Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Chciałbym wreszcie skończyć z tymi natręctwami...

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Damien
Świeżak na forum
Posty: 3
Rejestracja: 23 sierpnia 2015, o 19:48

23 sierpnia 2015, o 20:15

Witajcie!

Muszę się tutaj wypisać, bo chyba wpadłem w pułapkę... :(

(najgorzej jest zacząć) Tak więc. Jestem Damian, mam 21 lat i studiuję. Od kilku(nastu?) lat zmagam się z nerwicą natręctw i innymi objawami psychicznymi. Chodzę na psychoterapię od początku 2013, ale wizyty mam zazwyczaj 2 razy na miesiąc, są darmowe. Niby wszystko idzie ku lepszemu, zawsze próbuję porównać sobie dany miesiąc z tym samym miesiącem w zeszłym roku i zawsze oceniam, że moje myślenie jest lepsze niż rok temu. Niestety cały czas daleko mi do spokoju i normalnego zdrowego myślenia... Ogólnie mam cały czas problem z natręctwami, z obroną własnego zdania i z tikami nerwowymi. Najbardziej niepokoi mnie to, że do 16 roku życia ssałem kciuka i to nie tylko podczas snu... Od małego do dziś bujam się do przodu i do tyłu, najczęściej do muzyki i przy tym marzę, rozmyślam, zamartwiam się. Jak coś mnie "podnieca" (nie seksualnie) to ściskam pięści i wykrzywiam twarz. Do tego zaciskam powieki, przewracam oczami. Nie potrafię czytać opinii ludzi, którzy mają poglądy inne od moich, bo od razu odczuwam strach, mam złe myśli o tych ludziach i zaczynam rozmyślać, czy aby na pewno moje poglądy są słuszne. Nie umiem postawić się mamie, która ma bardziej konserwatywne poglądy od moich. Natręctwa ogólnie dotyczą planowania tego, co chcę robić. Moim marzeniem jest dobrze rysować, modelować w programach 3D, ale także tworzyć scenariusze do komiksów i uczyć się języków obcych. Z tymi językami nie mam problemów, zawsze byłem w tych bardziej zaawansowanych grupach. Niestety żadnej z tych moich "pasji" nie realizuję, bo wolę marzyć, że to wszystko już potrafię. Często analizuję za i przeciw danemu hobby i często odrzucam jedno z nich, a potem jednak dochodzę do wniosku, że chcę to robić i tak na okrągło. Ja chyba chciałbym mieć wszystko pod kontrolą, że niby w przyszłości będę mieć idealne życie, będę potrafił wszystko co chcę itd. Już zaczynam straszyć swój umysł chorobą, że nie ma czasu na rozmyślanie, bo nie wiem kiedy zachoruję albo po prostu umrę, ale to nie pomaga! Po prostu zdroworozsądkowe myślenie nie przekonuje mojego upartego umysłu. Mózg mi się przegrzewa już. Mam też natręctwa na tle higieny i zarazków, ale one nie są aż tak ekstremalne jak można nierzadko w internecie o nich przeczytać - nie myję rąk do krwi, w pokoju mam bałagan, ale np. po skorzystaniu z toalety nakręcam się, czy nie przenoszę żadnych zarazków na przedmioty dla mnie istotne. Ostatnimi czasy często analizuję, gdzie mogą być zarazki, czego nie dotykać, po czym lepiej myć ręce. Ja wiem, że bakterie są wszędzie, ale mojego umysłu to nie przekonuje. Poza tym mam wielki problem ze spontanicznością. Jeśli ktoś by mnie dzisiaj w południe zaprosił na jakieś spotkanie o 20:00, to na 99% bym odmówił, bo ja muszę mieć wszystko zaplanowane i to by mi popsuło szyki dnia... Masakra. A najgorsze jest chyba to dziwne uczucie w głowie. Otóż jak zaczynam się buntować przeciwko sobie, w mojej głowie pojawia się bardzo dziwne uczucie, którego nie umiem opisać. Coś jak lekkie zawroty, ale to nie są klasyczne zawroty głowy. To trwa krótką chwilę, ale sprawia, że poddaję się mojemu choremu umysłowi. Przykładowo, upieram się, że nie będę się w tej chwili bujać, ale podświadomie mam potrzebę to robić, to wtedy takie uczucie się pojawia. Tak samo, gdy sobie wyobrażam, że robię coś szalonego, że jestem spontaniczny. Po prostu. W marcu byłem u psychiatry, dostałem paroksetynę, ale po pierwszej zażytej połówce tabletki przestałem, bo stwierdziłem, że nie chcę potem wymiotować, mieć biegunki, a do tego wielu ludzi, którzy się leczyli farmakologicznie pisze, że przy odstawianiu leków jest niekiedy gorzej niż przed początkiem ich brania. Poza tym moim celem jest wreszcie schudnąć i zbudować sylwetkę, która się będzie podobać innym, a po tych lekach podobno się tyje. No i cena - za tę wizytę płaciłem 150zł, a to dużo jak na moją studencką kieszeń. Nie wiem co mam robić, bo jest lepiej, naprawdę, ale jednak chciałbym być normalny. Kupiłem sobie dwie książki - "Umysł ponad nastrojem" Padesky i "Radość życia" D. Burns'a. Niby fajne książki, dają nadzieję, że może być dobrze, ale ja nie umiem się zmotywować do wykonywania tych zadań. Znajduję zawsze wymówki żeby to robić jutro. Mam jeszcze jedną książkę - "Wycisz strach" Pauline McKinnon, próbowałem medytować wg tego, bo opinie o tej książce są zachęcające, ale nie umiem usiedzieć w spokoju i odpłynąć. Po prostu nie umiem. Czuję, że mój mózg się "przegrzewa", ale nie umiem się uspokoić. Mam też chyba fobię społeczną, w młodości się nasłuchałem różnych rzeczy o moim wyglądzie, ale w tym aspekcie wychodzę na prostą. Teraz mam wakacyjną pracę jako pomocnik w antykwariacie, bo wiadomo, podręczniki. Idzie mi dobrze, coraz lepiej i swobodniej obsługuję klientów, nie sprawia mi to problemu. Ale ta reszta... Poszedłbym na inną psychoterapię, ale same prywatne są, a nie mam zamiaru wyrzucać kasy w błoto i przekonać się, że mi to nie pomaga. Chyba, że Wy znacie jakiegoś naprawdę dobrego psychoterapeutę w Katowicach i okolicach, któremu mogę bez wątpliwości zapłacić i mieć pewność, że gdy zastosuję się do jego rad, to wyjdę na prostą. Przepraszam, że ten post jest taki długi, ale naprawdę musiałem się rozpisać. Proszę, doradźcie mi coś, cokolwiek...
Awatar użytkownika
dusznomi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 24 sierpnia 2015, o 09:20

24 sierpnia 2015, o 10:00

Witam, mam na imię Paulina, mam 28 lat, u mnie nerwica zaczęła się banalnie, ale rozpętała wojnę w mojej głowie. Organizowaliśmy z teraz juz mężęm ślub, po powrocie z uczelni szykowałam się do wyjścia ( zaprosić ciotkę na wesele), brałam prysznic i znalazłam jakąś dziwną narośl na ciele, oczywiście wybiegłam w ręczniku i przeczesałam wujka googla, który tylko pisał do mnie "rak", "nowotwór"- i to był dzień zagłady !!! Dla mnie, dla mojej pwności siebie, dla mojego szalonego stylu bycia! Koło zaczęło się toczyć, badania, co dziennie nowe objawy, nowe raki, nowe atrakcje. Przypadkiem - wariując w obawach przed "rakami"- odkryto u mnie chorobą PCOS- i zdiagnozowano niepłodność, a to dołożyło jeszcze troszkę, po kilku miesiącach, kiedy chciałam już zajść w ciąże, okazało się ze mąż tez ma kłopoty, nawet większe niż ja. W lutym 2013 miałam operację i po niej ogromny atak paniki, pozniej jeszcze kilka epizodów, podjełam walke i jakos zylam, mialam zawsze przy sobie- kartę NFZ, kalmsy na uspokojenie i wodę, schudłam prawie 10 kg. Potrafiłam nie jesc po kilka dni. Ale starałam sie wychodzic, bo wsrod ludzi czulam sie bezpieczniej. Znalazłam prace ktora mnie pochlonela i na chwilke zapomnialam o nerwicy. Wszytsko wrocilo kilka tyg temu. Zaczełam mierzyc cisnienie, ciagle, co chwile, usypialam z mankietem od aparatu na ramieniu, jak tylko cisnienei mialam 117/80 juz wpadalam w panike ze zaraz bedzie wysze i skoczy i zawał i wgl....i stalo sie, tak dwa razy, skok sam w sobie to jeszcze nic, bo nawet go jakos nie czulam, ale lęk, panika i kołatanie serca...to otworzyło mojej nerwicy nowe drzwi do zawładniecia moim zyciem. Walcze, szuklam pomocy, starams ie, wychodze- chociaz tym razem jest ciezej, bo boje sie wychodzi, najchetniej rozbiłabym namiot pod szpitalem!!! Szukam pomocy, chodze na terapie- dopiero mialam dwa spotkania, teraz siedze w pracy- tu dwa razy skoczylo cisnienei i tu czuje najwiekszy strach. Ciesze sie ze was znalazłam !!! Moze jakos sobie wzajemnie pomozemy i wyjdziemy ze szponów tego dziadostwa! ^^
ODPOWIEDZ