Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć wszystkim

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Inzynierek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 11 lutego 2020, o 23:52

26 września 2020, o 15:41

Cześć
Nawet nie wiem od czego zacząć tyle tego jest. Ogólnie derealizacja i depersonalizacja zaczęły się u mnie rok temu 10 sierpnia. Trafiłem tu bardzo szybko bo jakoś po 3tyg od początku tego stanu. Przeczytałem bardzo dużo materiałów, historii ozdrowieńców itp. Oprócz dd i dp chyba równocześnie wyskoczyła mi nerwica.
Sytuacja jest dość pogmatwana ale postaram się ją jakoś zwięźle opisać.
Zakończył się wieloletni związek z dziewczyna, która kochałem przeżyłem to bardzo była moim najlepszym przyjacielem przy którym zawsze mogłem być sobą, w tym samy czasie kończyła mi się uczelnia i zbliżał termin obrony. Prace miałem na pół etatu wiec dużo czasu na rozmyślanie, na domiar złego zacząłem wychodzić ze znajomymi i nadużywać alkoholu. Podczas którejś imprezy wciągnąłem jakiś mefedron czy coś takiego i oczywiście atak paniki pełną gębą. Rano czułem się fatalnie ale próbowałem podciągnąć to pod jakiegoś dużego kaca a na drugi bądź trzeci dzień oczywiście atak paniki i poczucie odrealnienia. I pełna paleta objawów. Najbardziej dokuczliwe to oczywiście sen na jawie i brak odczuwania jakichkolwiek pozytywnych emocji. Słoneczna pogoda i upał wyglądały jak jakiś nierealny sen. Dni były za jasne a noce mroczne. Zagubienie w czasie, sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje i gdzie jestem. Myśli egzystencjalne, brak ochoty na robienie czegokolwiek, natrętne myśli że już do końca będę sam i nikogo sobie nie znajdę. Że nie poradzę sobie w życiu i co będzie jak zabraknie mojej mamy (a jest moją jedyna bliska osobą). No i najważniejsze strach przed tym że mam schizofrenię albo miałem udar mózgu i coś mi się popsuło w głowie ale to chyba standard. Patrząc wstecz zdaje sobie sprawę że podobnie się czułem przy pierwszym rozstaniu z dziewczyną ale wróciliśmy do siebie i pamiętam zastanawiałem się jak to jest możliwe że tak fatalnie się czułem i że nie pozwolę sobie tak się czuć kolejny raz. Masz ci los a jednak.
Teoretycznie wiem wszystko o tym jak powinienem się pozbyć tego stanu ale nie rozumiem akceptacji i odpuszczenia. Ilekroć próbuję to zrobić za 5 minut myśl wraca i sprawdzam jak się czuje. Rano po przebudzeniu z automatu skanuje się uczuciowo. Nie wiem jak to odpuścić potrafię słuchać swoich ulubionych piosenek i myśli wracają do czasu jak dobrze się czułem no i znowu załamka. Mimo tego że wiem o tym że powinienem nie czekać na wyzdrowienie ja sam siebie kontroluje czy jest mi już lepiej.
Ogólnie robię wszystko co się da i rzucam się na głęboka wodę jak czytałem w poście o ozdrowieniu IceMana. Normalnie wyjeżdżam na wakacje ze znajomymi, jak jest możliwość jakiegoś wyjazdu też to robię ale gdzie bym nie był sprawdzam czy czuje się dobrze. Książkę Grzegorza Szaffera "Pokonałem nerwice" to już traktuje jak biblie. Zauważyłem że chyba jest mi wygodnie w tym stanie czasami albo nawet często nie chce mi się czegoś zrobić bo wole leżeć i rozmyślać. W dodatku w międzyczasie wyskoczyła mi wada wzroku albo nawet już miałem ją wcześniej i oczywiście rozmyślanie i co chwile sprawdzanie czy widzę wszystko dobrze.
Jak się czuje nie muszę chyba pisać, jest fatalnie chociaż miewam dobre dni z których już potrafię się cieszyć. Ale po prostu nie mam już siły, oczywiście mama wie o całym moim zmaganiu wspiera mnie jak może przez ten cały rok w większości udawałem ze jest dobrze żeby jej nie martwić. U psychiatry byłem dostałem rok temu doraźnie Crolanxen i na dłużej Escitalopram oczywiście pobrałem 3 miesiące ten drugi i zrezygnowałem jak poczytałem ze można i bez tego. A leków oczywiście się bałem. Chodziłem do psychoterapeutki do której chodziłem przy pierwszym rozstaniu ale to nie była najlepsza opcja. Czasami potrafiła mi powiedzieć coś takiego "ja nie wiem czy narkotyki nie spowodowały nieodwracalnych skutków" wtedy to już kompletnie się przestraszyłem. Oczywiście w międzyczasie się obroniłem to dało mi kopa na jakiś czas jak zrozumiałem ze w takim stanie zdołałem to zrobić a to było na samym początku dd/dp. Nie wiem co mam w sumie jeszcze napisać. Może macie dla mnie jakieś rady?
Inzynierek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 11 lutego 2020, o 23:52

26 września 2020, o 15:46

Oczywiście pierwsze miesiące sprawdzanie czy nie mam za dużych źrenic, czy nadal mi się trzęsą ręce, czy serce mi za szybko nie bije, sprawdzanie ciśnienia, nerwobóle itp część z tych rzeczy mam do tej pory. Racjonalizuje sobie to ale obawy wciąż są, przychodzą same. Pale też papierosy i się nakręcam i dołuje ze nie mogę ich rzucić no i że ona również podnoszą ciśnienie i podtruwają organizm a przy dp/dd powinienem podobno je rzucić.
ODPOWIEDZ