Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

10 grudnia 2017, o 14:55

kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 14:20
NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 14:19
Mario26 pisze:
10 grudnia 2017, o 14:02


Nie można
dzieki za odpowiedz :) pytalam bo juz glupieje. ale chce zyc z moim chlopakiem, chce go kochac :D a to wszystko nerwica bo to co mysle mi przeszkadza np. przeszkadza mi to ze mi cos przeszkadza w jego zachowaniu hahaha czyli mi nie przeszkadza tak naprawde :D tak samo chce chciec jak nie chce... dziwne to...
co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?
chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem wtedy to zawsze cos mi nie pasuje co miesiac gdzie normalnie nie mam problemu z jakimis rzeczami. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie, takie rozbieranie na czesci pierwsze.
Ostatnio zmieniony 10 grudnia 2017, o 15:04 przez NotLogged, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

10 grudnia 2017, o 15:03

NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 14:55
kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 14:20
NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 14:19


dzieki za odpowiedz :) pytalam bo juz glupieje. ale chce zyc z moim chlopakiem, chce go kochac :D a to wszystko nerwica bo to co mysle mi przeszkadza np. przeszkadza mi to ze mi cos przeszkadza w jego zachowaniu hahaha czyli mi nie przeszkadza tak naprawde :D tak samo chce chciec jak nie chce... dziwne to...
co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?
chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie.
Możliwe, że cierpisz na lęk przed bliskością, twój styl przywiązania jest ambiwalentny. Nie chcesz się z nim widzieć, po głowie może wręcz chodzi Ci ucieczka. Dlaczego? bo boisz się, że Cię zrani i zostawi. Dlatego część Ciebie nie chce z nim być.

Możliwe, że go nie kochasz, ale boisz się samotności, dlatego z nim nie chcesz się rozstać.

Takich "możliwe" jest bardzo dużo. Wiem, że one brzmią trochę brutalnie, ale mierzyłaś się z takimi pytaniami? Chodzisz na terapię? Ona da odpowiedź, ale jak się wczytuję, to obstawiam to pierwsze - PANICZNIE boisz się zaangażowania, bo u Ciebie zaangażowanie = przywiązanie = porzucenie = ból (vide oglądanie filmu i lęk przed porzuceniem, gdy oglądasz rozpad jakiegoś związku w telewizorze).

Trochę mi w tym wątku brakuje tego rodzaju dyskusji i takiego patrzenia na sprawy. Sama nerwica nie powoduje tego, że kogoś "nie kochamy". Bardziej zaburzenia ze spektrum depresyjnego. Nerwica jest pochodną jakiegoś wewnętrzego konfliktu i emocji oraz zaburzeń w schemacie budowania relacji, kwestii zależności, własnej autonomii i projekcji porzucenia.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

10 grudnia 2017, o 15:09

kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 15:03
NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 14:55
kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 14:20


co ci przeszkadza w jego zachowaniu? co chcesz chciec, gdy nie chcesz?
chodzi o to ze np. czesto boli go glowa bo ma migrene i wiem ze to strasznie glupie jak mam zle nastawienie do tego a czasem tak mam chociaz normalnie to akceptuje glownie jestem podatna na jeszcze czestsze myslenie, analizowanie i czesta zmiane nastroju przed okresem. wczoraj np jechalam do niego i wiedzialam ze boli go glowa i od razu ze bedzie beznadziejnie i wgl zle nastawienie bardzo ze bedzie smutny i wgl a tak nie mozna robic. kocham go i nie moge byc taka. pojechalam i bylo zupelnie normalnie, nie zwracalam uwagi na to ze boli go glowa, ogladalismy film normalnie, smialismy sie, staralam sie to rozumiec bo przeciez jak ja sie zle czuje to nie jestem szczesliwa ani jakas zywa. zalezy mi na akceptacji i na spotkaniach dlatego mialam tez np. zle nastawienie jakies do spotkan, ale mimo to jechalam i bylo super... ogladajac film jak jest watek rozstania to od razu zmiana humoru i ze u nas tez tak bedzie. mialam tak ze chcialam pojechac do niego ale cos w srodku mowilo ze nie chce i nie wiedzialam co mam robic bo z jednej chcialam jechac a z drugiej nie... glupialam totalnie. jestesmy innymi osobami, ja jestem zywsza niz on ale mimo to jak sie spotykamy i zyje z nim te prawie 2 lata bardzo dobrze je wspominam. skoro chce go akceptowac to poprostu musze to robic a nie zalamywac sie ze cos mi przeszkadza i a moze nie kocham a moze to a moze tamto. zyje tak pol roku ponad i mam juz tego dosyc. jak tylko pomysle ze moze nie kocham to albo scisk w gardle, czasem w klatce piersiowej takie cos dziwne, dziwny scisk - nie zawsze a jak sie nie stresuje, nie przemuje czyms to jest takie nie przejelam sie tym to znaczy ze moze nie kocham, ze tak jest i wtedy sie nakrecam. nie chce go tracic przeciez, chce go kochac i z nim zyc mimo tego wszystkiego co jest w nas rozne bo to zawsze bedzie ale mam w nim takie oparcie, taka milosc i ja tak samo chce mu to dawac, byc z nim i go kochac poprostu mimo ze momentami mamy sie dosyc to jak opadaja emocje to ja dalej chce z nim byc. nie chce nikogo innego na ten moment tylko jego. mialam inne mysli tez. a wszystko zaczelo mi sie jakos rok temu przez to (tak mi sie wydaje) ze tak bardzo chcialam kochac ze nalozylam na siebie presje. mialam mysli ze moze umre i go zostawie a chce z nim zyc, mialam kazdego raka, pozniej wymyslona ciaza - mylam rece 4 razy zanim sie dotknelam, pozniej ze jestem lesbijka co mi przeszkadzalo w kochaniu jego, i teraz to... pol roku juz. nie umiem wyluzowac, nie chce zeby sie rozmylo, mam mysli czy moze to nie jest uzaleznienie od niego, przyzwyczajenie. ale jak zerwalismy ze soba, zrobilismy chwile przerwy i wrocilismy i jak spadla kompulsja to bylam na luzie totalnie... i bylo dobrze wszystko a z dnia na dzien jest coraz gorzej. boje sie ze sie rozmyje i inne rzeczy. czasami mowie ze jak tak bedzie to trudno i wtedy takie... kurde czemu tak mowie, nie zalezy mi, poddalam sie? nie rusza mnie to to moze nie kocham... i nakrecam sie jak nie czuje strachu. wracam tez do rzeczy sprzed tygodnia albo kilku dni ze wtedy jak pomyslalam o jakims chlopaku to nie balam sie wiec moze nie kocham. a dalej przeciez jestem z moim chlopakiem i tamto nie zrobilo na mnie wrazenia bo co ma zrobic skoro nie zdradze go? mialam mysli ze zdradze wszystko przerobilam, ze moze ktos mi sie podoba inny... i strach bo przeciez chce jego kochac a nie innego. i pytania filozoficzne dlaczego wgl kochamy i dlaczego ludzie dobieraja sie w pary, po co, i zastanawianie sie.
Możliwe, że cierpisz na lęk przed bliskością, twój styl przywiązania jest ambiwalentny. Nie chcesz się z nim widzieć, po głowie może wręcz chodzi Ci ucieczka. Dlaczego? bo boisz się, że Cię zrani i zostawi. Dlatego część Ciebie nie chce z nim być.

Możliwe, że go nie kochasz, ale boisz się samotności, dlatego z nim nie chcesz się rozstać.

Takich "możliwe" jest bardzo dużo. Wiem, że one brzmią trochę brutalnie, ale mierzyłaś się z takimi pytaniami? Chodzisz na terapię? Ona da odpowiedź, ale jak się wczytuję, to obstawiam to pierwsze - PANICZNIE boisz się zaangażowanie, bo u Ciebie zaangażowanie = przywiązanie = porzucenie = ból (vide oglądanie filmu i lęk przed porzuceniem w momencie zwykłego oglądania jakiegoś randomowego filmu).

Trochę mi w tym wątku brakuje tego rodzaju dyskusji i takiego patrzenia na sprawy. Sama nerwica nie powoduje tego, że kogoś "nie kochamy". Bardziej zaburzenia ze spektrum depresyjnego. Nerwica jest pochodną jakiegoś wewnętrzego konfliktu i emocji oraz zaburzeń w schemacie budowania relacji, kwestii zależności, własnej autonomii i projekcji porzucenia.
jak to przeczytalam to sie poplakalam :( nie wiem co mam Ci powiedziec :( chce sie z nim widziec wlasnie o to chodzi ze chce, chce go kochac :( nie wiem co mam Ci powiedziec :( naprawde. to jest takie cos ze jak ogladalismy film to ze jak ktos sie rozszedl to ze moze z nami tez tak bedzie a przeciez tego nie chce... nie chce byc sama to prawda ale nie chce szukac sobie kogos innego poznalam jego i chce go kochac... nie chodze na terapie, nie mam tez stwierdzonej nerwicy, nie chce zyc bez niego :( teraz strasznie mi zle :(
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

10 grudnia 2017, o 15:09

Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

10 grudnia 2017, o 15:16

katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnera :(
zreszta ogladajac film nie balam sie porzucenia tylko tego ze sie rozstaniemy ze tak trzeba, ze nie bede z nim zyla. nie balam sie porzucenia przez partnera.
Ostatnio zmieniony 10 grudnia 2017, o 15:17 przez NotLogged, łącznie zmieniany 1 raz.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

10 grudnia 2017, o 15:16

kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 14:21
nieznajoma19 pisze:
10 grudnia 2017, o 09:57
Hej kochani :lov:
U mnie było dobrze na weekend po tych postach co mi pisaliście spojrzałam na to z innej strony i natręty mi przeszły bylam tak bardzo szczęśliwa! Cały dzień się śmiałam, spędziłam z chłopakiem super czas a wieczorem piliśmy ze znajomymi. No i zaczęło się jak znajomi pojechali. Szykowałam się do spania i sobie pomyślałam od razu ze nie mam ochoty na seks, mój chłopak tez nie miał bo chciało mu się strasznie spać i ledwo patrzyl na oczy. No i gdy pomyślałam, że nie mam ochoty na ten seks to pojawiła się myśl, czy może nie mam ochoty na seks z tym raperem (pisałam o nim wcześniej, że nie słucham go bo mam natretne myśli ze on mi się podoba itd. No i na week przezeyciężylam lęk, słuchaliśmy jego muzyki, kupiłam nawet jego płytę najnowszą i od tak pojawiła się taka mysl) a ja w tym czasie szykowałam się do spania i oczywiście zaczęła się analiza, że skoro pojawiła mi się taka myśl to ja może chce ? Położyłam się do łóżka i było piekło ale usnęłam szybko wiec dużo o tym nie myślałam. Wstałam w nocy, przypomniało mi się to ale też szybko usnęłam no i rano oczywiscie pierwsza myśl o tym i analiza ..... i tak patrzę na mojego chłopaka jak sobie spi i dręcze się, że pojawiła mi się taka myśl i jest mi z tym strasznie źle. Gdybym może nie zaczęła analizować tego i od razu powiedzieć sobie NIE to bym nie miała żadnych wyrzutów sumienia.
kurde, chodzisz na terapię?
Nie:(
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

10 grudnia 2017, o 15:17

NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 15:16
katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnera :(
Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczę :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

10 grudnia 2017, o 15:22

katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:17
NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 15:16
katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnera :(
Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczę :friend:
Hej dziewczyny, nie chciałem wywołać w Was lęku czy płaczu :( Przepraszam.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

10 grudnia 2017, o 15:23

katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:17
NotLogged pisze:
10 grudnia 2017, o 15:16
katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
troche sie uspokoilam jak napisalas tego posta... nawet bardzo sie uspokoilam. az zadzwonilam zdesperowana z placzem po tamtym poscie do partnera :(
Możemy przybić piątkę, bo ja też właśnie siedzę i płaczę :friend:
dobrze ze napisalas ten post wyzej bo nagle mi odpuscilo i przeszedl mi placz w sekunde.
usuniete
Gość

10 grudnia 2017, o 15:45

katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalam :D
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

10 grudnia 2017, o 15:48

załamana20 pisze:
10 grudnia 2017, o 15:45
katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalam :D
Ciebie też przepraszam :( nie chciałem, żebyście poczuli się źle.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
usuniete
Gość

10 grudnia 2017, o 15:51

kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 15:48
załamana20 pisze:
10 grudnia 2017, o 15:45
katarzynka pisze:
10 grudnia 2017, o 15:09
Kogelmogel, Ty rozpatrujesz wypowiedzi koleżanki wyłącznie na podstawie analizy jako osoby niezaburzonej, a nie bierzesz pod uwagę rocd, więc nie wiem, czy to do końca właściwa ścieżka ;) Nie rozbijałabym tego na konflikty wewnętrzne, natręt to natręt. Notabene, ja też podobnie jak autorka posta poczułam się źle :D
hahaha ja tez się poczulam zle, a jest o wiele lepiej niż było u mnie, ale jak przeczytałam ze może boje się samotności dlatego się nie chce rozstać to az się poplakalam :D
Ciebie też przepraszam :( nie chciałem, żebyście poczuli się źle.
Wybaczam :friend: po prostu widać ze nawet to co przeczytamy może spowodowac lek, po prostu nerwica. Będzie dobrze :hercio:
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

10 grudnia 2017, o 15:59

kogelmogel pisze:
10 grudnia 2017, o 15:22
Hej dziewczyny, nie chciałem wywołać w Was lęku czy płaczu :( Przepraszam.
Spokojnie, podniesiemy się ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

10 grudnia 2017, o 17:40

Kogelmogel ja to bym proponowala nie bawic sie w psychologa, bo jak widac mozna narobic wiecej szkody niz pozytku.
Swego czasu reagowalam na takie nowiny podobnie jak dziewczyny, potrafilam cala noc sie trzasc ze strachu, ze moze jestem z Narzeczonym, bo mam osobowosc zalezna wiec nie kocham, ale z Nim jestem. A moze jednak z Nim jestem, a nie chce, ale sie boje byc sama. A moze kocham za mocno. A moze jestem z Nim z przyzwyczajenia, a moze boje sie Go zostawic, bo w sumie jest dla mnie bardzo dobry. A moze to ttlko przyjazn. A moze to a moze sro, tyle tych a moze bylo, ze moge wyliczac do jutra.
Jak pisze Katarzynla, natret to natret, nie zawsze musi brac sie z konflikt wewnetrznego czy problemow z osobowoscia. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, jak nerwica mniejsza to I zadnych lroblemow z osobowoascia nie mam, ani konfliktow wewnetrznych, a poprostu samonakrecilam sie do granic mozliwosci :)
Dziewczyny I chlopaki, to wszystko nerwicowe!!!!
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

10 grudnia 2017, o 19:21

szpagat pisze:
10 grudnia 2017, o 17:40
Kogelmogel ja to bym proponowala nie bawic sie w psychologa, bo jak widac mozna narobic wiecej szkody niz pozytku.
Swego czasu reagowalam na takie nowiny podobnie jak dziewczyny, potrafilam cala noc sie trzasc ze strachu, ze moze jestem z Narzeczonym, bo mam osobowosc zalezna wiec nie kocham, ale z Nim jestem. A moze jednak z Nim jestem, a nie chce, ale sie boje byc sama. A moze kocham za mocno. A moze jestem z Nim z przyzwyczajenia, a moze boje sie Go zostawic, bo w sumie jest dla mnie bardzo dobry. A moze to ttlko przyjazn. A moze to a moze sro, tyle tych a moze bylo, ze moge wyliczac do jutra.
Jak pisze Katarzynla, natret to natret, nie zawsze musi brac sie z konflikt wewnetrznego czy problemow z osobowoscia. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, jak nerwica mniejsza to I zadnych lroblemow z osobowoascia nie mam, ani konfliktow wewnetrznych, a poprostu samonakrecilam sie do granic mozliwosci :)
Dziewczyny I chlopaki, to wszystko nerwicowe!!!!
Agaciaaa! Uwielbiam Cię za to cmok
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
ODPOWIEDZ