Mam na imię Mateusz, mam 37 lat, 25 sierpnia tego roku wylądowałem na SORze z dusznościami i zawrotami głowy, 2 dni później dostałem pierwszych ataków paniki. Trafiłem na kanał stowarzyszenia, bo właściwie od 16 roku życia miałem derealizację, ale nauczyłem się z nią żyć, nie przeszkadzała w codziennym życiu, była delikatna jak się okazało.
Po pierwszych napadach paniki w tym roku, były to pierwsze napady w moim życiu, derealizacja zwiększyła się do tego stopnia, że to właściwie jej zacząłem się bać, bo jeszcze wtedy nie wiedziałem co to jest. Nigdy do tej pory nie znalazłem "nazwy" tego co miałem, w większości czasu w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Oczywiście ze strachu, przeszedłem wszelkie badania, oprócz niskiego poziomu witaminy D3, wszystko było w porządku.
Poszedłem od razu po pomoc, ale przez pierwszy miesiąc właściwie nie wychodziłem z domu, nie spotykałem się ze znajomymi, nie pojechaliśmy na wycieczkę, którą mieliśmy zaplanowaną z żoną.
Minęło 2,5 miesiąca, nie mam napadów paniki, ale lęk i derealizacja dalej się utrzymują. Nie odczuwam lęku przed robieniem codziennych rzeczy, pójściem do pracy, zrobieniem zakupów, ale moja praca polegała na częstych wyjazdach lub lotach, a aktualnie nie czuję się na siłach, aby wsiąść do samolotu (boję się, że ataki wrócą, a w samolocie nie otworzę okna).
Często czuję się tak jakbym miał się rozpłakać, czasami oczywiście tak się dzieje, gdzie wcześniej płakałem może raz na rok.
Wszystkie dni są jakby takie same, często nie mają w ogóle sensu, a ja za wszelką cenę chcę się czymś zająć, bo boję się zostać z własnymi myślami sam na sam.
Cieszy mnie natomiast to, że wychodząc do znajomych zapominam o tym co mam w głowie.
Filmy na YT z kanału zaburzonych traktuję jako terapię, oprócz tej, którą przechodzę z psychologiem, ale nie umiem sobie poradzić ostatnio z natrętnymi myślami. Myślami o końcu życia, że ono przeminie, a ja nie zobaczę już ani jednego dnia więcej. Sama myśl o tym powoduje u mnie dreszcze i napływający strach, gdy rozmawiam o tym z żoną, albo innymi znajomymi, którym na tyle ufam, żeby się tym podzielić, wiem, że oni też nie podchodzą do tego na zasadzie "no trudno", ale jednak podchodzą do tego bez zaburzenia i ta myśl nie towarzyszy im co kilkanaście minut.
Staram się obrócić to w żart, staram się nie myśleć o tym, lub skupiać się na tym, że jeszcze nie jestem taki stary i dużo życia przede mną i może ono być tak samo dobrej jakości jakie miałem do tej pory, ale obawiam się, że te argumenty skończą mi się np jak będę po 70siątce, z resztą aktualnie też nie działają najlepiej.
Wiele filmików jest o tym, że boimy się czegoś co nie jest adekwatne do sytuacji, że mamy wizje myślowe, o samobójstwie, o morderstwie etc. Tego możemy nie zrobić, możemy sobie też wytłumaczyć racjonalnie, że w sklepie nic nam nie grozi, ale jak możemy nie umrzeć ?
Chciałbym po prostu umieć z tą świadomością żyć, nie trząść się rano i pytać siebie po co wstać, skoro to i tak się skończy.
Chciałbym wspierać tutaj ludzi i samemu być wspieranym. Wrócić do tego życia jakie miałem.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
