Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Blokada w działaniach, a nadopiekuńczość moich rodziców

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Nikolas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 28 czerwca 2015, o 19:48

15 lipca 2015, o 20:10

Kiedyś w wolnym czasie zajmowałem się swoją pasją - projektowałem po amatorsku różne techniczne mechanizmy i proste urządzenia. W projektowaniu pomagałem sobie układając dłonie przed siebie, co bardzo pomagało mi zobaczyć daną konstrukcję w wyobraźni, jakbym budował miniaturę mechanizmu w dłoniach. Rodzice byli tym bardzo zaniepokojeni, co robię z rękami, i tępili tę skłonność mimo, że swoją drogą moimi szkicami technicznymi byli zdumieni i zachwyceni. Jak im powiedziałem, że potrzebuję sobie pomagać tak rękami w celach zwizualizowania sobie różnych brył, elementów konstrukcyjnych, to nic to nie dało, nadal niepokoją się moim zachowaniem. Wcześniej notowałem sobie przemyślenia, refleksje na tematy filozoficzne, to rodzice chodzili za mną i prosili - nie pisz. Ale robiłem to przecież w swoim wolnym czasie; bardzo mi przeszkadzali. Przestałem jakoś tak z biegiem czasu pisać, a teraz zauważyłem, że ciężko jest mi się zebrać z kolei do ulubionego przez siebie projektowania technicznego.

Co do rzeczonej w tytule nadopiekuńczości, nadmienić chciałbym, że nie umiem załatwić żadnej sprawy, nie mogę odnaleźć się w świecie, bo wszystko za mnie od małego dziecka wykonywali rodzice (ale też mam zespół Aspergera, drobna niepełnosprawność). Miałem też problemy w nauce, a jak byłem zagrożony z niemal wszystkich przedmiotów i nie potrafiłem na to wpłynąć (problemy z pamięcią, koncentracją), to w obawie bym nie repetował mama odrabiała za mnie lekcje. Rodzice często nakazują mi coś robić w określony sposób i nie pozwalają po swojemu. Muszę chodzić do kościoła, choć jestem nie wiedzący (agnostyk), co próbowałem przekazać rodzicom, ale zrobiła się z tego taka rozpacz mamy, że myślałem, że się udusi łzami, więc odpuściłem i udaję, że powróciłem myślami do pana Jezusa i co niedzielę chodzę do kościoła, nie uczestnicząc we mszy, tylko to udając, w wieku 30 lat.

Bardzo dużo zaczęło mi się kłębić w głowie myśli prześladowczych na tle bycia sterowanym przez rodziców, nie bez emocji tłumionej złości w ich stronę, tłumionej, bo szczególnie tata oczekuje postawy lizusowej. Prawi mi kazania, dwugodzinne monologi, jak się sprzeciwię, także przestałem się sprzeciwiać.

Ostatnio odkryłem, że jakbym odwiedził pewnego człowieka, którego zamierzam odwiedzić, a który dopuszcza możliwość budowania różnych rzeczy w życiu, to mógłbym to robić, projektować, a potem to budować. A obecnie myślę, że nie da się. Pomyślałem, że chciałbym się do kogoś przeprowadzić, kto by wierzył w moje siły i działania, ale to mało realne. Zauważyłem, że nie robię już nic w czasie wolnym, tylko chodzę i myślę o tym, jak czuję się ograniczony przez sztywną ścieżkę, którą chcą bym szedł rodzice, a od której nie da się odejść na krok w bok. Nic już nie robię z tego, co chcę w wolnym czasie, a chciałbym wrócić do uprawiania swoich pasji. Czuję jednak, że nie mogę i czuję się nieprzyjemnie, gdy próbuję.

Gdybyście zobaczyli, jakie mam techniczne pomysły i ile projektów w głowie, tworzonych do szuflady, to może też odnieślibyście wrażenie, że się marnuję i warto mi pomóc. Nie ukrywam, że nadmieniłem o tym, by zachęcić do pomocy mi, bo mi bardzo zależy, a może mógłbym się kiedyś jakoś odwdzięczyć. Oprócz dawnego pisania i projektowania piszę przepisy kulinarne - ludzie też są tu zachwyceni.

Mam też poczucie braku własnej tożsamości i wrażenie nie możności podejmowania decyzji. Nieraz radziłem się znajomych, jak się tym czymś zajmować, to mi odpowiadali - skoro to lubisz, to w czym problem się zainteresować? Widzę tu przeszkody, których realnie zapewne nie ma.
Jak się wyzwolić?
usunietenaprosbe
Gość

16 lipca 2015, o 17:18

Witaj :)
Ciężka sprawa z rodzicami . Nie myślałeś o tym żeby po cichu umówić się u psychologa z rodzicami ? Może osoba trzecia by tutaj pomogła . Masz 30 lat a rodzice zrobili Ci krzywdę oczywiście nieświadomie ... Ty sam próbowałeś rozmawiać z rodzicami na ten temat ? Wydaje mi się ze z małą siłą przeciwstawiales się rodzicom gdy oni nakazywali Tobie swoje poglądy .
Awatar użytkownika
Nikolas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 28 czerwca 2015, o 19:48

22 lipca 2015, o 14:40

Przepraszam za niemiłosierną zwłokę z odpowiedzią. Generalnie stało się to moim sporym problemem i nie wiem, czy w ogóle nadaję się na pisanie na forach, jeżeli (nie tylko na tym forum) zauważam u siebie straszną skłonność do zwlekania z odpisem; ale to już inna rzecz...
emj pisze:Nie myślałeś o tym żeby po cichu umówić się u psychologa z rodzicami ?
Chodziłem do takiej jednej psycholożki, która się specjalizowała w terapii rodzinnej, z włączeniem do terapii innych członków rodziny. Na jej zaproszenia szczególnie nie chciał odpowiedzieć tata, przyszedł chyba z jeden raz. Ogólnie, to u większości specjalistów, u których byliśmy - bo zawsze szedłem z rodzicami, albo z jednym z rodziców, większość specjalistów na widok rodzica prowadzącego wyższego od siebie dorosłego chłopaka orzekało, że już z daleka widać, że to nadopiekuńczość, jakbym nie umiał przyjść sam. Rodzice czuli się tym upokorzeni, że się im to zarzuca. Denerwowali się dlaczego tylu ich się uwzięło na taką wersję. Inne diagnozy też podważali - zespół Aspergera tata z początku przyjął do wiadomości jako przypadłość dożywotnią, ale potem postanowił sobie, że on znajdzie dla mnie kiedyś lekarstwo. A może by mnie tak puścił, puścili, to by się może okazało, że ta niezaradność była efektem nadopiekuńczości, bądź że jednak nie i faktycznie mam ten zespół Aspergera, w reakcji na który rodzice stali się nadopiekuńczy. Sądzę, że tak właśnie w mym przypadku było - rodzice nie chcieli uznać, że mam trudności w nauce kwalifikujące mnie do szkoły specjalnej; był strach w rodzinie o to, żeby tylko to się nie okazało, bo przecież Wojtek urodził się normalny, nie mówcie nam, że jest tu jakiś problem. Ale to zdradza pewną mentalność: jeśli nie chcę niepełnosprawności u swego bliskiego nie tylko ze względu na niego, ale także z powodu opinii otoczenia o nim i o naszej rodzinie, to znaczy, że mam jakiś problem z zaakceptowaniem w ogóle niepełnosprawności w społeczeństwie, że nie patrzę na nich jak na jednych z nas, tylko jak na ludzi zepchniętych na margines życia społecznego.
emj pisze:Masz 30 lat a rodzice zrobili Ci krzywdę oczywiście nieświadomie ...
Tak, "nieświadomie", zgadza się. Lub inaczej mówiąc - wypierając to ze swej świadomości, przez co wydaje im się, że postępują dobrze.
Niekiedy słyszę po swych spostrzeżeniach "Wojtek, co ty tu opowiadasz o jakiejś niepełnosprawności? Ja tu widzę psychologiczną wyobraźnię, jesteś inteligentny". Ale inteligencja to nie sama wyobraźnia, na jej iloraz składa się również pamięć, a w tej zawodziłem naprawdę tak, że się próbowałem nauczyć na pamięć i nie mogłem po wielu godzinach ani małego fragmentu. Na tym właśnie polega spektrum autystyczne, wśród czego jest zespół Aspergera, masz zdolności, a jednocześnie pewne ułomności. Ogólnie to ma się brać z tego, że neurony nie działając normalnie, działają innymi ścieżkami, efekty jakiego to funkcjonowania mogą w jakichś dziedzinach wyprzedzać nawet innych ludzi i w dalszym ciągu taka osoba może mieć rażące braki w podstawowych podstawach życia. Z zapamiętywaniem informacji problem załatwiły u mnie w dorosłości - mnemotechniki (żebym to wiedział w latach szkolnych...).
emj pisze:Ty sam próbowałeś rozmawiać z rodzicami na ten temat ?
Mur trochę napotykałem, a także jakby lęk, ilekroć poruszałem tą kwestię.
emj pisze:Wydaje mi się ze z małą siłą przeciwstawiales się rodzicom gdy oni nakazywali Tobie swoje poglądy .
Zapewne tak. Spróbuję poczytać coś na ten temat. Ma ktoś jakąś podpowiedź, polecaną pozycję dla ludzi-dorosłcyh dzieci nadopiekuńczych rodziców? Bo z tego, co ja przeglądałem wszędzie się trąbi i adresuje do nadopiekuńczych rodziców, i dobrze, bo to jest przyczyna, ale gdy ta się nie chce ugiąć, co ma robić i jak taki człowiek, który czuję się tu ofiarą?
ODPOWIEDZ