Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24
Mam do was pytanie. W nerwicy chodzi o to ze nasz probkem jest poprostu w glowie ? Mamy blokady w glowach? Nie patrzymy do konca realistycznie chociaz momentami tak ale chodzi o to ze poprostu mamy w glowie problem dotyczacy relacji? Jakies bledne wyobrazenie i wgl? I dlatego trzeba z tym walczyc, zmieniac to? Ja np mam tak ze mam problem jakby z wyluzowaniem, widze ze to problem w glowie tak samo jeski chodzi o spotkabia bo jak juz sie spotkamy to jest super... przez to wszystko, przez ten lek moj zwiazek zrobil sie bardzo toksyczny... ale jak mamy wiecej luzu i wgl to naprawde jest super !! I widze ze nie jest tak jak mam w glowie, taka zla opinie o nim i wgl. Ze tak naprawdę to wszystko przez problemy w glowie. Tak to z nami jest? Widze ze potrzebuje takiego czegos na luzie mega... takiego zeby samo wszystko wychodziło ze mna i wgl... To mozliwe ale problem mam w glowue chyba... bo mam takie ,,nie umiem"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Trzeba uwierzyc ze to co poczulismy to to jest to. I ze z jakiegos powodu wybralismy swoich wybrankow. Ja tez mam gorsze dni ale wiem ze chce z nim byc. Nie wyobrazam sobie byc z kims innym. Czasem mam takie dni ze niekoniecznie chce z nim czas spedzac ale to normalne zycie jest ze potrzebuje czasu dla siebie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Tutaj zalamana ma.akurat racje ze nerwica zrobi wszystko zeby nas zalamac dobic i przestraszyc.załamana20 pisze: ↑2 stycznia 2018, o 22:38Ciesze się ze pomoglam![]()
ja wieczNie mam jakies mysli ale zyje dalej i robie swoje mimo ze sie z nimi nie zgadzam i chce byc ich przeciwienstwem to staram sie w nie nie zaglebiac....
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
Hej, ja tak miałam i mam nadal. Analizuję w podobny sposób 90% napotkanych mężczyzn, wystarczy, że ktoś usiądzie w tym samym przedziale w pociągu, albo czeka w poczekalni, albo jest kelnerem... Mogłabym podać milion przykładów. Plus, na studiach siedzę w ławce z chłopakiem, dobrze się kolegujemy, więc wyobrażasz sobie, co sobie wmawiam... Często mam wręcz ochotę go dotknąć, złapać za rękę itp.nieznajoma19 pisze: ↑2 stycznia 2018, o 22:59Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa...![]()
Teraz akurat dokucza mi hOCD, ale serio, wiem co przechodzisz. Już nie raz tu o tym pisałam, ale kiedyś będąc w związku, z ostrym rOCD, wmówiłam sobie, że zakochałam się w kimś innym, co doprowadziło mnie do prawie-obłędu... Także, wiem co rozumiesz i jaki to jest ból. Pozdrawiam!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: 21 listopada 2017, o 17:08
A ja już sama nie wiem czy to co mam to nerwica... niby zadręczam się pytaniami „czy go kocham” „czy chce z nim być” „czy ten związek jest taki jaki powinien być” .... niby mam myśli w kółko o tym ze go nie kocham, ze się oszukuje bo tak naprawdę to nie chce z nim być, ze go ranię, ze już dawno powinnam była zakończyć ten związek. Męczą mnie te myśli praktycznie cały dzień i przez to mam mniejszy apetyt (jak było gorzej przez około 5 dni to nie jadłam nic, potem znowu było gorzej na 3-4 dni i również nic nie jadłam). Stresuje się, jest mi z tym źle, chciałabym się od tego uwolnić. Tylko od paru dni mam tak ze na myśl o tym ze to przecież nerwica i tak naprawdę go kocham nie robi mi się milej, lepiej... a powinno przecież
i znowu przez to zaczynam się zadręczać myślami ze to już na pewno znak ze go nie kocham. Tak samo o tym ze sie nim interesuje, pytam co u niego to mi przychodzą myśli ze robie to na sile... Teraz jak sobie o tym pomyślałam chce mi się ryczeć bo to wydaje się tak realne, praktycznie jak by było realne no..... Było w jednym poście ze jeśli zadręczasz się takimi pytaniami minimum 20min dziennie to na pewno ROCD. Już przez to wszystko czuje ze mój związek się rozpada, ze już nie będzie tak jak wcześniej... I już naprawdę nie wiem czy kocham czy nie, czy to tylko złudzenie ten cały związek. Tylko do cholery nie byłabym z nim rok czasu gdybym nic do niego nie czuła... psychika już mi tak siada ze jestem w stanie uwierzyć we wszystko. Zaczęło się od jednej myśli i towarzyszącemu przy tym ogromnemu lęku i przerażeniu, kołataniu serca i uczucia chłodu - „czy ja go kocham?”. Od 16 października się z tym męczę. Bywało lepiej jak miałam przebłyski na początku, teraz ich nie mam lub bardzo rzadko 


- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Mogę się podpisać pod Twoimi słowami, zapewne jak większość z użytkowników tego wątkusilhouette pisze: ↑4 stycznia 2018, o 12:19A ja już sama nie wiem czy to co mam to nerwica... niby zadręczam się pytaniami „czy go kocham” „czy chce z nim być” „czy ten związek jest taki jaki powinien być” .... niby mam myśli w kółko o tym ze go nie kocham, ze się oszukuje bo tak naprawdę to nie chce z nim być, ze go ranię, ze już dawno powinnam była zakończyć ten związek. Męczą mnie te myśli praktycznie cały dzień i przez to mam mniejszy apetyt (jak było gorzej przez około 5 dni to nie jadłam nic, potem znowu było gorzej na 3-4 dni i również nic nie jadłam). Stresuje się, jest mi z tym źle, chciałabym się od tego uwolnić. Tylko od paru dni mam tak ze na myśl o tym ze to przecież nerwica i tak naprawdę go kocham nie robi mi się milej, lepiej... a powinno przecieżi znowu przez to zaczynam się zadręczać myślami ze to już na pewno znak ze go nie kocham. Tak samo o tym ze sie nim interesuje, pytam co u niego to mi przychodzą myśli ze robie to na sile... Teraz jak sobie o tym pomyślałam chce mi się ryczeć bo to wydaje się tak realne, praktycznie jak by było realne no..... Było w jednym poście ze jeśli zadręczasz się takimi pytaniami minimum 20min dziennie to na pewno ROCD. Już przez to wszystko czuje ze mój związek się rozpada, ze już nie będzie tak jak wcześniej... I już naprawdę nie wiem czy kocham czy nie, czy to tylko złudzenie ten cały związek. Tylko do cholery nie byłabym z nim rok czasu gdybym nic do niego nie czuła... psychika już mi tak siada ze jestem w stanie uwierzyć we wszystko. Zaczęło się od jednej myśli i towarzyszącemu przy tym ogromnemu lęku i przerażeniu, kołataniu serca i uczucia chłodu - „czy ja go kocham?”. Od 16 października się z tym męczę. Bywało lepiej jak miałam przebłyski na początku, teraz ich nie mam lub bardzo rzadko
![]()


jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Mnie tez to doprowadza do szału, niekiedy to po prostu nie idzie wytrzymac.ksiezycowa pisze: ↑4 stycznia 2018, o 12:09Hej, ja tak miałam i mam nadal. Analizuję w podobny sposób 90% napotkanych mężczyzn, wystarczy, że ktoś usiądzie w tym samym przedziale w pociągu, albo czeka w poczekalni, albo jest kelnerem... Mogłabym podać milion przykładów. Plus, na studiach siedzę w ławce z chłopakiem, dobrze się kolegujemy, więc wyobrażasz sobie, co sobie wmawiam... Często mam wręcz ochotę go dotknąć, złapać za rękę itp.nieznajoma19 pisze: ↑2 stycznia 2018, o 22:59Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa...![]()
Teraz akurat dokucza mi hOCD, ale serio, wiem co przechodzisz. Już nie raz tu o tym pisałam, ale kiedyś będąc w związku, z ostrym rOCD, wmówiłam sobie, że zakochałam się w kimś innym, co doprowadziło mnie do prawie-obłędu... Także, wiem co rozumiesz i jaki to jest ból. Pozdrawiam!
Ostatnio mialam taka sytuacje, wkrecalam sobie kogos ze mi sie podoba itd... nie wytrzymalam, ubralam sie i wyszlam do apteki po cos na uspokojenie bo juz bylam na skraju zalamania... naprawde... wyobraz sobie ze wchodze do apteki a przede mna stal jakis facet... a ja od razu setki mysli... i odwrocilam sie po prostu tylem, raz bokiem, zeby go nie widziec. To to juz byl koniec po prostu wszystkiego. Ale kupilam cos tam na uspokojenie, wrocilam do domu i jakos mi to przeszlo.
Ja bym nie mogla siedziec z zadnym chlopakiem bo bym zaraz sobie wkrecala jakies glupoty. Ostatnio mialam taka sytuacje ze dosiadl sie do mnie moj byly kolega z klasy, do lawki, a ja od razu jakies chore mysli i wkrecalam sobie te sztuczne podniecenie... jak nie bylam zaburzona, to w zyciu bym nie pomyslala, ze istnieje takie cholerstwo. Nigdy nie balam sie wyjsc na ulice i przypadkiem na kogos spojrzec, PRZYPADKIEM a teraz? Teraz to czuje się jak P O J E B ... te nerwy moje ciągłe i stres chyba juz doszly do takiego poziomu, ze pzaczely pojawiac mi sie takie smieci w glowie...
Dlugo juz sie z tym meczysz? Ogolnie myslalam raz, ze to moze przez to ze dojrzewam, to tamto sramto, ale nie ... to nie dojrzewanie tylko ZABURZENIE.
Łączę się z Tobą z bólu. Mam nadzieje, że to minie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: 21 listopada 2017, o 17:08
katarzynka pisze: ↑4 stycznia 2018, o 12:22Mogę się podpisać pod Twoimi słowami, zapewne jak większość z użytkowników tego wątkusilhouette pisze: ↑4 stycznia 2018, o 12:19A ja już sama nie wiem czy to co mam to nerwica... niby zadręczam się pytaniami „czy go kocham” „czy chce z nim być” „czy ten związek jest taki jaki powinien być” .... niby mam myśli w kółko o tym ze go nie kocham, ze się oszukuje bo tak naprawdę to nie chce z nim być, ze go ranię, ze już dawno powinnam była zakończyć ten związek. Męczą mnie te myśli praktycznie cały dzień i przez to mam mniejszy apetyt (jak było gorzej przez około 5 dni to nie jadłam nic, potem znowu było gorzej na 3-4 dni i również nic nie jadłam). Stresuje się, jest mi z tym źle, chciałabym się od tego uwolnić. Tylko od paru dni mam tak ze na myśl o tym ze to przecież nerwica i tak naprawdę go kocham nie robi mi się milej, lepiej... a powinno przecieżi znowu przez to zaczynam się zadręczać myślami ze to już na pewno znak ze go nie kocham. Tak samo o tym ze sie nim interesuje, pytam co u niego to mi przychodzą myśli ze robie to na sile... Teraz jak sobie o tym pomyślałam chce mi się ryczeć bo to wydaje się tak realne, praktycznie jak by było realne no..... Było w jednym poście ze jeśli zadręczasz się takimi pytaniami minimum 20min dziennie to na pewno ROCD. Już przez to wszystko czuje ze mój związek się rozpada, ze już nie będzie tak jak wcześniej... I już naprawdę nie wiem czy kocham czy nie, czy to tylko złudzenie ten cały związek. Tylko do cholery nie byłabym z nim rok czasu gdybym nic do niego nie czuła... psychika już mi tak siada ze jestem w stanie uwierzyć we wszystko. Zaczęło się od jednej myśli i towarzyszącemu przy tym ogromnemu lęku i przerażeniu, kołataniu serca i uczucia chłodu - „czy ja go kocham?”. Od 16 października się z tym męczę. Bywało lepiej jak miałam przebłyski na początku, teraz ich nie mam lub bardzo rzadko
![]()
Myśli "na siłę" to już standard, przynajmniej u mnie
![]()
Ja mimo ze to wszystko czytam to i tak nie potrafię chyba uwierzyć ze to nerwica... myśle sobie ze po prostu nie mogę się pogodzić z tym ze nie kocham mojego chłopaka i wmawiam sobie zaburzenie. Zwariować można... już sama nie wiem czy chce z nim być czy nie, ale tak na logikę to już bym dawno z nim zerwała gdybym chciała, a ja mimo to walczę sama ze sobą, z tymi myślami i bólem jakie mi zadają.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Ja po takim czasie gdzie czulam sie lepiej mam jakis kryzys. Nic mnie nie cieszy nawet dziecko jakby mniej. Az plakac mi sie chce. 

myslicie ze to minie?
Jeszcze w nocy mam jakies dziwne blyski w oczach i jakies zolte plamki widze lub fioletowe fluorestencyjne. Czy ja jestem jakaz nienormalna czy to poprostu moze byc wynikiem dlugotrwalego zmeczenia...
Jeszcze w nocy mam jakies dziwne blyski w oczach i jakies zolte plamki widze lub fioletowe fluorestencyjne. Czy ja jestem jakaz nienormalna czy to poprostu moze byc wynikiem dlugotrwalego zmeczenia...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 580
- Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02
Nerwica mi mówi ze kazda inna kobieta jest bardziej atrakcyjna niz moja partnerka. Nawet nie wiem w jaki sposób mogę wam się wyżalić jeszcze 2 tygodnie temu myslałem sobie jaka ona jest śliczna a dzisiaj umysł mi mówi ze wszystkie są ładniejsze i lepsze 

- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Piąteczka Tomektomek19932304 pisze: ↑5 stycznia 2018, o 19:38Nerwica mi mówi ze kazda inna kobieta jest bardziej atrakcyjna niz moja partnerka. Nawet nie wiem w jaki sposób mogę wam się wyżalić jeszcze 2 tygodnie temu myslałem sobie jaka ona jest śliczna a dzisiaj umysł mi mówi ze wszystkie są ładniejsze i lepsze![]()

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 580
- Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02
Co, w tej chwili dręczy cię to samo ?katarzynka pisze: ↑5 stycznia 2018, o 20:10Piąteczka Tomektomek19932304 pisze: ↑5 stycznia 2018, o 19:38Nerwica mi mówi ze kazda inna kobieta jest bardziej atrakcyjna niz moja partnerka. Nawet nie wiem w jaki sposób mogę wam się wyżalić jeszcze 2 tygodnie temu myslałem sobie jaka ona jest śliczna a dzisiaj umysł mi mówi ze wszystkie są ładniejsze i lepsze![]()
![]()

- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Nie tylko w tej Tomciu 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 580
- Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02
U mnie te natręctwa to sie zmieniają cały czas nigdy nie było tak dręczy mnie kilka natrętów jednocześnie zawsze dręczy tylko jedna rzecz