Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy dać "drugą" szansę?

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
kaczusia44
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 24 kwietnia 2023, o 19:39

3 czerwca 2023, o 10:06

Jest mi bardzo ciężko o tym pisać, bo jest to dla mnie bardzo trudne, no ale przejdźmy do szczegółów. Z moim chłopakiem jestem już ponad rok i ostatnio mieliśmy już lepszy okres, wcześniej mieliśmy dosyć duży kryzys, ale wiele nas nauczył i przez niego teraz było coraz lepiej.Przed tym zdarzeniem mieliśmy taką jedną mocną kłótnie, dlatego w opisie jest "druga" szansa. Pokłóciliśmy się bo zapatrzył się w nowych kolegów i o mnie zapominał( wspomnę, że przed tym jak mnie poznał nie miał żadnych kolegów, był bardzo w sobie zamknięty, pomogłam mu się otworzyć), traktował mnie bardzo źle, nie odpisywał, nie odbierał, wołał kolegów. Jednak gdy porozmawialiśmy wtedy powiedziałam mu, że daje mu ostatnią szansę. Popłakał się i mnie przytulił. I wtedy naprawdę się naprawił, chciał się spotykać, rysował mi różne rysunki(bo bardzo ładnie maluje), komplementował mnie i wspierał i co jakiś czas powtarzał, że nie wie jak mógł mi zrobić coś tak złego i tak mnie potraktować. Wspierał mnie na każdej drodze i zawsze ze mną był. Jak np. bałam się czegoś zjeść(zaburzenia) i gdy to zjadłam to mówił mi, że jest bardzo ze mnie dumny i, że jestem bardzo dzielna. Jednak ostatnio zdarzyła się dość smutna sytuacja. Pokłóciliśmy się o naprawdę taką głupotę, że tego nawet nikt by nie wymyślił, ale właśnie ta kłótnia spowodowała, że jestem muszę zadecydować między rozstaniem czy zostaniem w związku. To już nie chodzi o tą głupią kłótnie, tylko o zachowanie mojego chłopaka. Gdy się pokłóciliśmy we wtorek nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. W środę również nie rozmawialiśmy, olewaliśmy się. (chodzimy razem do klasy w szkole). W czwartek również nie rozmawialiśmy, olewaliśmy się, ale w ten czwartek coś we mnie wybuchło i zaczęłam płakać, jednak on nic sobie z tego nie robił. Jestem dość wrażliwą osobą i jednak przez to że nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle przez dwa dni to wzbudziło we mnie smutne emocje. Gdy zaczęłam płakać to płakałam już cały dzień w szkole, lecz on śmiał się z kolegami i nie zwracał uwagi, przechodził koło mnie jakby nigdy nic, i przez to robiło mi się coraz bardziej przykro i chciałam coraz bardziej płakać. Widział, że płakałam ale nie reagował, śmiał się i wszystko super. Po lekcjach powiedziałam mu, że ma przyjść po rzeczy (uważam, że dobrze powiedziałam, ale jednak mogłam poczekać i nie mówić czegoś pod wpływem emocji) a on tylko wzruszył ramionami i powiedział "no cóż". Wtedy poszliśmy gdzieś tam na bok szkoły i zaczęliśmy rozmawiać, no właśnie "rozmawiać". Na początku jeszcze było okej, ale później zaczął krzyczeć tak głośno, że każdy kto przechodził to się patrzył i było mi tak głupio, oczywiście co drugie słowo leciało "kur*a" "japie*dole" i tak dalej. Mówił mi, że nie będzie się do mnie odzywał bo uważa, że to ja zrobiłam problem z byle czego się go czepiam, dlatego nie reaguje bo uważa, że on nic nie zrobił. Później znów krzyczał, praktycznie ciągle leciały przekleństwa w moją stronę, mówił, że to ja nie potrafię zrozumieć a ja że to on nie potrafi, i w pewnym momencie powiedział coś czego bym się nigdy nie spodziewała, powiedział "że mogłabyś zamknąć pi*dę. Myślałam, że się popłacze, później jeszcze mówił, że może potrzebuje okulary bo nie widzę mojego błędu, albo jeszcze gdy coś mówiłam to śmiał mi się w twarz i się pytałam czemu się śmieje, a on mówił bo jest z czego, bo mówisz takie głupoty. Kozaczył i przez cała rozmowę udawał takiego kozaka. Mówił, że nie podchodził bo jak na mnie patrzył to był tak zły Późnej gdy sobie pojechał, miałam trening i zdecydowałam, że napiszę do niego żeby przyjechał po treningu bo chce pogadać. Chciałam zerwać oczywiście bez żadnych przemyśleń bo nie będę dawała się tak traktować. Gdy przyjechał i rozmawialiśmy, mówiłam mu, że moim zdaniem to nie jest miłość, że nie potrzebuję takiego chłopaka, który będzie mnie tak traktował, to płakał, ciągle płakał (on rzadko płacze, praktycznie w ogóle), ale nie byłam miękka i nie ulegałam temu. Mówiłam mu, że nie widzę sensu takiego związku i takiego zachowania. Powiedział mi, że musi mi coś powiedzieć, co wyjaśni tą sprawę. Powiedział, że przeprasza mnie za to co teraz powie i powiedział: "parę dni temu dowiedziałem się, że podobam się jakimś dziewczynom, i do głowy wpadła mi taka myśl, bez mojej woli, zastanawiałem się czy z inną nie było by lepiej, i przez to byłem tak zdenerwowany, nie chciałem tych myśli a one były i tak" i bardzo mocno przy tym płakał. Powiedziałam, że okej rozumiem, bo ja również miałam podobne natrętne myśli które nie były fajne i psuły mi humor, ale to wszystko nie znaczy, że miał mnie tak potraktować, że miał się na mnie wydzierać tak pod szkołą, traktować mnie jak tak naprawdę "szm*tę" do podłogi, i mówić mi tak okropne rzeczy. Że nie wiem miał kozaczyć w szkole bo on uważa że to mój błąd, to bolało. Myślałam, że nie było powodu dlaczego się tak darł i kozaczył jak debil, tylko że po prostu taki był bo chciał zaimponować kolegom, co i tak same w sobie nie jest fajne (wspomnę, że mój chłopak ma straszne problemy w domu i ciągle na niego się drą, dla jego rodziców on wszystko robi źle, sama jestem świadkiem takiej sytuacji więc wiem, że nie kłamie, raz uciekł z domu do mnie, bo rodzice się na niego wydarli i mieli o wszystko problem. Ma on też starszego brata, i wszystko w tym domu jest nie fair, bo bratu można, ale jemu nie, drą się na niego, raz nawet tata wziął go za fraki i coś mu powiedział, on nie ma czegoś takiego jak rozmowa z rodzicami, bo oni jedyne co robią to się na niego drą. Przez to jest bardzo agresywny, potrafi się bardzo bardzo szybko denerwować, i często krzyczy na wszystko co go zdenerwuję, jest bardzo agresywny i nerwowy, ale żadnej przemocy fizycznej nigdy nie było, nie zostałabym gdyby taka sytuacja miała miejsce). Później powiedziałam, że pojedźmy do domu bo nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, a nie chciałam podejmować decyzji pochopnie. I na kolejny dzień w szkole gdy przyszłam już nie było mu tak do śmiechu, może raz się uśmiechnął. Cały dzień siedział smutny, i widziałam, że co jakiś czas na mnie zerka. Nie śmiał się, było mu ciągle smutno, i też słuchał muzyki trochę, jak siedział sam. (wspomnę, że to naprawdę kochający chłopak, nigdy do niczego mnie nie zmuszał i zawsze mnie wspierał, ostatnio jak się dostałam do drużyny koszykarskiej to chyba się cieszył bardziej niż ja, pomagał mi z jedzeniem(zaburzenia), rzucał mi komplementy, zawsze codziennie rano gdy się spotykaliśmy mówił że ślicznie wyglądam, to przez niego pokochałam siebie. Mówił mi, że jestem bardzo zdolna, ZAWSZE mnie komplementował i pomagał bo wiedział, że miałam problemy z samoakceptacją, jak zachodziły jakieś zmiany to zawsze był ze mną i mnie w tym wspierał) (I gdy właśnie pierwszy raz popełnił ten błąd z kolegami, to naprawdę się naprawił i mówił mi, że bardzo żałuję, rysował mi różne rzeczy, często pytał o spotkanie, widać było że wie co zrobił i że chce to naprawić i było tak przez dłuższy czas do teraz) I nie wiem co mam teraz zrobić, aktualnie nie gadamy bo powiedziałam, że potrzebuję czasu, nie chce podejmować pochopnie decyzji. Potrzebuje naprawdę pomocy bo sama nie wiem co ma zrobić i jaką decyzję podjąć :buu:
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

3 czerwca 2023, o 12:47

Hej
Na moje oko chłopak jest DDD lub może DDA. Nie wiem, czy w jego domu był/jest alkohol ale domyślam się, że jakieś emocjonalne dysfunkcje musiały zajść.

DDD - dorosłe dziecko z domu dysfunkcjnego
DDA- dorosłe dziecko alkoholika

Zakładam, że skoro chodzicie do szkoły nie musicie jeszcze być pełnoletni, ale chciałam przedstawić pojęcia:)

Pierwsze związki zawsze są trudne i czasem ciężko podjąć decyzję, gdy jesteśmy na skraju rozstania i ratowania tego co zostało. Nigdy nie wiesz czy dana decyzja będzie dobra i boisz się konsekwencji podjęcia którejś z nich. Boisz się że będziesz żałować, bo mogłaś to i tamto.
Często patrzymy na przeszłość związku próbując sobie tłumaczyć że BYŁO dobrze, ale w tym przypadku patrzyłabym na to jak jest TERAZ, a nie jak było kiedyś.
Warto również kierować się nie tym jak było ale tym czy może być lepiej. Czy widzimy to że tak może być.

Czy teraz czujesz się bezpiecznie i stabilnie w tym związku? Czy widzisz patrząc na teraźniejsze sytuacje że może być lepiej?
Nad związkiem zawsze może pracować, ale trzeba się zastanowić czy warto.
Czasem warto, ale się nie opłaca.
Czasem się opłaca, ale nie warto.

Miłość nie zawsze jest również wyznacznikiem trwania związku. Jeśli kocha się drugą osobę a jednocześnie cierpi przy tym to nie do końca jest to miłość.

I na koniec odnośnie podejmowania decyzji. Nie ma decyzji złej i dobrej, tak nam się tylko wydaje. Każda zaprowadzi nas do czegoś innego, i wcale nie oznacza że do czegoś dobrego czy też złego. Niepodjęcie decyzji też jest decyzją.

Najlepiej zrobić coś co jest najbardziej zgodne z Tobą i mimo, że z początku decyzja ta może wydawać się ryzykowana, niewłaściwa( ale na poziomie emocjonalnym jest najbardziej zgodna z nami) potem może doprowadzić nas do czego czego w życiu byś my się nie spodziewali :) mówię oczywiście o dobrym znaczeniu tego :)
ODPOWIEDZ