Hej, jestem nowa na tym forum, także wypadałoby się przywitać.

Chciałabym też pokrótce przedstawić mój problem. Za tydzień moja pierwsza wizyta u psychiatry. Ściślej mówiąc druga, jednakże wtedy zrezygnowałam z kolejnych próbując sobie dać radę sama (było to parę lat temu). Ciężko mi uchwycić moment, w którym to wszystko się zaczęło. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że funkcjonuję na granicy depresji. Gdybym nie zmuszała się do aktywności fizycznej, nie miała powodu, żeby wstać z łóżka, to najchętniej leżałabym w nim całe dnie. Czuję się otępiona, bez emocji. Z tym też mam największy problem. Mam wrażenie, jakby ktoś zabrał mi wszystkie moje cechy charakteru, jakbym stała się nikim, jedną wielką pustką. Nie mam energii życiowej, chciałabym robić tyle rzeczy, ale tak jakby coś mnie przed tym zatrzymywało. Nie potrafię sobie już radzić ze stresem. Często po stresowych sytuacjach występuje derealizacja albo wpadam w histerię, w której pojawiają się różne czarne myśli, nawet samobójcze. Mam problemy z pamięcią, koncentracją, czasami nie wiem, czy coś mi się przyśniło czy zdarzyło naprawdę. Bywają i natrętne, drastyczne myśli, że ktoś coś mi zrobi. Czasami boję się, że to ja mogłabym zrobić krzywdę komuś. Pisać i pisać mogłabym jeszcze dużo, no ale to tak wszystko w skrócie. Bardzo chciałabym zrozumieć, co się ze mną dzieje i w końcu dać sobie z tym radę, bo wiem, że przez to wszystko nie mogę żyć tak, jakbym chciała. Pozdrawiam !
