Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Źle się czuję wśród pełnych życia ludzi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 11 lutego 2014, o 21:09
Gdy widzę roześmiane, swobodne twarze moich kolegów i koleżanek z grupy żal ściska moją duszę. Przypominają mi się te lata kiedy sama byłam taka wewnętrznie rozluźniona. A co dzieje się ze mną teraz? Jestem ciągle spięta, zalękniona, nie mogę nawet swobodnie poruszać głową, bo mam tak napięty kark. Jest mi źle z tym, że nie umiem być taka jak wszyscy. Ciągle kontroluję swoją mimikę twarzy, bo jak tego nie robię to wyglądam na bardzo smutną. Chciałabym nie przejmować się ludzkimi opiniami, ale wydaje mi się, że emanuję jakąś złą energią, że ludzie z grupy w większości mnie nie lubią albo jestem im obojętna, że zastanawiają się np. dlaczego wyglądam jakbym cierpiała... Wydaje mi się, że ten lęk przekłada się na moją mowę ciała, że się kulę w sobie i ludzie to zauważają. To wszystko jest dla mnie nie do zniesienia. Czuję, że nie pasuję do mojej grupy, do moich studiów, jednak gdybym zrezygnowała z nich to wtedy dopiero wpadłabym w marazm. Chodzę na terapię, ale nie czuję poprawy, a sama czuję się za słaba by to pokonać, ciągle popadam w przygnębienie, myślę pozytywnie tylko przez chwilę. Nie wiem już co robić. Cokolwiek bym nie zrobiła czy to uczęszczając dalej na studia czy siedząc w domu będzie mi źle. Czy miał ktoś podobnie?
- Maadziak
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 280
- Rejestracja: 23 lutego 2015, o 11:49
ci ludzie nie zdają sobie przecież sprawy co się dzieje w Tobie. Może za dużo myślisz o tym, jak jesteś odbierana przez innych. To nie ma większego sensu, bo i tak nie są w stanie cię zrozumieć. Sama wywierasz na sobie presję, próbując dostosować się do tych ludzi, a nie do siebie. A powinno być na odwrót, żebyś to ty była zadowolona. Więcej tego dystansu do innych, bo właśnie brak niego tą nerwicę u Cb nasila. A terapia jest spoko, ale jedynie wtedy, gdy sama będziesz nad sobą pracować, chociażby przez powiedzenie sobie "co za głupoty, na co mam być niby za słaba? ja nie dam rady?
mam w nosie tych ludzi" itd.. no i taka ogólna praca nad sobą, jak tu opisano.
mam w nosie tych ludzi" itd.. no i taka ogólna praca nad sobą, jak tu opisano.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
Cześć,
mam (miałem) tak samo, bo w zasadzie różnie z tym bywa. Po pierwsze - jeśli jest Ci smutno, pozwól sobie na smutek. Masz do niego prawo tak samo, jak inni do szczęścia. Kiedyś też próbowałem go maskować, ale nic to nie dawało. Ogólnie wyrażaj to co czujesz, bo tylko będziesz tracić energię, a ludzie zauważą, że udajesz. Dzięki temu nie będziesz mieć później problemów z ukazywaniem radości (ja się tego dorobiłem...).
A myśli, że nie pasujesz i w ogóle jesteś jakaś inna są po prosu kłamstwem, ot po prostu kolejny objaw lękowy.
mam (miałem) tak samo, bo w zasadzie różnie z tym bywa. Po pierwsze - jeśli jest Ci smutno, pozwól sobie na smutek. Masz do niego prawo tak samo, jak inni do szczęścia. Kiedyś też próbowałem go maskować, ale nic to nie dawało. Ogólnie wyrażaj to co czujesz, bo tylko będziesz tracić energię, a ludzie zauważą, że udajesz. Dzięki temu nie będziesz mieć później problemów z ukazywaniem radości (ja się tego dorobiłem...).
A myśli, że nie pasujesz i w ogóle jesteś jakaś inna są po prosu kłamstwem, ot po prostu kolejny objaw lękowy.
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- Miesinia
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 649
- Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57
Fine, i jak to teraz wygląda? Nie potrafisz okazywać radości czy jak
? Pytam z ciekawości.
Osobiście to miałam tak przez większość czasu z zsburzeniem, mówię o odczuciach autorki, przypuszczam że większość zaburzonych ma ten problem. Ja uwazam,ze bez udawania nie dalsbym rady przeżyć ani jednego dnia - tzn musialabym nic innego nie robic tylko albo wyć, albo sie drzec,albo jedno i drugie naraz. Pozatym ja nie zgsdzalam sie kompletnie z tym co sie dzieje, w sensie doskonale wiedziałam,ze to nie tak powinno być, dlatego probowalam nie wchodzić w te emocje, odseparowac sie od nich, pozwalalam żeby sobie płynęły a ja zylam sobie tak jakby obok.

Osobiście to miałam tak przez większość czasu z zsburzeniem, mówię o odczuciach autorki, przypuszczam że większość zaburzonych ma ten problem. Ja uwazam,ze bez udawania nie dalsbym rady przeżyć ani jednego dnia - tzn musialabym nic innego nie robic tylko albo wyć, albo sie drzec,albo jedno i drugie naraz. Pozatym ja nie zgsdzalam sie kompletnie z tym co sie dzieje, w sensie doskonale wiedziałam,ze to nie tak powinno być, dlatego probowalam nie wchodzić w te emocje, odseparowac sie od nich, pozwalalam żeby sobie płynęły a ja zylam sobie tak jakby obok.
To jest wszystko bujda!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
U mnie zakładanie maski i udawanie doprowadziło do tego, że w końcu próbowałem oszukiwać też siebie. Nie chciałem pozwolić sobie, żeby ktoś zobaczył, że nie jestem radosny (od kiedy pamiętam ludzie mówili mi, że ciągle mam smutny wyraz twarzy, a ja po prostu taki jestem
) Zastanawiałem się ciągle podczas przebywania z ludźmi, jak powinienem teraz wyglądać, jaką mimikę zastosować itd., aż w końcu kompletnie się pogubiłem. Wpłynęło to na odczucia. O smutnych wspomnieniach potrafiłem opowiadać z uśmiechem na ustach, a o radosnych przeżyciach z kamienną twarzą. Gdzieś ta radość uciekła. Zablokowałem także wiele "ciężkich" uczuć jak złość, rozczarowanie, bezsilność, zawód. Stałem się taki bezpłciowy. Teraz nad nimi pracuję i zauważyłem, że gdy daję sobie przyzwolenie na te "złe" emocje, to później potrafię odczuć też radość, ale wciąż jest to niepełne.
Trochę się rozpisałem na to krótkie pytanie, ale już tak mam

Trochę się rozpisałem na to krótkie pytanie, ale już tak mam

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
-
- Świeżak na forum
- Posty: 5
- Rejestracja: 28 lipca 2016, o 10:11
Mam dokładnie tak samo. Aż żal się robi, że nie mogę być taki jak wcześniej. Czyje się, jakby mi życie odebrało. Rozpacz wewnątrz na wieści, że nie mogę być taki jak ludzie wokół. Ja wiem że kazdy ma jakies problemy, ale zamkniecie w wewnętrznej klatce to fatalna sprawa. To objaw derealizacji, prawda?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 18 września 2016, o 17:21
Spójrz na to z innej strony, wszyscy jesteśmy na swój sposób wyjatkowi. Wraz z uaktywnieniem się u mnie nerwicy zacząłem patrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy, i choć brzmi to dośc banalnie, jest to naprawde INNA perspektywa. Mózg przy nerwicy działa w trybie "awaryjnym" a to daje mu inne możliwości poznawczo-interpretacyjne. Wiem że być może jest to dość mierne pocieszenie w stosunku do minusów jakie niesie za sobą życie z nerwicą ale z punktu widzenia całego życia, bycie wiecznie wesołym ze wszystkiego śmiejącym się głupkiem daje o wiele mniejsze pole do nauki, obserwacji i pracy nad samym sobą. Człowiek nie potrzebuje zmian, nie szuka i zazwyczaj nie rozwija się na sto procent gdy jest mu dobrze.
- niepojęta
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28
eter, a żebyś wiedział, że gdy mam lepsze dni, wydaję mi się, że nerwica to jednak nie taka straszna jest...że wiele przez nią się nauczyłam, stałam się dojrzalsza, bogatsza w wiedzę na temat swojego umysłu, emocji, reakcji na stres, i że być może musiało do tego dojść, czuję się wtedy pogodzona z losem i pełna sił, a wszyscy wokół wręcz stają się nie mającymi o niczym pojęcia istotami 

"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 21 czerwca 2020, o 17:42
Hej. Mam tak samo. Najgorsze jest to że ludzie reagują na mnie strasznym wzrokiem. Czasami myślę że już nigdy nie będę taki jak kiedyś. Wiecznie spięty już nie potrafię udawać że jest ok widać po mnie że cierpię. Te przerażające myśli atakują z coraz to innej strony zawszę uderzają w coś co najbardziej kochałem. Są takie dni że tak daje popalić że jak spojrzę ma siebie w lustrze to widzę wystraszone dziecko.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30
Po przeczytaniu Waszych powyższych wpisów wybuchnęłam płaczem... Chyba kumulowało się to we mnie cały dzień. Czuję dokładnie to samo co autorka postu 

Często oglądam zdjęcia sprzed roku. Widać na nich niby mnie, ale inną, pełną życia. Zawsze uśmiechnięta. Teraz... Czasem sprawdzam przed lustrem, czy jeszcze potrafię się śmiać. 99% czasu chodzę zamyślona, smutna. Czasem myślę, czy wrócę jeszcze dawna ja. A jednocześnie mam wyrzuty sumienia, czy aby swoim stanem nie ranię najwazniejszej osoby w swoim życiu. Wiem, że nie tylko moje życie się zmieniło


Często oglądam zdjęcia sprzed roku. Widać na nich niby mnie, ale inną, pełną życia. Zawsze uśmiechnięta. Teraz... Czasem sprawdzam przed lustrem, czy jeszcze potrafię się śmiać. 99% czasu chodzę zamyślona, smutna. Czasem myślę, czy wrócę jeszcze dawna ja. A jednocześnie mam wyrzuty sumienia, czy aby swoim stanem nie ranię najwazniejszej osoby w swoim życiu. Wiem, że nie tylko moje życie się zmieniło