Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć wszystkim!

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Emiliano
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 22 kwietnia 2022, o 12:11

23 kwietnia 2022, o 14:43

Cześć,
nazywam się Emil i chciałbym podzielić się z wami moją historią.
Zacznę w takim miejscu, byście mam nadzieję, byli w stanie zrozumieć w jakiej sytuacji się znajdowałem i z czym się zmagałem.

Około 5 lat temu skończyłem spotykać się ze swoją dziewczyną. Nasz związek trwał około 5 lat, zaczął się jeszcze wtedy, gdy oboje byliśmy w liceum. Kiedy wchodziłem w ten związek byłem uzależniony od pornografi i nałogowej masturbacji. Problem wtedy jednak znikł. Zakochaliśmy się w sobie, uprawialiśmy dużo seksu, spędzaliśmy że sobą większość wolnego czasu, hormony buzowały. Z czasem pornografia i masturbacja znowu zaczęły się pojawiać. Opadły emocje, pojawiła się nuda ale byliśmy że sobą jeszcze mniej więcej 3 lata. Ostatecznie się rozstaliśmy. Zachowałem się niedojrzale. Po prostu przestałem odzywać się z dnia na dzień po wspólnie spędzonych wakacjach, przestałem odbierać telefony, odpisywać na wiadomości. W końcu po blisko 3 miesiącach odebrałem telefon, umówiliśmy się na spotkanie i rozeszliśmy się w swoje strony.

Na samym początku czułem się wolny, piłem sporo alkoholu, paliłem papierosy, spędzałem czas że znajomymi. Próbowałem jakoś zagłuszyć smutek, tęsknotę, lęk. Po pewnym jednak czasie wszystkiego przestało mi się chcieć i zdaje się, że tutaj pierwszy raz miałem kontakt z psychiatrą. Stwierdził z tego co pamiętam depresję, przepisał leki a na moje problemy z kompulsywną masturbacją i pornografią, polecił spotkania anonimowych seksoholików.

Tutaj zaczął się dla mnie okres rozkwitu. Zacząłem poznawać siebie, swoje emocje, mechanizmy działania uzależnienia, spotykałem się z innymi ludźmi. Generalnie dowiedziałem się co mi jest, jak sobie z tym radzić i otrzymałem ogromne wsparcie grupy. Pamiętam, że postawiłem sobie cel: zmierzyć się ze swoim uzależnieniem, żeby w przyszłości stworzyć zdrowy związek. Tak więc chodziłem na swoje spotkania, rozwijałem się duchowo, uczyłem się jak tworzyć zdrowe relacje. Wszystko hulało i grało do czasu.

Około 3 lata temu stwierdziłem, że czas zrobić kolejny krok, zacząłem randkować. Postanowiłem, że znajdę dziewczynę. Pamiętam, że podszedłem do tego na luzie. Poznałem dziewczynę i zaczęliśmy się spotykać. Zakochaliśmy się w sobie. Znowu spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Tutaj moje zaburzenie zaczęło dawać o sobie znać. Zacząłem się bać bliskości a dokładnie seksu. Zacząłem się bać, że z uwagi na swoją przeszłość nie zostanę przez nią zaakceptowany. Dużo myślałem o tym czy powinienem jej powiedzieć o uzależnieniu. Pamiętam, że czułem takie ogromne ciśnienie, że muszę to zrobić bo ne jestem fair wobec niej. Podczas któregoś spotkania wieczorem, powiedziałem jej, że to chyba za daleko idzie. Wtedy identyfikowałem się jako katolik, tak więc zwaliłem moją obawe przed bliskością na pobudki religijne. Doznałem wtedy chyba pierwszego ataku paniki. Pamiętam, że serce zaczęło mi walić, wróciłem do domu, paliłem papierosy jeden za drugim i zastanawiałem się jak to będzie, bo powiedziała, że nie wie czy jest na to gotowa. Po kilku dniach znowu zaczęliśmy rozmawiać jednak ja dalej żyłem tym, że mnie nie zaakceptuje. Byłem we własnej głowie, zamykałem się w sobie, po prostu cały czas szukałem rozwiązania jak to wszystko ułożyć. Spotkania na które chodziłem, miały swoje zasady. Nie można było współżyć przed zawarciem związku. Tak sobie to wkręciłem, że odleciałem. No więc z jednej strony bardzo chciałem tej bliskości z dziewczyną i co jakiś czas między nami dochodziło do zbliżeń ale potem czułem wyrzuty sumienia, strach, lęk, że nie jestem ok względem grupy z tym co robiłem, że żyje jakimś podwójnym życiem. Zacząlem tracić na wadze, byłem cały czas pobudzony, miałem problemy z pamięcią, wiecznie mi było gorąco, cały czas coś mi drętwiało. Najgorszy była jednak bezsenność. Myślę, że przesypiałem po 2-3h i nie był to sen dobry jakościowo. Próbowałem z psychiatrą różnych leków ale albo nie działały na mnie wcale albo jeszcze bardziej mnie pobudzały. Ostatecznie udało się trafić i pamiętam jak przespałem w końcu całą noc. To było coś wspaniałego.

Trafiłem jeszcze w jego trakcie na terapię, która trwała blisko rok. Myślę, że z wieloma rzeczami sobie poradziłem, głównie uporządkowałem sprawy swojej seksualności i relacje z rodzicami. Przestałem bać się seksu i rozmów o nim. Wyprowadziłem się z domu z dziewczyną którą poznałem. Sporo się zmienło.

Co jest teraz? Aktualnie wróciłem do rodziców, traktuje to jako tymczasowy przystanek. Zacząłem nową terapię. Zauważyłem jednak, że stałem się mega kontrolujący i mało spontaniczny. Tak jak kiedyś potrafiłem zatrzymać się nad książką, jakimś zadaniem obecnie przychodzi mi to z trudem. Zaczynam coś robić i czuje takie napięcie w środku. Cięzko mi być tu i teraz. Często rozmyślam o przyszłości, o tym czym mógłbym się zajmować i czy dam radę. Wpadam co chwila na jakieś pomysły, których ostatecznie nie realizuje. Dodatkowo czuję, że brak mi takiego celu, który motywował by mnie do działania. Rzadko się śmieje. Odkąd pamiętam pomimo swoich ograniczeń, starałem się je przełamywać. Tak było chociażby z pracą w knajpie, gdy studiowałem. Czułem na początku duży dyskomfort jednak z czasem minął i mogę powiedzieć, że to był najlepszy czas w moim życiu. Teraz natomiast strasznie się przejmuje i spinam jak coś mi nie wychodzi. Martwie się reakcjami innych.

Bardzo chciałbym wrócić do siebie. Zacząć żyć pełną piersią. Czuje po prostu, że kręce się wkółko. Jeśli ktoś z Was odnalazł tutaj częśc siebie i chciałby czymś się podzielić, będzie mi bardzo miło :)

Pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ