Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

8 czerwca 2019, o 11:54

Wilku pisze:
8 czerwca 2019, o 11:48
katarzynka pisze:
8 czerwca 2019, o 11:42
whiteHusar pisze:
8 czerwca 2019, o 11:38
Często ludzie zasłaniają się nerwicą, bo boją się prawdy
Po co piszesz tutaj takie rzeczy?
To co napisałeś jest sprzeczne z metodyką pracy tego forum. Są tu ludzie, którzy dalej się boją takich stwierdzeń I nie są jeszcze na etapie by zrozumieć, że nie masz racji. Więc wszedłeś tutaj i napisałeś by popsuć ludziom nerwy? Jaka radość z tego? Tak samo jak byś napisał komuś, kto się boi że skoczy i poplelni samobójstwo, że zasłania się nerwica a tak naprawdę to chce się zabić. Niemadry post. Pomyliłeś forum.
Wilku, identyczną metaforę miałam na myśli. Nie chciałam koledze dobitnie pisać. Mimo, że sama jestem weteranem rocd, to mnie ten post ruszył, więc na kilka dni mam natręctwo gotowe.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

8 czerwca 2019, o 12:11

whiteHusar pisze:
23 kwietnia 2019, o 19:29
Jeśli ktoś będzie miał chwilę to przeczyta. Trochę mi zajęło to pisać, bo ze strachem to pisałem😣


Moje życie z nerwicą rozpoczęło się od momenty obejrzenia filmu Pasja ( to nie był pierwszy raz ) i obarczenia siebie tak duża winą za swoje wcześniejsze życie duchowe ( swietokradztwo itp. ), że dostalem takiego szoku i strachu, że przez całą noc pełen potu i przerażenia walczyłem z myślali, że muszę popełnić samobójstwo, za te wszystkie winy a z drugiej strony ja nie chciałem i nie wiedziałem dlaczego tak jest.
Gdzieś nad ranem zmęczony zasnąłem i od tego dnia zacząłem sie bać powortu tego stanu. Stwierdziłem, że to wina grzechów, więc zacząłem chodzić do spowiedzi ze wszystkim. Pewnego wieczoru dostalem myśl, że nie opisalem lepiej grzechu i tak okropnie to męczyło, że z samego rana pobiegłem do kościoła do spowiedzi ( dzień wczesnej sie spowiadalem), i powiedzialem ze "zapomniałem" powiedzieć. Miałem chwilę spokoju. Potem zaczęły się fazy ze wszystko jest grzechem a najbardziej dotyk dziewczyny: to wywolywalo ból i strach. Ksiądz mi na spowiedzi powiedział ze trochę przesadzam.
Po jakims czasie wróciły myśli samobójcze i utrzymywały się przez rok. Gdy juz nie bylem w stanie tego znieść powiedzialem wszystko rodzicom, którzy zaprowadzili mnie do kapucyna co sie ponoć zna na psychologi. Powiedział mi że to dojrzewanie a ja zapytałem czy może to nie jest powołanie, bo jestem ministrantem a i kiedyś nas zaprowadzili do seminarium i myślałem ze spoko tam mają. Zasmial się i powiedzial, ze w tym wieku to za wcześnie i jak bede miał z 20 lat to mi sie odwidzi.
Wróciłem do domu szczęśliwy, bo wystarczyło, ze powiedział mi ze to dojrzewanie. Dobry stan trwal chyba z 2 tygodnie i od nowa. Wszystko grzech itp.
Wrocilem do tego księdza i podczas spowiedzi powiedział, że juz Bóg mi wybaczyl i nie ma co wracać. Odszedlem od konfesjonału i za 3 min wróciłem bo znowu zacząłem myśleć, ze nie i poszedłem sie upewnić a on, zaczął mnie namawiać żebym poszedł do psychologa.
Trochę mnie to przerazilo. Zacząłem szukać przyczyny a gdy juz byłem wyczerpany tymi ciągłymi grzechami gdzie mówiłem takie rzeczy ze nikt nie mówi bo to glupota a to robiłem po to zeby mieć spokój, bo najpierw przychodziły myśli dość męcząca ze TAK JEST, to jest grzech (!) a potem pod wpływem tego zaczynałem uważać ze to prawda. Po dlugim czasie uporalem sie z tym na zasadzie: " ciul, mam dość tego, trudno bede potepiony". Nie pamiętam Kiedy to minęło, ale potem sie sam sobie dziwilem ze jak mogłem tak myśleć. Potem mialem faze na depresje, ze to znak ze jestem chory a zawsze sie tego balem. Wystarczyło ze przeczytałem w książce ze ktoś miał depresję i od nowa wszystko. Po jakimś czasie ktoś powiedział w domu ze moze na księdza pójdę, bo taki religijny a i lubię te tematy i sie zaczęło. Od przerażenia po mysli ze mam iść i zostać. Budziłem sie nocami, z ogromnym natlokiem myśli:  masz natychmiast iść na księdza,NATYCHMIAST! Zgadzalem sie na to zeby miec spokój i mówiłem sobie ok, pójdę ale poczekaj do rana ( zastanawiało mnie jedynie tylko to, że Bóg chyba tal nie wola ). Męczyła mnie modlitwa itp. Slabo było, aż w koncu stwierdziłem ze ciul, jak mam byc to będą, ale teraz nie chcę więc nie przejmuje sie tym. Nie pamiętam kiedy przeszło😅
Śmiałem sie potem z tego ale jednoczesnie balem ze wróci. Po tych wszystkich myślach zawsze mialem sporo czasu gdy byłem kompletnie odciety od odczuwania radości z czegokolwiek. Skupialem się na tym żeby czuć i to nic nie dawało. Zaparlem sie i na przymus udawalem ze jest ok i zaakceptowalem. Trwalo to z rok. Przeszło nawet nie wiem kiedy.
Pod względem samopoczucia wróciło wszystko do normy ale dość często bolała mnie glowa bez końca. Były wszelkie badania i lekarze stwierdzili ze do psychologa trzeba, ale nie poszedłem bo stwierdziłem, ze walic to.

Powrót nastąpił rok temu po jakiejś rozmowie z kolegami na temat seksualności. Nie pamiętam co dokładnie było zapalnikiem, ale zacząłem czuć brak zadowolenia, bezsens, strach itp.
Wiedziałem że wszystko wróci!
Raz gorzej poczułem sie na nocy w pracy i załapałem ze noce sa zle bo jest gorzej.
Musiałem sie zwolnić bo nie szlo pracowac na nockach. Strach, panika itp.
Byl to czas gdy przygotowywałam sie do pracy o której zawsze marzylem a okres rekrutacji jest ciężki i długi. Mysli zaczely mi podpowiadać, ze ja nie chce tego, że robię to dla rodziców bo kiedyś sie mnie pytali czy niechcial bym tego robić. Jak usłyszałem nazwe tej pracy to lapala mnie panika. Cos okropnego!

W między czasie myślałem ze jestem pedofilem, ze jestem chory na deperesje itp co widok wyrazu depresja lub wypowiedzenie tego powodowało strach.

Przejdę do kwestii związanej z ZWIĄZKIEM:
Dosyć długo szukałem tej osoby i poznałem w przypadkowych okolicznościach. Na 1 komunia kuzyna. Spodobala mi sie, ale byłem tak zawstydzony ze nawet na nia nie spojrzałem. Cala rodzina wtedy mówiła zebym zagadal itp bo fajna dziewczyna.
Na drugi dzień napisałem choć sam nie wiedziałem czy to zrobić. Bylem zwyczajnie zmęczony szukaniem tej osoby a do tego nerwica. Nie zależało mi jakoś wybitnie specjalnie żeby odpisala. W kazdym razie tak mi sie wtedy wydawalo i tak to teraz oceniam. Odpisała i zaczęliśmy gadac. Byłem mile zaskoczony jest pozytywnym sposobem bycia. Okropnie przezywalem ze jak ja zobaczę to mi sie nie spodoba a chciałbym zeby tak było bo jest fajna.
Na 1 spotkaniu było super pozytywnie i przy niej milalo zle samopoczuciem ( pewnie dlatego zapominalem ). Podczas kolejnego spotkania gdy szedlem sie z nia widzieć zobaczyłem procesje w kosciele i ukleklem i przyszła myśl, że skoro mam tak pozytywne odczucia odnośnie kościoła to znaczy ze mam byc księdzem. Zasmucilo mnie to, ze akurat przed spotkaniem takie coś. Okroonie bylem zaniepokojony i smutny. W trakcie spotkania gdy mnie złapała za rękę poczułem scisk w klatce piersiowej i natłok myśli ze nie, nie chcesz itp. Przerazilo mnie to i sam ze sobą gadalem: kurcze, dajmy ją choć blizej poznać, spróbować bo jest taka fajna.
Nie ustapilo. Na drugi dzien zaczala sie ogromny natłok myśli ze ja nie chcę itp ze sie zmuszam a w miedzy czasie w pracy pomysalem tak z dupy: a moze mi sie ona nie podoba i zlapal mnie taki ciąg bolu strachu itp ( podobnie mialem z myślami o grzechach ) i juz nie mogłem z tego wyjść. Myśl tylko ze ona mi sie nie podoba itp. Ignorowalem to i czasem wychodziło na dobre a czasem nie pomagało. Kolejne spotkania itp. Trafialy sie mega fajne chwilę az w końcu troszku o tym zapomniałem i widziałem w niej takigo slodziaka. Lubiłem jak sie smieje, jak idzie ito. Trwalo to moze zn3 tygodnie a potwm myśl ze ja jej nie kocham i od nowa. Myśli ze ja chce być księdzem a nie być z nia itp. Jedno i to samo. Teraz zaczęło mnie irytować w niej multum rzeczy. Nigdy w nikim nic mnie tak nie irytywalo. Spotkanie z nią to był strach i ból. Lepiej czułem sie sam w domu ( bezpieczniej ). Bylem tym przerażony ze to oznaka ze jej nie chcę. Przychodziły mysli ze to wszystko z jej winy, ze jest główna przyczyną cierpienia.
W kolejnych tygodniach trafiały sie momenty gdzie czulem sie super i staralem sie trzymać tych momentów ale gdy mijały to mialem mysli ze to byla fikcja. Porównywalem zwiazek z innymi, analizowalem uczucia. Wszystko zaczelo mi mówić ze skoro tak jest to jej nie chce i nigdy nie chciałem, że bylem zmuszony itp.
Potem Zaczęło sie to ze mnie nudziła, nie chciałem się widzieć, ból itp. Coraz bardziej mnie to męczyło az gorzej zacząłem sie czuć i nie wytrzymałem, bo budziłem sie z ogromnym atakiem mysli rano ze nie chce i musze natychmiast zakończyć: zerwalem. Ulga wtedy mega, choć bylo to dość dziwne uczucie. Patrzyłem na facebooku czy jest dostępna, choć niby sprawiala mi ból to poszedlem do kina bo wiedzialem ze tam będzie. Zagadalem a gdy zaczelismy gadać to takie wszystko było piękne w niej, chciałem przytulić a gdy do tego doszło to wspaniale uczucie gdzie jescze takiego nie mialem czy tulenii kogokolwiek i uczucie miłości.

W miedzy czasie naszal mnie myśl, gdy poczułem ucisk w sercu gdy sie modlilem i odebralem to jako znak ze mam w sercu potrzebę być księdzem. ( później byłem z tym u psychologa, księży aby poznać jak jest ale oni stwierdzili ze nie mam powolania )
Wszystko wróciło i podwójna moca, zrezygnowanie, złość, smutek. Rano sie budziłem z mysalami ze natychmiast mam isc do seminarium i trwalo to tak mocno ze nie wytrzymałem i powiedziałem rodzica ze chyba to zrobię bo wszystko na to wskazuje ze tego chcę. Moja praca o której marzyłem kompletnie mnie już nie interesowała i widzialem to jako znak. Tata poprosił zebym choć na 2 tygodnie aie wstrzymał. Stwierdziłem ze ok. Wróciłem do pracy i w niektórych mowmntach zlego sampooczucia czylem zachwyt tą pracą i radość oraz myśli: kurde, tu jest moje miejsce, jak mogę tego nie widzieć. Udalo sie nie zniszczyć kolejnej rzeczy. Jak to moja siostra mi mówiła: niszczysz sobie życie bo rezygnuejsz z tego co zawsze chciałeś.

Wracając do spotkań z dziewczyną: oczywiście na drugi dzien natlok myśli ze nieeee, nie chce itp. Męka wiec na tej zasadzie mówiłem sobie: ok, przecież z nia nie będę wyluzuj😒.
Kolejne i kolejne spotkanie piękne. Ima bardziej sie widzieliśmy i bylo fajnie i zaczynała sie bliskość to wracaly myśli, ze samopoczucie, nagle znowu zaczela mnie denerwować itp a jescze tydzień temu te rzeczy w niej lubilem.
Obecnie jesteśmy na etapie relacji gdzie jeszcze wstrzymujemy powrot do siebie, ze względu na to ze nie chce jej ranić choc ona bardzo dobrze zna problem i większości pomogła mi z nim walczyc.
Nie rozumialem tylko tego, ze jak wjezdzalem w niedziele wieczór na tydzień do innego miasta to pisanie z nia bylo czyms pieknym itp. a rozmowy czy wideorozmowy powodowały strach.
Powrót do domu tez strach zamiast radość. Strach i zniechęcenie i najlepiej ucieczka do domu😕😟

Czuje jak sie od nowa wszystko nakręca, nie wiem nawet czego się zaczepić i juz nie wiem jaka jest prawda. Ostatnio w moje urodziny podczas nocnej Zmiany fajnie mi sie z nią pisalo, bylem zadowlony z pracy, dostałem najpiękniejsze życzenia jakie kiedykolwiek dostałem. Tej nocy bylem przerażony tym jak moge sie tak oszukiwać, widzę jakim ona jest dla mnie skarbem i to gdzie teraz pracuje. Nie dam sie już nabrać. Od rana od nowa myśli, ze to byla fikcja itp😒. Wszystko okropnie realne

W czerwcu rozpoczynam terapie choć okropnie sie jej boje ze wyjdze ze jej nie chce i chce być księdzem, ale trudno. Jeśli to jest dobre to bedzie co ma być.
Nie wiem czy to nerwica czy nie. Myśli mi mówią ze nie...
Tak na pierwszy rzut oka tylko jedno powiem :zawierzasz mega myślom i dlatego się kręcisz w kółko ;)
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

8 czerwca 2019, o 16:25

Wiem o co wam chodzi, ale czy czasem takiej możliwości jaką ja podałem można wykluczyć na 100%? Nikt nie da takiej gwarancji. Większość co tutaj pisze kwalifikuje się pod ROCD, ale czy wszyscy?
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

8 czerwca 2019, o 16:44

whiteHusar pisze:
8 czerwca 2019, o 16:25
Wiem o co wam chodzi, ale czy czasem takiej możliwości jaką ja podałem można wykluczyć na 100%? Nikt nie da takiej gwarancji. Większość co tutaj pisze kwalifikuje się pod ROCD, ale czy wszyscy?
Nikt też nie da Ci gwarancji, że nie chcesz się zabić mając samobóje w, głowie, ani nikt nie da gwarancji, że nie masz schizofrenii czy raka mając myśli hipochondryczne. Tylko po co takie dywagacje na forum nerwicowym?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

8 czerwca 2019, o 17:36

katarzynka pisze:
8 czerwca 2019, o 16:44
whiteHusar pisze:
8 czerwca 2019, o 16:25
Wiem o co wam chodzi, ale czy czasem takiej możliwości jaką ja podałem można wykluczyć na 100%? Nikt nie da takiej gwarancji. Większość co tutaj pisze kwalifikuje się pod ROCD, ale czy wszyscy?
Nikt też nie da Ci gwarancji, że nie chcesz się zabić mając samobóje w, głowie, ani nikt nie da gwarancji, że nie masz schizofrenii czy raka mając myśli hipochondryczne. Tylko po co takie dywagacje na forum nerwicowym?
Takie dywagacje, bo sam ma problem z akceptacją, że to nerwica. Mnie takie stwierdzenie już nie rusza, mam inne problemy nadal, ale nie z takimi myślami.
Pamiętajcie nie jesteśmy naszymi myślami, one są automatyczne, a nasz mózg po prostu wylapuje je jako lękowe, a my zamiast ignorować to nadajemy im wartość. Nie jesteście niewolnikami umysłu. Możecie robić pomimo wszystkich myśli i objawów co chcecie, i choć myśli mogą was skłaniać do pewnych decyzji albo wywoływać negatywne odczucia to Wy decydujecie jakiego wyboru dokonacie w życiu.

Popracujcie nad przekonaniami. Miłość to decyzja i wybór, więc ja wybieram miłość do mojego męża ponad wszystko i nie obchodzi mnie czy to czuje czy nie, bo wiem, że go kocham i nic tego nie zmieni.
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

8 czerwca 2019, o 17:53

Popracujcie nad przekonaniami. Miłość to decyzja i wybór, więc ja wybieram miłość do mojego męża ponad wszystko i nie obchodzi mnie czy to czuje czy nie, bo wiem, że go kocham i nic tego nie zmieni.
[/quote]

No właśnie a ja nie mogę do siebie przemówić mówię chce z na spędzić życie a tu mi podsyłam że nie albo że z kimś innym albo mówię że to decyzja to znów że ja chcę czuć i boję się że tylko decyzja będzie mnie trzymać a nie uczucie ehhh masakra. Ostatnie dni miałem Superr czułem że kocham wiedziałem to a teraz... DNO... Wierzę myślą jak to zmienić? Boże ja tak chce być ze swoją kobietę czuć to i być szczęśliwy nad życie. Bo do szczęścia brakuje mi tylko braku negatywnych myśli i odczuć. Bo szczęście swoje znalazłem
JaJulia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 23 maja 2019, o 20:43

13 czerwca 2019, o 23:00

Czy mieliście tak ze czuliście dyskomfort przy Ukochanym/Ukochanej? Chodzi mi o taki wewnętrzny niepokój, chce się go w jakiś sposób pozbyć. Jutro mam się ponownie do Niego wprowadzić i nie chce się tak czuć. Powiedziałam mu o tych natrętnych myślach i tak dalej wiec trochę jakby kamień spadł mi z serca. Wiec czy ktoś przy ROCD miał takie uczucie przygniecenia przy partnerze?
Kaja123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 11 listopada 2018, o 10:19

14 czerwca 2019, o 00:14

Tak to całkowicie normalne. Ja często odczuwałam taki lek, dyskomfort i silna potrzebę ucieczki nawet bez powodu. To naturalna reakcja organizmu która z czasem minie :)
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

14 czerwca 2019, o 23:26

No u mnie ten dyskomfort trwa od roku i nie wiem co na to poradzić😒
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

15 czerwca 2019, o 12:06

Czy są tu na forum osoby, które zerwały i to pomogło?
Czytałem ostatnio o kobiecie która miala nerwice lekowa. Nie pisała jakie miala myśli, ale mówiła ze zrezygnowała z męża i wszystko ustąpiło😒
JaJulia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 23 maja 2019, o 20:43

15 czerwca 2019, o 20:10

whiteHusar pisze:
15 czerwca 2019, o 12:06
Czy są tu na forum osoby, które zerwały i to pomogło?
Czytałem ostatnio o kobiecie która miala nerwice lekowa. Nie pisała jakie miala myśli, ale mówiła ze zrezygnowała z męża i wszystko ustąpiło😒
Ja w kwietniu powiedziałam ze potrzebuje czasu w sensie miałam wtedy apogeum i to nic nie dało odrazu po tym jak to zaproponowałam poczułam ze zrobiłam ogromny błąd i szybko wróciłam do niego bo jeszcze bardzkiej cierpiałam. Po za tym nawet psychiatra mi powiedziała ze jakbym z nim zakończyła to to jest uciekanie przed lękiem który uderzył akurat w partnera a to nie rozwiązuje problemu
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

15 czerwca 2019, o 22:53

To fajnie masz, bo ja akurat mam na odwrót
Fzgh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 lutego 2019, o 18:01

19 czerwca 2019, o 10:12

Ja potwierdzam to, co pisze Szpagat i Wilku. Trzeba się w tym syfie zanurzyć i nauczyć się go akceptować zamiast rozdrapywać, a wtedy powoli odpuści. U mnie jest nieporównywalnie lepiej. Naprawdę. Było tragicznie, fatalnie, przeżywałam jak niektórzy na forum, dokładnie to samo, miałam ochotę pisac do chwile o innej mysli, a teraz nawet nie chce mi się tych analiz robić, bo nie dość ze już wszystko 20 razy przeanalizowałam, to jeszcze nie doprowadziło to do żadnych wniosków. I ten brak analiz, czyli kompulsje, pomaga. Mogę myslec o innych rzeczach. Czasem jeszcze mam lekki odpal, ale w zyciu nie doprowadzę się z powrotem do tamtej ruiny. Zamiast skupiać się na analizach i pytaniu innych o zasadność swoich uczuć i mysli, skupcie się na szukaniu rozwiązania dla OCD. Samo nie przyjdzie. To trzeba zrobić. Nie zrobicie tego - lepiej nie będzie. Utruć się można. Ja miałam dość. Przeczytałam kilka książek o mechanizmach OCD, jestem cały czas w grupie Awaken into Love i naprawdę pomogło mi to ogromnie, wlasciwie od czasu tej grupy zaczął sie u mnie wielki postęp. Nie mysli mną kierują ani nie emocje, które te mysli powodują, tylko ja :) A milosc to decyzja, nie jakieś magiczne dwie połówki jabłka wyrwane prosto z bajki Disneya. Bywa dobrze, bywa gorzej, jak ze wszystkim. Ważne, aby się wspierać :)
Fzgh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 lutego 2019, o 18:01

19 czerwca 2019, o 10:19

whiteHusar pisze:
15 czerwca 2019, o 12:06
Czy są tu na forum osoby, które zerwały i to pomogło?
Czytałem ostatnio o kobiecie która miala nerwice lekowa. Nie pisała jakie miala myśli, ale mówiła ze zrezygnowała z męża i wszystko ustąpiło😒
Z tego, co pamietam, to były osoby, które zerwały i potem pisały, ze mysli zniknely. Ale co z tego, jak potem pisały, ze mysli wróciły w kolejnym zwiazku. Nie zwiazek jest problemem, a OCD. Poza tym nie wiemy, jaki zwiazek miała ta kobieta, o której piszesz, ja kiedyś tez miałam stracha, ze każdy zwiazek, który się rozpada to znak, ze mój tez powinien, tyle ze z czasem się dowiadywałam, ze te związki były toksyczne i nie ma się co dziwić, ze ktoś uciekł - np. jedna znajoma nie miała w ogole wsparcia swojego faceta, źle ją traktował, inną babkę, o której słyszałam, facet lał, kolejna facet zdradzał itd. A w przypływie OCD w mojej głowie było tylko - zerwali, bo mieli takie mysli, jak ja. A to wcale nie był powód.
Awatar użytkownika
raito_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 14 czerwca 2019, o 10:44

19 czerwca 2019, o 18:47

Fzgh pisze:
19 czerwca 2019, o 10:19
whiteHusar pisze:
15 czerwca 2019, o 12:06
Czy są tu na forum osoby, które zerwały i to pomogło?
Czytałem ostatnio o kobiecie która miala nerwice lekowa. Nie pisała jakie miala myśli, ale mówiła ze zrezygnowała z męża i wszystko ustąpiło😒
Z tego, co pamietam, to były osoby, które zerwały i potem pisały, ze mysli zniknely. Ale co z tego, jak potem pisały, ze mysli wróciły w kolejnym zwiazku. Nie zwiazek jest problemem, a OCD. Poza tym nie wiemy, jaki zwiazek miała ta kobieta, o której piszesz, ja kiedyś tez miałam stracha, ze każdy zwiazek, który się rozpada to znak, ze mój tez powinien, tyle ze z czasem się dowiadywałam, ze te związki były toksyczne i nie ma się co dziwić, ze ktoś uciekł - np. jedna znajoma nie miała w ogole wsparcia swojego faceta, źle ją traktował, inną babkę, o której słyszałam, facet lał, kolejna facet zdradzał itd. A w przypływie OCD w mojej głowie było tylko - zerwali, bo mieli takie mysli, jak ja. A to wcale nie był powód.
To o mnie. Miałem różne dziewczyny i za każdym razem mimo nawet ogromnego zauroczenia początkowo, później pojawiały się jakieś wątpliwości, no związek z nimi to były męczarnie - szybkie zerwanie i nawet mi jakoś specjalnie szkoda nie było, potem impreza z kolegami i nagle podrywało się inne przy każdej okazji, ale przy następnych głębszych relacjach znów to samo. Teraz mam inaczej, bo dla swojej dziewczyny nawet mam ochotę coś z tym zrobić, brać leki, poradzić się kogoś (m.in. dlatego tu stworzyłem konto). Męczy mnie też, że gdy spodoba mi się z wyglądu inna dziewczyna to od razu czuję się źle i wmawiam sobie, że przecież mam już dziewczynę i nie powinienem tak myśleć. Z innych sytuacji, potrafię czuć się najgorzej i w ogóle już myśleć o końcu relacji, aż dowiem się, że gdzieś ona wychodzi i już tak mnie skręca zazdrość, że wysiedzieć jeszcze ciężej. :) Co ciekawe, moje obawy dotyczą też homoseksualizmu, więc jestem jedynym chyba takim przypadkiem, który obawia się zmiany orientacji, jest zazdrosny o swoją kobietę i odczuwa przykrość, że spojrzy gdzieś na inną.;D No i wreszcie nie czuję takiego wewnętrznego konfilktu, gdy mówię jej, że ją kocham - mam nawet takie lekkie przebłyski ponownego zakochania, więc może wszystko idzie w dobrą stronę?

Poza tym radziłbym nie pisać tutaj, że nerwica to może być wymówka dla ludzi, którzy po prostu nie kochają swojej drugiej połówki. Oczywiście u części może tak być, ale mnie samego po przeczytaniu tego znów zaczęły łapać takie myśli w głowie, ale na całe szczęście udało mi się je szybko uciąć.;)
ODPOWIEDZ