Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 98
- Rejestracja: 17 maja 2016, o 13:46
Jest 12.06.2008 rok i pamiętny mecz, w którym pewien znany sędzia gwizdnął karnego "z kapelusza" w meczu Polska-Austria. Dla mnie szczególnie było to irytujące biorąc pod uwagę pobyt w szpitalu i przeprowadzanie masakrycznej ilości badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni wcześniej nagle poczułem się fatalnie i miałem wrażenie, że się duszę w zasadzie bez powodu za to odstawiłem piękne przedstawienie grając groteskową rolę chorego. Dam wam gotową receptę jak spier...ć sobie 10 lat życia. Wystarczy:
-ścigać się z życiem
-mieć parcie na bycie pierwszym
-mieć ojca alkoholika
-kochającą matkę uczącą od dziecka na wszystko reagować strachem
-wstydzić się słabości
-unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe
-grać cwaniaka przed sobą i wszystkimi
-chodzić do psychologa za ciężkie pieniądze i słuchać porad w stylu "nie myśl o tym"
-opcjonalnie do psychiatry "jesteś zdrowy ale jak się pogorszy dostaniesz leki"
O ile na rodzinę nie macie wpływu o tyle na całą resztę tak i to jest punkt wyjścia do odburzania. Nigdy nie minie puki nie zrozumiemy z czym mamy do czynienia holistycznie. Niemal całą dekadę widziałem przed sobą drzewa nie widząc lasu ujmując w sposób obrazowy. Chciałem nie mieć objawów, ja chciałem nie mieć natrętów, nie mieć somatów, nie bać się i każdy przetrwany dzień uważałem za sukces. Chciałem otworzyć drzwi do normalnego życia nie otwierając zasuw. Niestety nabawiłem się tego jak jeszcze nerwica nie była modna i kompletnie nie było pomocy co pozwoliło mocno się rozkręcić zaburzeniu. Pewnym przełomem była pozycja Grzegorza Szaffera, która nieco otworzyła mi oczy ale nie potrafiłem tego przekuć na odburzenie o czym za chwilę. Co mi pomogło
-zaburzeni.pl i to bez wazyliny punkt zwrotny w pewnym sensie mojego życia
-akceptacja i tu nie będę oryginalny, jak nie zrozumiesz, że to masz i jest to normalne to niestety będziesz w tym siedział
-ryzyko, życie w nerwicy w tym całym kokonie lęku nie jest życiem więc weź to chłopie lub dziewczyno pierd...j i zaryzykuj. Postaw wszystko na jedną kartę. Moim "problemem" było kochanie życia ponad wszystko i ja chciałem tylko i aż tego nie stracić więc trzymałem to tak mocno ten swój skarb, że aż się doprowadziłem do natrętów samobójczych co z perspektywy czasu wydaje mi się śmieszne
-zrozumienie empiryczne problemu i pewna metodologia działania. U Szaffera było uspokajanie ale to czasowe a potrzeba całkowitego zrozumienia problemu
U mnie nerwica wrosła w moją osobowość bo miałem ją od zawsze jak teraz na to patrzę. Kochająca nadopiekuńcza matka wiecznie chora i ojciec tyran alkoholik to idealna gleba dla nerwicowca. Jeżeli ktoś z was mówi, że się nie da z tego wyjść to ja jestem żywym przykładem, że można. "Umierałem milion razy" i znam cały ten schemat więc niczym mnie nie zaskoczycie, byłem weteranem. Mam 33 lata i mega dobre życie, powodzi mi się zarówno prywatnie i zawodowo. Nerwica nauczyła mnie być sorry za patos lepszym człowiekiem, pozbyłem się jadu, patrzę na ludzi z większym szacunkiem. To czego żałuję to tego, że mnie to blokowało bo wszystko wydawało mi się niebezpieczne.
Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca tych wypocin to pewien cytat z filmu w lekko zmienionej formie przyświecał mi przez ostatni okres zaburzenia i w pełni oddaje to co czułem
"Powiem ci coś, co sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słoneczko i tęcze. To podłe i okrutne miejsce i nieważne, jaki z ciebie twardziel, nerwica powali cię na kolana i tak przytrzyma, jeśli na to pozwolisz. Ty, ja ani nikt inny nie bije tak mocno, jak nerwica. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu. Ile możesz znieść i ciągle przeć do przodu. Tak się zwycięża!"
Odburzony Wojteczek
Szczególnie dedykuję
Victor
Kretu
Marianna
Wszystkim tym, którzy pomogli
-ścigać się z życiem
-mieć parcie na bycie pierwszym
-mieć ojca alkoholika
-kochającą matkę uczącą od dziecka na wszystko reagować strachem
-wstydzić się słabości
-unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe
-grać cwaniaka przed sobą i wszystkimi
-chodzić do psychologa za ciężkie pieniądze i słuchać porad w stylu "nie myśl o tym"
-opcjonalnie do psychiatry "jesteś zdrowy ale jak się pogorszy dostaniesz leki"
O ile na rodzinę nie macie wpływu o tyle na całą resztę tak i to jest punkt wyjścia do odburzania. Nigdy nie minie puki nie zrozumiemy z czym mamy do czynienia holistycznie. Niemal całą dekadę widziałem przed sobą drzewa nie widząc lasu ujmując w sposób obrazowy. Chciałem nie mieć objawów, ja chciałem nie mieć natrętów, nie mieć somatów, nie bać się i każdy przetrwany dzień uważałem za sukces. Chciałem otworzyć drzwi do normalnego życia nie otwierając zasuw. Niestety nabawiłem się tego jak jeszcze nerwica nie była modna i kompletnie nie było pomocy co pozwoliło mocno się rozkręcić zaburzeniu. Pewnym przełomem była pozycja Grzegorza Szaffera, która nieco otworzyła mi oczy ale nie potrafiłem tego przekuć na odburzenie o czym za chwilę. Co mi pomogło
-zaburzeni.pl i to bez wazyliny punkt zwrotny w pewnym sensie mojego życia
-akceptacja i tu nie będę oryginalny, jak nie zrozumiesz, że to masz i jest to normalne to niestety będziesz w tym siedział
-ryzyko, życie w nerwicy w tym całym kokonie lęku nie jest życiem więc weź to chłopie lub dziewczyno pierd...j i zaryzykuj. Postaw wszystko na jedną kartę. Moim "problemem" było kochanie życia ponad wszystko i ja chciałem tylko i aż tego nie stracić więc trzymałem to tak mocno ten swój skarb, że aż się doprowadziłem do natrętów samobójczych co z perspektywy czasu wydaje mi się śmieszne
-zrozumienie empiryczne problemu i pewna metodologia działania. U Szaffera było uspokajanie ale to czasowe a potrzeba całkowitego zrozumienia problemu
U mnie nerwica wrosła w moją osobowość bo miałem ją od zawsze jak teraz na to patrzę. Kochająca nadopiekuńcza matka wiecznie chora i ojciec tyran alkoholik to idealna gleba dla nerwicowca. Jeżeli ktoś z was mówi, że się nie da z tego wyjść to ja jestem żywym przykładem, że można. "Umierałem milion razy" i znam cały ten schemat więc niczym mnie nie zaskoczycie, byłem weteranem. Mam 33 lata i mega dobre życie, powodzi mi się zarówno prywatnie i zawodowo. Nerwica nauczyła mnie być sorry za patos lepszym człowiekiem, pozbyłem się jadu, patrzę na ludzi z większym szacunkiem. To czego żałuję to tego, że mnie to blokowało bo wszystko wydawało mi się niebezpieczne.
Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca tych wypocin to pewien cytat z filmu w lekko zmienionej formie przyświecał mi przez ostatni okres zaburzenia i w pełni oddaje to co czułem
"Powiem ci coś, co sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słoneczko i tęcze. To podłe i okrutne miejsce i nieważne, jaki z ciebie twardziel, nerwica powali cię na kolana i tak przytrzyma, jeśli na to pozwolisz. Ty, ja ani nikt inny nie bije tak mocno, jak nerwica. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu. Ile możesz znieść i ciągle przeć do przodu. Tak się zwycięża!"
Odburzony Wojteczek
Szczególnie dedykuję
Victor
Kretu
Marianna
Wszystkim tym, którzy pomogli
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 109
- Rejestracja: 21 kwietnia 2015, o 21:59
bardzo fajny posti i świadectwo choć sam wiem że pewnie móglbyś pisac o swoich doznaniach o wiele więcej ale to co napisałeś to świetne streszczenie. gatuluje ci i zycze jeszcze wiecej sukcesow ale bez presji
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 28 lutego 2019, o 22:54
Miód na moje uszy szczególnie w ostatnim ciężkim okresie mojego zaburzenia. Dzięki Wojtek serio to forum to jedyna moja ostoja po własnie wizytach już u psychiatry i jakże cudownej terapii psychodynamicznej po której mam wzrost lęków egzystencjalnych i nic poza tym. Zazdroszcze spokoju ale też szczerze gratuluję bo to naprawde trzeba odwalić coś niesamowitego w pracy nad sobą aby dojść do takiego momentu.
- debra.morgan
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 130
- Rejestracja: 5 maja 2019, o 17:38
Super!!! Mega miło czyta się takie rzeczy! Cieszę się, że Ci się udało!
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Wspaniale! Ja mam obecnie mega kryzys,objawy straszne 24h więc znowu wątpliwości i mega załamka ale takie posty dodają malutkiej nadziei
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Gratulacje chłopie! Wielki szacun, za to co napisałeś, a właściwie za to, co przeżyłeś i jak udało Ci się pokonać nerwicę - brawo Ty!
Mógłbyś napisac coś więcej o akceptacji? Co było dla Ciebie momentem przełomowym w zaakceptowaniu, że to "tylko" nerwica?
Mógłbyś napisac coś więcej o akceptacji? Co było dla Ciebie momentem przełomowym w zaakceptowaniu, że to "tylko" nerwica?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 98
- Rejestracja: 17 maja 2016, o 13:46
Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, jestem na etapie, gdzie mam wrażenie, że stoję przed furtką i mam do niej klucze, a nie potrafię jej otworzyć. Tą furtką jest akceptacja. Czuję, że stoję w miejscu od pewnego już czasu, ale Twoje słowa dają nadziejęwojteczek pisze: ↑3 lipca 2019, o 23:58Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31
Dokładnie! Victor mi powiedział to samo, że tak bardzo i mocno skupiałem się żeby zaakceptować aż uciekły mi inne czynniki jak choćby ryzykowanie, co mnie od akceptacji oddalało bo akceptacja to zbiór czynników i doświadczeń. Na mnie to genialnie podziałało i super, że u Ciebie też to przeczytałem bo czuje się dobrze, a ciągle zastanawiam się czy nie za szybko ;p Kiedy czytam u kogoś te same elementy to mnie to wzmacnia, że jednak niewojteczek pisze: ↑3 lipca 2019, o 23:58Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.
Super post i jedną rzecz wymieniłeś mi bardzo bliską: -unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe ale tak życiowo bo na nerwicę się wystawiłem.
Pozdrawiam i dużo dobrego
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45
A kiedyś dużo na czacie gadaliśmy Gratuluję Ci bardzo bardzo mocno!wojteczek pisze: ↑3 lipca 2019, o 21:29Jest 12.06.2008 rok i pamiętny mecz, w którym pewien znany sędzia gwizdnął karnego "z kapelusza" w meczu Polska-Austria. Dla mnie szczególnie było to irytujące biorąc pod uwagę pobyt w szpitalu i przeprowadzanie masakrycznej ilości badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni wcześniej nagle poczułem się fatalnie i miałem wrażenie, że się duszę w zasadzie bez powodu za to odstawiłem piękne przedstawienie grając groteskową rolę chorego. Dam wam gotową receptę jak spier...ć sobie 10 lat życia. Wystarczy:
-ścigać się z życiem
-mieć parcie na bycie pierwszym
-mieć ojca alkoholika
-kochającą matkę uczącą od dziecka na wszystko reagować strachem
-wstydzić się słabości
-unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe
-grać cwaniaka przed sobą i wszystkimi
-chodzić do psychologa za ciężkie pieniądze i słuchać porad w stylu "nie myśl o tym"
-opcjonalnie do psychiatry "jesteś zdrowy ale jak się pogorszy dostaniesz leki"
O ile na rodzinę nie macie wpływu o tyle na całą resztę tak i to jest punkt wyjścia do odburzania. Nigdy nie minie puki nie zrozumiemy z czym mamy do czynienia holistycznie. Niemal całą dekadę widziałem przed sobą drzewa nie widząc lasu ujmując w sposób obrazowy. Chciałem nie mieć objawów, ja chciałem nie mieć natrętów, nie mieć somatów, nie bać się i każdy przetrwany dzień uważałem za sukces. Chciałem otworzyć drzwi do normalnego życia nie otwierając zasuw. Niestety nabawiłem się tego jak jeszcze nerwica nie była modna i kompletnie nie było pomocy co pozwoliło mocno się rozkręcić zaburzeniu. Pewnym przełomem była pozycja Grzegorza Szaffera, która nieco otworzyła mi oczy ale nie potrafiłem tego przekuć na odburzenie o czym za chwilę. Co mi pomogło
-zaburzeni.pl i to bez wazyliny punkt zwrotny w pewnym sensie mojego życia
-akceptacja i tu nie będę oryginalny, jak nie zrozumiesz, że to masz i jest to normalne to niestety będziesz w tym siedział
-ryzyko, życie w nerwicy w tym całym kokonie lęku nie jest życiem więc weź to chłopie lub dziewczyno pierd...j i zaryzykuj. Postaw wszystko na jedną kartę. Moim "problemem" było kochanie życia ponad wszystko i ja chciałem tylko i aż tego nie stracić więc trzymałem to tak mocno ten swój skarb, że aż się doprowadziłem do natrętów samobójczych co z perspektywy czasu wydaje mi się śmieszne
-zrozumienie empiryczne problemu i pewna metodologia działania. U Szaffera było uspokajanie ale to czasowe a potrzeba całkowitego zrozumienia problemu
U mnie nerwica wrosła w moją osobowość bo miałem ją od zawsze jak teraz na to patrzę. Kochająca nadopiekuńcza matka wiecznie chora i ojciec tyran alkoholik to idealna gleba dla nerwicowca. Jeżeli ktoś z was mówi, że się nie da z tego wyjść to ja jestem żywym przykładem, że można. "Umierałem milion razy" i znam cały ten schemat więc niczym mnie nie zaskoczycie, byłem weteranem. Mam 33 lata i mega dobre życie, powodzi mi się zarówno prywatnie i zawodowo. Nerwica nauczyła mnie być sorry za patos lepszym człowiekiem, pozbyłem się jadu, patrzę na ludzi z większym szacunkiem. To czego żałuję to tego, że mnie to blokowało bo wszystko wydawało mi się niebezpieczne.
Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca tych wypocin to pewien cytat z filmu w lekko zmienionej formie przyświecał mi przez ostatni okres zaburzenia i w pełni oddaje to co czułem
"Powiem ci coś, co sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słoneczko i tęcze. To podłe i okrutne miejsce i nieważne, jaki z ciebie twardziel, nerwica powali cię na kolana i tak przytrzyma, jeśli na to pozwolisz. Ty, ja ani nikt inny nie bije tak mocno, jak nerwica. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu. Ile możesz znieść i ciągle przeć do przodu. Tak się zwycięża!"
Odburzony Wojteczek
Szczególnie dedykuję
Victor
Kretu
Marianna
Wszystkim tym, którzy pomogli
- SasankaLesna
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 307
- Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51
Ale Super! Gratuluję!
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]