Dzięki katarzynka za słowa wsparcia. Póki co po japońsku - jako tako, daję radę.katarzynka pisze:Kapralis, kto jak kto, ale Ty sobie chłopie z tym poradzisz na pewno!
Raz rozgryzłeś to ustrojstwo i teraz też to zwalczysz, tym bardziej, że Twoja sytuacja życiowa i rodzinna się zmieniła. Teraz masz żonę i córkę, masz dla kogo walczyć, choć z drugiej strony to jest zdecydowanie trudniejsze. Wtedy nie miałeś zobowiązań, łatwiej było wszystko rzucić i uwolnić się od nerwicy, bo przecież źródło lęku by zniknęło. Tylko dobrze gadasz, ile tak można? To, że nam się to przytrafia w jednym związku, nie oznacza, że w kolejnym nie będzie tak samo. Sama doskonale o tym wiem, bo powielam to już w drugim związku. Nie daj się, ja wiem, że masz siłę kopnąć nerwicę w dupę na dobre, tak, że tym razem już nie wróci!
Laure dasz radę! Wiem jak Ci ciężko, tym bardziej, że przechodzę teraz to drugi raz i tym razem jestem już 8 lat po ślubie i mam dziecko. Więc myśl/poczucie, że muszę odejść, żeby to minęło jest dla mnie mega ciężka. Ale jedna rzecz w tym wszystkim mi się nie zgadza - jak mogło to wszystko stać się tak nagle? W jednej sekundzie uścisk klatki piersiowej i kurde poczucie, że muszę odejść bo nie kocham Żony. No kurde really?



Zgadzam się z Haliną. Nie podejmuj decyzji pod wpływem myśli i chwilowych uczuć/impulsu. Tak naprawdę w ten sposób uciekłabyś tylko przed swoim lękiem. Czy byłoby Ci lepiej? Pewnie chwilo, ale potem zdałabyś sobie sprawę pewnie co straciłaś i byłoby Ci jeszcze gorzej. Dziecko potrzebuje obydwojga rodziców i jeśli Twój facet Cię kocha, szanuje i wspiera - daj Wam czas. Jak dojdziesz do siebie i stwierdzisz, ze chcesz się rozstać - zawsze będziesz mogła to zrobić. Te kilka miesięcy Cię nie zbawi. Dasz radę! Wiele razy Ci to powtarzałem i będę powtarzał jeszcze, aż w to w końcu uwierzysz!Halina pisze: W kryzysie nie podejmuj zadnych decyzji, odczekaj jak napiecie spadnie, ale niekiedy nie opadnie samo.... Nalezy mu pomoc i relaksowac sie na ile mozna .twardo sobie postanow "podejme decyzje co do fceta po nerwicy, nie teraz"
Jest mni cieżko, ale z empirycnzego doświadczenia sprzed 7 lat wiem, że z tą cholerą da się rozprawić
