Kochani prosze o pomoc.Nie umiem sobie poradzic z ciaglym zamartwianiem sie ze nikt mnie nie wspiera, ,ze wszyscy maja mnie gleboko w d...I ci gorsze, ze wszyscy nie wierza w moja nerwice I w to ze cos naprawde mi dolega.Nie chce tu wchodzic w szczegoly bo za duzo bym musiala pisac ale ogolnie to naprawde nie mam wsparcia, nie mam nawet z kim pogadac a boli to tym bardziej ze mam naprawde duza rodzine.
Najbardziej przykre jest to, ze nie moge liczyc na mojego meza.Niby mnie kocha I mu zalezy ale nie chce I nie potrafi ze mna rozmawiac.Kiedy mu to wszystko wyrzuce on nic nie mowi, milczy doslownie mnie wtedy zalewa krew a potem smutek ze jestem sama I mysli zw po co mi taki maz ze moze lepiej sie rozstac. Czy jest ktos kto pomoze mi to zrozumiec..nie wiem mize jakos przetrawic. Czuje ze to glowna przeszkoda ktora blokuje mi droge do wyzdrowienia bo z wieloma innymi stanami umiem juz sobie niezle radzic.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Brak wsparcia w rodzinie.
- justka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 96
- Rejestracja: 9 listopada 2015, o 12:18
Mam podobny problem.ze nikt mnie nie rozumie i nie wspiera.tylko ciągle slyszalam ze skąd nerwica jak nie mam nerwów i stresów itp.a poza tym jestem zdrowa wiec skąd u mnie bole i inne cuda.powiem Ci ze bylo mi przykro,ale później zauwazylam ze jest to plusem.bo skoro doświadczam nerwicy,czyli mojej zmiany na lepsze życie to musze przejść przez to sama.a mysle ze ciągle pytanie jak się czuje i użalanie sie nade mną dzialaloby bardziej dolujaco niż potegujaco do działania.