Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

2 stycznia 2018, o 08:10

Strasznie nas poroznily te problemy. Zamiast byc razem w tym to ja bylam osobno a on ze mna. Ale ja sama... w tym wszystkim... zabraklo milosci :/ do tego stopnia ze niby chcialabym sie spotkac czy cos ale nie chce tak naprawde... kazde spotkanie juz jest dla mnie meka bo dziwnie mi i wgl. Najchetniej nie widzialabym go wgl. I w sumie nie mam z tym problemu... moze sie zmeczylismy soba za bardzo przez to... no.nic... :( zobaczymy co to bedzie ale myslicie ze naprawde nie kocham?
Tak bardzo bronilam mojego ,,skarbu" az teraz go nie mam. Bo nie mam poprostu. Moze tez rutyna to zabila bo ciagle sie spotykalismy w domu i wgl ale mam problem z czyms innym jakos... zamknelam sie bardzo na takie bycie blisko tylko ze soba, bez atrakcji i wgl, wychodzenia gdzieś itp. Bo czuje ze cos sie zlego stanie ze nie bede kochac czy cos...
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

2 stycznia 2018, o 09:48

Porozmawia ktos ze mna na priv? :(
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

2 stycznia 2018, o 12:56

Mi znowu zaczynają się te gorsze chwile. Ostatnio seks nie był tak dobry jak bym chciał i zaraz włączyła mi się analiza dlaczego nie był taki dobry ? a moze juz mi sie ona nie podoba ? wiem ze nie zawsze musi byc idealnie ale mój umysł to wszystko analizuje
Malami09
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 12:48

2 stycznia 2018, o 14:31

Ja to mam dopiero rozmyslania.. co jesli zamiast "kocham czy nie kocham" pojawia sie u mnie pytanie "czy ja w ogole chce z nim byc?" Boze to takie chore ze nic nie czuje :(
nikanere
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 592
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33

2 stycznia 2018, o 19:27

Zachowajcie spokoj moi drodzy🙂 trzeba przestac myslec tylko zyc dalej i robic to co przed zaburzeniem.
Malami09
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 12:48

2 stycznia 2018, o 20:23

nikanere pisze:
2 stycznia 2018, o 19:27
Zachowajcie spokoj moi drodzy🙂 trzeba przestac myslec tylko zyc dalej i robic to co przed zaburzeniem.
Jak zyc normalnie z kims kogo sie raczej nie kocha ? Ja nawet nie wiem czy chce z nim byc... :/
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

2 stycznia 2018, o 20:34

Hej kochani!
Jestem tu nowa i za bardzo nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze😂
Dobra do rzeczy, mam nadzieje że ktoś mi odpisze i pomoże 😊
A więc: u mnie sprawa wygląda tak że już dużo przeszłam, dużo się wypłakłam itp. Z resztą jak do dziś. U mnie zaczęło się to jakoś w czerwcu 2017 r. Mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. Dzień w dzień musze się wypłakać bo nie mogę z tym się pogodzić że może "nie kocham swojego chłopaka."Ciężko mi nawet pisać taka bzdurę. Wieeem to jest mega głupie bo gdzieś jednak wiem że go kocham ale i tak te myśli są. Wyczuliłam się na jego wady gdzie kiedyś mi one nie przeszkadzały, irytuje mnie itp. Codziennie się modle, prosząc Boga o to żebym była z moim chłopakiem mimo wszystko. Żebym nie nabrała odwagi z nim BROŃ BOŻE zakończyć tfu tfu, odpukac. Jak czasem znajdę jakiś post o tym jak jakaś dziewczyna nie wytrzymała z tym wszystkim i zakończyła związek łapie mnie taki atak paniki że nie da się tego opisać bo boje się że też tak zrobie. I przez to boje się szukać na internecie pomocy. Boje się że ktoś napisze mi że "wszystko jest możliwe" albo "to nie jest żadna iluzja tylko prawda" strasznie się tego boje!
Jakoś we wrzesniu powiedziałam o tym wszystkim dla swojego chłopaka. Bałam się panicznie że uwierzy w te moje bzdury. Ale nie. Zamurowałoo go wręcz. Przytulił i powiedział "Ty gamoniu co Ty sobie ubzurałaś, przecież widzę że mnie kochasz" powiedzial też że przez myśl mu nawet to nie przeszło że może go nie kocham bo ciągle mu to okazuje, no się aż zaśmiał że wierze w takie bzdury😀 Przez jakiś czas ulżyło mi na sercu, myśli odeszly bo dostałam dowód na to że go kocham nad życie. Ale Znowu to badziewie wróciło. I to nie było tak że było non stop źle. Fakt, były tam dni, godziny że czułam się ok. No i mam tak że jak już jest okej to smieje się z tych myśli że jak ja moglam w takie coś uwierzyć. Ale jak już przyjdzie co do czego to dzieje się masakra. Strasznie Płacze, denerwuje się, zaciskam pięści, spinam sie i rycze. I to uczucie jest tak cholernie prawdziwe... i zaczynam płakać jeszcze bardziej, nie było dnia żebym nie płakała. Ile ja bym zrobiła żeby bylo tak jak kiedyś,.. chce żeby te uczucia wróciły. I teraz kolejna myśl się nasuwa. "A może robie to na siłę? A może mówię to bo musze?" A moze to A może tamto?" I tak jest w kółko zawsze znajdę coś żeby się zamartwic. Jeszcze kiedys pamiętam w tym całym lęku pocieszal mnie fakt ze nigdy w życiu bym z nim nie zerwala (tfu tfu) i przez to te myśli odchodziły. Byłam tego pewna! A teraz zrozumiałam że czego jestem pewna to zaraz dzieje się wręcz przeciwnie :( wszystko na złość! I to jest porąbane za przeproszeniem bo jest przecież logiczne wyjaśnienie że ten cały lęk jest dowodem na milość. I tak to działa. Niby wiem ale nie wiem. I tak to do mnie nie dociera... i to jest najgorsze. Codziennie mówię mu to że kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie zycia bez niego mimo tych wszystkich myśli. Nie pozwole zeby mój chłopak uwierzył w moje myśli. Dalej mu to pokazuje, przysięgam. Sam nawet mówi mi ze to widzi że go kocham. Jak się pokłócimy to mówi mi ze nawet ta kłótnia jest dowodem ze się kochamy. No ale ja oczywiście musze dołożyć tego swojego i w głowie się rodzi: a co jeśli jak będzie tyle kłótni to będę miała go dosc? Nie chce tego!!! Nie chce tego braku miłości
TO JEST JAKAŚ MASAKRA😤Nie chce go nigdy przestać kochać
te myśli są tak silne że zdaje mi się że serio go "nie kocham"
(PS. Biorę to w cudzysłów że W SENSIE ŻE TO NIE PRAWDA ŻE GO NIE KOCHAM)
On już widzi po mojej minie kiedy zacznę się denerwować, kiedy mi się to przypomni to od razu mowi Że widzi że go kocham tak samo jak wcześniej ze nic się nie zmieniło. Gdzieś tam w środku to wiem że kocham go nad życie ale chyba wiecie jak to jest.. nie dopuszcze żeby nasza miłość się zniszczyła. Nie chce dopuścić tych myśli do siebie. Za nic w świecie :(
Te wszystkie myśli są takie przygnębiajace :(
Nawet już myślałam żeby iść do psychologa
Wiec na początek zdecydowałam się iść do szkolnego. No więc poszłam i to był najgorszy błąd w moim życiu. Wyszłam w gorszym stanie niż weszłam.. zaczęła mi mówić w prost że ja nie wiem co to miłość, że to juz wygaslo.. mam 18 lat i jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata a ona mi próbuje wmówić takie rzeczy... (mam nadzieje że nie uważacie że nie wiem co to miłość😂) przez dwa dni była masakra po wyjściu od niej ale wzielam się w garść powiedziałam sobie ze mam swój rozum, wiem że go kocham i tyle.
Ale i tak i tak boje się iść do zwykłego psychologa że zacznie też mi gadać jakieś głupoty wiec mam nadzieję że jakoś mi pomóżecie, napiszecie cos pocieszającego bo strasznie się boje że będę miała kiedyś odwagę wiecie na co.. pisałam to wyżej. Nie chce pisać tego drugi raz bo nie lubię tego słowa.
I widziałam jak coś już post Zordona!
Od mojej strony to wszystko mam nadzieję ż e pomżecie!
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 21:29

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 20:34
Hej kochani!
Jestem tu nowa i za bardzo nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze😂
Dobra do rzeczy, mam nadzieje że ktoś mi odpisze i pomoże 😊
A więc: u mnie sprawa wygląda tak że już dużo przeszłam, dużo się wypłakłam itp. Z resztą jak do dziś. U mnie zaczęło się to jakoś w czerwcu 2017 r. Mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. Dzień w dzień musze się wypłakać bo nie mogę z tym się pogodzić że może "nie kocham swojego chłopaka."Ciężko mi nawet pisać taka bzdurę. Wieeem to jest mega głupie bo gdzieś jednak wiem że go kocham ale i tak te myśli są. Wyczuliłam się na jego wady gdzie kiedyś mi one nie przeszkadzały, irytuje mnie itp. Codziennie się modle, prosząc Boga o to żebym była z moim chłopakiem mimo wszystko. Żebym nie nabrała odwagi z nim BROŃ BOŻE zakończyć tfu tfu, odpukac. Jak czasem znajdę jakiś post o tym jak jakaś dziewczyna nie wytrzymała z tym wszystkim i zakończyła związek łapie mnie taki atak paniki że nie da się tego opisać bo boje się że też tak zrobie. I przez to boje się szukać na internecie pomocy. Boje się że ktoś napisze mi że "wszystko jest możliwe" albo "to nie jest żadna iluzja tylko prawda" strasznie się tego boje!
Jakoś we wrzesniu powiedziałam o tym wszystkim dla swojego chłopaka. Bałam się panicznie że uwierzy w te moje bzdury. Ale nie. Zamurowałoo go wręcz. Przytulił i powiedział "Ty gamoniu co Ty sobie ubzurałaś, przecież widzę że mnie kochasz" powiedzial też że przez myśl mu nawet to nie przeszło że może go nie kocham bo ciągle mu to okazuje, no się aż zaśmiał że wierze w takie bzdury😀 Przez jakiś czas ulżyło mi na sercu, myśli odeszly bo dostałam dowód na to że go kocham nad życie. Ale Znowu to badziewie wróciło. I to nie było tak że było non stop źle. Fakt, były tam dni, godziny że czułam się ok. No i mam tak że jak już jest okej to smieje się z tych myśli że jak ja moglam w takie coś uwierzyć. Ale jak już przyjdzie co do czego to dzieje się masakra. Strasznie Płacze, denerwuje się, zaciskam pięści, spinam sie i rycze. I to uczucie jest tak cholernie prawdziwe... i zaczynam płakać jeszcze bardziej, nie było dnia żebym nie płakała. Ile ja bym zrobiła żeby bylo tak jak kiedyś,.. chce żeby te uczucia wróciły. I teraz kolejna myśl się nasuwa. "A może robie to na siłę? A może mówię to bo musze?" A moze to A może tamto?" I tak jest w kółko zawsze znajdę coś żeby się zamartwic. Jeszcze kiedys pamiętam w tym całym lęku pocieszal mnie fakt ze nigdy w życiu bym z nim nie zerwala (tfu tfu) i przez to te myśli odchodziły. Byłam tego pewna! A teraz zrozumiałam że czego jestem pewna to zaraz dzieje się wręcz przeciwnie :( wszystko na złość! I to jest porąbane za przeproszeniem bo jest przecież logiczne wyjaśnienie że ten cały lęk jest dowodem na milość. I tak to działa. Niby wiem ale nie wiem. I tak to do mnie nie dociera... i to jest najgorsze. Codziennie mówię mu to że kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie zycia bez niego mimo tych wszystkich myśli. Nie pozwole zeby mój chłopak uwierzył w moje myśli. Dalej mu to pokazuje, przysięgam. Sam nawet mówi mi ze to widzi że go kocham. Jak się pokłócimy to mówi mi ze nawet ta kłótnia jest dowodem ze się kochamy. No ale ja oczywiście musze dołożyć tego swojego i w głowie się rodzi: a co jeśli jak będzie tyle kłótni to będę miała go dosc? Nie chce tego!!! Nie chce tego braku miłości
TO JEST JAKAŚ MASAKRA😤Nie chce go nigdy przestać kochać
te myśli są tak silne że zdaje mi się że serio go "nie kocham"
(PS. Biorę to w cudzysłów że W SENSIE ŻE TO NIE PRAWDA ŻE GO NIE KOCHAM)
On już widzi po mojej minie kiedy zacznę się denerwować, kiedy mi się to przypomni to od razu mowi Że widzi że go kocham tak samo jak wcześniej ze nic się nie zmieniło. Gdzieś tam w środku to wiem że kocham go nad życie ale chyba wiecie jak to jest.. nie dopuszcze żeby nasza miłość się zniszczyła. Nie chce dopuścić tych myśli do siebie. Za nic w świecie :(
Te wszystkie myśli są takie przygnębiajace :(
Nawet już myślałam żeby iść do psychologa
Wiec na początek zdecydowałam się iść do szkolnego. No więc poszłam i to był najgorszy błąd w moim życiu. Wyszłam w gorszym stanie niż weszłam.. zaczęła mi mówić w prost że ja nie wiem co to miłość, że to juz wygaslo.. mam 18 lat i jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata a ona mi próbuje wmówić takie rzeczy... (mam nadzieje że nie uważacie że nie wiem co to miłość😂) przez dwa dni była masakra po wyjściu od niej ale wzielam się w garść powiedziałam sobie ze mam swój rozum, wiem że go kocham i tyle.
Ale i tak i tak boje się iść do zwykłego psychologa że zacznie też mi gadać jakieś głupoty wiec mam nadzieję że jakoś mi pomóżecie, napiszecie cos pocieszającego bo strasznie się boje że będę miała kiedyś odwagę wiecie na co.. pisałam to wyżej. Nie chce pisać tego drugi raz bo nie lubię tego słowa.
I widziałam jak coś już post Zordona!
Od mojej strony to wszystko mam nadzieję ż e pomżecie!
Kochana na moje oko to właśnie nerwica, kochasz go i aż ci powiem ze się zaczęłam śmiać bo tez tak miałam a mój chłopak zareagował tak samo jak twój :DD. Oni to widza i wypada im uwierzyć :). Co do psychologa sie nie przejmuje nie kazdy, psycholog jest z powolania i się na tym zna. Ja byłam u 3 i tylko jeden z nich był w stanie co nieco mi pomoc. Teraz nie chodze bo stwierdzilam ze sama sobie z tym dam rade, mam chłopaka i przyjaciółkę i to teraz oni robią mi za psychologa. Ale jeśli czujesz ze nie dasz sobie rady z tym sama, to jak najbardziej pomoc psychologa jest wskazana, tylko musisz szukać i nie zrazac sie. Trzymam kciuki i powodzenia. :)
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

2 stycznia 2018, o 21:55

załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:29
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 20:34
Hej kochani!
Jestem tu nowa i za bardzo nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze😂
Dobra do rzeczy, mam nadzieje że ktoś mi odpisze i pomoże 😊
A więc: u mnie sprawa wygląda tak że już dużo przeszłam, dużo się wypłakłam itp. Z resztą jak do dziś. U mnie zaczęło się to jakoś w czerwcu 2017 r. Mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. Dzień w dzień musze się wypłakać bo nie mogę z tym się pogodzić że może "nie kocham swojego chłopaka."Ciężko mi nawet pisać taka bzdurę. Wieeem to jest mega głupie bo gdzieś jednak wiem że go kocham ale i tak te myśli są. Wyczuliłam się na jego wady gdzie kiedyś mi one nie przeszkadzały, irytuje mnie itp. Codziennie się modle, prosząc Boga o to żebym była z moim chłopakiem mimo wszystko. Żebym nie nabrała odwagi z nim BROŃ BOŻE zakończyć tfu tfu, odpukac. Jak czasem znajdę jakiś post o tym jak jakaś dziewczyna nie wytrzymała z tym wszystkim i zakończyła związek łapie mnie taki atak paniki że nie da się tego opisać bo boje się że też tak zrobie. I przez to boje się szukać na internecie pomocy. Boje się że ktoś napisze mi że "wszystko jest możliwe" albo "to nie jest żadna iluzja tylko prawda" strasznie się tego boje!
Jakoś we wrzesniu powiedziałam o tym wszystkim dla swojego chłopaka. Bałam się panicznie że uwierzy w te moje bzdury. Ale nie. Zamurowałoo go wręcz. Przytulił i powiedział "Ty gamoniu co Ty sobie ubzurałaś, przecież widzę że mnie kochasz" powiedzial też że przez myśl mu nawet to nie przeszło że może go nie kocham bo ciągle mu to okazuje, no się aż zaśmiał że wierze w takie bzdury😀 Przez jakiś czas ulżyło mi na sercu, myśli odeszly bo dostałam dowód na to że go kocham nad życie. Ale Znowu to badziewie wróciło. I to nie było tak że było non stop źle. Fakt, były tam dni, godziny że czułam się ok. No i mam tak że jak już jest okej to smieje się z tych myśli że jak ja moglam w takie coś uwierzyć. Ale jak już przyjdzie co do czego to dzieje się masakra. Strasznie Płacze, denerwuje się, zaciskam pięści, spinam sie i rycze. I to uczucie jest tak cholernie prawdziwe... i zaczynam płakać jeszcze bardziej, nie było dnia żebym nie płakała. Ile ja bym zrobiła żeby bylo tak jak kiedyś,.. chce żeby te uczucia wróciły. I teraz kolejna myśl się nasuwa. "A może robie to na siłę? A może mówię to bo musze?" A moze to A może tamto?" I tak jest w kółko zawsze znajdę coś żeby się zamartwic. Jeszcze kiedys pamiętam w tym całym lęku pocieszal mnie fakt ze nigdy w życiu bym z nim nie zerwala (tfu tfu) i przez to te myśli odchodziły. Byłam tego pewna! A teraz zrozumiałam że czego jestem pewna to zaraz dzieje się wręcz przeciwnie :( wszystko na złość! I to jest porąbane za przeproszeniem bo jest przecież logiczne wyjaśnienie że ten cały lęk jest dowodem na milość. I tak to działa. Niby wiem ale nie wiem. I tak to do mnie nie dociera... i to jest najgorsze. Codziennie mówię mu to że kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie zycia bez niego mimo tych wszystkich myśli. Nie pozwole zeby mój chłopak uwierzył w moje myśli. Dalej mu to pokazuje, przysięgam. Sam nawet mówi mi ze to widzi że go kocham. Jak się pokłócimy to mówi mi ze nawet ta kłótnia jest dowodem ze się kochamy. No ale ja oczywiście musze dołożyć tego swojego i w głowie się rodzi: a co jeśli jak będzie tyle kłótni to będę miała go dosc? Nie chce tego!!! Nie chce tego braku miłości
TO JEST JAKAŚ MASAKRA😤Nie chce go nigdy przestać kochać
te myśli są tak silne że zdaje mi się że serio go "nie kocham"
(PS. Biorę to w cudzysłów że W SENSIE ŻE TO NIE PRAWDA ŻE GO NIE KOCHAM)
On już widzi po mojej minie kiedy zacznę się denerwować, kiedy mi się to przypomni to od razu mowi Że widzi że go kocham tak samo jak wcześniej ze nic się nie zmieniło. Gdzieś tam w środku to wiem że kocham go nad życie ale chyba wiecie jak to jest.. nie dopuszcze żeby nasza miłość się zniszczyła. Nie chce dopuścić tych myśli do siebie. Za nic w świecie :(
Te wszystkie myśli są takie przygnębiajace :(
Nawet już myślałam żeby iść do psychologa
Wiec na początek zdecydowałam się iść do szkolnego. No więc poszłam i to był najgorszy błąd w moim życiu. Wyszłam w gorszym stanie niż weszłam.. zaczęła mi mówić w prost że ja nie wiem co to miłość, że to juz wygaslo.. mam 18 lat i jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata a ona mi próbuje wmówić takie rzeczy... (mam nadzieje że nie uważacie że nie wiem co to miłość😂) przez dwa dni była masakra po wyjściu od niej ale wzielam się w garść powiedziałam sobie ze mam swój rozum, wiem że go kocham i tyle.
Ale i tak i tak boje się iść do zwykłego psychologa że zacznie też mi gadać jakieś głupoty wiec mam nadzieję że jakoś mi pomóżecie, napiszecie cos pocieszającego bo strasznie się boje że będę miała kiedyś odwagę wiecie na co.. pisałam to wyżej. Nie chce pisać tego drugi raz bo nie lubię tego słowa.
I widziałam jak coś już post Zordona!
Od mojej strony to wszystko mam nadzieję ż e pomżecie!
Kochana na moje oko to właśnie nerwica, kochasz go i aż ci powiem ze się zaczęłam śmiać bo tez tak miałam a mój chłopak zareagował tak samo jak twój :DD. Oni to widza i wypada im uwierzyć :). Co do psychologa sie nie przejmuje nie kazdy, psycholog jest z powolania i się na tym zna. Ja byłam u 3 i tylko jeden z nich był w stanie co nieco mi pomoc. Teraz nie chodze bo stwierdzilam ze sama sobie z tym dam rade, mam chłopaka i przyjaciółkę i to teraz oni robią mi za psychologa. Ale jeśli czujesz ze nie dasz sobie rady z tym sama, to jak najbardziej pomoc psychologa jest wskazana, tylko musisz szukać i nie zrazac sie. Trzymam kciuki i powodzenia. :)
Oooo dziękuję bardzo, juz od razu lepiej na sercu sie zrobilo że ktoś to jeszcze widzi😀 a jeszcze tak dopytam. Ostanio mój chłopak mi powiedział że jak będę jemu ufać a nie sobie co do tych myśli to że będzie dobrze. No i rzeczywiście tak było ale na krótko. I tak się zastanawiasami ze skoro znowu zrobiło mi się źle to może mu nie ufam?😭😭 i to mnie też strasznie załamało
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

2 stycznia 2018, o 21:57

Ja ostatnio tak jak by troszkę mniej tutaj udzielam się na forum bo zdałem sobie sprawę ze wypytywanie sie o objawy i szukanie zapewnień to chyba tez jest kompulsja. Cięzko czasami jest, ale jakoś to znoszę cholernie teraz paralizuje mnie lęk ze kiedyś dziewczyna przestanie mi sie podobać
Ostatnio zmieniony 2 stycznia 2018, o 22:09 przez tomek19932304, łącznie zmieniany 1 raz.
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 22:05

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:55
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:29
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 20:34
Hej kochani!
Jestem tu nowa i za bardzo nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze😂
Dobra do rzeczy, mam nadzieje że ktoś mi odpisze i pomoże 😊
A więc: u mnie sprawa wygląda tak że już dużo przeszłam, dużo się wypłakłam itp. Z resztą jak do dziś. U mnie zaczęło się to jakoś w czerwcu 2017 r. Mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. Dzień w dzień musze się wypłakać bo nie mogę z tym się pogodzić że może "nie kocham swojego chłopaka."Ciężko mi nawet pisać taka bzdurę. Wieeem to jest mega głupie bo gdzieś jednak wiem że go kocham ale i tak te myśli są. Wyczuliłam się na jego wady gdzie kiedyś mi one nie przeszkadzały, irytuje mnie itp. Codziennie się modle, prosząc Boga o to żebym była z moim chłopakiem mimo wszystko. Żebym nie nabrała odwagi z nim BROŃ BOŻE zakończyć tfu tfu, odpukac. Jak czasem znajdę jakiś post o tym jak jakaś dziewczyna nie wytrzymała z tym wszystkim i zakończyła związek łapie mnie taki atak paniki że nie da się tego opisać bo boje się że też tak zrobie. I przez to boje się szukać na internecie pomocy. Boje się że ktoś napisze mi że "wszystko jest możliwe" albo "to nie jest żadna iluzja tylko prawda" strasznie się tego boje!
Jakoś we wrzesniu powiedziałam o tym wszystkim dla swojego chłopaka. Bałam się panicznie że uwierzy w te moje bzdury. Ale nie. Zamurowałoo go wręcz. Przytulił i powiedział "Ty gamoniu co Ty sobie ubzurałaś, przecież widzę że mnie kochasz" powiedzial też że przez myśl mu nawet to nie przeszło że może go nie kocham bo ciągle mu to okazuje, no się aż zaśmiał że wierze w takie bzdury😀 Przez jakiś czas ulżyło mi na sercu, myśli odeszly bo dostałam dowód na to że go kocham nad życie. Ale Znowu to badziewie wróciło. I to nie było tak że było non stop źle. Fakt, były tam dni, godziny że czułam się ok. No i mam tak że jak już jest okej to smieje się z tych myśli że jak ja moglam w takie coś uwierzyć. Ale jak już przyjdzie co do czego to dzieje się masakra. Strasznie Płacze, denerwuje się, zaciskam pięści, spinam sie i rycze. I to uczucie jest tak cholernie prawdziwe... i zaczynam płakać jeszcze bardziej, nie było dnia żebym nie płakała. Ile ja bym zrobiła żeby bylo tak jak kiedyś,.. chce żeby te uczucia wróciły. I teraz kolejna myśl się nasuwa. "A może robie to na siłę? A może mówię to bo musze?" A moze to A może tamto?" I tak jest w kółko zawsze znajdę coś żeby się zamartwic. Jeszcze kiedys pamiętam w tym całym lęku pocieszal mnie fakt ze nigdy w życiu bym z nim nie zerwala (tfu tfu) i przez to te myśli odchodziły. Byłam tego pewna! A teraz zrozumiałam że czego jestem pewna to zaraz dzieje się wręcz przeciwnie :( wszystko na złość! I to jest porąbane za przeproszeniem bo jest przecież logiczne wyjaśnienie że ten cały lęk jest dowodem na milość. I tak to działa. Niby wiem ale nie wiem. I tak to do mnie nie dociera... i to jest najgorsze. Codziennie mówię mu to że kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie zycia bez niego mimo tych wszystkich myśli. Nie pozwole zeby mój chłopak uwierzył w moje myśli. Dalej mu to pokazuje, przysięgam. Sam nawet mówi mi ze to widzi że go kocham. Jak się pokłócimy to mówi mi ze nawet ta kłótnia jest dowodem ze się kochamy. No ale ja oczywiście musze dołożyć tego swojego i w głowie się rodzi: a co jeśli jak będzie tyle kłótni to będę miała go dosc? Nie chce tego!!! Nie chce tego braku miłości
TO JEST JAKAŚ MASAKRA😤Nie chce go nigdy przestać kochać
te myśli są tak silne że zdaje mi się że serio go "nie kocham"
(PS. Biorę to w cudzysłów że W SENSIE ŻE TO NIE PRAWDA ŻE GO NIE KOCHAM)
On już widzi po mojej minie kiedy zacznę się denerwować, kiedy mi się to przypomni to od razu mowi Że widzi że go kocham tak samo jak wcześniej ze nic się nie zmieniło. Gdzieś tam w środku to wiem że kocham go nad życie ale chyba wiecie jak to jest.. nie dopuszcze żeby nasza miłość się zniszczyła. Nie chce dopuścić tych myśli do siebie. Za nic w świecie :(
Te wszystkie myśli są takie przygnębiajace :(
Nawet już myślałam żeby iść do psychologa
Wiec na początek zdecydowałam się iść do szkolnego. No więc poszłam i to był najgorszy błąd w moim życiu. Wyszłam w gorszym stanie niż weszłam.. zaczęła mi mówić w prost że ja nie wiem co to miłość, że to juz wygaslo.. mam 18 lat i jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata a ona mi próbuje wmówić takie rzeczy... (mam nadzieje że nie uważacie że nie wiem co to miłość😂) przez dwa dni była masakra po wyjściu od niej ale wzielam się w garść powiedziałam sobie ze mam swój rozum, wiem że go kocham i tyle.
Ale i tak i tak boje się iść do zwykłego psychologa że zacznie też mi gadać jakieś głupoty wiec mam nadzieję że jakoś mi pomóżecie, napiszecie cos pocieszającego bo strasznie się boje że będę miała kiedyś odwagę wiecie na co.. pisałam to wyżej. Nie chce pisać tego drugi raz bo nie lubię tego słowa.
I widziałam jak coś już post Zordona!
Od mojej strony to wszystko mam nadzieję ż e pomżecie!
Kochana na moje oko to właśnie nerwica, kochasz go i aż ci powiem ze się zaczęłam śmiać bo tez tak miałam a mój chłopak zareagował tak samo jak twój :DD. Oni to widza i wypada im uwierzyć :). Co do psychologa sie nie przejmuje nie kazdy, psycholog jest z powolania i się na tym zna. Ja byłam u 3 i tylko jeden z nich był w stanie co nieco mi pomoc. Teraz nie chodze bo stwierdzilam ze sama sobie z tym dam rade, mam chłopaka i przyjaciółkę i to teraz oni robią mi za psychologa. Ale jeśli czujesz ze nie dasz sobie rady z tym sama, to jak najbardziej pomoc psychologa jest wskazana, tylko musisz szukać i nie zrazac sie. Trzymam kciuki i powodzenia. :)
Oooo dziękuję bardzo, juz od razu lepiej na sercu sie zrobilo że ktoś to jeszcze widzi😀 a jeszcze tak dopytam. Ostanio mój chłopak mi powiedział że jak będę jemu ufać a nie sobie co do tych myśli to że będzie dobrze. No i rzeczywiście tak było ale na krótko. I tak się zastanawiasami ze skoro znowu zrobiło mi się źle to może mu nie ufam?😭😭 i to mnie też strasznie załamało
Kochana nerwica zrobi wszystko zebys się bala :).
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

2 stycznia 2018, o 22:08

załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:05
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:55
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:29

Kochana na moje oko to właśnie nerwica, kochasz go i aż ci powiem ze się zaczęłam śmiać bo tez tak miałam a mój chłopak zareagował tak samo jak twój :DD. Oni to widza i wypada im uwierzyć :). Co do psychologa sie nie przejmuje nie kazdy, psycholog jest z powolania i się na tym zna. Ja byłam u 3 i tylko jeden z nich był w stanioe co nieco mi pomoc. Teraz nie chodze bo stwierdzilam ze sama sobie z tym dam rade, mam chłopaka i przyjaciółkę i to teraz oni robią mi za psychologa. Ale jeśli czujesz ze nie dasz sobie rady z tym sama, to jak najbardziej pomoc psychologa jest wskazana, tylko musisz szukać i nie zrazac sie. Trzymam kciuki i powodzenia. :)
Oooo dziękuję bardzo, juz od razu lepiej na sercu sie zrobilo że ktoś to jeszcze widzi😀 a jeszcze tak dopytam. Ostanio mój chłopak mi powiedział że jak będę jemu ufać a nie sobie co do tych myśli to że będzie dobrze. No i rzeczywiście tak było ale na krótko. I tak się zastanawiasami ze skoro znowu zrobiło mi się źle to może mu nie ufam?😭😭 i to mnie też strasznie załamało
Kochana nerwica zrobi wszystko zebys się bala :).
Nawet nie wiesz jak się ciesze że napisałaś!😀
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

2 stycznia 2018, o 22:13

tomek19932304 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:57
Ja ostatnio tak jak by troszkę mniej tutaj udzielam się na forum bo zdałem sobie sprawę ze wypytywanie sie o objawy i szukanie zapewnień to chyba tez jest kompulsja. Cięzko czasami jest, ale jakoś to znoszę cholernie teraz paralizuje mnie lęk ze kiedyś dziewczyna przestanie mi sie podobać
Ja mam dosłownie to samo, ale w stylu że KIEDYŚ przestane kochac swojego chłopaka. Ale wiesz co? Pociesza mnie fakt że z takim podejściem na pewno nic takiego się nie zdarzy :)
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

2 stycznia 2018, o 22:33

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:13
tomek19932304 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:57
Ja ostatnio tak jak by troszkę mniej tutaj udzielam się na forum bo zdałem sobie sprawę ze wypytywanie sie o objawy i szukanie zapewnień to chyba tez jest kompulsja. Cięzko czasami jest, ale jakoś to znoszę cholernie teraz paralizuje mnie lęk ze kiedyś dziewczyna przestanie mi sie podobać
Ja mam dosłownie to samo, ale w stylu że KIEDYŚ przestane kochac swojego chłopaka. Ale wiesz co? Pociesza mnie fakt że z takim podejściem na pewno nic takiego się nie zdarzy :)
Ja podczas spotkań zamiast sie wyluzować to cały czas analizuje czy ona mi sie podoba albo czy nie ma jakiejś fizycznej niedoskonałości która by mi przeszkadzała. Pewnie brzmi to tak jak by wygląd był dla mnie najwaznieszy, ale tak nie jest przed nerwicą wygląd był ostatnią rzeczą na jaką zwracałem uwagę
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 22:38

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:08
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:05
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:55


Oooo dziękuję bardzo, juz od razu lepiej na sercu sie zrobilo że ktoś to jeszcze widzi😀 a jeszcze tak dopytam. Ostanio mój chłopak mi powiedział że jak będę jemu ufać a nie sobie co do tych myśli to że będzie dobrze. No i rzeczywiście tak było ale na krótko. I tak się zastanawiasami ze skoro znowu zrobiło mi się źle to może mu nie ufam?😭😭 i to mnie też strasznie załamało
Kochana nerwica zrobi wszystko zebys się bala :).
Nawet nie wiesz jak się ciesze że napisałaś!😀
Ciesze się ze pomoglam :)
ODPOWIEDZ