Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć! :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
olikami92
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 20 sierpnia 2023, o 09:05

30 sierpnia 2023, o 09:20

Cześć, witam wszystkich! To Ola z nerwicą, lat 31! Już witałam sie na grupie na fb, ale tu też chyba warto sie przedstawić!

Moja nerwica taka pełnoprawna z lękiem wolnoplynacym i totalnie rozchwianymi emocjami trwa niedługo bo jakoś od połowy lipca.

Natomiast gdzieś takie stany lekowe zawsze były w moim życiu obecne.

Wcześniej najmocniej po przebytej zakrzepicy i zatorze w płucach. Wtedy miałam wrażenie ze wszystko chce mnie zabić, ale w miare upływu czasu przekonałam się ze tak nie jest i jako tako wyszłam z tego. Niedokońca bo miałam małe wkrętki w międzyczasie, ale nie tak absurdalne jak wtedy. Przeniosło sie to myślenie jednak na moich bliskich, jako ze tez maja problemy zdrowotne to strasznie sie bałam o wszystkich ze maja raka i zaraz umrą. Miało to podstawy nie tylko w kontekście moich przygód zdrowotnych ale tez wcześniejszych doświadczeń (był taki rok, że moi dziadkowie jedno po drugim w odstępie kilku miesięcy umierało, w tym dziadek i babacia na raka i drugi dziadek przez parkinsona). Babcie złożyło dosłownie w 6 miesięcy, to było najbardziej przerażajace. Dziadek walczył kilka lat, wiec to było w jakiś sposób oswojone ale to co sie z babcia działo było najgorsze w tym kontekście.

No ale moje życie w końcu rok temu zaczęło sie układać. Znalazłam wspaniałego chłopaka i w końcu mam kogoś na kogo tyle czasu czekałam. Ale w tym lipcu przyszedł taki dzień ze sie trochę poprztykaliśmy, dodatkowo on tez ma pewne problemy zdrowotne i tez wtedy to sie nałożyło i dostałam jakiego takiego ataku paniki. Ale to był taki atak light, nazwałabym to, tylko z hiperwentylacja, jak zorientowałam co sie dzieje to udało mi sie to opanować. A potem się rozchulało. Przez jakies dwa tygodnie miewałam ataki paniki/silnego lęku, trudno mi określić i wpadłam w koło nerwicowe. Na początku był lęk o to ze przez moje zachowanie nasz związek sie nie uda. Potem doszły inne wkrętki, raczej natury psychicznej - ze dostanę depresji i sie zabije, ze dostanę schizofrenii i skrzywdzę swoich bliskich, że będę tak zazdrosna o mojego partnera, że zepsuje ten związek (to nowość z wczoraj, jak poczułam trochę uczucie zazdrości ale uwaga w kontekście tego jak bardzo zajmuje sie swoim samochodem xD). Taka chyba klasyka gatunku.

Generalnie jednak nigdy nie jest tak, że jak mnie tak najdzie to trzyma cały dzień. Miewam całkiem normalne chwile. Oczywiście jak mnie najdzie to odrazu wkrętka „No tak, tym razem to już na pewno tak zostanie”, zwłaszcza jak przyjdzie jakaś nowa myśl.

Dziś mam troche gorszy dzień jeśli chodzi o humor. Ale no to pewnie przez to ze jestem zmęczona tymi ciągłymi zmianami.

Słucham tez materiałów na YT i staram się wdrażać w życie te porady. Jest to cholernie trudne, ale widzę, że to ma sens i warto praktykować bo faktycznie drobne sukcesy mam.

Jeśli chodzi o leki to biorę mała dawkę antyderesanta na sen (od problemów ze snem sie w sumie chyba zaczęło) i na to chyba działa.

Jestem też zapisana na psychoterapię, narazie odbyłam 1 spotkanie, w przyszłym tygodniu drugie.

Zapisałam się tez na yoge.

Mam też ogromne wsparcie partnera i rodziny, którzy zawsze mi mówią, ze są jak skala i zawsze przy mnie będą.

O teraz jak to pisze złapał mnie z kolei wzrusz 🙈

No takie te emocje rozchwiane. Wydaje mi sie - ale tylko wydaje xd, że kwestie akceptacji i racjonalizacji w miarę, w miaaaaare opanowalam. Oczywiście jest trudniej jak przyjdzie coś nowego, jak ta kwestia z zazdrością, to się zastanawiałam czy to aby na pewno nerwica tak wszystko wyolbrzymia czy taka jestem okropna. Oczywiście w tym obszarze stale musi być praca. Natomiast co zdecydowanie u mnie leży to postawa przyjacielska do samej siebie. Tu mam duże braki.

Jeśli chodzi o somaty, to tylko jakies drobne napięcia i bóle głowy, może czasami jakaś drobna derealizacja, sama nie wiem.

Bylam dwa tygodnie na zwolnieniu, ale wróciłam do pracy. Chodź baaardzo mi się nie chce to jakoś daje radę. Spotkań koleżeńskich tez nie odmawiam - i to polecam, działa! Najpierw miałam stracha wyjść, jak mnie tak łapało na początku ale od razu się przełamałam i dziękuje sobie, ze to zrobiłam bo dzięki temu nie boje się wychodzić.

Ogólnie to mam wrażenie ze najbardziej boje się swoich emocji i tego stanu.

Ale powoli, małymi kroczkami do przodu. Nie mogę się doczekać aż poznam nową siebie.

O, to kolejny mój problem. Cierpliwość.

Pozdrawiam!
PaulinaS
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 25 sierpnia 2023, o 20:41

30 sierpnia 2023, o 10:24

Mam podobnie 🤗 jak chcesz zapraszam na priv fajnie będzie porozmawiać
ODPOWIEDZ