Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Brak wsparcia w rodzinie.

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

15 listopada 2015, o 13:32

era ja wiem że to ciężko, tym bardziej po latach wspólnego życia.
I to wymaha ogromnej siły i odwagi żeby puścić swojego "oprawce" wolno i iść swoja drogą.
Ale... na Marsa sie nie wyprowadzasz, być może kiedyś mąż zmieni swoje postępowanie, to się okaże.
W każdym razie patrz na to jak na tworzenie swojej własnej przestrzeni która potrzebna jest Ci do... spokoju i normalnego życia.
Wolność to też fajne uczucie:)

Przez lata wspierałaś córki i dbałaś o nie, teraz pozwól na to żeby one wspierały Ciebie.
Jak się uspokoisz, odnajdziesz radość życia to znowu Ty będziesz mogła pomagać i wspierać je.
Zresztą myślę że dla nich ważne jest żebyś była spokojna, zdrowa i żebyś po prostu była:)
Poza tym dasz córkom wspaniały przykład.
Myślę że będziecie miały wiele miłych wspólnych chwil jak będziesz w swoim spokojnym królestwie:)
Po jakimś czasie wcale nie będziesz tego chciała zamieniać na chodzenie na paluszkach w okół męża.
To odważna decyzja, ale dużo osób Ciebie wspiera, my też.

Żeby nie robić sobie nerwowej presji powiedz sobie że po prostu potrzebujesz pobyć sama,
żeby przemyśleć co robić dalej, kazdy człowiek tego czasami potrzebuje.
Ja z mężem byłam 7 lat ale połowe czasu z tego mieszkałam bez niego bo potrzebowałam spokoju.
I wcale nie było mi wtedy źle:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

15 listopada 2015, o 14:54

Era, ja mysle ze powinnas postawic wszystko na jedna karte I sprobowac nowego zycia.Najgorzej jest zaczac ale zobaczysz ze potem bedziesz sie z tego wszystkiego smiala I poczujesz jakie to nowe zycie jest piekne.Boisz sie zmian to zrozumiale ale tak naprawde nie masz nic do stracenia....a wrecz przeciwnie.
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

15 listopada 2015, o 15:55

Era, gratuluję odwagi, użytkownicy, którzy wypowiedzieli się w tym poście również brawo, po raz kolejny okazuje się, że obcy ludzie potrafią być większym wsparciem niż własna rodzina bądź przyjaciele. Nie warto być z kimś kto zamiast wspierać, ciągnie w dół, działa destruktywnie, zwłaszcza wiedząc w jakiej sytuacji jesteś. Potrzebujesz spokoju, relaksu, odprężenia, a nie życia w ciągłym napięciu. Uważam, że jeśli ktoś kocha, to nie krzywdzi ani słowem ani czynem. Z tymi zapewnieniami o zmianie to wiesz jak jest, jak u alkoholika nigdy więcej a później znany scenariusz...a druga osoba staje się współuzależniona, mało tego zaczyna bronić tłumaczyć uzależnionego. Tak jak Marianna napisała, wyprowadzka nie musi oznaczać końca. Może to będzie kubeł zimnej wody dla Twojego męża, zdecyduje się np. na terapię małżeńską. Jeśli jednak tak by się nie stało, to dasz radę, sama wiesz ile musimy znieść, jakie jesteśmy silne, nie z takimi rzeczami nie raz dawałaś radę, prawda? Należy nam się Oscar za rolę życia, co tam Ci aktorzy :) Pamiętaj, że ostateczna decyzja należy do Ciebie, Ty musisz wiedzieć co dla Ciebie jest najlepsze. Trzymam mocno kciuki.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

15 listopada 2015, o 16:43

Marianno,Olgo,Adelu dziękuję ja mam ciągłe poczucie wstydu i co bardzo dziwne jestem ,az zazenowana że własnie obcy ludzie tak wspierają :D Moje małzenstwo trwa 30 lat,i taki deszczowy wieczór jak dziś gdy siedzę sama w pokoju nie nastraja mnie dobrze.Muszę ciągle prowadzić monolog wewnętrzny np.pojawia się zal,tyle lat pracy wspólnego budowania i teraz musisz jak wygnanieć odejsc- smutek,ale odpowiafam sobie lepiej pózno niż pózniej,chcesz tkwić w tym toksycznym ukladzievi wrócić do leków-radośc.A nerwica swoje ,,,abjak nie podolasz załamieszcsię i znów wrócisz do leków nie utrzymasz się-,a z nim będzie wiktni opierunek?.Boze koszmar.Idą za pocieszająca wizją Marianny,myslę Wolnosc,a nerwica-pustka ,samotnosc,jako cholerny zal czemu mnie to spotkało.No i bóle potworne, próbuję nie plakac,bo wiem ze jak się rozhisteryzuję to będzie klapa.A moze!lepiej płakac?.Ja przez całe odburzanie walczę z łzami,ale nie wiem czy słusznie?A najbardziej wkurza to ze jak było spokojniej to objawów prawie nie było,a teraz znów wróciły.Walczyć z nerwicą i przeviwnosciami losu i jeszcze rozwód to chyba za dużo jak dla mnie.
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

15 listopada 2015, o 17:23

Może spróbuj jeszcze porozmawiać z mężem, ale tak szczerze od serca, jakby to miała być rozmowa ostatniej szansy. Powiedz jak się czujesz w waszym małżeństwie, co Cię boli, co dotyka, jak chciałabyś żyć. Kurczę przecież to Twój mąż, kiedyś się zakochaliście w sobie, podjęliście decyzję, żeby być razem do końca życia, przecież każdy ma jakieś uczucia, empatię. Może do jego wnętrza też się trzeba przebić, pamiętaj każdy człowiek zasługuje na szacunek Może się przestraszy, że Cię straci?.Przemyśl wszystko na spokojnie, poradź się dzieci, jeśli jest w Tobie niepewność. Kluczowych decyzji nie podejmuje się na pstryknięcie palcami. Nigdy nie miałam męża i może nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale przyglądając się nieraz moim rodzicom, mówiłam, do mamy "Boże dlaczego Ty się na to wszystko godziłaś"?( tata nie żyje od 5 lat). Dlaczego kobiety godzą się na takie toksyczne związki? Z tego co piszesz jesteś niezależna finansowo, jakoś sobie poradzisz. Ale tak jak pisałam wyżej to musi być Twoja i tylko Twoja decyzja, choć bardzo trudna. Odnośnie łez jeśli masz ochotę to płacz, to oczyszcza.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

15 listopada 2015, o 18:34

era ja od poczatku zaznaczam że nie namawiam Ciebie na rozwód bo to jest decyzja która człowiek podejmuje sam
a nie pod wpływem chwili, czy za radą innych.
To jest przemyślana decyzja i pozew trzeba napisać i w ogóle, to nie jest takiś wielki problem ale rozwód to pewien proces.
I pomysł najpierw musi w głowie dojrzeć żeby go wykonać w ogóle.
U mnie nie było już po prostu co ratować, oboje się męczylismy i denerwowalismy i było mnóstwo innych spraw które
zadecydowały o rozwodzie.
Poza tym ja jak pisałam wiele lat i tak mieszkałam bez męża wiec to nie było z dnia na dzień.

U Ciebie jest bardzo wyraźny problem jak wspomniała Olga - jak u żon alkoholików.
Dlatego ja nie namawiam Ciebie na rozstanie, mimo iż z pewnością by Ciebie to w efekcie końcowym wzmocniło a nie powaliło
ale na zmiane siebie, swojego podejścia.
Zresztą nie wiem czy okres przed świętami jest dobrym czasem na wyprowdzkę bo to bardzo emocjonalny czas.
To co wydaje mi się bardziej sensowne w Twoim przypadku to albo terapia - ale specyficzna, w poradni dla współuzaleznionych
albo w poradni leczącej osoby dotkniete przemocą, gdzie terapeuci mają dużo większą widzę i pracują nieco na innych
zasadach niż zwykły psycholog.
Możesz sie zgłosić do poradni uzależnień, ponieważ one prowadzą też terapię DDD - czyli problem domów dysfunkycjnych
np. tam gdzie występuje przemoc domowa, więc nikt Ciebie stamtad nie wygoni.
Czy alkoholik, czy partner agresywny to nie ma dużego znaczenia ponieważ schemat uzależnienia od takiego partnera
jest podobny, a rodzina w podobny sposób musi się nauczyć zmiany swoich reakcji i innego spojrzenia na siebie, większej nieżależności.
Ponieważ tak jak wspomniał God - to my, partnerki, rodzina, chcąc dobrze zezwalamy na pewne sytuacje, zachowania
staramy się załagodzić problem swoim zachowaniem, dobrocią, staraniami.
Dźwigamy iluzję że wszystko jest ok.
Podczas gdy nie jest i trzeba sie nauczyć tupnąć nóżką, ale to wcale nie oznacza że masz się z mężem szarpać
albo robić tzg. rozpierduche w życiu.
Znam wiele kobiet które po terapii zmieniły siebie i w domu też się zmieniło na lepsze.

Druga opcja to ustalić z mężem że kochasz, że rodzina jest dla Ciebie ważna ALE za dużo juz tego wszystkiego,
obiecywał poprawę. nic z tym nie robi wiec Twoja propozycja jest taka że będziecie razem ale na odległość przynajmniej jakiś czas.
Bo Ty musisz sie uspokoić, przemysleć.
I to nie jest szantaż.
Jesli mąż będzie chciał Ciebie zaprosić na spacer, wpaść na kawę to proszę bardzo.
ALe nie może być tak że on ma humory a Ty żyjesz jak na bombie.
Święta, świateczne zakupy oczywiscie możecie spędzić razem.
I nie wykluczasz że wrócisz do domu ale na razie musisz odpocząć.
I po prostu spróbować tak, ale z nastawieniem że dajesz sobie trochę wolności ale bez rewoluci totalnej.
I w tym wypadku terapię nastawiona na zmiane siebie też oczywiście polecam:)

Ogólnie chodzi mi o to żebyś sie nastawiła do tego jak do czegoś w sumie fajnego i ciekawego co robisz dla siebie.
Ja poczatek terapii zaliczyłam we łzach, przez mgłe z lęku patrzac na terapeutkę.
Potem już szłam tam z przyjemnością, dla siebie, ze spisem tematów o których chcę pogadać,
i ładnie ubrana, umalowana. I widziałam że terapeutka sie cieszy że już inna kobieta przychodzi a nie przestraszony
kłębek nerwów.
Będzie ciężko, będą może łzy, ale chwilę, teraz nie masz nic do stracenia bo siedzisz w lękach i w bólach i gorzej już nie będzie,
teraz może być już tylko lepiej.
Sama nigdy nie będziesz bo masz wspaniałe dzieci :friend:
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

15 listopada 2015, o 22:55

Tak moje córki są wspaniałe,piękne,mądre.Chcialabym miec taką siostrę jak Ty.Zawsze czytam Twoje posty i jestem pod wrażeniem :D
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

16 listopada 2015, o 08:11

era49 pisze:Tak moje córki są wspaniałe,piękne,mądre.Chcialabym miec taką siostrę jak Ty.Zawsze czytam Twoje posty i jestem pod wrażeniem :D

Dokładnie era tak jak piszesz, posty i odpowiedzi Marianny zawsze są trafione w punkt, czyta się je z wielką przyjemnością. Widać, że dziewczyna wie o co chodzi, zna się na rzeczy. Dokładnie umie nazwać rzeczy po imieniu, wgłębić się w problem, udzielić cennych rad i wskazówek.
Awatar użytkownika
Godethead
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 94
Rejestracja: 23 października 2015, o 09:49

16 listopada 2015, o 09:05

olga: " Może do jego wnętrza też się trzeba przebić, pamiętaj każdy człowiek zasługuje na szacunek Może się przestraszy, że Cię straci?"

I tu się olga z Tobą nie zgadzam bo wg. mnie NIE zasługuje na szacunek ten kto sam nie ma go dla siebie samego. Druga sprawa .. hmm .. czy chciałabyś żeby facet był z Tobą tylko dlatego że boi się, że Cię straci ?
Przecież to nonsens!
Związek dwójki ludzi to zaufanie, wsparcie, największa przyjaźń, swoboda wypowiedzi i przede wszystkim szczerość a nie droga przez mękę, skazanie na siebie, stawianie warunków, szantaż, znęcanie się fizyczne i psychiczne
(w takim wypadku moim zdaniem reakcja powinna być jak najszybsza, zdecydowana i możliwie najbardziej skuteczna).
Pozdrawiam :)
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

16 listopada 2015, o 12:22

Zgadzam się z Tobą, nie popieram tkwienia w toksycznych związkach, zwłaszcza jeśli pojawia się tam przemoc, agresja, brak szacunku. Osobiście pewnie dużo wcześniej kopnęłabym gościa w d... ze wzgląd na własne zdrowie i przede wszystkim dobro dzieci. Uważam, że dla dzieci zawsze trudny jest rozwód, ale w końcu zrozumiałby, że to również dla ich dobra.Lepiej żyłoby im się bez stresów, ciągłych kłótni i scen kiedy to ojciec upokarza ich matkę. Wydaje mi się, że era została wychowana w takim przekonaniu, że trzeba tworzyć rodzinę trochę na siłę, mimo tych wszystkich upokorzeń, że trzeba to po prostu przetrwać. My ludzie ciut młodsi (bez urazy era :)) ) nie chcemy się z nikim szarpać, być na siłę, dać się upokarzać,i rozstanie nie jest dla nas aż takim dramatem, być może w dobie internetu, większego dostępu do książek, popularności terapii, wiemy, że to my jesteśmy najważniejsi, nasze dobro ( i oczywiście dzieci jeśli ktoś ma). Tak jak zrobiła to Marianna ona rozwiodła się, nie czekała czy się poprawi, bo prawdopodobnie nigdy by się nie doczekała, nie wiem czy ma dzieci czy nie bo wiadomo gdy są dzieci podjęcie takiej decyzji jest dużo trudniejsze.
Staram się zrozumieć erę, są małżeństwem 30 lat, szmat czasu, nie da się tego wszystkiego przekreślić pod wpływem chwili. Wiesz, co teraz dzieje się w głowie tej kobiety ? Jest odwaga, siła, chęć zmiany a jednocześnie tyle pytań, niewiadomych, obaw. Trzeba rozpatrzeć dobre i złe strony tego wszystkiego. Być może się wyprowadzi, zacznie nowe lepsze życie, w spokoju, pozna więcej ludzi, częściej będzie odwiedzać rodziców, wnuczkę, pozna fajnego faceta zobaczy, że życie może naprawdę inaczej wyglądać. Tyle lat przed nią, szkoda marnować go na kogoś kto na to zasługuje. Drugi scenariusz może nie okazać się taki różowy. Dlatego nie proponuje podejmowania radykalnych decyzji, ale taki kubeł zimnej wody, wstrząs, który da coś do przemyślenia. Mówi się, że ludzie się nie zmieniają, myślę, że się zmieniają ale czasem jest potrzebny silny bodziec. Dobrym pomysłem jest po prostu spróbować tego lepszego świata.
Era poczytaj sobie trochę o współuzależnionych, porozmawiaj o tym ze swoją panią psycholog.

-- 16 listopada 2015, o 13:22 --
Dodam jeszcze tylko , że widać tu nawet rozbieżność nazwijmy to myśleniowo-pokoleniową . Rodzice mówią, "nie no co Ty? wróć do męża" mimo, że córka nie czuje się szczęśliwa, wręcz jest poniżana prawdopodobnie oni zakotwiczyli w jej umyśle błędne postrzeganie rodziny, małżeństwa, partnerstwa. Z drugiej strony głos córki, który mówi:" mamo dasz, radę, masz nasze wsparcie, pomożemy Ci". Teraz ona sama musi podjąć mądrą i najlepszą decyzję dla siebie. Prawda jest taka, że nie wiemy jak dokładnie wygląda życie tych dwojga, wnioskujemy po paru słowach. Dlatego myślę, że bardzo dużo zostało tu powiedziane, udzielone wiele rad i wskazówek, ale nikt za nikogo życia nie przeżyje. Każdy sam dokonuje wyborów, a jakie one się okazują weryfikuje czas.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

16 listopada 2015, o 16:26

Dziękuję jeszcze raz Olgo to co piszesz jest prawdą,tak zostałam uksztaltowana ,,brudy należy prać we własnym domu" jak mówiła p.Dulska.Przeszkodą w zmianie swego zycia była też nerwica.Teraz kiedy pomału się odburzam, i mój system nerwowy dziala zupełnie inaczej to mam odwagę i wiarę w siebie :D
Ja przez całe swoje życie,byłam jak zwierzyna w lesie,,zeby przetrwać" dlatego pozwalalam tak siebie traktować.Z czego dumna nie jestem,a przeciwnie to powodowało spadek szacunku do wlasnej osoby.
I wiecie co jestem przekanana ze dopóki się nie rozwiodę moje zaburzenie będzie aktywne :D Będę was informować co i jak :D
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

16 listopada 2015, o 16:33

Jasne, informuj. Trzymam za Ciebie mocno kciuku, powodzenia!
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

18 listopada 2015, o 08:47

A mnie wczoraj znow maz wkurzyl.Dostalam wczoraj nowego natreta, caly dzien leki takie ze szok I mowie mu"wiesz znow mam dzis gorszy dzien".W odpowiedzi uslyszalam"to bierz w koncu te tabletki ktore ci lekarz przepisal, nie wiem po cholere tam w ogole poszlas".Rozumiem jego rozgoryczenie ale setki razy mowilam mu ze nie chce brac lekow. Wolala bym wczoraj uslyszec od niego"kochanie nasz gorszy dzien, wytrwaj to dasz rade tak jak zwykle I jutro juz bedzie lepiej".Powiedzcie czy tak trudno powiedziec jedno takie zdanie bliskiej osobie ktora jest w potrzebie? Ja akurat czasami potrzebuje cos takiego uslyszec od osoby ktorej ufam.To by mi na pewno dodalo skrzydel.....a tu taki klops:-(
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
Awatar użytkownika
Godethead
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 94
Rejestracja: 23 października 2015, o 09:49

18 listopada 2015, o 09:59

Adela .. a nie jest tak, że o tym czego oczekiwałabyś od męża wiedzą "wszyscy" dookoła tylko nie on.
Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że w relacjach międzyludzkich nierzadko ludzie najbliżsi są traktowani jak Ci którzy wszystko wiedzą, są wszystkiego świadomi .. To pułapka bo stawiane im wymagania - dla nas oczywiste nie są postrzegane jako "oczywiste" dla nich ...
Często niestety okazuje się, że zamiast rozmawiać w dwójkę o swoich "problemach" niezdefiniowanych wymaganiach, oczekiwaniach, informujemy wszystkich tylko nie tych, których to dotyczy ...
Rozumiem, że Jesteś po szczerej rozmowie, tak po prostu BEZ EMOCJI. Przedstawiłaś mężowi swój punkt widzenia, dolegliwości, powody dla których tab. nie chcesz przyjmować, że może się zdarzyć że będziesz miała słabszy dzień i oczekujesz wtedy od niego większego zrozumienia i prosisz o wsparcie ... (?)
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

28 listopada 2015, o 19:05

Tak....rozmawialismy o tym juz nie raz.Ale on zapomina wszystko co mu mowie juz w sekunde....albo tak przynajmniej mi sie zdaje.W ogole to tez jest ciezki przypadek....zawsze taki byl wiec czego ja w ogole oczekuje.Na poczatku nerwicy kiedy mialam wkrety w smiertelne choroby zawsze mialam mysli ze jak bede umierajaca to on na pewno mi nie pomoze. Kocham go za wszystko inne ale tego jednego mi brak....dobrego, pokrzepiajacego I madrego slowa.

-- 21 listopada 2015, o 16:16 --
I wszystko szlag trafil.Dzis odnosilam pierwsze sukcesy w odburzaniu.Prawie nie meczyly mnie natretne mysli. No I bach...awantura z mezem.o byle blahostke ale on nie mogl przestac...musial mnie dolowac bardziej I bardziej dopoki to jemu sie nie odechcialo a nie wazne ze ja mialam juz dosc, ze wpadlam w panike, ze wylam jak oszalala.Wszystko zepsul a bylam dzis taka szczesliwa.Masakra....jaki ja mam zal....:-(

-- 21 listopada 2015, o 16:16 --
I wszystko szlag trafil.Dzis odnosilam pierwsze sukcesy w odburzaniu.Prawie nie meczyly mnie natretne mysli. No I bach...awantura z mezem.o byle blahostke ale on nie mogl przestac...musial mnie dolowac bardziej I bardziej dopoki to jemu sie nie odechcialo a nie wazne ze ja mialam juz dosc, ze wpadlam w panike, ze wylam jak oszalala.Wszystko zepsul a bylam dzis taka szczesliwa.Masakra....jaki ja mam zal....:-(

-- 21 listopada 2015, o 22:45 --
Normalnie nie wierze.....ta awantura mi chyba pomogla. ...tak sie wyplakalam....czuje jakby spadl ze mnie wielki ciezar...I wcale nie zaburzylo to mojego odburzania....czlowiek w zaburzeniu potrafi przeciez tak strasznie panikowac.....

-- 21 listopada 2015, o 22:48 --
Hehe jak to czytam to mysle ze jestem niezle powalona.....takie zmiany nastroju.....

-- 21 listopada 2015, o 22:49 --
Hehe jak to czytam to mysle ze jestem niezle powalona.....takie zmiany nastroju.....

-- 28 listopada 2015, o 19:05 --
Czy jest tu z nami jeszcze era?
ciekawa jestem jak sie sprawy poukladaly.

-- 28 listopada 2015, o 19:05 --
Czy jest tu z nami jeszcze era?
ciekawa jestem jak sie sprawy poukladaly.
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
ODPOWIEDZ