Też tak mam ale to nadal nerwica . Aktualnie dopadła mnie obojętność wsm to na wszystko,nie mam sił plus czuję się jakbym naprawdę nie kochała...Mam też natrętne myśli że jest okropna że wcale z nią nie chcę być ...Oby ta obojętność zniknęła.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Ja też mam tak, że to nie wywołuje już strachu ani dużych emocji leku, więc myślę wtedy że no trudno.. Nie kocham to trzeba odejść. I wtedy mam taka obojętność, że wszytko mi już jedno, że coś się skonczylo I nie potrafię do trgo powrócić. Ze może jak mam świadomość że kiedyś mam podjąć decyzję o tym czy być z tym chłopakiem, to nie wiem, boję się i może dlatego się boję że to nie to.. Że to nie ten..Motyka pisze: ↑30 grudnia 2019, o 00:47Też tak mam ale to nadal nerwica . Aktualnie dopadła mnie obojętność wsm to na wszystko,nie mam sił plus czuję się jakbym naprawdę nie kochała...Mam też natrętne myśli że jest okropna że wcale z nią nie chcę być ...Oby ta obojętność zniknęła.
Szczerze mówiąc to trzyma mnie w wierze, ze to nerwica, jak przypominam sobie jak to się wszystko zaczęło - typowe ROCD. Dlatego myślę, wtedy, że to musi być nerwica. I że to przez wykonana przeze mnie pracę jest po prostu mniej tej paniki I strachu.
Trzyma mnie też to, że kiedyś z niedoczekaniem czekałam na różne etapy życia takie jak ślub czy dziecko, bez zawahania - vhvoiaz z drugiej strony, dużo osób tak ma a potem się rozmyślaja I się boja I rezygnuja, nie są pewni.. I co wtedy? Nadal mam nerwice czy boję się ślubu i dorosłego życia z tą osobą, bo nie jest odpowiednia i Chce czegoś innego? A może niezależnie od osoby balabym się tych rzeczy?
Czasami zastanawiam się co by było gdybym zdążyła np wyjscv za mąż jak jeszcze nie było rocd I po ślubie by mnie dopadło..
Mam lepsze dni, jasne. Zapominam na chwilę o tych wstpliwisciach, strachu, nie zaglądam w przyszłość, ale są i dni że to jeszcze wraca i uderza.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
Natalia każdy przed podjęciem ważnej decyzji w naszym życiu ma wątpliwości, strach.To są te mocniejsze emocje niż radość.Bo w końcu ślub , dziecko to poważna sprawa .Trzeba się liczyć z konsekwencjami.Niestety przez zaburzenie bardziej nas to dobija.Dzis miałam mały przebłysk.Rozmawialam z moją ukochaną przez kamerkę .I tak bardzo chcę być obok niej , przytulić się ,po prostu poczuć jej bliskość.Najsmieszniejsze jest to że w tym zaburzeniu czuję zazdrość haha.Czasem mamy te lepsze momenty ale nie zauważamy ich.Jesteśmy wciąż ogarnięci, skupieni na tych negatywach.Pamietam gdy na miesiąc wyszłam z tego .No jak już byłam bliżej zwycięstwa to czułam się dziwnie w sensie tak jakby mnie nie było ,nie mogłam się skupić , natręty były mniejsze ale nic nie czułam i nagle mi przeszło.Cbyba jakoś zaakceptowałam to.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Ja się cieszę że I tak jest ze mną lepiej.. Bo jeszcze 5 miesięcy temu bałam się z nim wsiąść do auta, taka byłam sparalizowana tym strachem i lekiem, a ból emocjonalny jaki przeżywałam.. To nic w porównaniu z najgorszymi somatami, nie życzę nikomu.Motyka pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:17Natalia każdy przed podjęciem ważnej decyzji w naszym życiu ma wątpliwości, strach.To są te mocniejsze emocje niż radość.Bo w końcu ślub , dziecko to poważna sprawa .Trzeba się liczyć z konsekwencjami.Niestety przez zaburzenie bardziej nas to dobija.Dzis miałam mały przebłysk.Rozmawialam z moją ukochaną przez kamerkę .I tak bardzo chcę być obok niej , przytulić się ,po prostu poczuć jej bliskość.Najsmieszniejsze jest to że w tym zaburzeniu czuję zazdrość haha.Czasem mamy te lepsze momenty ale nie zauważamy ich.Jesteśmy wciąż ogarnięci, skupieni na tych negatywach.Pamietam gdy na miesiąc wyszłam z tego .No jak już byłam bliżej zwycięstwa to czułam się dziwnie w sensie tak jakby mnie nie było ,nie mogłam się skupić , natręty były mniejsze ale nic nie czułam i nagle mi przeszło.Cbyba jakoś zaakceptowałam to.
Teraz jestem w stanie mu powiedzieć if czasu do czasu że go kocham, mam momenty wewnętrznego spokoju i z dnia na dzień jakoś to leci.
Najgorzej to zaplatanie, mielenie w głowie tego tematu, nakładanie na siebie presji, że to jeszcze nie w 100 % to co bym chciała, to co było.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
I tak trzymaj! nie poddawaj się ,znam tą presję.Jak łapią cię myśli to zajmij się czymś.Powodzenia!Ja mam gorzej jak jej nie widzęnatalia93 pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:43Ja się cieszę że I tak jest ze mną lepiej.. Bo jeszcze 5 miesięcy temu bałam się z nim wsiąść do auta, taka byłam sparalizowana tym strachem i lekiem, a ból emocjonalny jaki przeżywałam.. To nic w porównaniu z najgorszymi somatami, nie życzę nikomu.Motyka pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:17Natalia każdy przed podjęciem ważnej decyzji w naszym życiu ma wątpliwości, strach.To są te mocniejsze emocje niż radość.Bo w końcu ślub , dziecko to poważna sprawa .Trzeba się liczyć z konsekwencjami.Niestety przez zaburzenie bardziej nas to dobija.Dzis miałam mały przebłysk.Rozmawialam z moją ukochaną przez kamerkę .I tak bardzo chcę być obok niej , przytulić się ,po prostu poczuć jej bliskość.Najsmieszniejsze jest to że w tym zaburzeniu czuję zazdrość haha.Czasem mamy te lepsze momenty ale nie zauważamy ich.Jesteśmy wciąż ogarnięci, skupieni na tych negatywach.Pamietam gdy na miesiąc wyszłam z tego .No jak już byłam bliżej zwycięstwa to czułam się dziwnie w sensie tak jakby mnie nie było ,nie mogłam się skupić , natręty były mniejsze ale nic nie czułam i nagle mi przeszło.Cbyba jakoś zaakceptowałam to.
Teraz jestem w stanie mu powiedzieć if czasu do czasu że go kocham, mam momenty wewnętrznego spokoju i z dnia na dzień jakoś to leci.
Najgorzej to zaplatanie, mielenie w głowie tego tematu, nakładanie na siebie presji, że to jeszcze nie w 100 % to co bym chciała, to co było.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
A mieliście tak, że już sporo to u was trwa, nerwy duże odeszły, jest tylko lekkie poddenerwowanie, smutek, wątpliwości więc myślicie sobie ze to nie nerwica? Że po prostu się odkochaliscie, że to nie to? Że coś wam mówi, żeby się rozstać, ale nie ma już tej wewnętrznej paniki co na początku? Że po prostu wtedy myślicie sobie, że to prawda, że nie ma już tej miłości do tego człowieka.. I wracacie tylko do wspomnień, jak to było kiedyś cudownie go kochać i planować życie. A teraz to jest tylko takie "przetrwanie" z dnia na dzień, tylko pchanie tego wózka, że strachem o przyszłość, często obojętność..Motyka pisze: ↑31 grudnia 2019, o 00:57I tak trzymaj! nie poddawaj się ,znam tą presję.Jak łapią cię myśli to zajmij się czymś.Powodzenia!Ja mam gorzej jak jej nie widzęnatalia93 pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:43Ja się cieszę że I tak jest ze mną lepiej.. Bo jeszcze 5 miesięcy temu bałam się z nim wsiąść do auta, taka byłam sparalizowana tym strachem i lekiem, a ból emocjonalny jaki przeżywałam.. To nic w porównaniu z najgorszymi somatami, nie życzę nikomu.Motyka pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:17Natalia każdy przed podjęciem ważnej decyzji w naszym życiu ma wątpliwości, strach.To są te mocniejsze emocje niż radość.Bo w końcu ślub , dziecko to poważna sprawa .Trzeba się liczyć z konsekwencjami.Niestety przez zaburzenie bardziej nas to dobija.Dzis miałam mały przebłysk.Rozmawialam z moją ukochaną przez kamerkę .I tak bardzo chcę być obok niej , przytulić się ,po prostu poczuć jej bliskość.Najsmieszniejsze jest to że w tym zaburzeniu czuję zazdrość haha.Czasem mamy te lepsze momenty ale nie zauważamy ich.Jesteśmy wciąż ogarnięci, skupieni na tych negatywach.Pamietam gdy na miesiąc wyszłam z tego .No jak już byłam bliżej zwycięstwa to czułam się dziwnie w sensie tak jakby mnie nie było ,nie mogłam się skupić , natręty były mniejsze ale nic nie czułam i nagle mi przeszło.Cbyba jakoś zaakceptowałam to.
Teraz jestem w stanie mu powiedzieć if czasu do czasu że go kocham, mam momenty wewnętrznego spokoju i z dnia na dzień jakoś to leci.
Najgorzej to zaplatanie, mielenie w głowie tego tematu, nakładanie na siebie presji, że to jeszcze nie w 100 % to co bym chciała, to co było.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 75
- Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 09:27
Wydaje mi sie, że każdy tu ma wątpliwości czy to nerwica. Wiec Się nie martw. Organizm po dłuższym czasie juz sie przyzwyczaił do leku dlatego nie reaguje na niego tak jak na początku. Chcesz go kochać, bo ci na nim zalezy. Osoba która nie kocha nie wraca do wspomnień i nie myśli jak było cudownie.. tylko ma wszystko w dupie związane z tą osobą. A te przetrwanie musisz odczekac I je olac po prostu a będzie lepiejnatalia93 pisze: ↑1 stycznia 2020, o 13:56A mieliście tak, że już sporo to u was trwa, nerwy duże odeszły, jest tylko lekkie poddenerwowanie, smutek, wątpliwości więc myślicie sobie ze to nie nerwica? Że po prostu się odkochaliscie, że to nie to? Że coś wam mówi, żeby się rozstać, ale nie ma już tej wewnętrznej paniki co na początku? Że po prostu wtedy myślicie sobie, że to prawda, że nie ma już tej miłości do tego człowieka.. I wracacie tylko do wspomnień, jak to było kiedyś cudownie go kochać i planować życie. A teraz to jest tylko takie "przetrwanie" z dnia na dzień, tylko pchanie tego wózka, że strachem o przyszłość, często obojętność..Motyka pisze: ↑31 grudnia 2019, o 00:57I tak trzymaj! nie poddawaj się ,znam tą presję.Jak łapią cię myśli to zajmij się czymś.Powodzenia!Ja mam gorzej jak jej nie widzęnatalia93 pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:43
Ja się cieszę że I tak jest ze mną lepiej.. Bo jeszcze 5 miesięcy temu bałam się z nim wsiąść do auta, taka byłam sparalizowana tym strachem i lekiem, a ból emocjonalny jaki przeżywałam.. To nic w porównaniu z najgorszymi somatami, nie życzę nikomu.
Teraz jestem w stanie mu powiedzieć if czasu do czasu że go kocham, mam momenty wewnętrznego spokoju i z dnia na dzień jakoś to leci.
Najgorzej to zaplatanie, mielenie w głowie tego tematu, nakładanie na siebie presji, że to jeszcze nie w 100 % to co bym chciała, to co było.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
Jasne ,że tak . Również tak mam ale spokojnie to normalne w tym momencie.Nie czujesz takiego lęku bo organizm do tego się przyzwyczaił więc teraz to wykorzystaj,nie analizuj i żyj,ciesz się że masz swojego ukochanego u boku. Jesteście razem ,masz go obok siebie . gdyby wszystko to byli ci objęte to byś się tym nie zamartwiała i nie rozmyślała.Po prostu też jesteś tym wszystkim zmęczona,wykańcza to człowieka .Masz prawo bym teraz mniej radosna ,mieć mniej sił lub nie odczuwać tylu emocji .To mechanizm obronny ,twój organizm jest zmęczony i odcina się od bodźców które dają emocje . Spokojnie głowa do góry !natalia93 pisze: ↑1 stycznia 2020, o 13:56A mieliście tak, że już sporo to u was trwa, nerwy duże odeszły, jest tylko lekkie poddenerwowanie, smutek, wątpliwości więc myślicie sobie ze to nie nerwica? Że po prostu się odkochaliscie, że to nie to? Że coś wam mówi, żeby się rozstać, ale nie ma już tej wewnętrznej paniki co na początku? Że po prostu wtedy myślicie sobie, że to prawda, że nie ma już tej miłości do tego człowieka.. I wracacie tylko do wspomnień, jak to było kiedyś cudownie go kochać i planować życie. A teraz to jest tylko takie "przetrwanie" z dnia na dzień, tylko pchanie tego wózka, że strachem o przyszłość, często obojętność..Motyka pisze: ↑31 grudnia 2019, o 00:57I tak trzymaj! nie poddawaj się ,znam tą presję.Jak łapią cię myśli to zajmij się czymś.Powodzenia!Ja mam gorzej jak jej nie widzęnatalia93 pisze: ↑30 grudnia 2019, o 22:43
Ja się cieszę że I tak jest ze mną lepiej.. Bo jeszcze 5 miesięcy temu bałam się z nim wsiąść do auta, taka byłam sparalizowana tym strachem i lekiem, a ból emocjonalny jaki przeżywałam.. To nic w porównaniu z najgorszymi somatami, nie życzę nikomu.
Teraz jestem w stanie mu powiedzieć if czasu do czasu że go kocham, mam momenty wewnętrznego spokoju i z dnia na dzień jakoś to leci.
Najgorzej to zaplatanie, mielenie w głowie tego tematu, nakładanie na siebie presji, że to jeszcze nie w 100 % to co bym chciała, to co było.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Dziękuję ślicznie za odpowiedzi. Dobrze jest usłyszeć od kogoś parę ciepłych słów w tym wszystkim, które ciut człowieka uspokoj. Bo głupieje już czasami.Motyka pisze: ↑1 stycznia 2020, o 17:55Jasne ,że tak . Również tak mam ale spokojnie to normalne w tym momencie.Nie czujesz takiego lęku bo organizm do tego się przyzwyczaił więc teraz to wykorzystaj,nie analizuj i żyj,ciesz się że masz swojego ukochanego u boku. Jesteście razem ,masz go obok siebie . gdyby wszystko to byli ci objęte to byś się tym nie zamartwiała i nie rozmyślała.Po prostu też jesteś tym wszystkim zmęczona,wykańcza to człowieka .Masz prawo bym teraz mniej radosna ,mieć mniej sił lub nie odczuwać tylu emocji .To mechanizm obronny ,twój organizm jest zmęczony i odcina się od bodźców które dają emocje . Spokojnie głowa do góry !natalia93 pisze: ↑1 stycznia 2020, o 13:56A mieliście tak, że już sporo to u was trwa, nerwy duże odeszły, jest tylko lekkie poddenerwowanie, smutek, wątpliwości więc myślicie sobie ze to nie nerwica? Że po prostu się odkochaliscie, że to nie to? Że coś wam mówi, żeby się rozstać, ale nie ma już tej wewnętrznej paniki co na początku? Że po prostu wtedy myślicie sobie, że to prawda, że nie ma już tej miłości do tego człowieka.. I wracacie tylko do wspomnień, jak to było kiedyś cudownie go kochać i planować życie. A teraz to jest tylko takie "przetrwanie" z dnia na dzień, tylko pchanie tego wózka, że strachem o przyszłość, często obojętność..
Tak, to prawda, że już od kilku dni męczy mnie bardzo to zamartwianie się i analiza. A na końcu tej analizy zawsze jest ze miłość die skończyła, trzeba odejść, wyprowadzić się, zakończyć ten związek, bo marnuje tylko sobie i komuś czas..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Szkoda że nie ma takiego schematu "odburzania z rocd" nigdzie opisanego, żebym sobie zobaczyła że jest taki etap który ja przeżywam I jest to część rego wszystkiego i że jest to nornalneSYL98 pisze: ↑1 stycznia 2020, o 17:31Wydaje mi sie, że każdy tu ma wątpliwości czy to nerwica. Wiec Się nie martw. Organizm po dłuższym czasie juz sie przyzwyczaił do leku dlatego nie reaguje na niego tak jak na początku. Chcesz go kochać, bo ci na nim zalezy. Osoba która nie kocha nie wraca do wspomnień i nie myśli jak było cudownie.. tylko ma wszystko w dupie związane z tą osobą. A te przetrwanie musisz odczekac I je olac po prostu a będzie lepiejnatalia93 pisze: ↑1 stycznia 2020, o 13:56A mieliście tak, że już sporo to u was trwa, nerwy duże odeszły, jest tylko lekkie poddenerwowanie, smutek, wątpliwości więc myślicie sobie ze to nie nerwica? Że po prostu się odkochaliscie, że to nie to? Że coś wam mówi, żeby się rozstać, ale nie ma już tej wewnętrznej paniki co na początku? Że po prostu wtedy myślicie sobie, że to prawda, że nie ma już tej miłości do tego człowieka.. I wracacie tylko do wspomnień, jak to było kiedyś cudownie go kochać i planować życie. A teraz to jest tylko takie "przetrwanie" z dnia na dzień, tylko pchanie tego wózka, że strachem o przyszłość, często obojętność..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 52
- Rejestracja: 19 sierpnia 2018, o 14:02
Witam, nie bylo mnie tu rok... przez ten czas zaburzenie nie minelo, raz bylo lepiej raz gorzej ale dalo sie z tym zyc. Natomiast od kilku dni wielki powrot, objaw jakiego jeszcze nie mialam, a nawet nie wiem czy to objaw czy po prostu koniec milosci... jestem w zwiazku, w pracy okolo rmiesiac temu poznalam
Chlopaka, ot zwykly chlopak, przystojny i tyle. Natomiast w ten poniedzialek cos we mnie uderzylo i wkrecilam
Sobie ze sie w nim zakochalam, ze powinnam zerwac ze swoim chlopakiem... czuje sie jak dzi*ka, chce mi sie plakac, nie wiem czy to prawda czy nie, ale tak bardzo nie chce tego- najgorsze jest to ze jak widze tego chlopaka dostaje bol brzucha jakby co najmniej to byly ‚motylki’. Staram sie go unikac bo wiem ze tego nie chce, ale
Czuje sie tak zle w stosunku do mojego chlopaka, i martwie sie ze to juz nie objaw nerwicy a najzwyczajniej zakochalam sie w kims innym- czy ktos tez mial taki objaw? W tym wszystkim moj chlopak wydaje mi sie tak malo interesujacy a jednak z rozpaczenia jedyme czego bym chciala to przytulic go i zrobic cos zeby tego drugiego nigdy nie widziec...
Chlopaka, ot zwykly chlopak, przystojny i tyle. Natomiast w ten poniedzialek cos we mnie uderzylo i wkrecilam
Sobie ze sie w nim zakochalam, ze powinnam zerwac ze swoim chlopakiem... czuje sie jak dzi*ka, chce mi sie plakac, nie wiem czy to prawda czy nie, ale tak bardzo nie chce tego- najgorsze jest to ze jak widze tego chlopaka dostaje bol brzucha jakby co najmniej to byly ‚motylki’. Staram sie go unikac bo wiem ze tego nie chce, ale
Czuje sie tak zle w stosunku do mojego chlopaka, i martwie sie ze to juz nie objaw nerwicy a najzwyczajniej zakochalam sie w kims innym- czy ktos tez mial taki objaw? W tym wszystkim moj chlopak wydaje mi sie tak malo interesujacy a jednak z rozpaczenia jedyme czego bym chciala to przytulic go i zrobic cos zeby tego drugiego nigdy nie widziec...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 19:44
Hejka ja po wizycie u psychiatry.Mam ocd i depresję ogólnie zwiększył mi dawkę leku.Teraz mam obsesję na punkcie tego że moja partnerka mnie nie kocha ,zdradzi , porzuci ito... Uczucia wracają ale te obsesję na temat tego że ona mnie nie kocha itp są Okropne cały czas we wszystkim widzę zagrożenie nawet jak inaczej na mnie spojrzy... Choć jej zachowanie nie wskazuje na to ....masakra
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Kochana, zobacz, to dalej jedno i to samo jest. Ten sam syf. Powiedz, co za leki przyjmujesz?Motyka pisze: ↑4 stycznia 2020, o 22:30Hejka ja po wizycie u psychiatry.Mam ocd i depresję ogólnie zwiększył mi dawkę leku.Teraz mam obsesję na punkcie tego że moja partnerka mnie nie kocha ,zdradzi , porzuci ito... Uczucia wracają ale te obsesję na temat tego że ona mnie nie kocha itp są Okropne cały czas we wszystkim widzę zagrożenie nawet jak inaczej na mnie spojrzy... Choć jej zachowanie nie wskazuje na to ....masakra
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.