo, nie czułam nic. Nie zachowuje sie normalnie do tej pory, jestem przygnebiona, ciagle mysle. Muszę myslec. nie moge funkcjonować, jestem nie mila itp i wszystko upewnia mnie w tym ze nie kocham..laure pisze:kamila: a psycholog na podstawie Twoich objawow to wywnioskowal?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
Kamila, co zamierzasz z tym zrobić?
Zapewniam Cię, że z dnia na dzień to nie minie. Trzeba się leczyć. Ponoć najlepsza jest terapia behawioralno-poznawcza. Mi się kiedyś wydawało, że dam radę sama. Dziś jestem pewna, że bez leczenia się nie obejdzie.
Na ten moment szukam pracy i jeśli tylko mi się uda, nie będę się wahać.
Zapewniam Cię, że z dnia na dzień to nie minie. Trzeba się leczyć. Ponoć najlepsza jest terapia behawioralno-poznawcza. Mi się kiedyś wydawało, że dam radę sama. Dziś jestem pewna, że bez leczenia się nie obejdzie.
Na ten moment szukam pracy i jeśli tylko mi się uda, nie będę się wahać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
Dziewczęta, mam wrażenie, że ignorujecie moje wpisy. Przeczytałam wszystko co jest dostępne, po polsku, po angielsku na temat ROCD. Zaczęłam mieć coś podobnego, kiedy taka nazwa w ogóle nie funkcjonowała.
Tu nie chodzi o to, aby się pocieszać faktem, że się choruje. To samo w sobie nie zmienia objawów. Chodzi o to żeby działać. Jak najszybciej. Ja gdybym wówczas wiedziała to, co wiem dzisiaj, nie byłabym taka hop do przodu. TERAPIA - przede wszystkim.
Tu nie chodzi o to, aby się pocieszać faktem, że się choruje. To samo w sobie nie zmienia objawów. Chodzi o to żeby działać. Jak najszybciej. Ja gdybym wówczas wiedziała to, co wiem dzisiaj, nie byłabym taka hop do przodu. TERAPIA - przede wszystkim.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
Sama juz walczę, Patryk mi pomaga. Wierze ze najpierw musze uwierzyć ze kocham. Są lepsze i gorsze chwile.a najlepiej czuje sie przy nim, jak z nim spie, jestem przy nim po prostu... W maju ze sobą mamy zamieszkać, mam nadzieję ze wszystko będzie okey.ksiezycowa pisze:Kamila, co zamierzasz z tym zrobić?
Zapewniam Cię, że z dnia na dzień to nie minie. Trzeba się leczyć. Ponoć najlepsza jest terapia behawioralno-poznawcza. Mi się kiedyś wydawało, że dam radę sama. Dziś jestem pewna, że bez leczenia się nie obejdzie.
Na ten moment szukam pracy i jeśli tylko mi się uda, nie będę się wahać.
Staram sie i robię wszystko zeby nie analizować niczego i po prostu żyć jak kiedyś... Ale to nie takie latwe..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
no ja biorę Zoloft. zaczęłam terapię. Dzięki Bogu, terapeutkę mam świetną, ale jestem w ciąży i ciągle się boję, że to nie przejdzie. mamy razem zamieszkać, a ja zamiast się skupić na tym że rośnie we mnie życie spędzam dnie na strachu przed pomyłką, walce przed atakami paniki przy nim, płaczę coziennie, chwilami mam ochotę dosłownie zasnąć i obudzić się w innym świecie i życiu najlepiej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38
a co czujesz do partnera?..laure pisze:no ja biorę Zoloft. zaczęłam terapię. Dzięki Bogu, terapeutkę mam świetną, ale jestem w ciąży i ciągle się boję, że to nie przejdzie. mamy razem zamieszkać, a ja zamiast się skupić na tym że rośnie we mnie życie spędzam dnie na strachu przed pomyłką, walce przed atakami paniki przy nim, płaczę coziennie, chwilami mam ochotę dosłownie zasnąć i obudzić się w innym świecie i życiu najlepiej.