Witam wszystkich

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

21 listopada 2011, o 10:51

Witam Wszystkich, chcialabym się przedstawić.
Na nerwicę (bo podobno to co mam to właśnie zaburzenia nerwicowe) cierpię od sierpnia. Dokładnie od 2 sierpnia. Wtedy to dostałam pierwszego "ataku". Ogarnął mnie okropny strach, przekonanie, że tego dnia na pewno umrę, serce zaczęło walić, zasłabłam. A wszystko to w środku dnia na ulicy. Przyjechała karetka, zabrali mnie na pogotowie. Ciśnienie i cukier ok. EKG ok. Dali coś na uspokojenie. Leżałam tam i byłam przekonana, że umrę. Strasznie się bałam. Cały czas miałam niby zawroty głowy, ale teraz wiem, że to była już derealizacja. W końcu mnie wypuścili, ale w domu dopadło mnie znowu. Pojechaliśmy z chłopakiem do szpitala do neurologa. W szpitalu zaczęłam już się modlić i pytałam się mojego chłopaka o godzinę, bo odliczałam ile czasu zostało do 24h, żeby wiedzieć ile mam jeszcze godzin życia... To było coś strasznego. Koszmar. Neurolog, po wykonaniu badania neurologicznego, stwierdził, że to zaburzenia nerwicowe i kazał iść do psychiatry jak nie przejdzie. Nie przeszło. Lęki były bardzo silne. Budziły mnie w nocy ze snu. Zaczęły się potworne bóle głowy. Strach przed wyjściem z domu. Cały wachlarz objawów somatycznych... Codzienne budzenie się ze strachem przed śmiercią, zemdleniem, i pytanie czy przeżyję ten dzień. Psychiatra stwierdził nerwicę. Brałam Cital. Chodzę na psychoterapię. Cital musiałam zamienić na Asentrę, bo wywoływał u mnie potworne bóle głowy. We wrześniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Musiałam odstawić tabletki. Do tej pory bywało różnie... Ale od jakichś 2 tygodni mam non stop derealizację i ból głowy. Codziennie. Czasami myślę, że zwariuję. Tak się boję o moje dziecko. Na dodatek jestem zupełnie sama. Mój chłopak musiał wyjechać za granicę. Znajomi mają swoje życie. Samotność mnie przytłacza. Już nie daję rady. Wczoraj postanowiłam dołączyć do Was. Może chociaż troszkę poczuję się lepiej. W sensie ulżę swojej samotności. Choć troszeczkę. Prawie codziennie ryczę. Pisząc to tez ryczę. Noc jest dla mnie koszmarem. Codzienne poczucie, że wszystko co mnie otacza jest fikcją. Wstaję rano i już nasłuchuję. Od rana ból głowy. Oczywiście zamierzam po raz 3 iść do neurologa... Te ciągłe poczucie zagrożenia mnie przytłacza. Jak wrócić do normalnego życia?! Boję się, że to nie minie NIGDY. A chciałabym być taka jak kiedyś - pełna radości, szczęśliwa, beztroska, uśmiechnięta.
Musiałam się zwierzyć komuś, kto mnie zrozumie. Bo moi bliscy niestety mnie nie rozumieją. Chociaż bardzo się starają. Bardzo się cieszę, że istnieje takie formu jak to.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 12:33

Witaj, też jestem nowa. mam zaburzenia depresyjno-lękowę do tego derealizacja i depersonalizacja 24/h ledwo daje rade. Brałam Asentre która mi faktycznie pomogła ale na teraz przestała działać. Mam 4 nawrót choroby i obecnie stosuje Cital ale dopiero 1 tydz. Mam te same obawy, boje sie ze zwaiuje, ze nic mnie juz nie czeka, po prostu jeden wielki lęk, płacz. :(
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

21 listopada 2011, o 13:25

Doskonale Cię rozumiem. To jest okropne uczucie. Dlatego dobrze jest mieć wsparcie. Jakbyś chciała pogadać to pisz do mnie. Razem chyba zawsze raźniej przejść przez to. Tak mi się wydaje. Musimy jakoś odnaleźć wcześniejszą radość życia, bo tak nie można na dłuższą metę. Piszesz, że to 4 nawrót, a jak długo trwała "normalność" w Twoim przypadku? U mnie może z trzy dni odkąd się to wszystko zaczęło. No ale ja nie biorę lekarstw. Mam dopiero 25 lat, niby całe życie przede mną a czuję się jak wrak. Czytałaś na forum taki tekst o derealizacji? Ja czytałam wczoraj. Bardzo mnie to podtrzymało na duchu. Ale i tak wciąż ciężko mi uwierzyć, że to nerwy...
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 14:48

Chciałam napisać do Ciebie PW, ale wyskoczyło, że użytkownik nie istnieje . Hm nie wiem dlaczego.
Adam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 27 marca 2010, o 01:18

21 listopada 2011, o 16:40

Witajcie na forum leonka86 i marti :) Leonka a ten cital działał coś na ciebie czy po lekach obydwie odczuwałyście jakakolwiek poprawę? Jeśli tak to już pierwszy dowód na to żeby nie kwestionować swojej diagnozy - nerwicy.
Derealizacja jest bardzo ciężka, wiem coś o tym ale ale ja już jej nie mam, kiedyś brałem leki i zarówno one jak i terapia mi pomogły. Jak ta psychoterapia Wam idzie?
Na jedną rzecz wareto zwrócić uwagę, że macie dosyć krótko te zaburzenia, bo niestety jeśli są silne lęki to okres paru miesięcy można nazwać krótkim. A to dlatego, ze musi minąć trochę czasu zanim przestaniemy być totalnie przerażeni. Początki są prawie zawsze najgorsze.
Od tych zaburzeń co macie jednak się nie umiera ani nie wariuje, to mija jednak ja uważam, ze nigdy nie powinno zostawiać się tego bez leczenia zarówno farmaceutycznego jak i psychologicznego. Obydwa te sposoby są prawie konieczne.
Zdaję sobie sprawę, ze mając to wszystko chcemy żeby przeszło teraz w tej sekundzie, jednak czas jaki mija utrwala nam to, ze to jest nerwica i tylko ona. Od tego powinno zaczynać się leczenie, nie umieramy, nie wariujemy, walczymy z hormonami stresu i strachu, z reakcjami układu nerwowego i na tym sie to wszystko kończy, nie jest to absolutnie nic groźnego ani niebezpiecznego.
Najgorzej się nakręcać
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 17:05

Adam. Dziekuje za słowa wsparcia. Ja mam 4 nawrót tej choroby, a w sumie zaburzenia. Ostatnimi razami trwało to dosyc krótko do 2 miesiecy. ostatnio było to w wakacje 2010. Asentrę brałam przez okres 4 lat z przerwami. conajmniej raz na rok mniej wiecej przypadal mi stan depresyjny i lękowy. w zeszłe wakacje gdy zaczelam sie zle czuc zaczełam leczenie bioxetinem(nieudane, wiele niepożadanych i po 3 tyg odstawilam) psychiatra zaleciła wrocic do asentry i faktycznie tamtym razem mi pomogło. ale wtedy nei było to tak nasilone jak teraz,, spowodowane mniejszymi problemami. obecnie ok. miesiac temu kolejny nawrót probowałam znów zwiększyc asentre (przez dlugi okres ok. ponad pol roku brałam 1/4 tabletki, nie udawało sie odstawić)i tym razem z zwiekszeniem dawki objawy sie nasilily, gdy doszlam do 75 mg to masakra(1,5 tabletki) wyladowalam na pogotowiu bardziej z nerw, myslalam ze umieram. teraz od tygodnia biorę Cital. na razie jest masakra. kompletna derealizacja polaczona z depersonalizacją, najgorsze jest to ze wiem ze to juz kiedys mialam i mi przeszlo a teraz w to nie wierze mimo tego, uwazam ze tym razem to juz jest najgorszej ze nigdy tak nie było ale nie iwem, boje sie ze z dnia na dzien coraz gorzej, ze czeka mnei szpital(co dla mnie jest ostatecznoscia i tego sobie nie wyobrazam) ledwo co chodze po domu bo wydaje mi sie taki obcy. dodatkowo biore hydroxyzinum. na razie zaszyłam sie w domu, wszystko jest takie obce i dziwne, jedyna chwila na ktora codzinnie czekam to sen. wtedy nie czuje tego dziadostwa. czuje siej akbym byla uwieziona we wlasnym ciele :( i ciagle sobie wkrecam ze mi sie rozwija jakas choroba psychiczna, ze nic mnie nei czeka,(mimo ze wszystko wiem , znam tego dzialanie ale nie potrafie zawalczyc) nie mam siły juz za bardzo. gdyby to wszystko było ciut bardziej realne...
Adam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 27 marca 2010, o 01:18

21 listopada 2011, o 17:24

Marti nie przejmuj się, tez bylem tak bardzo odrealniony i nie miałem od tego ani sekundy przerwy, to nie oznacza, że to już jest koniec i nie minie. Zresztą chyba zawsze wydaje się, że tak źle to jeszcze nie było ale wierzę Ci, ze jest to okropne, bo sam dawniej takie posty bym pisał, takie same. A co z tymi problemami aktualnymi w zyciu? Piszesz o większych problemach, rozmawiasz o tym z psychologiem? Wszystko ma swój początek... i musi mieć swój koniec. Problemy i kłopoty życiowe bardzo na to wpływają. Ja sam jestem po terapiach, ogólnie jestem zaleczony w 99 % i miałem niedawno bardzo powazny kłopot i ...zacząłem się czuć mniej realnie.
Ale teraz już jestem silniejszy, nie daje temu rozkwitnąć.
Sytuacje kłopotliwe i problematyczne to zaburzenie powodują, my skupiamy się na objawach i zaburzeniu i tak w kółko to trwa.
A co do Citalu to pierwsze dni/tygodnie mogą być cięższe niż bez niego.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 17:32

Adam najgorsze jest chyba to, że ciągle myśle, że został mi już tylko szpital, ze bez tego juz nie wyjde. Na szczescie mam oparcie w domu, moja mama przez to przechodzila, tata tez mial zaburzenia depresyjne, dlatego skłonnosci mam genetyczne rowniez. a co do problemow w zyciu, prawie poltora roku byłam z niewlasciwa osoba, az w koncu jak sie rozstalismy szlag mnie trawil i choroba nawrocila. mega mam odrealnienie i z tym sobei nie daje rady, lęk lęk lęk, obecnie na psychoterapie nie chodze bo w takim odrealnieniu nie wiem czy ma sens ?! ale myslalam nad tym i psychoterapia napewno bedzie potrzeba(dodam ze mam dobrą psycholog z która kiedys juz pracowalam) do takiego stanu doszłam z powodu iz, milosc nie minelo ale wiedzialam ze to mnie niszczy :( taki stan mam około miesiaca jak pisałam ale strasznie sie nakrecilam ostatnio ze bede to miala np. z rok czasu jak niektorzy pisza ze maja i nie wiem jak ja to wytrzymam, bo ledwo sie po domu poruszam, nie wiem juz sama. staram sie nie myslec ale to nie takie proste skoro robiac cokolwiek czujesz ten chaos i pustke jednoczesnie. jedno wielkie analizowanie, obserwowanie i kontrolowanie czy jeszcze nie zwariowałam. ehh

A Cital na razie biorę, w sumie wiekszych skutkow ubocznych nie mam , poza tym ciąglym odrealnieniem, które było i bez niego, może jedynie jest jeszcze troszke mocniejsze.
Adam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 27 marca 2010, o 01:18

21 listopada 2011, o 18:51

Kontynuuj leczenie Citalem, ten lek działa nawet po 4 albo 6 tygodniach, warto poczekać, leki moga być naprawdę pomocne w większych zaburzeniach i silniejszych.
Odrealnienie nie oznacza, ze nie można korzystać z porad psychologicznych, chociaż też miałem ten problem, ze nie mogłem do końca skupić się na psychoterapii ale przerwanie jej jest moim zdaniem gorszym wyjściem. Szczególnie jak masz już dobrą psycholog, której ufasz i którą powiedzmy znasz. Jeśli to nie jest płatne i nie to jest problemem, wróć na terapię. Dłuższa terapia nigdy nie kończy się z niczym, no chyba, ze prowadzona jest w niewłaściwy sposób albo pacjent całkiem to zlewa i nie chce się postarać.
Co do szpitala, to na pewno nie tylko on ci został a w dodatku szpital to nic innego jak leczenie farmaceutyczne i terapia, tylko obrazowo szpital i oddział zaburzeń nerwicowych wydaje się nie wiadomo czym. Mówiąc wprost jeśli nie masz myśli i skłonności samobójczych spokojnie możesz leczyć to bez szpitala.
I to kontrolowanie czy nie zwariowałaś, musisz starać się z tym skończyć, i wiedzieć, ze nie nie zwariowałaś.
Interesuję się psychiatrą i psychologią i Nie nie zwariowałaś, szaleństwo ma zupełnie inne oblicze.
Analizowanie, obserwowanie itp to podstawowe filary zaburzeń lękowych i takie zaburzenie masz.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 19:19

Ocziwiście , że kontunuuje. Pod wieczór jest zawsze ciut lepiej niż rano. Bo rano jest takie coś, że wstaje i myśle: o nie znowu to samo. a wieczorem zawsze jakaś nadzieja ze następny dzień będzie lepszy. Co do tego szpitala, myśli jako takie są, ale co do zachowan samobójczych to już nie. Na myślach poprzestaje. Z resztą nie są jakieś bardzo silne. A faktycznie w szpitalu nic innego jak farmakoterapia i terapia. Tyle ze siedzialabym sama w szpitalu. W domu mam najblizszych, zawsze moge się wypłakać i to też pomaga, nie wyobrazam sobei tak w szpitalu zostać. a ostatni mysle ze tylko to zostało, alę dziekuje za słowa otuchy i wsparcia, które jest tak bardzo potrzebne w tym zaburzeniu. Co do psychoterapii to niestety mam płatną, ale Pani jest super, znamy sie już od dluższego czasu, od początku nei trzeba wprowadzać, niestety mam straszny lęk przed wychodzeniem, ale ktoś mógłby mnie zawozić i chyba tak trzeba będzie zrobić. Jak na razie łyknęłam Cital i jestem lepszyj myśli niż rano, rano było dno. a teraz jest jakaś iskierka nadziei :) musze sobie zacząć troche pomagać, to znaczy nie nakrecac tylko negatywów choć jest bardzo trudno. dziękuję za odpowiedzi, podtrzymują na duchu
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

21 listopada 2011, o 19:33

Cześć Adam, miło Cię poznać :) Dzięki za słowa otuchy. To mnie bardzo motywuje jak słyszę, że ktoś sobie z tym okropieństwem poradził.
Mnie Cital ie pomagał zbyt. W sensie na lęki owszem, ale miałam przy tym tak sile bóle głowy, że myślałam, że mi czachę rozsadzi. Odstawiłam lek i przeszło. Asentra za to była super. Działanie po 2 tygodniach zaczęło być odczuwalne. Do tego doraźnie miałam brać Lorafen, ale się go bałam i nie brałam.
Fajnie słyszeć, że ktoś sobie poradził z derealizacją, bo to okropne uczucie. Ale ile nadziei daje jak czytam co piszesz, dzięki wielkie :)

Marti, nie załamuj się. Wiem, jak to brzmi. Mi akurat troszkę lepiej, bo właśnie wróciłam z terapii. Na terapii miałam taką derealizację, że nie wiedziałam co się dzieje. Totalny brak koncentracji, wirowanie w głowie, musiałam się baaardzo skupić, żeby zrozumieć co terapeutka do mnie mówi w ogóle. Ale trochę ulżyło i pozytywnie nastawiło. Uważam, że nie powinnaś rezygnować z terapii. To pomaga. Dla mnie to jedyny ratunek. Leków nie mogę przyjmować.
Moje zaburzenia wzięły się również przez "udany" związek. Pół roku zwodzenia i kumulowania emocji aż pękło. Pisałam do Ciebie PW ale nie wiem czy dostałaś. Nie wiem czemu nie mogę ich dostawać ani wysyłać.... :((((

-- 21 listopada 2011, o 20:00 --
Ja na przykład mam inaczej niż Ty z zasypianiem. Panicznie boję się nocy. Boję się zasnąć. Nie wiem czemu. Czasami budzę się w środku nocy z bólem głowy i zawrotami. Albo mi się tylko wydaje, że mi się kręci a to derealizacja. Rano jak wstaję jest to samo - pierwsza myśl - czy znów tak będzie? i po 15 minutach się zaczyna... i to wyzwala lęk... i tak cały ranek, popołudnie, czasem przejdzie na chwilę wieczorem czasem nie. A przed snem znowu to samo...
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 20:23

Leonka, co do wiadomości to nie doszła i faktycznie ja wczesniej tez próbowałam i nic. Dobrze, że Ci troszke lepiej. Terapia jest ważna i tez postanowiłam do niej wrócic po dlugiej przerwie. Własnie ostatnio miałam w czasie ostatniego pogorszenie poltora roku temu i tak naprawde dzieki tej terapi wytrzymałam tyle czasu mimo ciągłych negatywnych emocji, które były tlumione aż w końcu teraz spowodowały nawrót z podwójną silą. Rozumiem, że leków nie możesz przyjmować ale może dzięki temu będziesz silniejsza w przyszłości:) Najgorsza jest ta nieustająca derealizacja i depersonalizacja, która paralizuje kompletnie moje zycie i nie potrafie sobie poradzić z tym. ale i tak jest ciut lepiej niż rano. znaczy w kwestii podejscia do tego.
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

21 listopada 2011, o 20:52

Jakbyś chciała pogadać to może napisz na maila - mikolajczak.eleonora@gmail.com. Ja będę za jakieś 30 minut bo muszę w końcu wstawić pranie :P
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

21 listopada 2011, o 21:37

Dobra, odezwę się już jutro bo dziś padam ze zmeczenia. Trzymaj sie :) pozdrawiam
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

21 listopada 2011, o 21:39

Dobra :)
ODPOWIEDZ