29 października 2014, o 16:53
Dzieciństwa nie miałam usłanego różami, ale nie miałam też za dużych problemów. Raczej takie zwyczajne, normalne. Odczuwałam w życiu euforię, miłość, radość, szczęście, rozbawienie... wielokrotnie. Zdarzają się jednak momenty, w których nie do końca wiem, co czuję, więc zachowuję się tak, jak powinnam się zachowywać/albo jak chciałabym, żeby druga osoba się zachowywała. Nie wiem, czy człowiek zawsze jest świadomy swoich emocji i zachowań, chyba nie, jednak wydaje mi się, że u mnie szczególnie to wychodzi. Wieczna analiza tego, jaka powinnam być. Myślicie, że to normalne?
Co do myśli, to nie potrafię nie nadawać im znaczenia, ponieważ wciąż nie jestem pewna, czy nie wymyśliłam sobie tej choroby, ponieważ tak bardzo przestraszyłam się tego, że nie kocham chłopaka... Idę do psychiatry i jeśli ona powie, że to natrętne myśli, to dopiero wtedy zabiorę się za siebie.