Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Chyba przegrywam..Pomocy

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Awatar użytkownika
asia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 40
Rejestracja: 18 października 2013, o 14:49

18 października 2013, o 23:14

strach ma wieeeeelkie oczy. i tylko oczy :(
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

19 października 2013, o 01:15

bareten - PIONA! tak to już jest, zazwyczaj silne osoby zewnętrznie są bardzo delikatne tam w środku. w tym wszystkim najgorsze jest to, że nie potrafie sie pogodzić z własną porażką, bo doskonale wiem, że to siedzi tylko w mojej głowie i przesadzam. Pamiętam jak kiedyś z rodzicielką jechałyśmy do sklepu i nagle poczułam silny lęk i się popłakałam mówiąc, że już zwarwiowałam , no co moja kochana mamuśka odpowiedziała : " Przepraszę Cie Marika... pierwszy raz widzę wariata który płacze i mówi: zwariowałem! " ona to ma dopiero ze mną ubaw :D
Trzymam za Cb kciuki, bo wiem jak DD może być uciążliwe i irytujące.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

19 października 2013, o 09:15

Tez zauwazylem ta zaleznosc. Wlasnie tacy, ktorzy z pozory wydaja sie twardzielami, kozakami, wlasciwie nic nie powinno ich ruszyc - sa najdelikatniejsi. Tylko nie pokazuja tego, a trzymaja to w srodku. Potem mamy wlasnie problemy, bo kumulujemy to w sobie i nagle bęc.
Nie nazywaj tego porazka od razu. Tez czuje, ze to zalezne tylko i wylacznie ode mnie i siedzi to w mojej glowie, a mimo to nie potrafie poki co niczego z tym zrobic. W wyniku czego caly czas jestem nieszczesliwy choc wiem, ze szczescie tak na prawde lezy w zasiegu reki. To jest bardzo frustrujace.
Tez sie zawsze pocieszam tym, ze wszyscy mi mowia, ze jestem normalny i traktuja mnie bez zadnych ulg. Znajomi nic nie wiedza, ze sie "mecze" i nawet nic nie podejrzewaja, pewnie masz podobnie. Bo to przeciez siedzi tylko i wylacznie w Nas. Jedyne co da sie zauwazyc to nasza izoloacje i budowanie sztucznego muru od reszty.

Dzieki, ja za Ciebie rowniez! Pochwale sie, dzis jechalem do sklepu i poczulem sie nie do konca normalnie, ale pojawil sie jakby taki przeswit. Poczulem przez chwile sie tak, jakbym mogl wszystko spowrotem. Jednak wrocilem do domu i razem ze mna wrocila cala reszta. :) Jak to mowia mimo wszystko, cieszmy sie z malych rzeczy.
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

19 października 2013, o 10:37

Tak , dokładnie, i to wyjaśnia już połowe, zawsze wszystko trzymałam w środku. Uważałam, że okazywanie uczuć jest dla osób słabych. Nigdy nie chciałam być od kogoś zależna, bo im więcej komuś mówiłam to zazwyczaj dostawałam przez to po dupie. Ludzie to świnie, już tyle razy sie na nich przejechałam.. eh Ci prawdziwi przyjaciele.. teraz zostali przy mnie Ci naważniejsi, i dzięki tej "chorobie" zrozumiałam, że dłużej tak nie można, czas zacząc sie angażować i czuć.

O widzisz! To już naprawdę jesteś bardzo blisko mety! podobno jeśli pojawiają sie prześwity to jeszcze troche i troszeczkę i wyjdziesz z tego! :D Nie zrażaj sie, że DD wróciło wraz z powrotem do domu, te cholerstwo tak lubi robić. I nie popełniaj tego samego błędu co ja (zamiast mówić Sb, że jest prześwit, jestem już tak blisko nakręcałam sie bardziej, że to już na pewno psychoza, a jak widać, już z milon razy wariowałam.. a nadal tu jestem :D )

Ja także wczoraj zaliczyłam mój taki mały sukces :) Mój facet wie że mam nerwice i boje sie zwariowania ale nie był w stanie tego zrozumieć czemu ja tak myśle, bo przecież zachowuje sie normalnie, nie gadam od rzeczy, nic sie nie zmieniłam( prócz izolowania jak już wcześniej napisałeś)
I postanowiłam mu wyjaśnić co to jest DD i z czym tak naprawdę się borykam, potem podstawiłam mu komputer pod nos i wyjaśnienie tego co mu powiedziałam. Pierwszy raz w jego oczach widziałam taką rozpacz, już myślałam że powie mi " a idz, ty jesteś serio po*ebana, chyba nasz związek nie ma sensu " a ten się popłakał, płakałam razem z nim, przytulił mnie mówiąc, że nawet nie wiem jak on chce mi pomóc, ale nie wie jak, że to wszystko wyjaśnia i czemu wcześniej nic nie mówiłam . Jego zrozumienie tak mnie podniosło na duchu, jak nigdy poczułam jakieś głębsze uczucie od wielu miesięcy, i mam pewność, że mnie kocha, to też buduje.

MAŁYMI KROCZKAMI DO PRZODU! ;)
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

19 października 2013, o 13:07

Jakie z tego wszystkiego wnioski na przyszlosc? Czasem warto usiasc, poplakac. Wyzalic sie komus czy nawet pojsc na wizyte do psychologa jak sobie z czyms nie radzimy. Najgorsze co robimy to kumulowanie tego wszystkiego w sobie. Tak jak mi powiedzial lekarz - przez kilka lat ladowal Pan sobie baterie nerwicowa, ladowal, ladowal, az w koncu sie napelnilo i wybuchlo. No i tak wlasciwie bylo.
Tak niby porzeswity sa, ale jakos dalej nie moge uwierzyc w to, ze moze byc jak wczesniej, bo po prostu nie pamietam jak bylo wczesniej. Pamietam, ze sie bawilem, wychodzilem, ale nie pamietam jak to jest byc wlasnie takim wolnym czlowiekiem. Czuc wszystko jak reszta w Naszym otoczeniu, lecz podobno wszystko wraca do wczesniejszego stanu jak sie z tego wyjdzie, wiec jakas wiare musze w sobie wskrzesic. W sumie kiedys to przezywalem, ta cala DD. Tyle, ze wtedy trwalo tydzien i faktycznie przeszlo. Tyle, ze dzis trwa juz 4 miesiace i czuje, ze to powoli taka pieprzona codziennosc, ktora bardzo ciezko bedzie zmienic. Nie wiem czy masz podobnie. W zasadzie to cale DD i nerwica stala sie dla mnie taka normalna rzecza, wiem, ze to normalne nie jest i mnie to meczy, ale z drugiej strony w pewnym sensie po prostu sie boje, ze sie do tego przyzwyczaje i do konca bede juz zyl taki zgaszony i zmarnuje sobie zycie. Wiesz pewnie o co mi chodzi?

To z chlopakiem to bardzo fajna sprawa! Fajnie ogolnie, ze masz kogos takiego na kim mozesz polegac i pobyc w tych trudnych chwilach. Mi akurat takiego kogos brakuje i w zasadzie nikt nie wie, ze mam cos takiego jak DD. Nawet matka nie wie nic w zasadzie. Wie tylko, ze slabiej sie czuje, ze mam nerwice, ale nawet wiecej jej nie opowiadalem, bo po prostu stwierdzilem, ze to sensu nie ma. Dziwie sie, ze od poczatku nie powiedzialas o tym wszystkim, przeciez byloby Ci o wiele latwiej majac wlasnie kogos takiego za wsparcie. Rozumiem, ale pewnie balas sie tej akceptacji, albo moze i nieakceptacji. Widzisz, jednak bylo warto. Mowia, ze na takie rzeczy podobno dobra jest milosc, wiec do dziela! :)
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

19 października 2013, o 14:28

Skąd ja to znam.. ja także już nie pamiętam jak się czułam przed wejściem w ten stan. Wszystko mi sie tak zlewa, pamiętam jedynie, że wcześniej też zdarzało mi sie przechodzić DD , tylko jakoś mi to wisiało bo np. nagle wstałam, byłam zmęczona.. jakoś nie zgłębiałam się w to. Ale brakuje mi tego samopoczucia którego nie doceniałam, bo było dla mnie to naturalne a teraz wręcz błagam o to żeby mieć jeden dzień "rzeczywisty"
JAk najbardziej mam to samo co ty, otwieram oczy i najchętniej to walnęłabym głową w obręcz łóżka, żeby sie w koncu "obudzić" , fakt moje ciało sie już tak nie buntuje, teraz to już bardziej podchodze do tego, że to jest, wkurza mnie, czuje sie tak jakbym była non stop pijana, naćpana ale jest i staram sie to akceptować a im bardziej mysle tyb bardziej boje sie że już zwariowałam.

Owszem chłopak bardzo pomaga, ale boli mnie to że nie jestem w stanie okazać mu takich wyrazistych uczuć...Boli mnie to że musi patrzeć jak sie męcze i jak obarczam go czymś takim (najchętniej zamknęłabym sie w domu i swoich czterech ścianach)

To naprawdę jest straszne i nawet największemu wrogowi nie życzę takiego samopoczucia, to jest jeszcze gorsze niż śmierć.. , myślisz, funkcjonujesz jak osoba żywa.. ale nic dogłębniej, jestes bo musisz .. częsciowo umarłeś :<
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

19 października 2013, o 16:09

No to jest dobijajace i wlasnie zwieksza to cala niepewnosc i niepokoj. Sam fakt tego, ze nie pamietamy jak bylo wczesniej. Tak jak mowisz, mi rowniez wszystko sie zlewa. W ogole tak jak gdzies pisalem nie umiem nawet stwierdzic czy (pomijajac dzis dzien) aktualnie jest lepiej niz np. tydzien temu czy gorzej, bo wszystko dla mnie to jedna i ta sama beznadzieja. :)
Wczoraj z rodzina wieczorem jechalismy na dzialke, ja prowadzilem. Dojechalem do domu i wlasciwie usiadlem i sobie mysle "jak to mozliwe, ze my tu dojechalismy?" W ogole nie czulem tego, ze chwile wczesniej prowadzilem samochod i zrobilem nim ponad 30 km. Takie cos mam czesto i to rownie grubo mnie denerwuje i niepokoi, aczkolwiek to tez ponoc normalne przy DD.
Widzisz czyli jednak wbrew temu co pisalas wczesniej ta cala nerwica czegos Cie uczy, prawda? :)

To mamy tak samo z porannym wstawaniem. Ja jak wstaje to mam wrazenie, ze dalej spie. A w nocy jak na przyklad wstaje do toalety, to mam wrazenie, jakbym lunatykowal. Raz to obijalem sie od sciany do sciany tak naćpany sie czulem. Te stany moge porownac do tego, jak kiedys wlasnie imprezowalem i wracalem w nocy do domu. ?Jak z tego wyjde to chyba mam dosc picia i podobnych spraw na dlugi okres. Za dlugo czulem sie jak pod plywem!

Chlopak jak kocha to zrozumie, kazdy ma chwile slabosci ...
Masz racje, nie raz pisalem, ze wolalbym miec wszystkie konczyny polamane i lezec w lozku niz miec ten stan. Przynajmniej wiedzialbym, ze za jakies kilka miesiecy bede mogl spowrotem chodzic i funkcjonowac, a tutaj to nic nie jest wiadome. Taka wegetacja. Ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma! Prawda? :D

P.s Fajny pies na avatarku! hehe
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

19 października 2013, o 17:41

Oczywiście że uczy , gdyby nie DD, to dalej bym nie doceniała ludzi, rzeczy także i Sb . Wszystko przychodziło mi za łatwo. Może jak już wcześniej napisałeś, tak miało być.

Czy ty także masz bardzo realne sny ? Niekiedy jak wstaje zstanawiam sie czy cos mi sie śniło czy to rzeczywistość :O

PS. A dziękuje :) piesek wabi sie Oksi :) to juz kolejny mam w domu 2 , ale co poradzić , bardzo kocham zwierzęta :D
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

19 października 2013, o 19:37

Jak kochasz zwierzeta to znowu masz tak jak ja. A wiesz o czym to swiadczy? O tym, ze w gruncie rzeczy jestesmy wrazliwymi ludzmi, bo gdzies kiedys czytalem, ze ludzie ktorzy kochaja zwierzeta sa dobrymi. No wlasnie i to w zasadzie przez ta Nasza wrazliwosc czasem musimy pocierpiec ...

Tak, znaczy sie bardziej na poczatku bardziej mialem takie realne sny. Rano az sie balem i sie zastanawialem czy aby to sie na pewno nie stalo. Plusem tej calej sytuacji bylo to, ze pamieci prawie w ogole nie mialem i dalej nie mam, wiec chwile po wstaniu juz zapominalem o tym co mi sie snilo. :)

Fajny Oksi! Ty masz 2 psy, a ja mam 2 koty za to w domku i 2 zolwie. Wszystko w parach. U mnie na wsi wujek slabo karmi swojego psa i kiedy tylko moge tu psu gotuje. Ostatnio nawet sie zagalopowalem. Robilem psu papu i chcialem mu doprawiac juz. haha :D
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

20 października 2013, o 01:24

haha, 2 psy i 4 szynszyle, normalnie zwierzyniec :D O kurde, no to niezle sie zagalopowales :D

Dzis kolejny maly sukces, koncert byl cudowny, mialam przeswit! :D na poczatku strasznie spanikowana byłam, tyle ludzi, dużo dymu i eh, zapach tego nieszczęsnego zielska (fani rapu już tak mają) ale gdy już Miuosh zawitał na scenie, wszystko poszło... dawno sie tak dobrze nie czułam, była tylko muzyka :D CZAS ZACZĄĆ ŻYĆ :D i kolejne pocieszenie, obeszło sie bez benzo :D wziełam tylko dwie tabletki hydro. :)
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

20 października 2013, o 14:06

to masz troche zoo. :D

Super, to rozumiem, ze pojawila sie nadzieja dzieki temu przeswitowi (dziwnie brzmi, nie wiem czy dobrze to napisalem :)) ?
Spanikowalas, bo wczesniej pewnie jeszcze w domu sie nakrecilas, ze bedzie duzo ludzi i ogolnie bylo troche strachu i potem to wyszlo. No ale potem atrakcja wieczoru i przeszlo, bo przestalas myslec o tej DD. Dlatego na DD najlepsze jest jej olanie. Ja olewam nie przeszkadzami wtedy tak bardzo, aczkolwiek dalej czuje wtedy, brak emocji i taki smutek.
Tez bylem na koncercie w czasie derealki, z rodzina ... Na poczatku tak jak Ty panika. Potem sie uspokoilo, na koncu znowu panika, bo wszyscy podpici a ja mialem prowadzic autem do domu, a bylem tak zmulony, ze nie wiedzialem jak sie nazywam. Nakrecilem sie i az mi sie slabo zrobilo z lęku przed tym powrotem. Ale jak widac dojechalem i zyje.

Nie mulilo Cie po tej hydro? Przeciez po tym czlowiek spi na stojaco :D
marikayezoo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 56
Rejestracja: 18 października 2013, o 15:21

20 października 2013, o 14:36

Oj nadzieja sie pojawiła, ale i DD też.. chyba potrzebuje jeszcze troche czasu żeby sie z tym oswoić.
Masz racje, jak już miałam wychodzić.. panika..zawroty głowy..niepokój. Gdy już byliśmy przy klubie, myślałam, że zalicze atak..ale powiedziałam Sb "KU*WA, albo sie ogarniesz albo nigdy z tego nie wyjdziesz!" , oczywiście, natręty były, złe scenariusze, ale nie walczyłam z nimi, pozwoliłam i po prostu przepływać przez głowe i zauważyłam postęp.

haha, ta derealka jest dobra na jakieś imprezy, przynajmniej nie musimy pić i oszczędzamy kase ! ( oczywiście, wolałabym jej nie mieć, ale cóż, trzeba zauważać jakieś plusy )

Bareten, widzisz dałeś rade dojechać.. wszystko jest tylko w naszej głowie. i to tylko od nas zależy co z tym zrobimy. :D

na początku jak brałam podwójną dawkę hydro, zasypiałam po 20 min, a w głowie miałam taki helikopter, że szkoda gadać, teraz jest już lepiej, fakt jestem taka troche "przyćpana" ale daje rade. Człowiek sie uodparnia szybko, a w szczgólności ja, wystarczy że wezmę jakiś lek pare razy i następnym musze zażyć więcej żeby coś poczuć :D
vitaminac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 13 listopada 2013, o 14:09

13 listopada 2013, o 15:35

Kochana przeczytałam twoją historię :)
I u mnie było podobnie.. pierwszy atak miałam po trawie - akademik, impreza - a ja umieram - serce wali mi jak oszalałe.
Ale spokojnie nie wiń się za to - to tylko był wyzwalacz - prędzej czy później nerwica by wylazła. Może to i dobrze że prędzej? Prędzej się z nią uporasz. :)
http://vitaminac.flog.pl/ moja odskocznia :)

http://znerwica.blogspot.com/

Czego Jaś się nauczył, tego Jan się może oduczyć.
magda75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 20 października 2013, o 17:10

13 listopada 2013, o 18:30

No Marika możemy sobie przybić piatkę. 2 maturzystki kótre,zamiast zakuwać jak ich znajomi dzień i noc boja się o swoje, życie i wkręcają uszkodzenie mózgu... O tym co przeżywam wie zaledwie kilka osób , dlatego też na maxa drażnią mnie komentarze całej reszty '' weź się ogarnij'' itp
hydroksyzyne też biorę i nie moge uwierzyc jak radziłam sobie bez niej przez ponad miesiąc tego dramatu
,,Nigdy nie patrz na nikogo z góry, chyba, że pomagasz mu wstać"
Wojti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 12 kwietnia 2013, o 13:12

14 listopada 2013, o 08:25

Ah ta hydoksyzna. Zawsze wiecej jej w portfeu niz kasiory :>
Przeczytalem Twoja historie i tez jakbym czytal swoja... Z tym że u mnie zaczelo sie po trawie.
I nie jest tak ze trawa jest w ogole nieszkodliwa. Dla duzej czesci osob jest , ale tego propaGANDZISCI nie zauwazaja.. ;) nie tykam tego o 2 lat i dopiero wychdze z pajęczyn.
ODPOWIEDZ