Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

23 marca 2017, o 08:48

Miałam wczoraj wieczorem dwa motyle które jeden po drugim przefrunely mi przez brzuch. Byłam polprzytomna bo się obudziłam i za chwilę znów zasnelam. Teraz... teraz znów mam lęki i zero w sercu. Już nawet nie liczę na przeblysk. Godze się z tym że nie nadejdzie.
zaburzona.kocham
Gość

23 marca 2017, o 09:01

kamila1998 pisze:Ja tez sie podzielę swoją reakcja :)
Wczoraj mój Patryk mial wyjść z pracy o 19 ale troszkę sie wygadal i powiedział ze ma dla mnie dzis albo jutro niespodziankę.. Otóż czekalam do 17 - bo zawsze o tej godzinie u mnie jest bo zrywa sie o 16.

Czekalam z niecierpliwością.. Ubrałam sie, umalowalam. A gdy 17 mijala mialam mu napisać ze szkoda bo mialam nadzieję ze przyjedzie... A o 17:15 juz straciłam wiarę heh i strasznie popsuł mi sie humor... Więc zaczęłam oglądać film.. Ja patrze a tu Patryk w drzwiach stoi! :D haha :)

Az sie poplakalam, ze jednak przyjechał... Cieszyłam się. A potem znowu przyszły myśli ze kocham innego...

Ten chłopak siedzi mi w glowie, od kad pamiętam troszkę mi sie podobal..i moze to nie przez chorobę czuje ze sie zakochalam?...

W życiu wiele osób nas zauroczy, ale to nasza decyzja i wybór co z tym zrobimy. :)

-- 23 marca 2017, o 08:58 --
zaburzona.kocham pisze:
kamila1998 pisze:Ja tez sie podzielę swoją reakcja :)
Wczoraj mój Patryk mial wyjść z pracy o 19 ale troszkę sie wygadal i powiedział ze ma dla mnie dzis albo jutro niespodziankę.. Otóż czekalam do 17 - bo zawsze o tej godzinie u mnie jest bo zrywa sie o 16.

Czekalam z niecierpliwością.. Ubrałam sie, umalowalam. A gdy 17 mijala mialam mu napisać ze szkoda bo mialam nadzieję ze przyjedzie... A o 17:15 juz straciłam wiarę heh i strasznie popsuł mi sie humor... Więc zaczęłam oglądać film.. Ja patrze a tu Patryk w drzwiach stoi! :D haha :)

Az sie poplakalam, ze jednak przyjechał... Cieszyłam się. A potem znowu przyszły myśli ze kocham innego...

Ten chłopak siedzi mi w glowie, od kad pamiętam troszkę mi sie podobal..i moze to nie przez chorobę czuje ze sie zakochalam?...

W życiu wiele osób nas zauroczy, ale to nasza decyzja i wybór co z tym zrobimy. :) wydaję mi się, że to na nom teraz skupiły się Twoje myśli po prostu, w zaburzeniu tak jest... Każdy człowiek, nawet bez zaburzenia ma jakieś DZIWNE myśli, ale nie nadaje im wartości, przez nadawanie wartości, mamy lęk, strach, płacz, coś takiego jakby organizm się bronił.
-- 23 marca 2017, o 09:01 --
laure pisze:Miałam wczoraj wieczorem dwa motyle które jeden po drugim przefrunely mi przez brzuch. Byłam polprzytomna bo się obudziłam i za chwilę znów zasnelam. Teraz... teraz znów mam lęki i zero w sercu. Już nawet nie liczę na przeblysk. Godze się z tym że nie nadejdzie.
Hm, człowiek nie będzie czuł motyli przez całe życie, noe trzeba na nich polegać, ale rozumiem, że w zaburzeniu taki przebłysk daje nadzieję, że coś czujemy
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

23 marca 2017, o 09:01

Dokładnie, chyba muszę sobie to wbić do głowy ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
zaburzona.kocham
Gość

23 marca 2017, o 09:24

Zastanawiam się jak potoczyły się historie ludzi, którzy wcześniej tutaj pisali :)
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

23 marca 2017, o 10:03

A u mnie powiem Wam, że też kryzys. Właściwie to mam go od dłuższego czasu, ale może jak się wygadam to spojrzę na to z innej strony :)
Właściwie to tak bardziej zastanawiając się nad moim związkiem zaczęłam jakoś rok temu, kiedy zapoznawalismy naszych rodziców i zaczęliśmy planować ślub. Od tamtej pory nekaja mnie właśnie takie myski - czy to ten, czy kocham, czy dam radę żyć tak długo itd. U mnie dodatkowo dochodzi Dd, więc jestem od niego odcięta. Ostatnio też często się klocimy, zaczynamy mieć odmienne zdanie w różnych kwestiach( kiedy wcześniej mieliśmy takie samo). Dużo razy zdarza się tak, że czekam aż on sobie pójdzie (bo nie mieszkamy razem), właściwie od momentu wstania zaczynają się u mnie rozkminy, w głowie mam jakieś sytuację, historyjki - że on mnie zdradzi, że się klocimy o coś itd. Nawet w snach bardzo często aż czuje jak jestem wściekła na niego.
I też w sumie nie wiem jak mam o tym myśleć i czy w ogóle rozkminiac skąd się to bierze.
Bruce, ja też nie raz gdzieś wyczytałam że można nie kochać a jest się tylko z przyzwyczajenia (to mnie wtedy zabiło totalnie). Ale tak serio, czy jeśli byśmy nie kochali to wypisywalibysmy tak tutaj?
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
zaburzona.kocham
Gość

23 marca 2017, o 10:11

Każdy inaczej postrzega miłość, bo inaczej był nauczony tej miłości, inaczej sobie wyobrażał . W każdym związki, nawet idealnym bez naszych myśli są kłótnie, my mamy ciągłe wątpliwości dlatego te kłótnie powodują u nas rozkminy w stylu: różnimy się, nie jesteśmy dla siebie, ale z każdym człowiekiem się różnimy i będziemy różnić i tak BĘDĄ KŁÓTNIE :) tylko to my mamy zdecydować, czy akceptujemy tą osobę.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

23 marca 2017, o 10:13

nierealna, myśle że to kolejne nerwicowe rozkminki ;) nie wierzę, że to piszę bo sama mam kryzys jak stąd do Chin, ale tak jest ;)
Tak jak pisała wcześniejsza użytkowniczka, że miłość to decyzja i chyba w naszym stanie tak trzeba do tego podchodzić. Ja zawsze wierzyłam w super romantyczną miłość, a realia często okazują się całkiem inne. Myślę że trzeba racjonalnie na to spojrzeć, nerwica nas w sumie do tego zmusza, do spojrzenia na miłość tylko z perspektywy świadomości, że jesteś z dobrym człowiekiem, zależy Ci na nim, dbacie o siebie na codzień itd., a kłótnie się zdarzają w każdym związku. Może macie jakiś poważniejszy kryzys z którego wyciągniecie mimo wszystko pozytywne wnioski ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

23 marca 2017, o 10:14

nierealna - u nas też były kłótnie bo chyba zawsze przychodzi taki czas, że zaczynamy się bardziej traktować po partnersku a nie tylko szalejemy z zakochania. Też nie raz czekałam aż sobie pójdzie - może to był też trochę przesyt ciągłym spotykaniem. Teraz sama czasem do niego dzwonię i mówię "nie przyjeżdżaj dziś bo chcę odpocząć lub coś sobie porobić" - on też czasem woli spędzić wieczór samotnie. Ale nie traktuję już tego jako oznakę, że go nie kocham tylko fakt, że jestem tylko człowiekiem i czasem mam prawo do samotnego dnia, chwili odpoczynki albo świętego spokoju od tego mojego narzeczonego. Jak z nim zamieszkam to pewnie do rodziców będę jeździć coby złapać oddech. Jestem w stanie Cię zrozumieć bo bardzo podobnie się czuję. Głowa do góry!
soniasonia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02

23 marca 2017, o 11:11

Słuchajcie moi drodzy ! Wszyscy zaburzeni tym dziwnym lękiem...
Musimy żyć własnym życiem, swoimi sprawami- bo moze co niektorzy z nas mysla, ze milosc to ciagle patrzenie na siebie i tylko czekanie na przepełnienie sie uczuciem...
Moze tak naprawde nie potrafimy czasem pogodzic sie z ewolucja naszych zwiazków... Zawsze po zakochaniu przychodzi stabilizacja... I u mnie sie to zaczęło... ZE po prostu zauwazylam ze po pol roku przyszedl etap STABILIZACJI NASZYCH UCZUC- a to ze wprowadziłam sie w stan lekowy przez to bo zatesknilam za motylkami to uważam ze kazdy z nas nie ważne w jakim związku by był mógłby popaść w takie destrukcje i lęki- wiadomo kazdy chce kochac. Ale milosc to wybór... Nauczyć sie żyć obok a nie razem. --- > POLECAM OGLADAC TYCH POLSKICH YOUTUBEROW https://www.youtube.com/watch?v=VM4oiKdKt8U&t=695s chociaż jest to motyw chrześcijański wydaje mi ze dotrze i do ateistow ma przekaz uniwersalny. Ja po wczoraj kiedy czulam ze potrzebuje poczuć jego zapach, jego ciepło... i to w jaki sposób działa na mnie fizycznie... przekonało mnie ze cos jest nie tak z moja podswiadomoscia ! Zapewnilam sie ze blokada jest we mnie- i nie bedzie prosta do odblokowania i zycia po prostu od tak- chwila i tym co czuje. Mysle ze kazdy tu z nas ma z tym problem- no ale coz walczymy...Widze za kazdego z nas przeraza wizja- malzenstwa, wpsolnej przyszlosci- bo przychodza obawy ze co jesli za x lat nie bedzie takich uczuc jak teraz- trzeba wiedziec ze nic nie trwa wiecznie i dbac o przyjazn w zwiazku i partnerstwo- to jest milosc... Tak ja to odbieram iw ten sposob bede chciala zbudowac rodzine...
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

23 marca 2017, o 11:50

Soniasonia123 - do wydrukowania i powieszenia nad łóżkiem - bardzo dobrze napisałaś. :)
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

23 marca 2017, o 11:53

BruceWayne pisze:Kapralis, potwierdzasz to, że niektórzy terapeuci niezbyt znają pojęcie rocd.
Dziękuję BruceWayne za Twój wpis. Twoje opinie w tym temacie wiele dla mnie znaczą bo masz zbliżony staż w związku i jesteś facetem w podobnym wieku, więc na pewno doskonale wiesz jak się czuje teraz. Nie ukrywam, że słowa terapeutki bardzo mocno mnie dotknęły i dzisiaj czuje się trochę rozbity. Zauważyłem, że w tym stanie jestem bardzo podatny na sugestie osób, których w jakimś sensie uważam za autorytet. Wczoraj wieczorem pojawiły mi się myśli o rozwodzie, podziale majątku, a najgorzej, że nie wywoływały we mnie jakiegoś wielkiego lęku. Tłumacze to sobie, że przy dawce Anafranilu 2x75mg SR ciężko jest odczuwać emocje jakiekolwiek, ale sam wiesz jak to jest... Wszedłem teraz w gorszy okres i muszę go po prostu przeczekać.

Emocje opadną i będzie można sobie trzeźwym okiem spojrzeć na wszystko. Chciałbym w końcu uzyskać taki spokój ducha, pewnego rodzaju wolność umysłu, którą kiedyś posiadałem by móc zdroworozsądkowo oceniać rzeczy generujące w chwili obecnej u mnie różne stany emocjonalne.
katarzynka pisze:A do kolegów wyżej: Kapralis I BruceWayne - o kant dupy potłuc takie gadanie terapeutów. Na wstępie wypadałoby ich zapytać, czy wiedzą, czym jest zaburzenie lękowe, jak wygląda mechanizm. Gadanie aby gadać, podkręca stan lękowy i wbrew pozorom mimo, że to terapia, to takie słowa terapeuty zapadają w umysł i potrafi on zrobić z nich użytek na potrzeby nerwicy. W żaden sposób nie zgodzę się z panią psycholog z którą rozmawiał Kapralis, że odkochać nie można się z dnia na dzień, ale w jeden dzień można sobie uświadomić coś ważnego - absolutnie nieprawda! Wszystkim nam tutaj obecnym "odkochanie" pojawiło się na skutek jednej myśli, a dotychczas opisujemy, że związek układał się szczęśliwie, więc jak można mówić, że mogło być to skutkiem kiełkowania czegoś, kłopotów, nieporozumień czy kryzysów w relacji? A co, jeśli ja powiem, że u mnie myśl "nie kocham" odpaliła się jeszcze na etapie kiedy nie byliśmy parą, a jedynie w momencie, kiedy On wyznał mi swoje uczucia? W mojej sytuacji zupełnie nie było mowy o tym, że coś się nie układa, bo my nawet w związku nie byliśmy. Poza tym, tak jak mówi Zordon. Jeśli wcześniej w związkach miało się do czynienia z rocd, to z dużym prawdopodobieństwem w kolejnych wystąpi ono we wcześniejszej fazie relacji, a nawet na samym jej początku, czego ja jestem najlepszym dowodem, bo nie jest to mój pierwszy związek, gdzie zmagam się z rocd.

I podsumowując, choćbym jutro miała negować wszystko, co dziś napisałam, to właśnie dziś otrzymałam najlepszy dowód, że Go kocham i żaden terapeuta w tym momencie mi nie wmówi, że jest inaczej! :D
Katarzynka bardzo Ci dziękuję za Twoją wypowiedź. W takich chwilach, jak teraz wszelkiego rodzaju wypowiedzi, które dają nadzieję, są dla mnie na wagę złota. Staram się wszelkie tego typu myśli przepuszczać przez głowę bez interakcji z nimi, ale średnio mi to póki co wychodzi ;)
soniasonia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02

23 marca 2017, o 12:42

Ja napisze coś troszkę od siebie... Bo jestem nerwicowcem z stażem :)Napisze coś z mojego punktu widzenia, jak uważam z czym to się wszystko je ...
Napisałam w wiadomości prywatnej jednej z was coś co zainspirowało mnie do napisania tego tu.
MY NERICOWE KOBIETY I MEZCZYZNI MAMY SYNDORM CHYBA NADMIERNEGO M Y Ś L E N I A :D
mamy zaburzenie zawsze idealnego życia, chcemy zawsze żeby ta idea piękna była w nas trwała a w nas trwało nieprzerywane szczęście- bo wiemy że wtedy my będziemy wolni od lęków. Jeżeli nigdy przedtem nie spotkały was epizody nerwicowe a zmierzacie się teraz z tym problemem... to albo tego problemu nie ma albo wyszło szydło z worka- i ujawniają się symptomy nerwicowe które maja podważalne dowody na ich istnienie np. ze względu na przeżycia, które my teraz uważamy za nieistotne a mogły one bardzo wpłynąć na nas samych. To co się teraz dzieje z nami tzn. nie wiemy czy kochamy-jest po prostu podważalnym dowodem na to iż kochamy- dlaczego ? Bo świrujemy, bo... przyznajmy przed sobą gdyby nam nie zależało po prostu- wyrzucilibyśmy tego czlowieka z naszego życia. Ale nie jesteśmy ludzmi bez skrupułów .
Rządzą teraz czasy gdzie jest moda na BIG LOVE -kreowane przez media i moda na wyrzucanie od tak osob z naszego życia gdy tylko w jakis sposob uznamy ze cos jest nie tak.
Spojrzmy na małzeństwa sprzed hmm no 50 lat, kiedys ludzie sie tak nie rozstawali, nie wyrzucali siebie nawzajem gdy mieli taka ochote- u nas w naszych czasach zniknal szacunek do drugiej osoby- musimy zauwazyc ze nasi partnerzy kochaja nas- wspieraja a my to negujemy ? dlaczego? bo szukamy silnych emocji... bo chcemy czuć. Wiec wiadomo ze lek jest silniejszym uczuciem niz milosc STABILNA, ( to nie tylko czucie, wystarczy spojrzec jak poswiecacie sie dla drugiej osoby ile dla niej robcie to jest miara milosci) ktora w prawdziwym swiecie nie wyglada tak ze sie patrzy w siebie zapatrzonych bez końca. Zauważcie ze recepta na szczesliwy zwiazek i milosc- jest przyjaźń. Milo sie patrzy jak miedzy partnerami jest stosunek kumpelski, widizmy to jako pare idealna ! my tez mozemy tylko uwierzmy...
Piotrq100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10

23 marca 2017, o 13:10

Witam wszystkich bardzo.serdecznie.Jestem Piotrek I mam 30 lat .Borykam się z ROCD od pięciu miesięcy .Miałem.wszystko objawy prawie oprócz tego zerwania relacji.Bardzo kocham i nie woyobrazalem sobie zycia bez niej.Kurcze mam ostatni objaw ale strasznie utrudnia spotkania z dziewczyną.Mianowicie od pierwszych minut spotkania włącza mi się analiza jej twarzy.Cały czas te myśli.NAjabardziej bolesne jest to ze raz mi się podoba a raz wydaje mi.się brzydka.Zależy jaka ma.minę .Nawet wtedy I umiem się skupić żeby z nią porozmawiać i przeraża mnie to.Czy to możliwe żeby ja kochal ,był zakochany a jednocześnie przestała mi się podobać ?jak.mam.sobie radzić z tym
Nie umiem sobie wyjaśnić ze jednak mi.się podoba .Czuję się bardzo bezradny .Jak ja mam to zaakceptować ? Mam poddać się myśli ze jest brzydka?mam takie myśli że oczy mnie przecież nie kłamią .Co mam.zrobić i jak.proszę Was pomozcie bo widzę ze macie większą wiedzę niż psycholodzy
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

23 marca 2017, o 16:16

kapralis pisze:Ehh u mnie dziś słabo... Byłem na pierwszej wizycie terapeutycznej. Trafiłem na bardzo fajną Panią psycholog. Spytała o wszystko, zrobiła wywiad. Okazało się, że w czasie jak byłem 10 lat temu na 3 miesięcznej intensywnej terapii na Oddziale Dziennym Kliniki Nerwic przy IPiN w Warszawie, to ona wtedy była tam starzystką :) Mały jest jednak ten świat.

Anyway, wracając do tematu powiedziała mi, że może łatwiej mi będzie zniwelować trochę objawy i uwolnić się od zaburzenia, jeśli zaakceptuje, że mogę jednak chcieć rozstać się z Żoną. Stwierdziła, że blokuję się uznając, iż dobrze będzie tylko i wyłącznie wówczas, gdy zostanę z Żoną, bo w ten sposób zamykam się w obszarze tylko jednego rozwiązania, co może powodować uczucie przybicia i zamknięcia w klatce.

Powiedziała, że oczywiście nie można się "odkochać" z dnia na dzień, ale w ciągu jednego dnia mogło dotrzeć do mnie coś co kiełkowalo już od jakiegoś czasu...

Generalnie jestem skołowany i czuję się gorzej. Terapię będę oczywiście kontynuował bo przed problemem uciekać nie zamierzam, ale boję się o efekt. Chciałbym żeby znowu było dobrze i żeby uczucia do Żony wróciły. Ehh ciężka sprawa. W każdym razie mam teraz nie podejmować żadnej decyzji w tym stanie i poczekać, aż się doprowadzę do porządku z samym sobą, co umożliwi mi chłodne spojrzenie na mój związek i rzetelną ocenę sytuacji.
Napisałam do Ciebie na priv odnośnie terapii.
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

23 marca 2017, o 16:33

Kochani, chyba nastał gorszy czas dla nas wszystkich. Mnie rOCD meczy już trzeci rok, pomimo ze regularnie śledzę forum i ten wątek to rzadko sie wypowiadam. My jesteśmy małżeństwem ponad piec lat. Z myślą nie kocham bardzo szybko sie uporalam. Najgorszy jest dla mnie lek wolnoplynacy i sprawdzanie jak sie czuje, a wiecznie czuje sie oczywiście zle albo obojętnie. Prześwitów nie mam od dawna, tak wiec tym bardziej mi cieżko. U mnie nerwica skupiła sie na sprawach seksualnych, wiec ta sfera nam całkowicie runęła, a ja mam poczucie winy. Rozmyślam ostatnio czy moze leki by mi nie pomogły. W końcu trwa to już tak długo, a ja stoję w tym samym miejscu. Wierze, ze uda nam sie z tego wszystkim wyjsć. Jeśli nauczymy sie właściwie reagować na nasze myśli i bodźce zewnętrzne. Ja nadal nie znalazłam złotego środka.

Jeśli chodzi o nadmierne rozmyślanie, to chyba tutaj leży zródło problemu, dlatego trzeba starać sie jak najmniej myślec, akceptować i zajmować głowę wszystkim tylko nie objawami i nerwica.
ODPOWIEDZ