Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

23 września 2019, o 16:50

Dawno tutaj nie pisałem,ale teraz muszę prosić o pomoc,bo ja nie wiem co zrobić. Powiedziałem dziewczynie,ze jestem zagubiony w swoich emocjach, ona przyjęła to spokojnie i do wieczora prosiła abym się zastanowił czy chce zerwać. Ja sam nie wiem co dalej,bo z jednej strony chce z nią być,a z drugiej to mam już tak dość tych wszystkich myśli, natręctw, bólu w klatce. Cały organizm mówi mi zebym to zrobił, ze zerwanie przyniesie mi ulgę
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

23 września 2019, o 22:11

tomek19932304 pisze:
23 września 2019, o 16:50
Dawno tutaj nie pisałem,ale teraz muszę prosić o pomoc,bo ja nie wiem co zrobić. Powiedziałem dziewczynie,ze jestem zagubiony w swoich emocjach, ona przyjęła to spokojnie i do wieczora prosiła abym się zastanowił czy chce zerwać. Ja sam nie wiem co dalej,bo z jednej strony chce z nią być,a z drugiej to mam już tak dość tych wszystkich myśli, natręctw, bólu w klatce. Cały organizm mówi mi zebym to zrobił, ze zerwanie przyniesie mi ulgę
Tutaj niestety ale nikt za Cb decyzji nie podejmie. Pamiętaj że jeżeli z tym się nie uporałeś to przy kolejnym związku może wszystko wrócić.
Uczucie tego że jak zerwiesz to zaznasz ulgi, jest nawet uzasadnione z punktu widzenia organizmu, bo skoro to wszystko do tej pory sprawiło Ci tyle bólu, taki kocioł, somaty, to normalne że mózg chce już tylko odpocząć i rozstanie jest w jego mniemaniu wyjściem z sytuacji, bo mózg nie chce cierpieć, on tego nie rozumie, on szuka tylko ukojenia.
Ostatecznie jednak do głosu dochodzi to co czyni z nas ludzi, czyli emocje, to co jest tak silne, to co powduje że możesz się cieszyć związkiem a za chwile czuć przytłoczenie, chęć ucieczki, jednak coś usilnie Cię trzyma przy tej osobie, jest to miłość i tak ważna i tak zależy że nerwica to widzi i dlatego jest tak ciężko.
Początkowo możesz poczuć ulgę, ale później możesz bardzo żałować, jednak i jak swoje odchorujesz, to zacznie mijać, jednak zastanów się mocno i sam w ciszy, spokoju, zastanów się i pomyśl.

Wiem że walka nie jest prosta, ja nawet po dużym już ogarnięciu mam czasami gorsze dni, i to w momencie kiedy czuje się dobrze fizycznie, psychicznie też ok, a czasem ni stąd przyjdzie smutek, w pracy ok, przyjeżdżam do domu i czuje jak zaczyna żołądek lekko ściskać albo czuje jak omijam Żonę, a tego nie chce, bo jest dla Mnie mega ważna i dlatego tyle czasu nerwica zaburza emocje, ale hooj jej w dupe i na imię :) Ja wiem swoje i uporczywie do tego dążę i choć potrafię mieć dziennie kocioł z emocjami jak na rollercosterze, w czym również nie pomagają moje cechy osobowości więc i tu i tu robie ogrom pracy, a nerwica niech zna swoje miejsce w szeregu :)
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

24 września 2019, o 16:44

karoolpl pisze:
23 września 2019, o 22:11
tomek19932304 pisze:
23 września 2019, o 16:50
Dawno tutaj nie pisałem,ale teraz muszę prosić o pomoc,bo ja nie wiem co zrobić. Powiedziałem dziewczynie,ze jestem zagubiony w swoich emocjach, ona przyjęła to spokojnie i do wieczora prosiła abym się zastanowił czy chce zerwać. Ja sam nie wiem co dalej,bo z jednej strony chce z nią być,a z drugiej to mam już tak dość tych wszystkich myśli, natręctw, bólu w klatce. Cały organizm mówi mi zebym to zrobił, ze zerwanie przyniesie mi ulgę
Tutaj niestety ale nikt za Cb decyzji nie podejmie. Pamiętaj że jeżeli z tym się nie uporałeś to przy kolejnym związku może wszystko wrócić.
Uczucie tego że jak zerwiesz to zaznasz ulgi, jest nawet uzasadnione z punktu widzenia organizmu, bo skoro to wszystko do tej pory sprawiło Ci tyle bólu, taki kocioł, somaty, to normalne że mózg chce już tylko odpocząć i rozstanie jest w jego mniemaniu wyjściem z sytuacji, bo mózg nie chce cierpieć, on tego nie rozumie, on szuka tylko ukojenia.
Ostatecznie jednak do głosu dochodzi to co czyni z nas ludzi, czyli emocje, to co jest tak silne, to co powduje że możesz się cieszyć związkiem a za chwile czuć przytłoczenie, chęć ucieczki, jednak coś usilnie Cię trzyma przy tej osobie, jest to miłość i tak ważna i tak zależy że nerwica to widzi i dlatego jest tak ciężko.
Początkowo możesz poczuć ulgę, ale później możesz bardzo żałować, jednak i jak swoje odchorujesz, to zacznie mijać, jednak zastanów się mocno i sam w ciszy, spokoju, zastanów się i pomyśl.

Wiem że walka nie jest prosta, ja nawet po dużym już ogarnięciu mam czasami gorsze dni, i to w momencie kiedy czuje się dobrze fizycznie, psychicznie też ok, a czasem ni stąd przyjdzie smutek, w pracy ok, przyjeżdżam do domu i czuje jak zaczyna żołądek lekko ściskać albo czuje jak omijam Żonę, a tego nie chce, bo jest dla Mnie mega ważna i dlatego tyle czasu nerwica zaburza emocje, ale hooj jej w dupe i na imię :) Ja wiem swoje i uporczywie do tego dążę i choć potrafię mieć dziennie kocioł z emocjami jak na rollercosterze, w czym również nie pomagają moje cechy osobowości więc i tu i tu robie ogrom pracy, a nerwica niech zna swoje miejsce w szeregu :)
Ja też przeżywam takie gorsze dni i chwilę. Mam też takie momenty, że wiem że kocham i nic innego mnie nie obchodzi, a są momenty kiedy czuje jakby pustkę i bardziej sympatię niż miłość. Osobiście też mam tak ze bardzo boję się jeszcze przyszłości momentami a konkretnie ślubu. Te aspekty jeszcze wracają do mnie od czasu do czasu. I też tak mam że niby wszystko jest danego dnia ok, a jestem na krawędzi między spokojem a płaczem.
Ale co, no ciagniemy dalej ten wózek.

Zastanawiam się też, czy może przyszedł taki czas w moim związku z przejścia z zakochania na zaboj, do jakiejś spokojniejszej miłości?
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

24 września 2019, o 22:36

natalia93 pisze:
24 września 2019, o 16:44


Ja też przeżywam takie gorsze dni i chwilę. Mam też takie momenty, że wiem że kocham i nic innego mnie nie obchodzi, a są momenty kiedy czuje jakby pustkę i bardziej sympatię niż miłość. Osobiście też mam tak ze bardzo boję się jeszcze przyszłości momentami a konkretnie ślubu. Te aspekty jeszcze wracają do mnie od czasu do czasu. I też tak mam że niby wszystko jest danego dnia ok, a jestem na krawędzi między spokojem a płaczem.
Ale co, no ciagniemy dalej ten wózek.

Zastanawiam się też, czy może przyszedł taki czas w moim związku z przejścia z zakochania na zaboj, do jakiejś spokojniejszej miłości?
Gorsze dni i okresy własne są normalne, wiele zależy od naszego nastawienia, Ja sam się na tym doświadczyłem że tak powiem, bo przez spory czas było coraz lepiej i jak przyszedł kryzys taki trochę większy, właściwie to spowodowany trochę przez siebie, no ale wiedziałem że może być dzień czy dwa gorzej, ale jak miałem kaca przez tydzień, to niestety ale trochę bardziej to wpłyneło, i tak jak zawsze gdzieś miałem świadomość że okej niech sobie to przylezie kiedy chce, i jak przyszło to chyba spodziewałem się czegoś troche innego, jednak ogarnięcie potrwało kilka dni i teraz jest nawet momentami lepiej, ważne co z tego wyciągniemy :)
Jeżeli chodzi o huśtawki to spoko, właściwie to się przywyczaiłem do tego no i świadomość tego że pochodzi to od cech mojej osobowości (to akurat element z borderline) i to że jednak mogę na to wpłynąć chociaż nie od razu i właściwie ile czasu to zajmie to też mi ciężko powiedzieć, jednak widzę to, ciężko jest to czasami dostrzeć, te malutkie pozytywy, ale nauczyłem się że nimi tez się trzeba czasem napawać.

Teraz jeżeli chodzi dalej o same myśli, ja również pracuje z terapeutką i jej rada jest taka że okej fajnie że puszczam myśli i staram się nie nadawać wartości, jednak czasem mimo tego że to natrętne myśli, to trzeba na chwilę się na nich skupić i zobaczyć czy coś głębiej jeszcze nie daje paliwa. Dlatego polecam pracę z terapeutą, jednak nie każdy może mieć taką przeszłość i tak ukształtowana strukture osobowości jak Ja, no i każdy jest indywidualnym przypadkiem w pewnym sensie, bo każdy ma jakiś swój "konik"

Co do samego zakochania na zabój, to faktycznie początkowo jest ten okres "chorobowy" :P czyli zakochanie, jednak to chemia no i tu samo się ciągnie, a tak na dobrą sprawę taka prawdziwa miłość, to zaczyna się po tym okresie i tym czy Ty i druga osoba checię być ze sobą, i wtedy szaczunek, pomoc, wsparcie, zrozumienie, pokonywanie problemów razem, czasem nawet i kłótnie to wszystko składa się na miłość i OCD to widzi, że ta osoba druga jest dla Cb tak cholernie ważna i dlatego to wszystko ma taką moc i trzeba o tym pamiętać głównie w momentach kryzysu, tak się pokonuje OCD, konfrontacja, pokazanie że jest inaczej i masz w dupie podrzuconą fikcje :)
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

25 września 2019, o 14:01

karoolpl pisze:
24 września 2019, o 22:36
natalia93 pisze:
24 września 2019, o 16:44


Ja też przeżywam takie gorsze dni i chwilę. Mam też takie momenty, że wiem że kocham i nic innego mnie nie obchodzi, a są momenty kiedy czuje jakby pustkę i bardziej sympatię niż miłość. Osobiście też mam tak ze bardzo boję się jeszcze przyszłości momentami a konkretnie ślubu. Te aspekty jeszcze wracają do mnie od czasu do czasu. I też tak mam że niby wszystko jest danego dnia ok, a jestem na krawędzi między spokojem a płaczem.
Ale co, no ciagniemy dalej ten wózek.

Zastanawiam się też, czy może przyszedł taki czas w moim związku z przejścia z zakochania na zaboj, do jakiejś spokojniejszej miłości?
Gorsze dni i okresy własne są normalne, wiele zależy od naszego nastawienia, Ja sam się na tym doświadczyłem że tak powiem, bo przez spory czas było coraz lepiej i jak przyszedł kryzys taki trochę większy, właściwie to spowodowany trochę przez siebie, no ale wiedziałem że może być dzień czy dwa gorzej, ale jak miałem kaca przez tydzień, to niestety ale trochę bardziej to wpłyneło, i tak jak zawsze gdzieś miałem świadomość że okej niech sobie to przylezie kiedy chce, i jak przyszło to chyba spodziewałem się czegoś troche innego, jednak ogarnięcie potrwało kilka dni i teraz jest nawet momentami lepiej, ważne co z tego wyciągniemy :)
Jeżeli chodzi o huśtawki to spoko, właściwie to się przywyczaiłem do tego no i świadomość tego że pochodzi to od cech mojej osobowości (to akurat element z borderline) i to że jednak mogę na to wpłynąć chociaż nie od razu i właściwie ile czasu to zajmie to też mi ciężko powiedzieć, jednak widzę to, ciężko jest to czasami dostrzeć, te malutkie pozytywy, ale nauczyłem się że nimi tez się trzeba czasem napawać.

Teraz jeżeli chodzi dalej o same myśli, ja również pracuje z terapeutką i jej rada jest taka że okej fajnie że puszczam myśli i staram się nie nadawać wartości, jednak czasem mimo tego że to natrętne myśli, to trzeba na chwilę się na nich skupić i zobaczyć czy coś głębiej jeszcze nie daje paliwa. Dlatego polecam pracę z terapeutą, jednak nie każdy może mieć taką przeszłość i tak ukształtowana strukture osobowości jak Ja, no i każdy jest indywidualnym przypadkiem w pewnym sensie, bo każdy ma jakiś swój "konik"

Co do samego zakochania na zabój, to faktycznie początkowo jest ten okres "chorobowy" :P czyli zakochanie, jednak to chemia no i tu samo się ciągnie, a tak na dobrą sprawę taka prawdziwa miłość, to zaczyna się po tym okresie i tym czy Ty i druga osoba checię być ze sobą, i wtedy szaczunek, pomoc, wsparcie, zrozumienie, pokonywanie problemów razem, czasem nawet i kłótnie to wszystko składa się na miłość i OCD to widzi, że ta osoba druga jest dla Cb tak cholernie ważna i dlatego to wszystko ma taką moc i trzeba o tym pamiętać głównie w momentach kryzysu, tak się pokonuje OCD, konfrontacja, pokazanie że jest inaczej i masz w dupie podrzuconą fikcje :)
Moja terapeutka sądzi, że nic praktycznie nie dzieje się bez przyczyny, że dużo rzeczy ma swoje podłoże.
Ja miałam nie za fajne dzieciństwo, problemy w domu z rodzicami i fatalne relacje z nimi. I jak wcześniej przez kilka lat męczyły mnie somaty, to do życia podchodzilam zawsze pozytywnie.
A teraz przy rocd, moje lęki i obawy, wydaje mi się że książkowo są połączone z tym co się działo w przeszłości u mnie..
Zabawne, bo przed rocd nie bałam się tych rxrczy co teraz się obawiam. A wręcz nie mogłam się doczekać przyszłości i zmian i bardziej dorosłego życia. A teraz jest niestety odwrotnie. I towarzyszy temu lęk i ciągły niepokój.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

25 września 2019, o 22:33

natalia93 pisze:
25 września 2019, o 14:01

Moja terapeutka sądzi, że nic praktycznie nie dzieje się bez przyczyny, że dużo rzeczy ma swoje podłoże.
Ja miałam nie za fajne dzieciństwo, problemy w domu z rodzicami i fatalne relacje z nimi. I jak wcześniej przez kilka lat męczyły mnie somaty, to do życia podchodzilam zawsze pozytywnie.
A teraz przy rocd, moje lęki i obawy, wydaje mi się że książkowo są połączone z tym co się działo w przeszłości u mnie..
Zabawne, bo przed rocd nie bałam się tych rxrczy co teraz się obawiam. A wręcz nie mogłam się doczekać przyszłości i zmian i bardziej dorosłego życia. A teraz jest niestety odwrotnie. I towarzyszy temu lęk i ciągły niepokój.
Moja twierdzi podobnie, więc coś może i w tym jest :D dodatkowo jak zacznie się grzebać w przeszłości to mogą odblokować się pewne emocje, odczucia, które potrafią wpłynąć na pogorszenie stanu. Jeżeli chodzi o dzieciństwo, to jeżeli to Cię pocieszy to też u mnie lekko nie było, aczkolwiek ze strony matki dostałem troski, ale w małym stopniu i nie tak że nie chciała, bo chciała i to mocno, jednak musiała pracować na utrzymanie i jedzenie bo mój stary walił wódę i miał swój świat. Ale jakoś Mnie to mocno nie dobijało, okej czasami człowiek był smutny że takie rzeczy go spotykają w życiu, ale jakoś tego nigdy mocno z tym nie łączyłem, jedynie może to że nie miałem wzorca i to że musiałem chyba za szybko dorosnąć, ale właściwie to radość to :D

Co do samego OCD, to musisz wiedzieć i przestać się dziwić że coś np. Cię męczy a kiedyś się np. z tego śmiałaś czy od razu umiałaś łapać dystans, bo logika swoje, a emocje swoje :P no i to że ocd czerpie moc z podsyłania nam ciągle, w kółko myśli tak na dobrą sprawe sprzecznych z nami samymi, z naszymi przekonaniami, tym co chcemy, dlatego często nadajemy im moc, wartość której tak na dobrą sprawę nigdy dostać nie powinny, no ale właśnie tutaj wymagana jest praca od siebie samych.
Dlatego warto zmienić podejście na takie w k†órym dopuszczamy każdą myśl, każde odczucie, bez dziwienia się w ogóle i bez czekania tak na dobrą sprawe na przyjście czy to myśli, emocji, odczucia, bo to i to powoduje napięcie, niech przyłazi sobie co chce i kiedy chce :)
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

26 września 2019, o 15:45

karoolpl pisze:
25 września 2019, o 22:33
natalia93 pisze:
25 września 2019, o 14:01

Moja terapeutka sądzi, że nic praktycznie nie dzieje się bez przyczyny, że dużo rzeczy ma swoje podłoże.
Ja miałam nie za fajne dzieciństwo, problemy w domu z rodzicami i fatalne relacje z nimi. I jak wcześniej przez kilka lat męczyły mnie somaty, to do życia podchodzilam zawsze pozytywnie.
A teraz przy rocd, moje lęki i obawy, wydaje mi się że książkowo są połączone z tym co się działo w przeszłości u mnie..
Zabawne, bo przed rocd nie bałam się tych rxrczy co teraz się obawiam. A wręcz nie mogłam się doczekać przyszłości i zmian i bardziej dorosłego życia. A teraz jest niestety odwrotnie. I towarzyszy temu lęk i ciągły niepokój.
Moja twierdzi podobnie, więc coś może i w tym jest :D dodatkowo jak zacznie się grzebać w przeszłości to mogą odblokować się pewne emocje, odczucia, które potrafią wpłynąć na pogorszenie stanu. Jeżeli chodzi o dzieciństwo, to jeżeli to Cię pocieszy to też u mnie lekko nie było, aczkolwiek ze strony matki dostałem troski, ale w małym stopniu i nie tak że nie chciała, bo chciała i to mocno, jednak musiała pracować na utrzymanie i jedzenie bo mój stary walił wódę i miał swój świat. Ale jakoś Mnie to mocno nie dobijało, okej czasami człowiek był smutny że takie rzeczy go spotykają w życiu, ale jakoś tego nigdy mocno z tym nie łączyłem, jedynie może to że nie miałem wzorca i to że musiałem chyba za szybko dorosnąć, ale właściwie to radość to :D

Co do samego OCD, to musisz wiedzieć i przestać się dziwić że coś np. Cię męczy a kiedyś się np. z tego śmiałaś czy od razu umiałaś łapać dystans, bo logika swoje, a emocje swoje :P no i to że ocd czerpie moc z podsyłania nam ciągle, w kółko myśli tak na dobrą sprawe sprzecznych z nami samymi, z naszymi przekonaniami, tym co chcemy, dlatego często nadajemy im moc, wartość której tak na dobrą sprawę nigdy dostać nie powinny, no ale właśnie tutaj wymagana jest praca od siebie samych.
Dlatego warto zmienić podejście na takie w k†órym dopuszczamy każdą myśl, każde odczucie, bez dziwienia się w ogóle i bez czekania tak na dobrą sprawe na przyjście czy to myśli, emocji, odczucia, bo to i to powoduje napięcie, niech przyłazi sobie co chce i kiedy chce :)
U mnie w rodzinie podobnie, jednak ojciec nie miał swojego świata, tylko cały swój alkoholizm skupial na rodzinie że tak powiem..
Wzorca dobrze funkcjonującej rodziny i małżeństwa niestety nie mam. I jak kiedyś byłam przekonana że ja tak mieć nie będę, to rocd przyniosło też strach że skończę tak samo jak rodzice. No cóż.

Moja nerwica jednak jest połączona tym co się działo w domu pod wieloma względami, wyszło tylko z kilkuletnim opóźnieniem. Więc może po prostu wychodzi w ten sposób dalej na światło dzienne, jakieś kolejne warstwy tych problemów.

Nie ma co, ukształtowały te lata pewne schematy myślenia i zachowania. A ja mam za sobą lata trzymania emocji strachu, złości i smutku. Uciekania od życia, od tych emocji i problemów. Taki był mój sposób na radzenie sobie z tym. Ale.. Kto mógłby wiedzieć.. Miałam wtedy 14-18 lat. Nikt mi nie mówił że powinno to wyglądać inaczej.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
JaJulia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 23 maja 2019, o 20:43

27 września 2019, o 11:07

Mieliście albo macie czasami tak ze po lepszych 2 tyg przychodzi to cholerstwo znowu i znowu wam mąci w głowie mimo to ze bierzecie leki i wstajecie rano z takim czymś ze już nie macie siły? Już nie macie pomysłu jak się z tego znowu wygrzebać? I ogarnia was taka beznadzieja i płakać się chce
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

27 września 2019, o 17:03

JaJulia pisze:
27 września 2019, o 11:07
Mieliście albo macie czasami tak ze po lepszych 2 tyg przychodzi to cholerstwo znowu i znowu wam mąci w głowie mimo to ze bierzecie leki i wstajecie rano z takim czymś ze już nie macie siły? Już nie macie pomysłu jak się z tego znowu wygrzebać? I ogarnia was taka beznadzieja i płakać się chce
Ja niestety nie mam tak że mam 2 tyg super. Moje dni są mniej więcej takie same. Jeśli chodzi o lepsze momenty to rzeczywiście są to momenty.
Ale z drugiej strony nie ma też tragedii. Jak mam zajęcie to zapominam o tym problemie i jest niemal normalnie.
Gorsze momenty mam, bo często chce mi się po prostu płakać. Czasami nawet nie wiem dlaczego, po prostu tak jestem pełna płaczu.
A czasami wiem dlaczego, bo jestem pusta, jest nie tak jak.chce I mam momenty załamania.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

30 września 2019, o 14:14

Przyszłam sie trochę pozalic dziś I wygadac.

Mimo, że myśli które mam apropos moich uczuć do chłopaka nie wywołują u mnie już leku, to wywołują wielki smutek, bo w większości jednak kończy się na tym, że nie czuję do niego nic.

Nawwet jeżeli czasami wydaje mi się że czuję trochę, albo bardzo, ale na sekundę, to 80 % czasu to pustka i smutek z tego powodu..

Czuje się jakbym była dwoma osobami. Jedna która pamięta nasza miłość i logika mówi jej, że chcesz go pocałować, przytulić, buc z nim blisko. Ze nie chce się z nim rozstać. Ze chce próbować. I robię te rzeczy.

Z drugiej strony jest druga ja. Która jest smutna, placzliwa strasznie. Zdaje sobie sprawę że jest nieszczęśliwa przez to, że uczucia nie są klarowne. Chve mi się płakać nad tym wszystkim często..

Gdy chce go całować, przytulać to robię to. Jednak czuje się dziwnie.. Jakby to nie bylo to. Czuję że jest inaczej. Czuję blokadę.. Czuję jakbym nie umiała rozluźnić się I tulic z pełną miłością.

Nadal często się sprawdzam. I przychodzi to automatycznie. Myślę "a może teraz coś poczuje?" I wsluchuje się w siebie. I nic. I to smutne. Bardzo.

Gdy miałam nerwice z somatami, zanim rozpoczął się problem z rocd, to budząc się rano przez tą jedną sekundę czułam się dibrze, a potem zaczynały się objawy. To dawało dużego kopniaka, bo wiedziałam że to nerwa.

Teraz budzę się i nawet tej sekundy nie mam. Nie mam przez sekundę nawet "o jej czuje się go kocham, czuję się normlanie".

Byłam osoba która codziennie po kilka razy mówiła że kocha nad życie.. Teraz nie pamiętam kiedy to powiedziałam. Czasami jak mam ochotę, to boję się. Bo nawet nie wiem czy to prawda.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

30 września 2019, o 14:23

Hej ..nie jestem expertem ale te twoje posty pojawiają się już od jakiegoś czasu ...w nerwicy jest tak ze następuje brak uczuć ale jeśli ty juz nie wiesz co i jak i chyba sama się w tym gubisz to chyba dobrym sprawdzeniem będzie np tydzień rozłąki i wtedy po tygodniu jak zatesknisz to może wrócą uczucia chodzby chwilowe i będziesz wiedziała że to nerwa ci je przysłania ...pozdrawiam 😊
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

30 września 2019, o 14:34

Maciej Bizoń pisze:
30 września 2019, o 14:23
Hej ..nie jestem expertem ale te twoje posty pojawiają się już od jakiegoś czasu ...w nerwicy jest tak ze następuje brak uczuć ale jeśli ty juz nie wiesz co i jak i chyba sama się w tym gubisz to chyba dobrym sprawdzeniem będzie np tydzień rozłąki i wtedy po tygodniu jak zatesknisz to może wrócą uczucia chodzby chwilowe i będziesz wiedziała że to nerwa ci je przysłania ...pozdrawiam 😊
Tak, pojawiają się od jakiegoś czasu, bo od jakiegoś czasu dopadło mnie rocd. 😁

Pomysł z rozlaka z tego co wiem nie jest zbyt popierany Przez społeczeństwo tutaj, staram się im wierzyć.

No i Tez w praktyce trochę to nie jest możliwe, bo mieszkamy razem, a przeprowadzki moje czy jego to jest za duży krok, żeby sobie "ot tak próbować"..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

30 września 2019, o 14:36

To poprostu nie analizuj tego aż tak bo się sama w tym kręcisz 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

30 września 2019, o 14:42

Maciej Bizoń pisze:
30 września 2019, o 14:36
To poprostu nie analizuj tego aż tak bo się sama w tym kręcisz 😉
Łatwiej mówić, trudniej zrobić 😁

Ciężko czasem po prostu nieanalizowac. No bo jak to zrobić, jak co jakiś czas automatycznie niemal się sprawdzam, i tak jak pisałam mimo, że chve się przytulić, to wiem że to przytulenie nie jest już tak przepełnione uczuciami i beztroskie jak kiedyś.
To jednak to do człowieka przychodzi, bo wie że nadal jest coś nie tak.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

30 września 2019, o 14:58

Ciężki temat z.Tobą Natalko 😅😅 zacznij robić na drutach ..znajdź jakieś zajęcie i uwolnij się od Analizy tych twoich uczuć ..co ma być to będzie 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
ODPOWIEDZ