Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

28 lipca 2019, o 21:37

witorrr98 pisze:
28 lipca 2019, o 14:58
Hah, akceptacja czarnych scenariuszy to podświadome tworzenie nowych, które są wyjściem z sytuacji nerwowej, które po jakimś czasie trafiają do świadomości i pomagają wyznaczyć cel, bowiem umysł nie znosi pustki ;)
Powiem Ci, że skomplikowane to zdanie 😁 możesz rozłożyć na czynniki pierwsze?
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

28 lipca 2019, o 22:02

natalia93 pisze:
28 lipca 2019, o 21:37
witorrr98 pisze:
28 lipca 2019, o 14:58
Hah, akceptacja czarnych scenariuszy to podświadome tworzenie nowych, które są wyjściem z sytuacji nerwowej, które po jakimś czasie trafiają do świadomości i pomagają wyznaczyć cel, bowiem umysł nie znosi pustki ;)
Powiem Ci, że skomplikowane to zdanie 😁 możesz rozłożyć na czynniki pierwsze?
Gdy naprawdę zaakceptujesz dany scenariusz umysł o nim zapomina, ponieważ dany aspekt, który zaakceptowałaś wchodzi do strefy, w której możesz ją przywołać z pamięci, nie zamartwiając się nim.A międzyczasie po prostu go nie ma w Twojej głowie, bo nie jest natrętny.W tym właśnie międzyczasie tworzą się nowe alternatywne scenariusze dla Twojej sytuacji, które nie mogłaś przywołać, ponieważ czarny był na pierwszym planie i przyćmiewał wszystko inne.
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

28 lipca 2019, o 23:24

natalia93 pisze:
28 lipca 2019, o 21:37
witorrr98 pisze:
28 lipca 2019, o 14:58
Hah, akceptacja czarnych scenariuszy to podświadome tworzenie nowych, które są wyjściem z sytuacji nerwowej, które po jakimś czasie trafiają do świadomości i pomagają wyznaczyć cel, bowiem umysł nie znosi pustki ;)
Powiem Ci, że skomplikowane to zdanie 😁 możesz rozłożyć na czynniki pierwsze?
Wiesz tak całkowicie łopatologicznie to dla mnie ta akceptacja tych czarnych scenariuszy to przyjęcie w głowie tej najgorszej opcji przy świadomości, ze to tylko iluzja zaburzonego stanu emocjonalnego. Ale żeby było prościej to zrozumieć to taki prosty przykład. Naszła mnie np myśl, ze zabije prezydenta☺️ Oooo albo, ze sie zakochałam w
Lady Gadze (zaznaczam ze mam męża i dzieci i orientacje jak najbardziej ok🤣). Okej ja przyjęłam te myśli i np wyobraziłam sobie, ze zabijam tego prezydenta czy ze się migdale z ta Lady Gaga😂 i teraz jak to się ma do rzeczywistości? A no srak😂 no ni jak i tak samo maja się do rzeczywistości te wszystkie nasze myśli i rozkminy! Czy ty myśląc natrętna ze nie kochasz przestajesz kochać? Albo myślą, ze zrobisz komuś krzywdę stajesz się morderca? A no nie! Dlatego przyjmij teraz w głowie, ze nie kochasz i zobacz ze to iluzja (bo prawda jest taka, ze ten scenariusz, myśl jest tylko w twojej głowie) i dalej się już stanie to co napisał Wiktor powyzej☺️
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

30 lipca 2019, o 21:58

witorrr98 pisze:
28 lipca 2019, o 22:02
natalia93 pisze:
28 lipca 2019, o 21:37
witorrr98 pisze:
28 lipca 2019, o 14:58
Hah, akceptacja czarnych scenariuszy to podświadome tworzenie nowych, które są wyjściem z sytuacji nerwowej, które po jakimś czasie trafiają do świadomości i pomagają wyznaczyć cel, bowiem umysł nie znosi pustki ;)
Powiem Ci, że skomplikowane to zdanie 😁 możesz rozłożyć na czynniki pierwsze?
Gdy naprawdę zaakceptujesz dany scenariusz umysł o nim zapomina, ponieważ dany aspekt, który zaakceptowałaś wchodzi do strefy, w której możesz ją przywołać z pamięci, nie zamartwiając się nim.A międzyczasie po prostu go nie ma w Twojej głowie, bo nie jest natrętny.W tym właśnie międzyczasie tworzą się nowe alternatywne scenariusze dla Twojej sytuacji, które nie mogłaś przywołać, ponieważ czarny był na pierwszym planie i przyćmiewał wszystko inne.

Mhhhmm, ok, teraz o wiele jaśniej.
Chyba brakuje mi Triche jaj jeszcze, żeby skorzystać z tej metody. No bo jeśli mam zaakceptować fakt, że może nie kocham swojego chłopaka, to ciężko z takim faktem teraz żyć.
Bardziej poszłam a kierunku toku myślenia "nie, na pewno go kocham, tam w środku, teraz po prostu mój stan emocjonalny płata mi figle i nie jestem w stanie tego poczuć", "to nerwa, ona chve żebyś tak myślała" itd. Plus nadchodzące myśli natretne staram się ucinac I dusić w zarodku, żeby się nie rozwinęły.


Ogólnie jest lepiej jeśli chodzi o moje odczuwanie uczuć względem chłopaka. Są momenty, przeblyski, w których czuje do niego miłość.
Bardzo często nadal czuje jakiś taki dziwny niepokój. W ciele, bo skupia się on zarówno w karku, na plecach, na głowie.. Ale też właśnie w myślach. I czasami nawet nie mam konkretnej myśli w głowie, ale czuję niepokój. Nie wiem czy to ma sens dla was xd
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Kaja123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 11 listopada 2018, o 10:19

31 lipca 2019, o 14:22

Kochani a mój chłopak chce ze mną mieszkać. Tez bym chciała ale w głowie mnóstwo myśli i leków. Co jeśli się sobą znudzimy? Co jeśli nie wyjdzie nam to na dobre? Co jeśli jeszcze bardziej uczucia osłabną? Cały czas mam natrety ze jest dla mnie za głupi i zbyt mało myśli. To jest okropne. Nie mam siły z tym walczyć. I w dodatku to poczucie ze już nigdy nie bedzid jak dawniej, już nigdy nie będzie dla mnie taki cudowny jak przed nerwica i ze wszystkie motylki minęły. Co robić?
JaJulia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 23 maja 2019, o 20:43

31 lipca 2019, o 15:23

Kaja123 pisze:
31 lipca 2019, o 14:22
Kochani a mój chłopak chce ze mną mieszkać. Tez bym chciała ale w głowie mnóstwo myśli i leków. Co jeśli się sobą znudzimy? Co jeśli nie wyjdzie nam to na dobre? Co jeśli jeszcze bardziej uczucia osłabną? Cały czas mam natrety ze jest dla mnie za głupi i zbyt mało myśli. To jest okropne. Nie mam siły z tym walczyć. I w dodatku to poczucie ze już nigdy nie bedzid jak dawniej, już nigdy nie będzie dla mnie taki cudowny jak przed nerwica i ze wszystkie motylki minęły. Co robić?
Hej, pomimo tego ze sama mam dużo problemów ze swoim zaburzeniem mogę Ci powiedzieć ze ja sama się przeprowadziłam do partnera w trakcie nerwicy wiec spokojnie, tez się bałam wielu rzeczy podobnych do Twoich myśli. Ja podjęłam decyzje ze będzie jak będzie, staramy się żyć normalnie wiadomo ze jest jeszcze dużo gorszych dni ale walczymy oboje. Jeżeli się mega obawiasz jak to będzie spróbuj narazie pomieszkiwać z nim w sensie na pare dni. Ja np na początku chciałam uciekać ale to mija, ta chęć ucieczki. Także trzymam kciuki, nie obawiaj się. Ja tez walczę z głowa tak jak każdy tutaj. Można powiedzieć ze każdy przechodzi swoje piekiełko ale to od nas zależy czy to przezwyciężymy. Jakbyś chciała się czegoś dowiedzieć to jestem na pw. ;)
Kaja123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 11 listopada 2018, o 10:19

31 lipca 2019, o 15:33

Dziękuje za odpowiedz! Zaczynam dostrzegać ze ja bardzo boje się zmian i mam wrażenie ze taka radykalna zmiana jak mieszkanie razem w innym mieście będzie mnie tak jakby oddalać od tego co było- od tej pięknej przeszłości pełnej uczuć i miłości. A ja nie chce się od niej oddalać. Chce żeby było jak dawniej, mam jakaś schize na punkcie przeszłości i boje się ze już nigdy tak na niego nie spojrzę jak przed nerwica...
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

31 lipca 2019, o 17:09

Kaja123 pisze:
31 lipca 2019, o 15:33
Dziękuje za odpowiedz! Zaczynam dostrzegać ze ja bardzo boje się zmian i mam wrażenie ze taka radykalna zmiana jak mieszkanie razem w innym mieście będzie mnie tak jakby oddalać od tego co było- od tej pięknej przeszłości pełnej uczuć i miłości. A ja nie chce się od niej oddalać. Chce żeby było jak dawniej, mam jakaś schize na punkcie przeszłości i boje się ze już nigdy tak na niego nie spojrzę jak przed nerwica...

Mi objawy związane z kwestionowaniem miłości do mojego chłopaka zaczęły się z różnych przyczyn, ale ogólnie w tym czasie miałam duży stres związany ze zmianami w życiu, między innymi ze zmianą miejsca zamieszania i wspólne przeniesienie się do nowego mieszkania.

Na początku gdy zaczęło mi się to dziać i byłam przerażona. Twierdziłam nawet zze jest nam może potrzebna przerwa i ucieklam na chyba 4 dni do koleżanki, Ale to był zły pomysl, bo nie dość że czułam się u niej źle i nie u siebie, Wgl nie komfortowo, to jeszcze miałam w głowie takie "co tu się odpierd*ala", "co się dzieje", "co ja robię", "przecież tego wszystkiego chciałam już od dawna". I tak, o przeprowadzce wspólnie do mieszkania marzyłam już od dawna, o zmianie pracy również.. A jak to wszystko przyszło, plus jeszcze parę innych głupich rzrxzy, nerwica mi się rozkręcila. A że nigdy wcześniej w nerwie nie miałam żadnych natretow, a w dodatku dotyczących mojego chłopaka, to poczułam że świat mi się kompletnie zawalił.

Ale od tego momentu minal miesiąc. I uwierz mi, jest lepiej. Czas, praca nad sobą pomaga.
Kazdy chce żeby było jak dawniej. Każdy chce nie pamiętać o tym co się wydarzyło, o tych myślach i sytuacjach jakie one wywołały i emanowac tylko bezinteresowna lawina miłości do partnera. Ja jestem osobą bardzo uczuciowa i chyba nikogo tak nie kochałam jak mojego faceta 😁 I nadal go kocham, wierzę w to i wierzę w to że będzie tak jak chociażby 2 miesiące temu. Tylko w nerwice można popaść szybko, ale wyjść z niej już trochę zajmuje.
Dlatego daj sobie czas, staraj się żyć normalnie, a powoli, powoli waystsko będzie wracać na swoje tory.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

31 lipca 2019, o 20:59

Kaja123 pisze:
31 lipca 2019, o 15:33
Dziękuje za odpowiedz! Zaczynam dostrzegać ze ja bardzo boje się zmian i mam wrażenie ze taka radykalna zmiana jak mieszkanie razem w innym mieście będzie mnie tak jakby oddalać od tego co było- od tej pięknej przeszłości pełnej uczuć i miłości. A ja nie chce się od niej oddalać. Chce żeby było jak dawniej, mam jakaś schize na punkcie przeszłości i boje się ze już nigdy tak na niego nie spojrzę jak przed nerwica...
Hej Kajusia, mam to samo. Że jak zmienimy miejsce, choćby wyjazd na wakacje, to tam nie poczuje się jak tu na miejscu, gdzie przeżył tylw pięknych chwil. Wczoraj się przeprowadziłam, do bloku obok ledwie, a już mam tak, że w tym mieszkaniu nie będzie tak jak w poprzednim, gdzie było tyle przebłysków. Także nie jesteś sama Kochana! Walczymy dalej :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

31 lipca 2019, o 21:07

Od ostatniego mojego postu mija miesiąc. Nastopila mega mega poprawa. Powiedziałem sobie "TO NERWICA" i wszystko ale to wszystko zacząłem pakować do wora. Z początku było gozeh parę dni ale potem odzyskałem uczucia wiem. Ze kocham moją kobietę czuje to i jest super. Ale oczywiście zdarzają się gorsze dni i momenty w ciągu dnia tzn nadchodzi myśl lekowa ale ja już wiem czym ona jest nie zastanawiam się nad nią bo to gwóźdź do trumny. Ona zaraz odpuści i ja o niej zapomnę. Pewie jeszcze z rok będą mnie nachodzi myśli ale już wiem co jest nie tak. Wczoraj mnie próbowało tak wkręcić mocno ale się nie dalem. Najważniejsze to jest pakowanie wszystkiego do worka i nie myślenie o problemie nie analizowanie tego niech sobie to jest ja idę robić coś innego po czym tej myśli nie ma a z czasem pojawiają się sporadycznie. Obawiam się teraz tego że chwyciła mnie hipochondria śmiać mi się chce i płakać bo jak. Miałem rocd to mówilem nigdy bym się nie wkrecil w chorobę bo się nie boję jej. I co boję się że mam raka gardła. I że umrę i zostawi moja kobietę z którą chcę życie spędzić i ja bardzo Kocham a sam chce dożyć starości rodzice będą cierpieć moja kobieta. A to moja wina bo palilem papierosy....
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

1 sierpnia 2019, o 00:01

Mario26 pisze:
31 lipca 2019, o 21:07
Od ostatniego mojego postu mija miesiąc. Nastopila mega mega poprawa. Powiedziałem sobie "TO NERWICA" i wszystko ale to wszystko zacząłem pakować do wora. Z początku było gozeh parę dni ale potem odzyskałem uczucia wiem. Ze kocham moją kobietę czuje to i jest super. Ale oczywiście zdarzają się gorsze dni i momenty w ciągu dnia tzn nadchodzi myśl lekowa ale ja już wiem czym ona jest nie zastanawiam się nad nią bo to gwóźdź do trumny. Ona zaraz odpuści i ja o niej zapomnę. Pewie jeszcze z rok będą mnie nachodzi myśli ale już wiem co jest nie tak. Wczoraj mnie próbowało tak wkręcić mocno ale się nie dalem. Najważniejsze to jest pakowanie wszystkiego do worka i nie myślenie o problemie nie analizowanie tego niech sobie to jest ja idę robić coś innego po czym tej myśli nie ma a z czasem pojawiają się sporadycznie. Obawiam się teraz tego że chwyciła mnie hipochondria śmiać mi się chce i płakać bo jak. Miałem rocd to mówilem nigdy bym się nie wkrecil w chorobę bo się nie boję jej. I co boję się że mam raka gardła. I że umrę i zostawi moja kobietę z którą chcę życie spędzić i ja bardzo Kocham a sam chce dożyć starości rodzice będą cierpieć moja kobieta. A to moja wina bo palilem papierosy....
To teraz Mario przeczytaj Swoje ostatnie zdania i po tym ponownie pierwsze. Załapałeś co to nerwica i jak działa, w końcu odważyłeś się, no to teraz czas na prawdziwą pracę nad sobą i zauburzeniem, bo już łapiesz, to teraz działaj świadomie! :)
Ja mialem od bardzo długiego czasu spokók, mimo to dalej pracuje nad sobą i widzisz tego ogromny pozytyw. Ba nawet teraz miałem mały kryzys, i to spowodowany olbrzymim szcześciem :D taki paradoks, zostałem ojcem i jak zrobiłem pempkowę to kac trzymał Mnie od poniedziałku do dziś, jednak zamiast dać się myślom i iśc za ich ciągiem, ja to staram przekuć w pozytyw i w coś co utrwali Mnie w tym że dotychczasowa praca była super, i nawet nie chodzi oto że to był zwykły kac, z takim większym zatruciem bo ciężko było z jedzeniem i automatycznie zaczęła działać podświadoma część, bo jak moje zaburzenie się zaczeło, to właśnie nie mogłem jeść bo miałem ścisk żołądka, tak tutaj podobne reakcje organizmu, ale już praca którą wykonalem wcześniej przyniosła pozytyw, bo potrafiłem szybko się odciąc, zaakceptować i dać przpełynąć myślom i dalej mimo tego że słabo się czułem, pojawiał się takie piki ogromnego napięcia, jednak ja wiedzący skąd, dlaczego, potrafiłem odcinać się i dobić szybko do podświadomości że to poprostu kac, który dał jakies tam pole manewru na zadziałanie automatycznych myśli i tego co się wydarzyło kiedyś, ale udało się szybko ogarnąć :)
JaJulia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 23 maja 2019, o 20:43

3 sierpnia 2019, o 13:40

Czy ktoś z was brał Anafranil? Jakie macie „doświadczenie” z tym lekiem? Efekty maja być po 2-3 tyg. Ale brałam już Bioxetin i on wywołał u mnie relacje paradoksalna i teraz się boje ze Anafranil zrobi to samo...
Awatar użytkownika
romaroma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 11 grudnia 2017, o 23:35

4 sierpnia 2019, o 07:35

Jakie macie sposoby na radzenie sobie z analizą - rocd podczas spotkań z partnerami, ale i w samotności jaki dialog wewnętrzny prowadzicie?
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

4 sierpnia 2019, o 08:45

JaJulia pisze:
3 sierpnia 2019, o 13:40
Czy ktoś z was brał Anafranil? Jakie macie „doświadczenie” z tym lekiem? Efekty maja być po 2-3 tyg. Ale brałam już Bioxetin i on wywołał u mnie relacje paradoksalna i teraz się boje ze Anafranil zrobi to samo...
Anafranil dla mnie był wybawieniem! Wspaniałe się po nim czułam mimo minimalnej dawki (10mg) na dobę. Ustąpiły mi po nim wszystkie dolegliwości somatyczne!
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

4 sierpnia 2019, o 08:51

karoolpl pisze:
1 sierpnia 2019, o 00:01
Mario26 pisze:
31 lipca 2019, o 21:07
Od ostatniego mojego postu mija miesiąc. Nastopila mega mega poprawa. Powiedziałem sobie "TO NERWICA" i wszystko ale to wszystko zacząłem pakować do wora. Z początku było gozeh parę dni ale potem odzyskałem uczucia wiem. Ze kocham moją kobietę czuje to i jest super. Ale oczywiście zdarzają się gorsze dni i momenty w ciągu dnia tzn nadchodzi myśl lekowa ale ja już wiem czym ona jest nie zastanawiam się nad nią bo to gwóźdź do trumny. Ona zaraz odpuści i ja o niej zapomnę. Pewie jeszcze z rok będą mnie nachodzi myśli ale już wiem co jest nie tak. Wczoraj mnie próbowało tak wkręcić mocno ale się nie dalem. Najważniejsze to jest pakowanie wszystkiego do worka i nie myślenie o problemie nie analizowanie tego niech sobie to jest ja idę robić coś innego po czym tej myśli nie ma a z czasem pojawiają się sporadycznie. Obawiam się teraz tego że chwyciła mnie hipochondria śmiać mi się chce i płakać bo jak. Miałem rocd to mówilem nigdy bym się nie wkrecil w chorobę bo się nie boję jej. I co boję się że mam raka gardła. I że umrę i zostawi moja kobietę z którą chcę życie spędzić i ja bardzo Kocham a sam chce dożyć starości rodzice będą cierpieć moja kobieta. A to moja wina bo palilem papierosy....
To teraz Mario przeczytaj Swoje ostatnie zdania i po tym ponownie pierwsze. Załapałeś co to nerwica i jak działa, w końcu odważyłeś się, no to teraz czas na prawdziwą pracę nad sobą i zauburzeniem, bo już łapiesz, to teraz działaj świadomie! :)
Ja mialem od bardzo długiego czasu spokók, mimo to dalej pracuje nad sobą i widzisz tego ogromny pozytyw. Ba nawet teraz miałem mały kryzys, i to spowodowany olbrzymim szcześciem :D taki paradoks, zostałem ojcem i jak zrobiłem pempkowę to kac trzymał Mnie od poniedziałku do dziś, jednak zamiast dać się myślom i iśc za ich ciągiem, ja to staram przekuć w pozytyw i w coś co utrwali Mnie w tym że dotychczasowa praca była super, i nawet nie chodzi oto że to był zwykły kac, z takim większym zatruciem bo ciężko było z jedzeniem i automatycznie zaczęła działać podświadoma część, bo jak moje zaburzenie się zaczeło, to właśnie nie mogłem jeść bo miałem ścisk żołądka, tak tutaj podobne reakcje organizmu, ale już praca którą wykonalem wcześniej przyniosła pozytyw, bo potrafiłem szybko się odciąc, zaakceptować i dać przpełynąć myślom i dalej mimo tego że słabo się czułem, pojawiał się takie piki ogromnego napięcia, jednak ja wiedzący skąd, dlaczego, potrafiłem odcinać się i dobić szybko do podświadomości że to poprostu kac, który dał jakies tam pole manewru na zadziałanie automatycznych myśli i tego co się wydarzyło kiedyś, ale udało się szybko ogarnąć :)
Karol trochę nie na temat ale jak zwalczyłes ten ścisk żołądka?
ODPOWIEDZ