
Właściwie to nie wiem co napisać

Trzy miesiące temu dostałam ataku paniki. Standard. Kołatanie serca i drętwienie kończyn. Byłam na wakacjach-więc nie podejrzewałam że to nerwica, w końcu chyba wypoczywałam. Dopadło mnie to przy jedzeniu. W szpitalu też nikt się nie zorientował że to atsk paniki. Powiedzieli że to zatrucie kofeiną. Od tej pory nie tknęłam kawy ale także jadłam coraz mniej bo bałam się że to jednak nie kofeina ale jedzenie. Jak się domyślacie byłam coraz słabsza spałam coraz mniej ataki były coraz częstrze a ja biegałam po lekarzach ktòrzy nic nie znaleźli w moim organiźmie. Dalej standard...ja im nie wierze robid badania nadal one wychodzą dobrze a js czuję się coraz gorzej. Nie mogłam chodzić do pracy-zwolnili mnie. Miałam więc jeszcze więcej czasu na rozmyślanie i skanowanie ciała.W końcu zaczełam mieć myśli samobòjcze. Mòj mąż się wystraszył i sam zaczął szukać co mi jest. A że znam mnie już kawał czasu odkrył nerwice. Ja nie chciałam się z tym utorsamić. Przecież jestem wesoła otwarta i nie boję się. Nie wierzyłam bo przecież bolał mnie brzuch i serce. A on tu z nerwicą


Jeśli ktokolwiek też czuł strach przed tabletkami...bo czasami czuję się jak nienormalna.