chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem wtedy to zawsze cos mi nie pasuje co miesiac gdzie normalnie nie mam problemu z jakimis rzeczami. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie, takie rozbieranie na czesci pierwsze.kogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:20co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?NotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:19dzieki za odpowiedzpytalam bo juz glupieje. ale chce zyc z moim chlopakiem, chce go kochac
a to wszystko nerwica bo to co mysle mi przeszkadza np. przeszkadza mi to ze mi cos przeszkadza w jego zachowaniu hahaha czyli mi nie przeszkadza tak naprawde
tak samo chce chciec jak nie chce... dziwne to...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24
Ostatnio zmieniony 10 grudnia 2017, o 15:04 przez NotLogged, łącznie zmieniany 2 razy.
- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Możliwe, że cierpisz na lęk przed bliskością, twój styl przywiązania jest ambiwalentny. Nie chcesz się z nim widzieć, po głowie może wręcz chodzi Ci ucieczka. Dlaczego? bo boisz się, że Cię zrani i zostawi. Dlatego część Ciebie nie chce z nim być.NotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:55chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie.kogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:20co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?NotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:19
dzieki za odpowiedzpytalam bo juz glupieje. ale chce zyc z moim chlopakiem, chce go kochac
a to wszystko nerwica bo to co mysle mi przeszkadza np. przeszkadza mi to ze mi cos przeszkadza w jego zachowaniu hahaha czyli mi nie przeszkadza tak naprawde
tak samo chce chciec jak nie chce... dziwne to...
Możliwe, że go nie kochasz, ale boisz się samotności, dlatego z nim nie chcesz się rozstać.
Takich "możliwe" jest bardzo dużo. Wiem, że one brzmią trochę brutalnie, ale mierzyłaś się z takimi pytaniami? Chodzisz na terapię? Ona da odpowiedź, ale jak się wczytuję, to obstawiam to pierwsze - PANICZNIE boisz się zaangażowania, bo u Ciebie zaangażowanie = przywiązanie = porzucenie = ból (vide oglądanie filmu i lęk przed porzuceniem, gdy oglądasz rozpad jakiegoś związku w telewizorze).
Trochę mi w tym wątku brakuje tego rodzaju dyskusji i takiego patrzenia na sprawy. Sama nerwica nie powoduje tego, że kogoś "nie kochamy". Bardziej zaburzenia ze spektrum depresyjnego. Nerwica jest pochodną jakiegoś wewnętrzego konfliktu i emocji oraz zaburzeń w schemacie budowania relacji, kwestii zależności, własnej autonomii i projekcji porzucenia.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24
jak to przeczytalam to sie poplakalamkogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:03Możliwe, że cierpisz na lęk przed bliskością, twój styl przywiązania jest ambiwalentny. Nie chcesz się z nim widzieć, po głowie może wręcz chodzi Ci ucieczka. Dlaczego? bo boisz się, że Cię zrani i zostawi. Dlatego część Ciebie nie chce z nim być.NotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:55chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie.kogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:20
co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?
Możliwe, że go nie kochasz, ale boisz się samotności, dlatego z nim nie chcesz się rozstać.
Takich "możliwe" jest bardzo dużo. Wiem, że one brzmią trochę brutalnie, ale mierzyłaś się z takimi pytaniami? Chodzisz na terapię? Ona da odpowiedź, ale jak się wczytuję, to obstawiam to pierwsze - PANICZNIE boisz się zaangażowanie, bo u Ciebie zaangażowanie = przywiązanie = porzucenie = ból (vide oglądanie filmu i lęk przed porzuceniem w momencie zwykłego oglądania jakiegoś randomowego filmu).
Trochę mi w tym wątku brakuje tego rodzaju dyskusji i takiego patrzenia na sprawy. Sama nerwica nie powoduje tego, że kogoś "nie kochamy". Bardziej zaburzenia ze spektrum depresyjnego. Nerwica jest pochodną jakiegoś wewnętrzego konfliktu i emocji oraz zaburzeń w schemacie budowania relacji, kwestii zależności, własnej autonomii i projekcji porzucenia.






- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka
Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle 


jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24
troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnerakatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()

zreszta ogladajac film nie balam sie porzucenia tylko tego ze sie rozstaniemy ze tak trzeba, ze nie bede z nim zyla. nie balam sie porzucenia przez partnera.
Ostatnio zmieniony 10 grudnia 2017, o 15:17 przez NotLogged, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Nie:(kogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 14:21kurde, chodzisz na terapię?nieznajoma19 pisze: ↑10 grudnia 2017, o 09:57Hej kochani![]()
U mnie było dobrze na weekend po tych postach co mi pisaliście spojrzałam na to z innej strony i natręty mi przeszły bylam tak bardzo szczęśliwa! Cały dzień się śmiałam, spędziłam z chłopakiem super czas a wieczorem piliśmy ze znajomymi. No i zaczęło się jak znajomi pojechali. Szykowałam się do spania i sobie pomyślałam od razu ze nie mam ochoty na seks, mój chłopak tez nie miał bo chciało mu się strasznie spać i ledwo patrzyl na oczy. No i gdy pomyślałam, że nie mam ochoty na ten seks to pojawiła się myśl, czy może nie mam ochoty na seks z tym raperem (pisałam o nim wcześniej, że nie słucham go bo mam natretne myśli ze on mi się podoba itd. No i na week przezeyciężylam lęk, słuchaliśmy jego muzyki, kupiłam nawet jego płytę najnowszą i od tak pojawiła się taka mysl) a ja w tym czasie szykowałam się do spania i oczywiście zaczęła się analiza, że skoro pojawiła mi się taka myśl to ja może chce ? Położyłam się do łóżka i było piekło ale usnęłam szybko wiec dużo o tym nie myślałam. Wstałam w nocy, przypomniało mi się to ale też szybko usnęłam no i rano oczywiscie pierwsza myśl o tym i analiza ..... i tak patrzę na mojego chłopaka jak sobie spi i dręcze się, że pojawiła mi się taka myśl i jest mi z tym strasznie źle. Gdybym może nie zaczęła analizować tego i od razu powiedzieć sobie NIE to bym nie miała żadnych wyrzutów sumienia.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczęNotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:16troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnerakatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()
![]()

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Hej dziewczyny, nie chciałem wywołać w Was lęku czy płaczukatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:17Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczęNotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:16troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnerakatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()
![]()
![]()

Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24
dobrze ze napisalas ten post wyzej bo nagle mi odpuscilo i przeszedl mi placz w sekunde.katarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:17Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczęNotLogged pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:16troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnerakatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()
![]()
![]()
-
- Gość
hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalamkatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()

- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Ciebie też przepraszamzałamana20 pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:45hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalamkatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()
![]()

Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
-
- Gość
Wybaczamkogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:48Ciebie też przepraszamzałamana20 pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:45hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalamkatarzynka pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:09Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżkaNie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle
![]()
![]()
nie chciałem, żebyście poczuli się źle.


- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Spokojnie, podniesiemy siękogelmogel pisze: ↑10 grudnia 2017, o 15:22Hej dziewczyny, nie chciałem wywołać w Was lęku czy płaczuPrzepraszam.

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 436
- Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30
Kogelmogel ja to bym proponowala nie bawic sie w psychologa, bo jak widac mozna narobic wiecej szkody niz pozytku.
Swego czasu reagowalam na takie nowiny podobnie jak dziewczyny, potrafilam cala noc sie trzasc ze strachu, ze moze jestem z Narzeczonym, bo mam osobowosc zalezna wiec nie kocham, ale z Nim jestem. A moze jednak z Nim jestem, a nie chce, ale sie boje byc sama. A moze kocham za mocno. A moze jestem z Nim z przyzwyczajenia, a moze boje sie Go zostawic, bo w sumie jest dla mnie bardzo dobry. A moze to ttlko przyjazn. A moze to a moze sro, tyle tych a moze bylo, ze moge wyliczac do jutra.
Jak pisze Katarzynla, natret to natret, nie zawsze musi brac sie z konflikt wewnetrznego czy problemow z osobowoscia. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, jak nerwica mniejsza to I zadnych lroblemow z osobowoascia nie mam, ani konfliktow wewnetrznych, a poprostu samonakrecilam sie do granic mozliwosci
Dziewczyny I chlopaki, to wszystko nerwicowe!!!!
Swego czasu reagowalam na takie nowiny podobnie jak dziewczyny, potrafilam cala noc sie trzasc ze strachu, ze moze jestem z Narzeczonym, bo mam osobowosc zalezna wiec nie kocham, ale z Nim jestem. A moze jednak z Nim jestem, a nie chce, ale sie boje byc sama. A moze kocham za mocno. A moze jestem z Nim z przyzwyczajenia, a moze boje sie Go zostawic, bo w sumie jest dla mnie bardzo dobry. A moze to ttlko przyjazn. A moze to a moze sro, tyle tych a moze bylo, ze moge wyliczac do jutra.
Jak pisze Katarzynla, natret to natret, nie zawsze musi brac sie z konflikt wewnetrznego czy problemow z osobowoscia. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, jak nerwica mniejsza to I zadnych lroblemow z osobowoascia nie mam, ani konfliktow wewnetrznych, a poprostu samonakrecilam sie do granic mozliwosci

Dziewczyny I chlopaki, to wszystko nerwicowe!!!!
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Agaciaaa! Uwielbiam Cię za toszpagat pisze: ↑10 grudnia 2017, o 17:40Kogelmogel ja to bym proponowala nie bawic sie w psychologa, bo jak widac mozna narobic wiecej szkody niz pozytku.
Swego czasu reagowalam na takie nowiny podobnie jak dziewczyny, potrafilam cala noc sie trzasc ze strachu, ze moze jestem z Narzeczonym, bo mam osobowosc zalezna wiec nie kocham, ale z Nim jestem. A moze jednak z Nim jestem, a nie chce, ale sie boje byc sama. A moze kocham za mocno. A moze jestem z Nim z przyzwyczajenia, a moze boje sie Go zostawic, bo w sumie jest dla mnie bardzo dobry. A moze to ttlko przyjazn. A moze to a moze sro, tyle tych a moze bylo, ze moge wyliczac do jutra.
Jak pisze Katarzynla, natret to natret, nie zawsze musi brac sie z konflikt wewnetrznego czy problemow z osobowoscia. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, jak nerwica mniejsza to I zadnych lroblemow z osobowoascia nie mam, ani konfliktow wewnetrznych, a poprostu samonakrecilam sie do granic mozliwosci
Dziewczyny I chlopaki, to wszystko nerwicowe!!!!

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.